W 1968 roku w Paryżu między majem a lipcem rozegrała się bitwa o autonomię uniwersytetu. Najpierw została ona naruszona przez policję, bo nie uszanowano wolności zgromadzeń i usunięto siłą — z użyciem gazów łzawiących — studentów zebranych na dziedzińcu Sorbony w proteście przeciwko zamknięciu jednego z wydziałów. To naruszenie autonomii zaowocowało gwałtownymi i masowymi protestami oraz strajkiem powszechnym. Stanowiło to swoistą rewolucję (zob. Revolution The Beatles) oraz barykady na ulicach (Street Fighting Man Rolling Stonesów), zaś w utworze The Beatles pada słynne „Uwolnij umysł” (Free your mind), które jest – nota bene – hasłem Uniwersytetu Łódzkiego dzisiaj. Autonomia świata uniwersyteckiego od polityk i biznesu została potwierdzona po czasie w deklaracji bolońskiej w Magna Charta Universitatum 18 września 1988 r., kiedy 388 rektorów podpisało ten manifest autonomii w nieskrępowanym poszukiwaniu prawdy. Dumny jestem, że Uniwersytet Łódzki jest sygnatariuszem tej deklaracji. Uniwersytety takie jak ten w Sorbonie po latach potwierdziły swoje miejsce w elicie intelektualnej między innymi dlatego, że wtedy w 1968 roku i potem obroniły swoją autonomię.
W Hongkongu trwają zamieszki już kilka miesięcy (od czerwca), policja po raz kolejny użyła gazów łzawiących i ostrej amunicji przeciwko protestującym, którzy bronią autonomii Honkongu przed nowym prawem umożliwiającym ekstradycję do Chin nieposłusznych — skazanych za przestępstwa.
Jednocześnie od 2 września tysiące studentów protestują w Hongkongu — uczniowie i studenci zbojkotowali zajęcia, gdy protesty wkraczały w czternasty tydzień z rzędu. W lipcu miała miejsce zawierucha nawet w Queensland. Joyce Lat pisze dzisiaj (27.11.19) w THE że reputacja Hongkongu jest zależna od postawy studentów i utrzymania przez nich akademickiej wolności oraz praw studenckich. Jednym z wielkim testów będzie to, jak władze uniwersytetów Hongkongu odniosą się do prześladowań za protesty: czy władze uniwersyteckie będą pomagać prześladowanym, czy też pod byle pozorem będą zwalniać i nie umożliwią ukończenia studiów z sukcesem. Według autora omówienia w THE, studenckie protesty w Berkeley 1967 i na Sorbonie 1968 dodały wartości tym uczelniom poprzez obronę podstawy edukacji liberalnej, to jest wolności słowa. Nie jest to łatwe, bo ostatnie protesty były długie i niszczące. Wszystkie zajęcia uniwersyteckie i szkolne w Hongkongu są zawieszone do końca semestru.
Mnie osobiście zastanawia tylko jedno: czy aktywność studentów Hongkongu jest dziwnym wyjątkiem, czy też nadchodzi jednak jakościowa zmiana, widoczna także przy „proteście klimatycznym” na całym świecie – czy młodzi biorą sprawy w swoje ręce? Sytuacja Hongkongu jest szczególna, jednak postawa młodych jest szczególnie zastanawiająca.
Kiedy 4 czerwca 1989 r. masakrowano studentów na placu, nomen omen, Niebiańskiego Spokoju w Pekinie, studenci w Polsce nie protestowali, bo sytuacja polityczna była nieco inna, wcześniej strajkowali w obronie wolności zrzeszania się (sprawa rejestracji Niezależnego Zrzeszenia Studentów) i obiecano im wtedy nie tylko realizację porozumień okrągłego stołu, ale przeprowadzone także wolne wybory i rejestrację NZS. Solidarność wewnątrzpolska zwyciężyła nad międzynarodową. Czy nadchodzi pokoleniowa zmiana? Czy „protesty klimatyczne” i „wydarzenia w Hongkongu” „uwolnią umysły”? W tekście „Revolution” Johna Lennona idzie o antytotalitarny stan umysłu, o to, żeby nie kłaniać się obrazom wodzów. Demokracja nie znosi kultu jednostki. Studenci Hongkongu udowodnili przynależność do cywilizacji wolności i liberalnej edukacji opartej na nieskrępowanym poszukiwaniu prawdy.
