W polskim dramacie nie ma dwóch światów równoległych: naszego, opozycyjnego, i tego alternatywnego świata władzy, która kreuje rzeczywistość propagandowo-wirtualną. Są co najmniej trzy światy równoległe, bo dochodzi jeszcze polska wieś. I ten trzeci świat naszej rzeczywistości społeczno-politycznej podnosi właśnie gniewną głowę: „Nie tak miało być, nie to nam obiecywali!”
Należ więc spytać retorycznie: Czy na wsi się burzą, bo burzą im wieś? Historycznie rzecz ujmując, od samego początku naszych miejskich protestów zastanawialiśmy się nad sposobami dotarcia na polską wieś z naszym przesłaniem odsunięcia chuliganów politycznych od władzy:
„To nie będzie chyba dla nikogo żadne odkrycie, że na partię Jarosława Kaczyńskiego głosowała głównie ludność wiejska. PiS odebrał głosy PSL-owi, jak kiedyś odebrała je PSL-owi Samoobrona. Nie chcę, aby to zabrzmiało protekcjonalnie, ale wiejski elektorat, który zdecydował się wesprzeć Jarosława Kaczyńskiego, okazał się bardzo naiwny” – pisałem w maju 2016 w tekście „Ziemię chłopom”, analizując ustawę pisowską o obrocie ziemią rolną.
Kaczyński zabiegał skutecznie o poparcie rolników:
„Trzeba polskiej wsi nisko się kłaniać za to, że mimo tych trudnych warunków potrafi się zmieniać, nie boi się nowoczesności, ale jednocześnie stąpa po ziemi. To znaczy, że odrzuca szaleńcze eksperymenty, że chce żeby to, co się zmieniało było najpierw sprawdzone przez praktykę” (Kaczyński rujnuje polską wieś).
Wczoraj miał miejsce protest rolników. Nie po raz pierwszy. Uważnie śledzę aktorów politycznej sceny, którzy starają się przejąć rząd dusz polskiej wsi, by realizować własne cele. Są wśród nich groźne postaci, na przykład Piotr Rybak. Oto w relacji z sierpniowego protestu rolniczego prasa pisała:
‚Jest tu z nami (..) Piotr Rybak, co może źle zrobił paląc kukłę zamiast pięciu żywych spalić!’ – wykrzykiwał Andrzej Prochoń, przewodniczący Związku Rolników, Przedsiębiorców i Konsumentów podczas wczorajszej manifestacji rolników w Warszawie. Prochoń odnosił się do sprawy Piotra Rybaka, który odsiedział wyrok 3 miesięcy więzienia za spalenie kukły przedstawiającej postać Żyda na wrocławskim Rynku. W Warszawie Rybak stał wśród manifestantów. (Antysemickie hasła i pochwały dla Piotra Rybaka na proteście rolników). Nawiasem mówiąc, patron historyczny polskiej wsi, Wincenty Witos, również niezbyt dobrze wypowiadał się o Żydach.
Podczas wczorajszego protestu widoczni byli przedstawiciele skrajnej prawicy, narodowców spod znaku ONR:
Do protestujących przyłączyli się również członkowie Obozu Narodowo-Radykalnego. Jak informuje na swoim Twitterze Robert Bąkiewicz, jeden z przedstawicieli ONR, narodowcy wspierają protest „przeciwko polityce polskiego rządu niszczącego polskie rolnictwo”. (Protest rolników na A2. Wspiera ich Obóz Narodowo-Radykalny).
Wypada tu przywołać kolejnych aktorów, PiS-owskich ministrów rolnictwa, Krzysztofa Jurgiela i Jana Krzysztofa Ardanowskiego. Ten ostatni „stwierdził, że protest może wywołać konflikt między rolnikami a resztą społeczeństwa. – Nie wiem, czy wszyscy Polacy stojący w tym korku, którzy nie dojechali dziś do pracy, z sympatią odniosą się do rolników – zauważył minister rolnictwa” („Niech pan na mnie nie patrzy »spod byka«”. Sprzeczka między protestującymi rolnikami a ministrem rolnictwa).
W cytowanej wypowiedzi ministra można dostrzec próbę połączenia owych światów równoległych, o których wspomniałem we wstępie. Czy udaną, trudno orzec.
