Zbudowanie „norm społecznych opartych na Dekalogu” służy w tej wypowiedzi za symbol aksjologicznego fundamentu dla samego procesu pochylania się nad problemem. Jaka jest zatem praktyka? Jakie istnieją problemy i jakie rozwiązania są serwowane przez tych, którzy podają się za konserwatystów?
„Jeśli konserwatywna część społeczeństwa natychmiast się nie ocknie i nie zacznie formułować poważnej odpowiedzi i prowadzić wielopłaszczyznowej walki o normy społeczne zbudowane na Dekalogu to za 1 pokolenie nie będzie co zbierać”. Tak o to 26 października 2018 roku na Twiterze napisał Krzysztof Bosak, od roku 2019 poseł z ramienia Konfederacji. Ten, jak i inne tweety przytoczone w tym tekście, dość precyzyjnie opisują problem z jakim się dziś zmagamy. Problem osób nie tylko o poglądach konserwatywnych, prawicowych, czy katolickich, ale nas wszystkich jako społeczeństwa…
„Formułowanie poważnej odpowiedzi” i „normy społeczne zbudowane na Dekalogu” wydają się kluczowymi elementami tej wypowiedzi, szczególnie jeśli te składniki połączymy. Jakaż to „odpowiedź” na takie miano zasługuję, a już w szczególności na bycie „poważną”? Otóż taka, która rzeczywiście daję receptę na dany problem z jakim się aktualnie zmagamy. Taka, która jest owocem procesu pochylenia się nad nim. Nie zapominajmy jednak o drugim składniku. Owe zbudowanie „norm społecznych opartych na Dekalogu” służy w tej wypowiedzi za symbol aksjologicznego fundamentu dla samego procesu pochylania się nad problemem. Jaka jest zatem praktyka? Jakie istnieją problemy i jakie rozwiązania są serwowane przez tych, którzy podają się za konserwatystów?
Jednymi z głównych problemów naszych czasów, dla zwięzłości tekstu i mimo świadomości złożoności tych problemów potraktuję je łącznie, są problemy dotyczące stanu naszej planety. Zarówno krocząca coraz szybszym tempem katastrofa klimatyczna, jak i wszelkie kwestie natury ekologicznej, mają dziś dla nas wymiar egzystencjalny. Mówiąc najprościej, na niewiele się zdadzą dyskusje na wszelkie inne temat jeśli nie załatwimy tych problemów. Nie będzie po prostu komu toczyć dyskusji na temat wartości lub bardziej zajęci będziemy walką o każdy litr wody.
Jaka więc w tym wypadku jest odpowiedź konserwatystów? Ani poważna, ani oparta na wartościach, o Dekalogu nie wspominając. Od kontestacji problemów – zrzucania winy na światowy spisek, podważania dorobku nauki przez twitterowych publicystów, przez odrzucanie „ideologii ekologizmu” jako kolejnej odmiany „neomarksizmu”, który to chcę się w kolejnej wersji wedrzeć do naszych głów, aż do uznawania częściowo problemów wymienionych wyżej, ale odznaczanie się w przeciwdziałaniu im konserwatyzmem dosłownie rozumianym jako konserwowaniem obecnego stanu rzeczy, co w obliczu problemów z klimatem, czy ekologią nie jest przecież żadnym rozwiązaniem. „Konserwatyzm jest – jak zawsze – bardziej elitarny i mniej modny – więc wśród młodzieży burżuazyjnej/inteligenckiej pozostanie postawą niszową i bardziej wymagającą”.
Krzysztof Bosak znowu trafił w samo sedno, choć paradoksalnie częściowo. Konserwatyzm, jak i aksjologia chrześcijańska są postawami wymagającymi, czasem wręcz heroicznie. Pojęcia cnoty, wyrzeczeń, czy poświęcenia kojarzymy właśnie z nimi. Tymczasem, dzisiejsi politycy konserwatywni lubią proste i wygodne rozwiązania. Krzyknąć głośno, że to przecież spisek, że ci naukowcy to przecież przekupieni, a działają pewnie i w duchu jakiejś nowej wrogiej ideologii. Problem rozwiązany! Po co podejmować się wyrzeczeń? Po co współpracować dla rozwiązania problemu? Po co praca u podstaw, by przekonać nieprzekonany tłum, jeśli można do niego dołączyć, skandować jego hasła i zyskać jego poparcie?
