Po 2000 roku PKB Ukrainy zwiększało się po 7 procent rocznie. W Kijowie rozkwitało budownictwo mieszkaniowe, handlowe i usługowe, aczkolwiek PKB na mieszkańca do 2008 roku nie osiągnął jeszcze poziomu sprzed transformacji; był niższy o 25 procent w porównaniu z 1990 rokiem. Stolica tętniła życiem kulturalnym i towarzyskim. Nasiliły się kontrasty między metropolią a resztą kraju.Poziom życia w Kijowie trzykrotnie przewyższał średnią krajową. Takiego zagęszczenia samochodów marki Toyota Sequoya, Nissan Armada, Hammer II, Bentley i Luksus nie uświadczy się w żadnej innej stolicy europejskiej.
W takiej sytuacji zastał Ukrainę kryzys dotkliwszy niż gdzie indziej, wyjąwszy kraje bałtyckie. Według prognozy MFW dochód narodowy w 2009 roku obniży się o 14 procent, eksport spadnie o 45 procent a import o ponad połowę. Zbankrutowała już większość developerów, banki nie udzielają kredytów a większość nie zwracała przez parę miesięcy depozytów. Połowa hut ukraińskich przestała pracować. Zakupy nowych samochodów spadły w pierwszej połowie 2009 o 75 procent.
Przyczyny zapaści
Zadeklarowany przez Bank Centralny a podtrzymywany rosnącym szybko eksportem wyrobów metalurgicznych i chemicznych sztywny kurs hrywny, 5 hrywien za dolara, przy kilkunastoprocentowej inflacji krajowej, zachęcał do brania pożyczek w walucie wymienialnej na wszystko, na co się dało: mieszkania, samochody, lodówki, telewizory itd. Spłaty w realnym pieniądzu miały być coraz mniejsze. Wzrost płac nominalnych osiągnął w 2007 roku ponad 20 %. Tymczasem w połowie 2008 eksport załamał się i ilościowo, i cenowo. W ciągu kilku miesięcy eksport wyrobów metalurgicznych spadł o 60 procent a chemicznych o połowę. Z drugiej strony ceny na importowany gaz, które na świecie malały, dla Ukrainy wzrosły. Rosja zrezygnowała bowiem z traktowania Ukrainy na ulgowych warunkach cenowych . W 2009 obowiązują ceny światowe minus 20 % a w 2010 mają już być normalne ceny światowe. Kurs waluty w ciągu miesiąca spadł do poziomu 8 hrywien za dolara. Część pożyczek przestała być obsługiwana. Z kolei banki nie były w stanie ani podwyższyć rezerw do wymaganego poziomu, ani spłacać zagranicznych kredytów, które zaciągnęły, aby mieć z czego pożyczać detalicznym odbiorcom.
Rewolucja Pomarańczowa przyniosła olbrzymie efekty w poszerzeniu swobód obywatelskich i zapewnieniu wolności mediów w skali nieporównywalnie większej niż w jakimkolwiek innym kraju b. ZSRR z wyjątkiem oczywiście państw bałtyckich. Warto zauważyć, że nie zmieniły się przepisy co do mediów a jedynie prezydent Juszczenko przestał nimi kierować zostawiając im wolność również w znęcaniu się nad nim samym.
Natomiast reformy gospodarcze przygotowane przy udziale zagranicznych ekspertów pozostały w większości na papierze. Przyczyniła się do tego polityczna destabilizacja wynikająca, po pierwsze, z napisanej na kolanie noweli konstytucji, która była ceną za zgodę Partii Regionów na powtórkę drugiej tury wyborów prezydenckich w 2004 roku, które wygrał reprezentujący Pomarańczowych Juszczenko. Zmniejszono kompetencje prezydenta, ale niezbyt konsekwentnie, bo pozostawiono mu możliwość wydawania dekretów, którymi „nakazuje” rządowi robić rozmaite rzeczy, czego rząd jednak najczęściej nie wykonuje. Powstaje tylko zamieszanie. Niska jest kultura polityczna. Prezydent wzywa na dywanik sędziów Trybunału Konstytucyjnego, a dwóch, „z puli prezydenta” , po prostu odwołuje, bo podpadli. Parlament nie mogąc się doprosić wniosku prezydenta o odwołanie prezesa Banku Centralnego uchwalił .unieważnienie własnej decyzji sprzed 5-ciu laty o powołaniu tegoż prezesa. Deputowani raz jednej raz drugiej strony blokują tygodniami trybunę Rady Najwyższej uniemożliwiając jakiekolwiek obrady. Jest to według parlamentarzystów instrument nacisku na wymuszenie zgody przeciwnika na jakąś ustawę lub na niedopuszczenie do uchwalenia innej.
