Upierdliwca nikt nie lubi. Chodzi taki, jęczy i stęka, nieustannie o tym samym. Denerwuje ludzi, którzy często już na sam jego widok dostają wysypki lub białej gorączki. Jak się nie uda przed nim uciec i już złapie kogoś w swoje dialogowe sidła, trzeba stać i przytakiwać, żeby nie było niezręcznie. Mózg słuchający tyrady jest zmuszony stosować różne eskapistyczne triki. Na przykład można w swoim wnętrzu założyć się sam ze sobą, co upierdliwiec za chwilę powie. Albo, ponieważ to jest tak przewidywalne, że aż za łatwe, można nawet zrobić całe bingo jego więcej niż pewnych wypowiedzi i odhaczać kolejne punkty.
Taki Zełenski na przykład ciągle tylko prosi o broń dla swojego kraju i jeszcze dorzuca to tego błagania o prawo do jej skutecznego używania, jakby nie mógł jej nie używać lub używać nieskutecznie i się tym zadowolić. Połowa tzw. wolnego świata z trudem tego już słucha, bo wolałaby znów kupować rosyjski gaz. Albo Balcerowicz: ciągle jeździ i przestrzega przed inflacją i długiem publicznym, które przecież zostały scancellowane w dobie „nowego paradygmatu” i już ich nie ma, być nie może, a jak są, to jako płaskowyż. W końcu Holland. Robi filmy i uprasza się o jakieś człowieczeństwo, podczas gdy białe twarze w Polsce zawsze będą budzić większy entuzjazm niż inne. I to nie tylko wśród pisowców.
Niektórzy upierdliwcy nawet liczą swoje interwencje i obchodzą jubileusze. Tak więc oto upierdliwa redakcja „Liberté!” wydała setny numer pisma. Coś strasznego.
Po raz setny narażają na szwank tradycyjne wartości, żądając jakiejś wolności słowa, czyli niechybnie rozpasania bluźnierstwa, zniewag wobec autorytetów społecznych i polskich świętości, wyciągania na światło dzienne brudów za narodowej przeszłości.
Po raz setny uprawiają demoralizację, domagając się równych praw dla wszelakich dewiacji, seksualizując młodzież, wielbiąc pornografię, promując prostytucję, negując boski podział na dwie płcie oraz prokreacyjny cel wszelkich zbliżeń seksualnych. Ich pismo, jak się lepiej przyjrzeć, to w zasadzie zwyczajny „świerszczyk”, tylko z samymi artykułami, a bez zdjęć.
Setny raz mordują życie, odmawiając przyłączenia się do świętej krucjaty o pełen zakaz aborcji od poczęcia, a najlepiej nawet trochę przed poczęciem. Bronią praw kobiet, nie widząc, że to puch marny i nie warto strzępić o nie języka. W ogóle setny raz stają przeciwko świętemu autorytetowi polskich biskupów, których słowo waży więcej niż nawet nauki Chrystusa.
Po raz setny dyskryminują katolików, osoby heteroseksualne i binarne, mężczyzn, osoby białoskróre, pełnosprawne, w wieku 30-60 lat.
Również setny raz igrają ze zdrowiem publicznym, nie opowiadając się za zakazem i wsadzaniem za kraty każdego, kto choćby poczuł zapach marihuany lub zeżarł coś do niej podobnego. Promują wszelaką nietrzeźwość zresztą, nie żądając podnoszenia akcyz i nie potępiając za picie alkoholu. Sami piją publicznie i otwarcie w godzinach wieczornych, zamiast pokątnie korzystać w toalecie z małpek o 9 rano, jak normalni Polacy.
Setny raz narażają Polskę na śmiertelne niebezpieczeństwo, sprzeciwiając się siłowemu usuwaniu z terytorium RP niepolskich i obcych kulturowo osobników, którzy przybywają do nas tysiące kilometrów, aby nieść grozę na placach i rynkach. Sugerują bez opamiętania, że obcy osobnicy chcą pracować i Polskę wzbogacać. Nie potrafią się elegancko odwrócić, gdy osobników się zawraca, tylko kwękają i to nagłaśniają. W dodatku żądają wspierania Ukrainy bez ograniczeń, czym prowokują pana Putina, który choć szorstki, to jednak Słowianin.
Po stokroć pieją z zachwytu nad Unią Europejską, która przecież zniewala naród i tylko przez tą jej kasę warto w tej szopce jeszcze kilka lat brać udział. Na pewno wpadną w histerię, gdy kampania na rzecz zbawiennego polexitu nabierze rumieńców i będą o tym pisać jak oszalali. Uważają też, że Niemcy to nie są już naziści, a Francuzi nie są cieniasami i manipulantami i można z nimi współpracować. Chyba historii się nie uczyli!
Setny raz krzywdzą ubogich, krytykując wydatki państwa na ich utrzymanie, promując barbarzyństwo wolnego rynku, darwinistyczną wolną konkurencję, wyniszczające państwo niskie podatki i krzyczą o wolność gospodarczą. I dla kogo to? Dla przedsiębiorców? Tych złodziei i oszustów, którzy każą ludziom pracować aż do 16? Uważają, że sklepy powinny być otwarte w niedzielę, żeby kasjer nie mógł sobie pójść do kina czy do restauracji! Bestialstwo!
Dobre sto razy kwiczą, że idzie katastrofa klimatyczna, upały, susze i ulewy tropikalne. A przecież u nas w domu już w listopadzie zimno jak na Syberii i grzejniki źle grzeją, ciągle zapowietrzone. Jeszcze sugerują, żeby warzywka jeść, bo zwierzęta nie lubią jak się je ubija. A przecież u mnie na talerzu żaden kotlet nigdy nie narzekał. Ha ha.
Okropni ci upierdliwcy z „Liberté!”. Pewnie teraz wydadzą drugie sto numerów. Jak żyć?