Ustawa o zakazie edukacji seksualnej jest narzędziem służącym utrwalaniu świadomości ofiarniczej i niewolniczej, narzędziem do utrwalania poczucia wstydu i grzechu związanego z ciałem i seksualnością. Nie ma to nic wspólnego z budowaniem społeczeństwa wolnego, radosnego, żyjącego w pokoju.
Edukacja seksualna jest ważna z dwóch podstawowych powodów: ważne jest rozumienie ryzyka jaki niesie kontakt seksualny z drugą osobą, jak i w znaczeniu obszaru wzbogacającego nasze życie. Stajemy przed szeregiem wyzwań i problemów związanych ze zdrowiem seksualnym: rosnąca liczba zachorowań na HIV, choroby przenoszone drogą płciową, przemoc seksualna (o tym niżej), niechciane ciąże nastolatek. I wszystko to jest ważne. Lecz nie tylko to. Uzyskanie wiedzy w zakresie edukacji seksualnej jest kluczowe dla podniesienia jakości swojego życia seksualnego, ale także dla podniesienia jakości życia w ogóle. Celem edukacji seksualnej jest rozwinięcie pozytywnego nastawienia do własnej seksualności, która często niestety obarczona jest wieloma kompleksami wynikającymi z przekazów popkulturowych, marketingowych, choćby jasnych popkulturowych przekazów co do tego, jak powinno wyglądać idealne męskie lub kobiece ciało, a także sugestywnych treści porno o tym, jak wygląda seks.
Lecz jakie jest nastawienie do własnej seksualności ma także swoje źródło w domu rodzinnym, w którym albo rozmawiało się o seksie, albo nie, albo tłumaczyło się dziecku różne sprawy związane z dojrzewaniem, z popędem płciowym albo nie ruszało się tych tematów, pozostawiając dziecko w niewiedzy co do samego siebie, w niepokoju związanym ze zmianami, które się w nim odbywają. Wychowanie seksualne ma więc na celu rozwijanie pozytywnego nastawienia wobec innych, którzy mają inne ciała, inną orientację, inaczej się identyfikują albo próbują zidentyfikować, określić swoją tożsamość.
Edukacja seksualna jest przeciwdziałaniem przemocy seksualnej, w tym pedofilii, a nie jej równoznacznikiem (!). Proszę sobie uzmysłowić, że 9/10 Polek doświadczyło w swoim życiu jakiejś przemocy seksualnej, 20% – gwałtu, a aż 91,8% ofiar gwałtu nie zgłosiło tego policji z powodu wstydu i braku wiary w realną pomoc (za Fundacją Ster). Według badań nieco ponad 12 proc. nastolatków padło ofiarą wykorzystywania seksualnego; wykorzystywania seksualnego z kontaktem fizycznym doświadczyło 6,4 proc. młodych ludzi, bez kontaktu fizycznego zaś 8,9 proc. – cytowane dane pochodzą z 2016 r. z raportu fundacji Dajemy Dzieciom Siłę pt. „Wykorzystywanie seksualne w dzieciństwie a konsekwencje w życiu dorosłym”. To są dane zatrważające. Edukacja seksualna ma temu przeciwdziałać, wyposażać w narzędzia: wiedzę i umiejętności mające przeciwdziałać wszelkim nadużyciom seksualnym.
Mówiąc o wychowaniu seksualnym przepadł gdzieś ten wątek holistyczny, czyli zapoznanie się ze wszystkimi aspektami seksualności, co do której podczas takich zajęć młody człowiek może uzyskać bezstronne, naukowe informacje i zdobyć umiejętności do radzenia sobie z tymi informacjami, w końcu rozwinąć postawy pozbawione uprzedzeń, pełne szacunku do innych, pozwalające zbudować społeczeństwo, w którym brane są pod uwagę racje różnych stron. Trzeba także zaznaczyć, że edukacja seksualna jest obszarem interdyscyplinarnym, zahaczającym o etykę, biologię, bioetykę, filozofię, pedagogikę, politykę, psychologię, psychiatrię, wreszcie – wiedzę o społeczeństwie.
Posłowie PiS zagłosowali za ustawą o zakazie edukacji seksualnej, kierując ją do dalszych prac w komisji. Autorzy projektu o zakazie „edukacji” seksualnej – gdzie wyraz edukacja pojawia się w cudzysłowie, jakby był to jakiś dziwoląg językowy – zdają się opierać swoje przesłanki jedynie na własnej wrażliwości i politycznym oportunizmie. I jakkolwiek wrażliwość społeczna i indywidualna są istotne, to nie powinny być podstawą do formułowania tego typu zakazów i projektów ustaw, gdyż konstruowanie czy utrwalanie sfery publicznej nie może być oparte na czyjejś wrażliwości – bo tę każdy ma inną. Sfera publiczna, aby mogła być sferą publiczną, w obrębie której przecież, negocjowane są i ustalane rzeczy ważne dla społeczeństwa i dla jednostek, musi zwyczajnie wspierać się wiedzą i argumentacją wynikającą z oczytania, z obeznania, z doświadczenia.
Tymczasem, to co Sejm zrobił 16 X 2019, czyli większością głosów poparł projekt, który jest zwyczajnie krzywdzący dla ludzkiej świadomości, jest nie do pomyślenia, dziś w 2019 roku, w XXIw.
Dlatego dziś szczególnie trzeba mówić jeszcze więcej o tym, czym jest wychowanie seksualne, i te słowa kieruję do Was i do pana Prezydenta z apelem o zawetowanie tej ustawy. Nawet jeśli ten ruch miałby na celu zgarnięcie elektoratu centrowego.