Nie można liczyć na ochronę praw własności. Zabezpieczenia prawne nie wystarczają. Kilku inwestorów, w tym polskich, straciło swe przedsiębiorstwa na rzecz nieuczciwych ukraińskich partnerów. Przegrywają w głęboko skorumpowanych sądach. Po wielu latach przymiarek uchwalono jednakże w 2008 roku nowy kodeks o spółkach handlowych, który zawęził pole do nadużyć w postaci podstępnego przechwytywania przedsiębiorstw. Z drugiej strony nałożono obowiązek wprowadzania na giełdę wszystkich spółek akcyjnych i różne inne przepisy utrudniające działanie spółek. Nie ma też do tej pory porządnej ustawy o spółkach z ograniczoną odpowiedzialnością. Obowiązuje natomiast Kodeks Gospodarczy z 1991 roku stanowiący melanż socjalistyczno-rynkowy, który dawno powinien być zniesiony.
Trwa ciągły stan kampanii przedwyborczej i związane z nią podsycanie populistycznych oczekiwań w społeczeństwie w dużej większości ciągle przeświadczonego o tym, że to „rząd daje”. Bank Centralny jest bezpardonowo atakowany przez panią premier za zbytnią jej zdaniem dewaluację hrywny. Według niej kurs powinien wynosić co najwyżej 7 hrywien za dolara.
Zaniżone taryfy energetyczne dla gospodarstw domowych mają cztery negatywne skutki:
1. Milionom końcowych odbiorców nie opłaca się oszczędzać energii, bo jest ona tańsza niż inwestycje w izolacje, termostaty, liczniki itp.
2. Krajowi dostawcy gazu z powodu zduszonych cen krajowych nie są w stanie rozwijać wydobycia a nawet podtrzymać jego obecnego poziomu.
3. Jedynie dostawca zagraniczny (czyli Gazprom) jest opłacany po cenie światowej (w 2009 jeszcze niepełnej) a więc ma odpowiednie środki na inwestycje i wypłacanie dywidend.
4. Nadmierne zużycie i dyskryminacja krajowych dostawców powiększa uzależnienie od Gazpromu.
Wniosek, aby podnieść taryfy na gaz (przy wprowadzeniu osłony socjalnej dla najbiedniejszych) nasuwa się jako oczywisty, ale grozi utratą milionów wyborców. Nikt nie ma więc złudzeń, iż będzie wprowadzony przed prezydenckimi wyborami, chociaż zapisany został w umowie z MFW.
Rola oligarchów
Parlament ukraiński niewątpliwie należy do najbogatszych parlamentów świata. 2/3 parlamentarzystów to oligarchowie na czele z Rinadem Achmetovem, jednym z najbogatszych ludzi Europy, którego majątek Forbes oceniał na 7,3 mld dolarów. Oligarchowie to przekleństwo ale i błogosławieństwo Ukrainy. Firmy rejestrują na Cyprze, który jest największym „zagranicznym” inwestorem w Ukrainie. W Rosji politycy, czyli KGB, rządzą oligarchami, na Ukrainie to oligarchowie sterują politykami. Nie dopuścili do konfrontacji ulicznej, kiedy prezydent rozwiązał parlament w oparciu o bardzo wątpliwe przesłanki konstytucyjne. Oligarchowie uratowali ciężki przemysł, który przynajmniej do czasu obecnego kryzysu był źródłem prosperity. Popierają akcesję ich kraju do Unii Europejskiej. Jednocześnie chcą mieć jak najlepsze stosunki z Rosją, co jest niezbędne dla robienia interesów, ale nie chcą oczywiście wpaść w sidła służb jak to się stało z oligarchami rosyjskimi. W parlamencie pilnują swych interesów. Biznesmen od ukraińskich samochodów WAZ i Lanos, które nie cieszą się wielkim wzięciem
