Może powinniśmy pomyśleć o Europie dwóch prędkości – bardziej zintegrowanym rdzeniu, z udziałem Polski, ponieważ mam nadzieje, że Polska jak najszybciej dołączy do strefy euro.
Idąc labiryntami Parlamentu Europejskiego na jednej ze ścian zobaczyłem plakat upamiętniający Bronisława Geremka, polskiego posła do Parlamentu Europejskiego, który tragicznie zginął 3 lata temu. Chciałbym się zapytać czy miał Pan okazję poznać go osobiście.
Tak, Spotkałem go wiele razy w czasach, gdy on był Ministrem Spraw Zagranicznych a ja premierem belgijskiego rządu. Później również spotykaliśmy się wielokrotnie. Razem z Delorsem, Amato, Milibandem, Dehaenem, był on członkiem grupy, która przygotowała Deklarację z Laeken i rozpoczęła prace Konwentu na rzecz Przyszłości Europy.
Współpraca z nim była zawsze przyjemnością. Ostatni raz spotkałem go podczas Dni Europejskich w Lyon, organizowanych m.in. z jego udziałem i udziałem prezydenta Włoch Giorgio Napolitano.
Jego śmierć to wielka strata. W ubiegłym roku byłem w Polsce, aby zainicjować prace Fundacji Bronisława Geremka. Moim zdaniem był to ktoś, kto nie tylko wierzył w Unię Europejską, ale również widział ją jako federację. Dostrzegał postnarodową przyszłość Europy. Był prawdziwym Europejczykiem.
Był też członkiem ALDE – liberalnej grupy w Parlamencie Europejskim. W obecnej kadencji nie ma polskich liberałów.
I to jest problem, ponieważ ALDE jest trzecią grupą w Parlamencie i największą bez polskiej reprezentacji. Jednak, gdy rozmawiam z wieloma polskimi posłami mam wrażenie, że wielu z nich ma w dalszym ciągu silne więzi z grupą liberalną. Jako ALDE jesteśmy najbardziej proeuropejską grupą w tym Parlamencie. Walczymy o bardziej europejskie podejście. Mówimy o europejskiej obronie o większym zarządzaniu ekonomicznym, o polityce migracyjnej. Mówimy, że Europa nie jest problemem, lecz Europa jest rozwiązaniem problemów.
Musimy się zmierzyć ze współczesnym kryzysem. To, co nas otacza to kryzys finansowy i gospodarczy, gdzie pojawia się wyraźna nierównowaga między rynkiem a rzeczywistym światem.
Z drugiej zaś strony z kontrolą polityczną ciągle jesteśmy na poziomie narodowym czy regionalnym zamiast na poziomie kontynentu czy chociażby Unii Europejskiej. Ta nierównowaga powoduje wiele problemów. Jeśli ludzie chcą bezpieczeństwa i stabilności to jest tylko jedno możliwe rozwiązanie – więcej Europy!
W świecie jutra, gdzie wielkie kraje jak Chiny, Indie czy Brazylia będą odgrywały coraz większą rolę, jeśli Europa chce coś znaczyć, to może to uczynić tylko łącząc swoje siły, poprzez więcej integracji europejskiej.
Jednak co możemy zrobić aby wszyscy europejscy politycy myśleli w ten sposób? Wielu z nich myśli tylko o własnych narodowych interesach.
W obliczu kryzysu i politycznej niestabilności na całym świecie, obywatele szukają pewności i bezpieczeństwa ograniczając się do swoich mały światów – nawet nie na poziomie państwa, często mniejszych, na poziomie wioski czy miasta.
Ale rzeczywistość jest odwrotna. Świat się staje coraz większy, coraz bardziej współzależny i wielokulturowy (czasem nawet bardziej niż byśmy tego chcieli).
Łatwiej jest rozwiązywać wspólne problemy nie na 27 różnych sposobów, ale łącząc siły, tak jak to się dzieje w Unii Europejskiej.
Należy wytłumaczyć, że ta poszukiwana pewność i bezpieczeństwo mogą być zagwarantowane tylko w ramach Unii Europejskiej. Możemy, więc stworzyć stabilną walutę – euro, stabilną gospodarkę poprzez połączenie gospodarek krajowych oraz stworzenie rynku wewnętrznego.
Aby być widocznym na arenie międzynarodowej należy stworzyć europejską dyplomację. Niemożliwe jest stworzenie stabilności i bezpieczeństwa na poziomie lokalnym zamiast skali kontynentalnej, czym dla nas jest Europa.
Polska rozpoczęła w lipcu swoje pierwsze przewodnictwo w Radzie Unii Europejskiej, co Pana zdaniem jest najważniejsze dla polskiej prezydencji?
To zależy, co się stanie z pakietem zarządzania gospodarczego, co zrobimy ze stabilizacją euro. Właśnie stabilizacja strefy euro (filar gospodarczy) stanowić powinien pierwszy priorytet Prezydencji.
Drugim priorytetem, który Polska będzie musiała rozpocząć to rozpoczęcie prac nad wieloletnią perspektywą finansową, która stanowi finansową podstawę UE na następne siedem lat. Polska Prezydencja będzie tu miała olbrzymią rolę do odegrania. Parlament chciałby zaangażować się w ten proces i po drugie chcielibyśmy zmienić naturę finansowania Unii w przyszłości. Chcielibyśmy oprzeć finansowanie na własnych źródłach, gdzie obywatele swój wkład przekazują bezpośrednio do Unii Europejskiej.
