Coraz trudniej znosi się polską debatę publiczną. Ledwo zdążył się człowiek przyzwyczaić (samo w sobie jest to już zbrodnią) do jej agresywności i wzajemnego okrucieństwa adwersarzy, do jej niskiego poziomu merytorycznego i do jej tendencji, aby ludzi kulturalnych wypluwać na margines sporu, to znów cierpi człowiek ów wskutek jej infantylności i chwilami wręcz groteskowej przewidywalności.
Tak więc oto polityk, który otarł się o prezydenturę 40-milionowego kraju, a więc (sięgnijmy na chwilę po patos – niech się konsument polskiej debaty publicznej zdziwi, jakie to rzeczy istnieją na świecie) prawie stał się „Ojcem Narodu” i o którym mówi się, że po najwyższy urząd Najjaśniejszej może niedługo ubiegać się ponownie, uznaje za wskazane, aby w programie zasadniczo satyrycznym, żyjącego z prowokowania afer błazna, obwieścić urbi et orbi, że za młodu nie nazwałby się „bawidamkiem”, tylko „dupiarzem”.
Czy ktoś potrafi nazwać to inaczej niż „głupotą”? Po co to było? Ja rozumiem, że mamy XXI w. i żyjemy w wyluzowanym świecie, nowoczesnym i pełnym swobody. Doceniam także autoironię – sam ją stosuję. Oczywiście, jak każdy rozsądny człowiek, wolę cięty humor utracjusza od nadętego patriotyzmem i bojaźnią bożą nienawistnika. Ale, litości, nie wszystko, co fajne czy kuglarskie, przystoi każdemu, niezależnie od roli i pozycji społecznej. Jerzy Stuhr strasznie fajnie wypadł przy „Każdy śpiewać może”, ale Bronisław Geremek w tej sytuacji by się nie sprawdził. Walki kobiet w oktagonie MMA wielu ekscytują, ale nie sugerowałbym wchodzenia w tą poetykę Kamili Gasiuk-Pihowicz. A to i tak byłby mniejszego kalibru faux pas niż „dupiarz”.
„Dupiarz” jest kalibrem większym, bo to nie jest już autoironia. Jeśli jest „dupiarz”, to siłą rzeczy musiały być i „dupy”. Przyznanie się publiczne do takiego języka w polityce epoki #metoo i (zdecydowanie zasłużonej) wygranej feminizmu to ekwiwalent pójścia na mecz Lechii w barwach Arki i nadstawienia (zarówno pierwszego, jak i drugiego) policzka. O byciu dupiarzem i o swoich podbojach z lat szczenięcych, w tym zwłaszcza o tych wszystkich (dzisiaj już mniej romantycznie brzmiących) „złamanych sercach” można bajać w kręgu prywatnym, dobrych i zaufanych znajomych, co do których mamy pewność, że taka retoryka trafia w ich poczucie humoru. Chyba że nie mamy już w przyszłości zamiaru ubiegać się o głosy wyborczyń i wyborców. Wtedy też można i to bez większych ograniczeń. Ale właśnie generalnie tylko wtedy.
Jednak nie tylko prezydent Warszawy zadbał w tej sytuacji o ból zębów z zażenowania. Zadbały o niego także reakcje na jego niesławny wywiad, i to po obu stronach rozpalonej o czerwoności barykady. (To swoją drogą zdumiewające, jak jeden „dupiarz” pozwala Polakom zapomnieć o inflacji, wojnie w Ukrainie, złodziejstwie rządu i sytuacji na rynku kredytów hipotecznych; nawet Kaczyński był jakoś niemrawy i sam sobą wręcz zdumiony, że w tygodniu „dupiarza” odpala dodatkowo siedemnastą aferę o niemieckie reparacje wojenne). Z jednej strony pojawiło się oczywiście święte oburzenie, a z drugiej obrona dupiarskiej Częstochowy.