nawet w tak biednym kraju jak Ukraina, doprowadził do uchwalenia sprzecznych z postanowieniami WTO dodatków do ceł na importowane samochody, które to przepisy obowiązywały przez pół roku aż nierychliwe WTO zanalizowało, rozpatrzyło i zażądało ich usunięcia, co szczęśliwie nastąpiło. Kotwice zewnętrzneW takich sytuacjach ważną rolę mogą odegrać zewnętrzne kotwice. Niektóre z nich działają. Ukraina od maja 2008 jest członkiem WTO. Zdjęto szkodliwe zakazy eksportu ziarna i oleju słonecznikowego, obniżono taryfy celne, zmieniono formy dotacji rolnych, hamowane są jak w wyżej opisanym przykładzie różne zapędy protekcjonistyczne. W październiku 2008 zawarto porozumienie stand by z IMF. Na jego podstawie Ukraina ma otrzymać przez 2 lata 16,4 mld dol. USA w 8 ratach. Pożyczka umożliwia podtrzymanie wypłacalności kraju, ułatwia spłaty indywidualnych kredytów walutowych, spowalnia dewaluacje hrywny, pomaga przywrócić płynność w sektorze bankowym. Dodatkowe kredyty przyznał Bank Światowy i EBRD. Przy spadku wpływów z eksportu i zagranicznych inwestycji oraz zatrzymaniu prywatnej akcji kredytowej podtrzymanie przez międzynarodowe instytucje finansowe płynności walutowej kraju ma olbrzymie znaczenie. Jednakże przed każdą kolejną transzą IMF ma dylemat. Niektóre z pozycji uzgodnionego planu działań Ukraina wykonuje: uwolniono kurs hrywny i ograniczono zakres możliwych interwencji banku centralnego na rynku walutowym, dokonano przeglądu sytuacji banków i rozpoczęto dokapitalizowanie sektora bankowego. Realizację politycznie trudnych warunków takich jak reforma emerytalna, podwyżka taryf energetycznych, szczególnie dla mieszkańców i utrzymanie w ryzach deficytu finansów publicznych rząd ukraiński odkłada jednak jak może. Czy więc wstrzymać wypłatę kolejnej transzy, co wywoła łańcuchowa reakcję: dalszą dewaluację, osłabienie płynności banków, zatrzymanie i tak słabiutkiego dopływu nowych inwestycji? Czy też przymknąć oko, wypłacić i doczekać do wyborów prezydenckich wyznaczonych na styczeń 2010?
Przedwyborcze spekulacje
W styczniu odbędą się wybory prezydenckie.
Juszczenko nie ma praktycznie żadnych szans nawet na wejście do drugiej tury. Ten jednoznacznie prozachodni polityk, antypopulista (nawołuje do wycofania dotacji i zwiększenia taryf energetycznych), zrobił wiele dla budowy świadomości historycznej Ukraińców (?Hołodomor, Połtawa, historycznie uzasadniana odrębność cerkwi ukraińskiej, kontrowersyjne uhonorowanie żołnierzy UPA) ale nie utrzymał popularności z okresu Pomarańczowej Rewolucji.
Duże nadzieje wiązano z 35-letnim Arsenim Jaceniukiem, błyskotliwym proeuropejskim politykiem nowej generacji, który mimo młodego wieku zdążył już być pełniącym obowiązki prezesem Banku Centralnego, ministrem gospodarki i spraw zagranicznych a do jesieni 2008, wysuniętym przez prezydenta Juszczenkę, Marszałkiem Rady Najwyższej. W czasie Pomarańczowej Rewolucji uratował system bankowy przed kryzysem. Jako marszałek zachowywał neutralność w niekończących się sporach między obozem Pomarańczowych a Partią Regionów. Sprzyjał opcji proatlantyckiej ale starał się też o dobre stosunki z Rosją. Jego kampania wyborcza sprawiła jednakże duży zawód jego zwolennikom. Wynajął rosyjską firmę piarowską, która kreuje go na silnego człowieka przedstawianego na bilbordach w ponurych ciemno-zimnych kolorach, co zupełnie nie pasuje do jego emploi, może w Rosji miałoby wzięcie, ale nie na Ukrainie. Żeby pogodzić wszystkich zaczął głosić hasła Nowej Europy od Atlantyku do Pacyfiku, która miałaby zastąpić Unię Europejską; lansuje też i inne koncepcje, których nikt nie rozumie, jak np. „nową industrializację”. Jednym słowem przekombinował i ratingi, które mu rosły wspaniale przed kampanią od jej rozpoczęcia lecą w dół.
