Problem numer jeden. Współpracownik premiera dostaje w trybie pilnym i przyspieszonym nominację na bardzo dobrze opłacaną funkcję. To się nazywa spłacanie długów, bo przez lata pracował za marne rządowe pieniądze, a mógłby w gospodarce realnej zarabiając kilkakrotnie więcej. Za to ma ciepłą posadkę gdzie zarabia się miliony. Przynajmniej na rok, zanim nie zmieni się władza. A jeśli się nie zmieni to pewnie na dłużej.
Problem numer dwa. Członek władz spółki państwowej przechodzi na stanowisko rządowe. Po drodze inkasuje sporą odprawę. Odprawa się należy z mocy zawartej umowy. Pozostają wątpliwości, czy aby zapis ten nie był przewidziany na taką właśnie okoliczność.
Problem numer trzy. Pokłady węgla w Polsce są umiejscowione na głębokości około kilometra pod ziemią. Koszty pracy zaś w porównaniu do innych znaczących krajów wydobywających węgiel bardzo wysoki. Kopalnie zaś w praktyce niemożliwe do restrukturyzacji ze względu na wpływy związków zawodowych. Pomimo polityki rządu chroniącej górnictwo przed konkurencją z zewnątrz, kosztem konkurencyjności własnej gospodarki kolejne kopalnie stają się wybitnie nierentowne. Decyzje o podniesieniu cen prądu nie wystarczają i jedna z kopalń ma zostać zamknięta. Decyzja powoduje oczywiście oburzenie związków, zapowiedź wizyty w Warszawie, zawiązuje się protest pod ziemią. Początkowo mediacje nie dają rezultatów, pojawiają się oficjele rządowi. Związki zwalniają prezesa KHW. Decyzja o zamknięciu kopalni zostaje odroczona, firma dostaje 100 milionów jako kroplówkę. Z naszych podatków. Górnicy zapowiadają prewencyjnie, że i tak przyjadą do Warszawy – a nuż uda się ugrać coś więcej.
Jakie lekarstwo na te trzy problemy? Prywatyzacja.
Prywatny właściciel Orlenu nie da sobie wcisnąć spadochroniarza z zarządu za kilka milionów.
Prywatny właściciel PKP ustali sensowne warunki umów z managerami. W szczególności brak odpraw w przypadku dobrowolnego opuszczenia stanowiska.
Prywatne kopalnie będą upadać jak setki innych firm rocznie jeśli będą nierentowne. Dzięki temu ludzie zajmą się sprawami bardziej produktywnymi niż kopanie w ziemi, zaś ceny prądu i ciepła w kraju spadną, a budżet odetchnie.