Oburzenie było zasadniczo mocno ugruntowane w niepodlegających dyskusji przesłankach. Mówienie o kobietach i dziewczynach „dupy” jest strasznie w stylu 1995 roku. Należy się tego wstydzić, jak tych workowatych marynarek w kolorze lazurowym z poduszkami na ramionach i krawatów z napaćkanymi esami-floresami. Choć może nawet i bardziej, bo – o ile pamiętam – już Kelly Taylor z „Beverly Hills 90210” nie przepadała za określaniem ją „dupą” (a już na pewno nie od czwartego sezonu). W toku naszych szacownych biografii szczęśliwie zmieniło się podejście do kobiet, osób o innym kolorze skóry, osób LGBT i do zwierząt. To oznacza, że przywołując nasze zachowania z wczesnych etapów życia winniśmy kontrolować, czy nadają się one dla współczesnego odbioru.
Z drugiej jednak strony ta sama świadomość – tego, że świat się zmienił, a więc ci z nas, którzy nie mają teraz np. 18-20 lat dorastali w innych, hm…, warunkach brzegowych – powinna być obecna także w rozumowaniu krytyków najsłynniejszego polskiego dupiarza. Tutaj pobrzmiewa coś w stylu cancel culture – skoro ktoś napisał 20 lat temu głupi post na blogu, to jest dożywotnio naznaczony tym i nie wolno dać mu szans. Skoro 50-letni dziś polityk w wieku 15 lat (czyli w późnym PRL-u) nazywał atrakcyjne koleżanki z klasy „dupami” i je podrywał jedna po drugiej, to nie ma moralnego prawa uczestniczyć w życiu publicznym i mówić o przyszłości Polski w drugiej dekadzie XXI w.! Przecież to również głupota.
Niech pierwszy rzuci kamieniem ten, kto w wieku kilkunastu lat nie zrobił czegoś, co jako 40-latek uważa za bezdennie głupie. Ale jeszcze lepiej: niech zamiast czymkolwiek rzucać, usiądzie w kąciku i popłacze, bo stracił niepowtarzalną okazję. Młodym zwolennikom cancel culture, na odchodne, dedykuję myśl jednego z najwybitniejszych myślicieli współczesnego świata, czyli, ehem…, Ricky’ego Gervais. „Jedno jest pewne, młodzi przyjaciele! Na pewno właśnie w tej chwili na tych waszych tik-tokach publikujecie coś, co pokolenie waszych dzieci uzna za skandal i barbarzyństwo. Jeśli cancel culture nadal będzie w modzie, to niech Bóg, którego nie ma, ma was w swojej opiece!”.
Oczywiście zęby z zażenowania zabolały także za sprawą obrońców prezydenta Warszawy. Najbardziej dostało mu się od nich zresztą jemu samemu za to, że przeprosił. Przecież tu się nie przeprasza! Kto to słyszał? Czy jakiś PiS-owiec przeprasza?! Co tam „dupiarz”, skoro Lech Kaczyński kiedyś kazał „dziadowi” „spieprzać”? Co tam „dupiarz”, skoro Lichocka pokazała środkowy palec? I w końcu hit – jeśli Trzaskowski to przeczytał, to wszedł pod biurko z grozy – co tam „dupiarz”, skoro… Sklepowicz mówił o Marszu Kobiet „kto to rucha?”?
Polska debata publiczna. Rok 2022. Od 7 lat degradacji ulega ustrój demokracji liberalnej. Od roku szaleje inflacja. Od pół roku trwa wojna u naszych granic. Za rok przestaniemy spłacać kredyty.
Ale jednak… „dupiarz”.
Fot. Simon Hurry / Unsplash
Fundacja Liberte! zaprasza na Igrzyska Wolności w Łodzi, 14–16.10.2022. Partnerem strategicznym wydarzenia jest Miasto Łódź oraz Łódzkie Centrum Wydarzeń. Więcej informacji już wkrótce na: www.igrzyskawolnosci.pl