Na placu boju pozostaje więc premier Julia Tymoszenko. Po wyborach rząd Julii Tymoszenko zapowiada „przyspieszenie reform”. Pani premier zaprosiła, podobnie jak 5 lat temu, grupę ekonomistów zagranicznych i krajowych do opracowania planu działań, który ma być gotowy na luty 2010. Czy jednak Tymoszenko wygra wybory? Czy uzbiera większość w parlamencie, której teraz nie ma? Czy wystarczy jej determinacji, aby od populizmu przejść do niezbędnej końskiej kuracji dla gospodarki? W taki pozytywny scenariusz wierzą jeszcze eksperci zagraniczni, ale mało który Ukrainiec, którzy jednakże widzą w niej gwaranta niezależności Ukrainy. Drugi bowiem kandydat, wiodący w sondażach, to przegrany w 2004 roku Wiktor Janukowicz, który uchodzi za polityka konserwatywnego i prorosyjskiego. Nie do końca jest to trafne. Jako premier pierwszą wizytę zagraniczną złożył w Brukseli i gdyby Unia otworzyła przed Ukrainą perspektywę członkostwa zapewne pożeglowałby w tym kierunku pod wpływem donieckich oligarchów, którzy stanowią jego zaplecze polityczne.
Unia Europejska zawodzi
Nie ma kraju z byłego bloku komunistycznego, który by przeprowadził skutecznie reformy polityczne i gospodarcze nie mając perspektywy wejścia do Unii Europejskiej. Ta perspektywa była najpotężniejszym zewnętrznym czynnikiem zachęcającym do reform, określającym ich kierunek, eliminującym radosną twórczość parlamentarzystów. Unia nie jest ideałem, ale jakoś działa. Dla stabilizacji na Bałkanach wszystkie kraje bałkańskie łącznie z FRY Macedonią, Albanią, Kosowem i Czarnogórą zostały zaproszone do Unii. Negocjacje rozpoczną się jak spełnią kryteria kopenhaskie. Ukraina nie dostała takiego zaproszenia choć zapewne jest lepiej przygotowana do członkostwa niż niektóre wspomniane państwa. Kilka krajów UE jest bowiem przeciw dalszemu rozszerzaniu. Zgodzono się na Partnerstwo Wschodnie, które jednak nie zastąpi perspektywy członkostwa. Toczą się negocjacje nad strefą wolnego handlu, ale z góry wykluczono wolny handel artykułami żywnościowymi. Ukraińskie rolnictwo, którego produkcja według ekspertów FAO może być zwiększona 2,5-krotnie, pozostanie odcięte od rynku europejskiego. Dla Unii ważniejszy okazuje się interes grupki najbogatszych europejskich farmerów niż strategiczny interes stabilizacji europejskich wartości w największym po Rosji terytorialnie i ludnościowo państwie byłego bloku komunistycznego czy choćby interes milionów europejskich konsumentów, którzy mieliby większy jakościowo i cenowo wybór, gdyby, oczywiście po spełnieniu norm sanitarnych, dopuścić towary żywnościowe z Ukrainy na rynek europejski.
Taka sytuacja ma fatalne skutki dla proeuropejskich sił na Ukrainie, osłabia je poważnie, wytrąca z rąk argumenty na rzecz przyjmowania trudnych, naruszających różne indywidualne i grupowe interesy rozwiązań. Geopolitycznie korzysta na tym Rosja, która utrzymuje ruch bezwizowy z Ukrainą, kupuje sprzęt wojskowy i lotniczy, ma umowę o wolnym handlu z Ukrainą a namawia ją do stworzenia wspólnej przestrzeni ekonomicznej, co by wykluczyło możliwość wprowadzenia jakiejkolwiek Ukraińsko-Unijnej strefy wolnego handlu.
Ukraina do wykonania ma nie tylko transformację polityczną i ekonomiczną, jak wszystkie państwa byłego bloku, ale jeszcze budowę własnej państwowości od zera, podobnie jak inne republiki b. ZSRR z wyjątkiem bałtyckich, które spędziły „tylko” 45 lat pod komunizmem i zachowały tradycje własnej państwowości. Piętrzące się trudności wewnętrzne i krótkowzroczność części klasy politycznej w Unii Europejskiej stawiają pod znakiem zapytania realizację przez Ukra
inę tego potrójnego zadania.