Tak nie jest obecnie. Obywatele płacą podatki rządom krajowym, które przekazują następnie swój wkład do Unii Europejskiej.
Bardzo ważnym zadaniem dla Polski jest może nie całkowite przeprowadzenie, ale chociaż rozpoczęcie procesu, w którym wszyscy by uczestniczyli – Parlament Europejski, Komisja Europejska, rządy państw członkowskich oraz parlamenty krajowe. Mam nadzieję, że Polska Prezydencja zastosuje odpowiednie procedury, ponieważ jest ogromnie ważne doprowadzenie do kompromisu jak finansować Unię Europejską przez następne siedem lat, aby robić to lepiej niż w przeszłości.
Dzisiaj budżet tworzą składki wpłacane przez kraje członkowskie, co nie ma związku z europejskim interesem. Jak zmienić system finansowania na oparty bardziej na Unii – to bardzo ważne zadanie dla Polski.
Trzecia kwestia to wzmocnienie zewnętrznej roli Unii. Jeśli spojrzymy na rewolucje arabskie w Afryce Północnej i na Bliskim Wschodzie to oczywistym wydaje się, że musimy odegrać rolę pomagając tym ruchom. Co oznacza że potrzebujemy więcej odpowiedniej polityki zagranicznej i wspólnej obrony. I to moim zdaniem jest trzecim priorytetem.
Partnerstwo Wschodnie jest niezwykle ważne dla Polski – nie tylko z powodu granicznego położenia, ale także z powodu silnych powiązań historycznych oraz kulturowych. Czy myśli pan, że w przyszłości znajdzie się miejsce w Unii Europejskiej także dla Białorusi i Ukrainy?
Zawsze uważałem, że jest dla nich miejsce. Wystarczy spojrzeć na Ukrainę, pojechać do Kijowa czy Odessy, żeby zobaczyć, że są to europejskie miasta pod względem architektury, ducha, itd. Myślę, że oczywiście jest to Europa.
I musimy przemyśleć, jak z nimi postępować z wstępującymi Bałkanami, z Ukrainą. Mówimy teraz o Unii ponad 30 i prawie 40 krajów.
Jak to osiągnąć? Może powinniśmy pomyśleć o Europie dwóch prędkości – bardziej zintegrowanym rdzeniu (z udziałem Polski, ponieważ mam nadzieje, że Polska jak najszybciej dołączy do strefy euro – to duża gospodarka, której potrzebujemy w ramach tej strefy) oraz z innym krajami w ramach Unii, ale poza tym rdzeniem, co pozwoliłoby na ustabilizowanie regionu.
Musimy dostrzec ogromne znaczenie, jakie będzie mieć wprowadzenie krajów takich jak bałkańskie do Unii, co wpłynie na stabilizację sytuacji w tych krajach i doprowadzi do większej stabilności i pokoju. Ciągle wiele tysięcy europejskich żołnierzy stacjonuje w tym regionie. Natomiast znacznie lepiej byłoby doprowadzić do rozszerzenia niż kontynuować te misje.
Podobnie już się działo w przeszłości, w przypadku Portugalii, Hiszpanii czy Grecji, więc dlaczego nie może się stać również w przypadku Bałkanów.
Moim zdaniem wzmocnienie stabilności kontynentu europejskiego przez rozszerzenie Unii jest rzeczą dobrą, ale jednocześnie powinniśmy mieć odwagę pogłębiać integrację między krajami i jeśli byłoby to konieczne, iść naprzód w mniejszej grupie.
Ale z drugiej strony wielu Europejczyków obawia się Europy „dwóch prędkości”, która mogłaby zatrzymać integrację i w dalszej perspektywie ograniczyć Unię do czegoś na kształt Rady Europy.
Nie, ja nie bronię tej koncepcji, uważam tylko, że rozszerzenie Unii Europejskiej jest konieczne dla ustabilizowania sytuacji politycznej na kontynencie europejskim, nie może to się jednak stać przeciwko pogłębieniu integracji europejskiej. Taki rdzeń mógłby być przykładem dla innych państw członkowskich, w jakim kierunku należy iść. To kwestia integracji, a nie kwestia wykluczenia. Takie grupy mogłyby być wzorem dla innych państw.
Powrócę do mojego pierwszego pytania. Obecnie nie ma aktywnej partii liberalnej w Polsce, ani polskich posłów do Parlamentu Europejskiego. Może ma pan jakieś wskazówki, co należy zrobić, alby ożywić ruch liberalny w Polsce.
Przede wszystkim chciałbym zauważyć, że wiele liberalnych idei i liberalnych osób w dalszym ciągu funkcjonuje w ramach polskiej sceny politycznej. W przeszłości taką wyrazistą postacią był na pewno Geremek. Może to nie do końca dobre określenie, ale był on takim zwierzęciem politycznym, który mógł poprowadzić ruch europejski. Polscy liberałowie potrzebują właśnie charyzmatycznego przywódcy, który by przewodził ruchu wolnościowemu. To jest właśnie coś, czego szukamy i na co liczymy. Ale również jak obserwuje pewne pomysły Donalda Tuska, mam wrażenie, że on też jest liberałem. Oczywiście jego ugrupowanie działa w ramach Europejskiej Partii Ludowej, ale kiedy jako premierzy ze sobą rozmawialiśmy zauważyłem, że posiada on wszelkie cechy liberalnego polityka.
Rozmawiał dla Liberté! Tomasz Rados,