Centralne Biuro Antykorupcyjne stało się dziś „bohaterem dnia”. Pierwszym czwartkowym newsem było zatrzymanie przez funkcjonariuszy tej jednostki biznesmenów z województwa łódzkiego, którzy mieli fundować posłowi Stefanowi Niesiołowskiemu seks z kobietami lekkich obyczajów. W zamian mieli otrzymywać różne profity. Następnie o „dokonaniach” oficerów CBA mówił na komisji weryfikacyjnej dotyczącej afery reprywatyzacyjnej przesłuchiwany mecenas Robert Nowaczyk. Jeśli nawet szczątkową prawdą jest to co mówi, będzie to hit przy którym Jarosław Kaczyński jawi się jako drobniutki handlowiec w jednoosobowej działalności gospodarczej.
Na niedługo przed tragiczną śmiercią prezydenta Adamowicza polityka w Polsce niesamowicie przyspieszyła, a bezpośrednio po niej jeszcze bardziej nabrała rozpędu. Dość powiedzieć, że za nami niejasności w uposażeniach podwładnych prezesa Glapińskiego, trwająca afera KNF z Markiem Chrzanowskim, dymisja wiceministra zdrowia z aferą lekową w tle, trwająca afera KGHM, zatrzymanie Bartłomieja M., dawnej prawej ręki Antoniego Macierewicza, taśmy „K-tower”, a teraz medialne akcje w których głównymi aktorami są oficerowie CBA (pomijam antysemicki skandal w Auschwitz, masakrę dzików i przepychane po cichu prawo nakładające na przedsiębiorców zwiększoną odpowiedzialność za nieprawidłowości swoich pracowników).
O schadzkach Stefana Niesiołowskiego CBA miała powziąć wiedzę jeszcze za czasów rządów PO-PSL. Rzeczniczka Prokuratury Krajowej Ewa Bialik tłumaczy, że zatrzymania i formułowanie zarzutów trwały tak długo, gdyż konieczna była dokładność i precyzja w weryfikacji materiału dowodowego. Trwało to znacznie dłużej niż kompletowanie samego materiału co od razu wydaje się podejrzane, nawet bez niejasnych i nieprecyzyjnych tłumaczeń rzeczniczki. Wiadomym jest, że sprawa ma podłoże polityczne i abstrahując od „jurności” parlamentarzysty, haki na niego, trzymane były na taki moment, jak rozpętanie afery taśmowej z pierwszym prezesem RP w tle. To przykład pokazujący jak funkcjonariusze mogą być wykorzystywani w bieżącej walce politycznej i jak ma to się do służebnej idei, która winna przyświecać funkcjonariuszom.
Ale sprawa nr dwa, czyli zeznania mecenasa Nowaczyka na komisji weryfikacyjnej to znacznie większy kaliber. Z zeznań prawnika dowiadujemy się, że CBA miało być zamieszane w szukanie materiałów obciążających byłą włodarz Warszawy, oraz inne osoby, a także roztaczać parasol ochronny nad ludźmi zamieszanymi w aferę reprywatyzacyjną. W tle tego wszystkiego, choć w mediach na pierwszym planie, jest wspomnienie szefa służb Mariusza Kamińskiego czołgającego się po pijaku i całującego z czworonogiem. To wszystko oczywiście zeznania i deklaracje przesłuchiwanego, stanowią jednak bardzo istotny punkt zaczepienia wymagający starannej weryfikacji i badania. Być może doczekamy się kolejnej komisji śledczej, tym razem dotyczącej CBA. Jedno jest pewne: jeśli tchoć 1/4 newsów przekazanych przez Nowaczyka pokryje się z prawdą, Centralne Biuro Antykorupcyjne będzie jawić się jako podległy bieżącej walce politycznej, skorumpowany organ posługujący się metodami mafijnymi. A to z kolei oznacza nasilenie się chaosu i brutalnej walki politycznej na cepy, taśmy i haki.