–
Cave hominem unius libri
(Strzeż się człowieka jednej książki)
Cave canem – strzeż się psa! Napis znany z przedsionków antycznych willi. Ostrzeżenie, co czeka nieproszonych gości. Pies jest ostry, niebezpieczny. Ugryzie. Będzie głośno. Będzie groźnie. Będzie boleśnie. Ostrzeżenie, by trzymać się z daleka, bo tu nie lubi się obcych. W zasadzie… nawet nie mam ochoty wejść. Cave hominem – strzeż się człowieka! Strzeż się człowieka dogmatycznego, tego, który zacisnąwszy pięści zdanie swoje stawia ponad osąd innych. Tego, co krzyczy. Co obraża. Co wyklucza. Co innych ma za nic. Człowieka, co zatrzymał się w martwym punkcie, w zmumifikowanym bezruchu, w absurdzie uparcie podawanym jako „jedyna prawda”. Co nosi na ustach tę samą, powtarzaną w wielu postaciach sentencję. Dla niego nieważny duch, a litera. Jedno zdanie. Bez światłocienia. Uwięziony na tej samej stronie.
Tu rodzi się człowiek „jednej książki.” Przypięty do stereotypu, opinii, zdania, przesądu. Zamknięty, pozbawiony chęci poznania czegokolwiek, co wykraczać by mogło poza kilkadziesiąt, kilkaset może stron definiujących jego religię, zasady, system polityczny, relacje międzyludzkie, model rodziny, odcienie uczuć, urządzenie świata. Nosa nie wychyli poza schemat. Ba, nawet nie świerzbią go palce by przewrócić kartkę, by sięgnąć po cokolwiek, co przekracza „ludzkie pojęcie”. Nie sięga dalej, nie potrzebuje biblioteki. Gorzej, czasem nawet nie przewraca stron, bo brak w nim ciekawości, co też zdarzyć się może w następnym rozdziale. Powtarza mantrę, której z owej książki/„książki” nauczył się na pamięć. Sieje zło. Niegdyś zniechęcony, zmamiony, znudzony czy zindoktrynowany, czyta tylko własnych proroków. Nie chce, a czasem nie umie sięgnąć po inny tom. Więc… Jest głośno. Jest groźnie. Jest boleśnie. Bo przecież w jednej książce nie da się zmieścić światów.
Tymczasem książki same pchają nam się do rąk… Zapraszają do zaczytania. Do stanu, w którym odkrywamy siebie, by znajdować siłę do wychodzenia w świat, do konfrontacji z tym, co zastane, stereotypowe, dogmatyczne, smutne. Nie ma dwóch takich samych, każda stanowi odrębną opowieść, indywidualną historię. Chce być czytana. Jednak „jeżeli książka wysokiego lotu nie natrafi na czytelnika wysokiego lotu – zawiśnie w powietrzu, chybi. Gotowość, aktywność, wysiłek twórczy potrzebne są na obu krańcach tego połączenia” – pisał w Lapidariach II Ryszard Kapuściński. I faktycznie, na czytanie, na zaczytanie trzeba mieć w sobie gotowość, otwartość. Nic tu nie „staje się już”. Słowo przychodzi i wraca. Buduje, dając do myślenia. Otwiera, wyrywając ze strefy komfortu. Wnika w nasze intymne światy, otwierając wrażliwość, inteligencję, chcenie. Powodując zmianę. I tak, bez czytania… się nie da.
Inna rzecz, że (jak chciał Voltaire) „z książkami jest tak, jak z ludźmi: bardzo niewielu ma dla nas ogromne znaczenie, reszta po prostu ginie w tłumie”. Wie to zarówno okazjonalny czytacz, jak i mól książkowy (znany jako helluo librorum). Wie ten, kto całym sobą chłonie klasyków dawnych i współczesnych, ten, kto sięga po „archeologię myśli”, po dzieła tkane z faktów czy analiz, ale i ten, kto namiętnie pochłania „czytadła”. Tu wszystko zależy od słów.
***
Verte. Bo, jak nie można tkwić w jednej książce, tak też nie wolno zatrzymywać się na jednej stronie. W katalogu znajdujemy – jak chciał Francis Bacon – książki, które należy tylko „powierzchownie smakować”, te, co należy „połykać”, a w końcu i owe nieliczne, co zasługują na to, be je „przeżuwać i trawić”. Tu książka zawsze jest czymś wyjątkowym, osobną historią, intymnym światem. Tą bramą, przez którą przechodzimy w inne miejsca, znane lub nieznane, przewidywalne lub zagadkowe. Pokazuje, że jest dokąd iść. Pokazuje jak bardzo nie jesteśmy w tym sami.
Verte. Przewróć stronę. Na następnej rozwiąże się zagadka, zapętli się węzeł, pocałują się, rozejdą, znów wrócą. Dowiesz się kto zabił, kto uszedł z życiem, kto wybudował dom na wzgórzu, kto wygrał wojnę, kto zmuszony był skapitulować. Znajdziesz śmiech, łzy, dziką orgię lub spokój przy kominku. Nową teorię, przyczynek do zmiany systemu, próbę rozwiązania zagadki wszechświata. Znajdziesz sprawy trudne, przemilczane, wciąż dopominające się o pamięć. Znajdziesz ludzi tobie podobnych, ale i tych zupełnie innych. A między stronami nie ma sporów.
Verte. I oto przemierzasz świat z podróżnikami wieków, przysłuchujesz się dyskusjom, znajdujesz wolność, odkrywasz niewolę, nabywasz zrozumienia dla spraw, które wydawały się niedostępne, zagmatwane, nie-do-objęcia.
Verte. Na następnej stronie czeka życie. Czeka tajemnica. Czeka rozwiązanie. Czeka słowo. Czeka szansa. Czeka też ktoś, z kim warto się słowem podzielić. Nikt nie mówi, że zawsze będzie łatwo. Że tylko śmiech. Będzie myślenie, wymiana zdań. Będzie…
Fundacja Liberté! zaprasza na Igrzyska Wolności w Łodzi w dniach 10 – 12.09.2021.
Dowiedz się więcej na stronie: https://igrzyskawolnosci.pl/
Partnerami strategicznymi wydarzenia są: Łódź oraz Łódzkie Centrum Wydarzeń.