Trzeba przyznać, że z posłańców wielkich idei i wysokich wartości współcześni konserwatywni politycy stali się raczej wygodnymi leniuszkami. Kiedyś heroicznie głoszący wymagające wzorce, często w kontrze do świata, dziś z wygody przyłączają się do tłumu. Mało to trzeba przyznać chrześcijańskie, a to przecież fundament naszej cywilizacji! Komu by się przecież chciało zainteresować „zielonym konserwatyzmem” Rogera Scrutona, czy nauczaniem kilku ostatnich papieży z Franciszkiem i jego encykliką Laudato si’ oraz koncepcją „grzechu ekologicznego” na czele?
Podobny schemat można przenieść na inne problemy dzisiejszego świata. Kryzys rodziny? To ideologia singlizmu i seksualizacja przez złowrogą ideologię LGBT! Problemy edukacji? Więcej kardynała Wyszyńskiego i Jana Pawła II! Problemy związane z migracją? Zamknąć granicę, odczłowieczyć przybywających i wykorzystać polityczne do zyskania kolejnych punktów poparcia na najniższych społecznych emocjach! Lepiej jednak będzie ponownie przywołać Krzysztofa Bosaka. „Uważam ideową stronę rewolucji 68 za coś złego, ale jednocześnie uważam sprowadzanie wszystkiego co opisane w poniższym wątku wyłącznie do zbiorowej deprawacji jest fałszywe. Przemiany społeczne zawsze są wielowymiarowe, długo dojrzewają, mają wiele przyczyn i różne skutki. Jeśli konserwatyści chcą wpływać na młodych to muszą tę złożoność rozumieć i potrafić o niej mówić. Jeśli chcą być skuteczni to nie mogą stawiać zbyt uproszczonych czy ideologicznych diagnoz. Zresztą to nie tylko kwestia strategii, ale po prostu wierności prawdzie”
„Uproszczone ideologiczne diagnozy” – ponownie z chirurgiczną precyzją polityk Konfederacji wskazał na jeden z najbardziej jaskrawych problemów polskiej prawicy. Strasząc nieskończoną ilością ideologii sami wpadli oni we własne, odbierające im trzeźwe spojrzenie na wspomnianą przez Krzysztofa Bosaka prawdę – jeden z trzech składników, obok piękna i dobra, platońskich wartości, a więc nieodłącznych składników naszej łacińskiej cywilizacji, na którą to tak lubi się prawica powoływać. Ideologiczne uproszczone diagnozy to także promocja strachu, którym prawica ochoczo gra. Strach, a więc wyjątkowo niechrześcijański składnik wachlarza naszych emocji. Chrześcijaństwo, nieodłączny składnik konserwatyzmu, to przecież religia dobrej nowiny i nadziei, nie zaś strachu, wrogości i zamknięcia.
„Utożsamiają swoją wolę z prawem. To wychodzi przy każdej kwestii: sądownictwo, pandemia, prawo do zgromadzeń, Regulamin Sejmu, cokolwiek. Dlatego nie uważam ich za prawicę. Cywilizacja łacińska to dla nich pusty termin. Konserwatyzm – użyteczny frazes. Praworządność – kaprys UE.”Tym razem Krzysztof Bosak punktuję prawice rządzącą, za instrumentalne wymachiwanie pojęciami. Dodać można, że republikańskie umiłowanie państwa prawa zastępują klasową plemienną retoryką wymierzoną między innymi w sędziów. Tam gdzie trafiają na opór ze strony broniącej prawa Unii Europejskiej, popadają w nacjonalizm.
Będący w dobrej kondycji konserwatyzm jest potrzebny nam wszystkim. To nie tylko mniejsze pole dla populizmu i więcej szlachetnych wartości wprowadzonych do naszego świata, ale przede wszystkim zyskanie kolejnego aktora dla prawdziwego i skutecznego rozwiązywania największych problemów naszego świata.
Pozostaje mieć nadzieję, choć niewątpliwie płonną, że przytoczone „ćwierknięcia” okażą się w jakiejś perspektywie jaskółką, która to kiedyś taką prawicę uczyni, jaka wyjdzie z pozytywnym programem dającym coś poza strachem, populizmem i walką z wyimaginowanym wrogiem. Prawicę, która, jak napisał na Twitterze Krzysztof Bosak „ocknie się”, ze swoich fobii i wygodnictwa.