Czy Urugwaj kojarzy Wam się z czymś więcej niż piłka nożna? Czy potraficie wymienić choć jedną postać historyczną pochodzącą z tego kraju? A może chociaż podacie nazwisko prezydenta lub nazwę rządzącej tam partii politycznej? Jeśli na wszystkie tak postawione pytania odpowiedzieliście negatywnie, to koniecznie musicie sięgnąć po książkę Marii Hawranek i Szymona Opryszka pt. „Wyhoduj sobie wolność. Reportaże z Urugwaju” wydaną przez Wydawnictwo Czarne w serii Reportaż (Wołowiec 2018).
Autorzy zabierają nas w podróż po tym niewielkim – jak na realia Ameryki Południowej – i liczącym zaledwie 3,5 mln mieszkańców kraju, jednak starają się, aby była to podróż drogami wolności… Tak, może brzmi to patetycznie albo nawet sentymentalnie, jednak Urugwaj w opowieściach Hawranek i Opryszka jawi się rzeczywiście jako wolnościowy raj czy też wymarzone dla miłośników wolności miejsce na ziemi. Urugwaj to bowiem kraj, w którym nie tylko zalegalizowano związki partnerskie, a później małżeństwa równościowe, ale również wprowadzono szereg przepisów prawnych zabezpieczających mniejszości seksualne przez dyskryminacją i zachowaniami agresywnymi. W Urugwaju zalegalizowano również marihuanę, przyzwalając na prowadzenie przez obywateli prywatnych, niewielkich hodowli, z których rośliny byłyby przeznaczone na własny użytek. Dopuszczono również stosowanie kanabisu w służbie zdrowia. Zapewne wielu miłośników wolności pomyśli zaraz, że Urugwaj to taka latynoamerykańska Holandia, jednak pamiętać trzeba, że depenalizacja posiadania i hodowli marihuany dotyczy wyłącznie obywateli Urugwaju.
Urugwaj to kraj, w którym realizację zasady wolności łączy się z wcielaniem w życie idei równości. Większość reform przeprowadzanych w tym duchu to efekt długoletnich rządów Partii Czerwonych (liberalnej), a w ostatnich latach wprowadzanych przez lewicowy blok polityczny zwany Szerokim Frontem. Legalizacja prostytucji poszła więc w parze z zabezpieczeniem socjalnym i zagwarantowaniem ubezpieczenia zdrowotnego dla wszystkich zatrudnionych w tzw. usługach seksualnych. Liberalno-lewicowe myślenie o państwie poskutkowało ukształtowaniem się niewyobrażalnej jak na latynoamerykańskie warunki laickości struktur państwowych. Hawranek i Opryszek pokazują jednak, że laicki Urugwaj to kraj tolerancji i poszanowania ludzkiej odmienności, kraj szacunku dla osoby ludzkiej, jej wyborów i decyzji. Pokazują wręcz – co zresztą zgodne jest z wyobrażeniami Urugwajczyków – że „w Urugwaju panuje nawet laicki fundamentalizm” (s. 80), zaś obywatele tego państwa zdają się kierować filozofią przyjmującą, że „zamiast dogmatów wiary mamy dogmaty laickie” (s. 80). Dla przywiązanego do wartości liberalnych Europejczyka przyzwyczajonego oglądać w telewizji południowoamerykańskie tłumy zgromadzone podczas kolejnych pielgrzymek kolejnych papieży laicyzm Urugwajczyków będzie tyleż zaskoczeniem, co pokusą.
Opowieść Hawranek i Opryszka pokazuje nam codzienność Urugwajczyków, sączących przez bombille kolejne hektolitry yerby mate ze swoich ceramicznych tykw i posługujących się w codziennym języku setkami związków frazeologicznych odwołujących się do futbolowych skojarzeń, a jednocześnie wprowadza nas w klimat dwudziestowiecznej historii tego jakże interesującego kraju: w dzieje jego przemian ustrojowych, zamachów i puczów, a także samoorganizujących się rewolucjonistów z ruchu Tupamaros. Dowiadujemy się również, że Urugwaj to pierwsze państwo świata, które rozpoczęło zinstytucjonalizowaną wojnę z nałogiem tytoniowym – nie tylko poprzez wprowadzanie szeregu legislacyjnych ograniczeń w dostępie do papierosów, ale również przez wygranie postępowania przed międzynarodowym trybunałem arbitrażowym, które władzom państwowym wytoczyły wielkie koncerny tytoniowe. Urugwaj – mały kraj, ale bohaterski. Urugwaj – mały kraj, ale waleczny.
Autorzy „Reportaży z Urugwaju” wnoszą do swojej książki również fragment siebie: widać, że Południowa Ameryka to ich pasja i miłość; widać, że czują atmosferę tej części świata; poznać również, że rozumieją ten świat i potrafią mówić do Czytelnika językiem Urugwajczyków. „Wyhoduj sobie wolność” zaraża tą pasją i sprawia, że pierwsze, co robi Czytelnik po zamknięciu książki, to zabranie się do wyszukiwania ofert biur turystycznych, które tę niesamowitą (choć może chwilową) pasję pozwolą wcielić w życie. Co najważniejsze, Autorom udaje się zarazić Czytelnika tą tytułową pasją „wyhodowanej wolności”, która stała się swoistym aksjomatem – a może wartością naczelną? – całej opowieści. Pasję tę oddają przytaczane przez Autorów słowa byłego prezydenta Urugwaju – Jose Mujica miał bowiem powiedzieć: „Dla mnie wolność oznacza wolny wybór drogi, która może doprowadzić nas do większego poczucia szczęścia. A być szczęśliwym to mieć równowagę” (s. 242). Dokładnie tak odmalowuje się ten swoisty wolnościowy raj, jakim jest Urugwaj: krajem równowagi. Warto wyruszyć w tę podróż – nawet jeśli odmalowany w tym reportażu obraz jest może i wyidealizowany, a jego bohaterom nadano wygodne i kolorowe maski.
