Na zamieszaniu wokół emerytur z politycznego punktu widzenia najwięcej może zdobyć Janusz Palikot. Rzecz dla niego jak dotąd nieosiągalną – WIARYGODNOŚĆ.
Dlaczego? Sprawa jest dość prosta. Jeśli Palikotowi uda się doprowadzić wbrew PSL-owi do przepchnięcia reformy emerytalnej przez Sejm, a jednocześnie nie wejdzie koalicję rządową z PO (a PSL zagryzając zęby zostanie w koalicji) zaliczy prawdziwy majstersztyk. Pokaże, że nie jest szalonym populistą, lecz odpowiedzialnym politykiem, który wbrew fatalnej polskiej tradycji partii opozycyjnych, potrafi w kluczowych sprawach racji stanu państwa wspierać reformatorów. Pozostając w opozycji, nie wchodząc do rządu, (do czego nie jest dziś przygotowany) wejdzie w buty męża stanu, który robi coś dla kraju, a nie dla interesu swojej partii. Jednocześnie nadal będzie funkcjonował poza rządem, nie będzie więc tracił, tylko zyskiwał na powoli topniejących zapewne notowaniach rządu. Wierzę, że Tuskowi uda się odwrócić fatalną passę z początku roku, ale na trzecią kadencję raczej nie może liczyć. PO wyjdzie po tej kadencji potężnie osłabiona. Palikot uwiarygadniając się w sprawie reformy emerytalnej, pokazując że można mu ufać jako politykowi jednak odpowiedzialnemu, stanie się oczywistym miejscem transferu sympatii topniejących szeregów wyborców PO.
Wydaje się, że jak wyjątkowo rzadko interes partii Palikota, ukazania się w oczach opinii publicznej jako partii antypopulistycznej, wiarygodnej i najlepszy interes gospodarczy Polski, racja stanu wręcz czyli wydłużenie wieku emerytalnego idą ze sobą w parze. Wypada mieć nadzieje, że Palikot tego nie zmarnuje dla siebie i dla nas.
Plik Janusz Palikot Kongres Katowice.jpg znajduje się w Wikimedia Commons – repozytorium wolnych zasobów.