Oczywiście rozumiemy, że konflikt między modernistami a tradycjonalistami jest odwieczny, więc zawsze będą grupy, które będą próbowały zachować status quo lub cofnąć się do czasów średniowiecza, i będą też takie grupy, które będą starać się popchnąć świat do przodu, edukować, zaopatrywać w wiedzę, rozwijać świadomość. W tym przypadku bądźmy po tej drugiej stronie. To ważne dla nas wszystkich.
Dziś komentarze w debacie publicznej, także te internetowe są pełne nienawiści wobec osób o odmiennej orientacji seksualnej, określające się tożsamościowo inaczej lub nie będące jeszcze zdolne określić swojej tożsamości czy seksualnej, czy płciowej. Stąd litera Q oznaczająca questioning do skrótu LGBT (lesbian, gay, bisexual, transgender). Znak plus oznacza wszystkich, którzy wspierają lub należą do tego środowiska.
Wspomniałam tutaj o edukacji seksualnej, która uświadamia w kwestii świadomości ryzyka wynikającego z kontaktów seksualnych, lecz nie tylko to jest celem wychowania seksualnego. Celem takiej edukacji jest zbudowanie w człowieku pozytywnego nastawienia do seksualności, bez poczucia winy i bez poczucia grzechu, które to są ciężkim orężem środowisk prawicowo-katolickich w walce o utrwalenie świadomości ofiarniczej i niewolniczej. Chciałabym byście mnie dobrze zrozumieli. Mówię o tym z perspektywy katoliczki, która w Kościele katolickim poszukuje mądrości wynikającej z odczytania przeszłości Kościoła, nie jako instytucji jedynie dającej schronienie i pocieszenie, lecz z drugiej -odczytania tej historii, w której Kościół był także instytucją, obsesyjnie żądającą ofiary: kiedyś w formie masowych krucjat, dziś w formie m.in marginalizacji konkretnych grup społecznych, marginalizacji kobiet z życia kościelnego, a także – marginalizacji wiedzy.
I wracając do wiedzy, która jest władzą, jak mówił francuski filozof Michel Foucault, można to sparafrazować do sformułowania, że brak wiedzy jest władzą.
Brak edukacji seksualnej to brak wiedzy w podstawowym obszarze naszego życia, którego nie można tak po prostu wymazać, udawać, że nie ma, a szczególnie w wieku dojrzewania czy nawet w wieku niemowlęcym, w którym ciało ciągle o sobie przypomina.
Ciało domaga się wiedzy, troski i zainteresowania, a nie negacji.
Rozwijając pozytywne podejście do seksualności stwarzamy szanse na przeżywanie swojego życia seksualnego i partnerskiego w sposób satysfakcjonujący, a może nawet w sposób pełny. Wykształcenie takiego nastawienia, pozytywnego do seksualności, wiedzy na ten temat itp, jest naszą ochroną przez potencjalnym ryzykiem wynikającym z kontaktów intymnych z innymi ludźmi. Jest także naszą ochroną przed ignorancją i nietolerancją. Jest naszym narzędziem do tego, by rozciągnąć swój świat, rozszerzyć swoją wiedzę. Dlaczego, by z tego narzędzia opracowanego przez lekarzy, psychiatrów, psychologów, seksuologów, pediatrów i badaczy nie skorzystać? Nie jesteśmy w stanie przeczytać wszystkich książek, zapoznać się ze wszystkimi badaniami i opracowaniami na ten temat. Dlatego warto zapoznać się z dokumentem Biura Regionalnej Światowej Organizacji Zdrowia dla Europy i Federalnego Biuro ds. Edukacji Zdrowotnej (BZgA).
Dokument nosi nazwę „Standardy edukacji seksualnej w Europie. Podstawowe zalecenia dla decydentów oraz specjalistów zajmujących się edukacją i zdrowiem”.
Można sobie od razu spojrzeć w literaturę naukową i zobaczyć, że to wynik ogromnej pracy badawczej z zakresu psychologii, seksuologii, pediatrii i medycyny. Warto przeczytać to, a także treść projektu ustawy o zakazie edukacji seksualnej, w której interpretacje zapisów w dokumencie o standardach edukacji seksualnej dają świadectwo głębokiej ignorancji i niezrozumienia roli, jaką w życiu każdego z nas odgrywa proces samoświadomości. Która zmienia życie indywidualności i społeczeństw tylko na lepsze.
Natalia Wilk-Sobczak
PS. We współczesnej szkole i debacie publicznej lekceważy się wiele rzeczy, od zmniejszania godzin przedmiotów humanistycznych i artystycznych (tzw. sztuk wyzwolonych) po lekceważenie roli swobodnej i pogłębionej wypowiedzi, krytycznego myślenia i rozmawiania o emocjach, ciele i własnej seksualności. O tym już mówiłam i będę mówić zawsze póki się to nie zmieni. Jako edukatorka i filozofka mam dodatkowo osobistą prośbę do rodziców i edukatorów, byśmy także czytali poezję erotyczną na lekcjach. Bez stworzenia autentycznej przestrzeni – w szkole lub przynajmniej w domu – na wspomniane wyżej działania, przy jednoczesnym utrwalaniu postaw zorientowanych na zysk (oceny, punkty, rankingi) i schemat (wypracowania pod klucz) współczesna szkoła i popkultura kształtują raczej postawę bezrefleksyjności, postawę nastawioną na „mieć”, a nie „być”, a potem w toku życia przy wsparciu wyrachowanych okoliczności rynkowych kształtuje – by posłużyć się określeniem niem. filozofa ze szkoły frankfurckiej Herberta Marcusego – człowieka jednowymiarowego. Technicznego, konsumenckiego, materialistycznego, bezrefleksyjnego, podatnego na wpływy zewnętrzne, łatwo sterowalnego i finalnie – niezdolnego do życia świadomego, radosnego i w pokoju.