Jest wśród polityków jeszcze jeden aktor wiejski, Polskie Stronnictwo Ludowe, i jego lider, Władysław Kosiniak-Kamysz, oraz inni przedstawiciele partii: poseł Mirosław Maliszewski, Adam Struzik, wieloletni marszałek województwa mazowieckiego, czy Miłosz Motyka, szef Forum Młodych Ludowców, który orzekł wczoraj, że:
My już naprawdę nie mamy złudzeń co do tego, że minister Ardanowski kompletnie sobie nie radzi, jest nieskuteczny. I nawet dzisiejsze spotkanie pokazało, że rolnicy są sfrustrowani na tyle, że nie chcą z ministrem rozmawiać, ponieważ on ich też nie słucha. Uważamy, że tą sprawą powinien się również zająć pan premier Mateusz Morawiecki (PSL apeluje do rządu o podjęcie realnych działań ws. polskiego rolnictwa).
Jak pamiętamy, stosunek PSL do opozycyjnej Koalicji Obywatelskiej nie jest jednoznaczny ze względu na całkowicie odmienne oczekiwania elektoratu wiejskiego wobec wyborców PO i .N, jednak partia ta skłania się do wspólnych list wyborczych z Koalicją w przyszłym roku z powodu agresywnych ataków na nią ze strony PiS walczącej o wpływy na wsi.
Najciekawszą i najbardziej obiecującą postacią obecnych protestów rolniczych jest bez wątpienia Michał Kołodziejczak, którego można porównać do Biedronia bis, a prasa mówi o nim jako o drugim Lepperze. Sam o sobie chętnie mówi, że jest Justinem Bieberem polskiego rolnictwa.
W środowy poranek Unia Warzywno-Ziemniaczana, której wiceprezesem jest właśnie samorządowiec z województwa łódzkiego, zorganizowała protest na autostradzie A2. Michał Kołodziejczak, poza tym, że jest samorządowcem z województwa łódzkiego, jak pisze gazeta.pl, był również radnym PiS w miasteczku Błaszki. Mieszka we wsi Mrzeżyn i ma 30 lat. Dał się poznać dzięki m.in. swojej nieustępliwości w proteście producentów warzyw i ziemniaków. (Nazywają go „młodym Lepperem”. Kim jest organizator protestu rolników na A2?).
PSL wobec młodego lidera protestów jest nader powściągliwy, żeby nie rzec krytyczny: Rozumiem, że wykorzystuje niezadowolenie rolników i brak działań ministerstwa rolnictwa do zbijania własnego kapitału politycznego – skomentował Marek Sawicki, były minister rolnictwa, poseł PSL (Kandydował z list PiS, o Szydło mówił „kobieta z sąsiedztwa”. Kim jest człowiek, który sparaliżował A2?).
Oczywiście, polska wieś nie protestuje z powodu łamania Konstytucji, czy też uzależnienia polskiego sądownictwa od rządzącej partii. Nie walczy o wolność mediów, czy inne prawa obywatelskie. Nie wychodzi na drogi z powodu nieprzestrzegania świeckości państwa, dyskryminacji kobiet, czy wycinki puszczy. Polska wieś nie demonstruje przeciw fatalnej polityce zagranicznej PiS, czy dewastacji armii.
O co więc chodzi polskim rolnikom? O nieudolną politykę PiS wobec klęsk, jakie dotknęły rolnictwo w ostatnim roku, niespotykaną suszę i pomór świń (ASF). Tylko co trzeci rolnik dostał odszkodowanie z powodu suszy. Polska wieś biednieje. Państwo PiS nie przewidziało budżetu interwencyjnego dla wsi. Wszystkie pieniądze państwa pochłaniają populistyczne podarunki, zapasy zostały przejedzone (przeżarte?) przez bizantyjski styl sprawowania władzy przez PiS.
Niewykluczone zatem, że niebawem, mimo braku wspólnoty celów, spotkamy się na wspólnej demonstracji przeciwko Kaczyńskiemu, my miastowe pięknoduchy i oni, farmerzy, dotychczasowy twardy elektorat PiS, rodem z polskiej wsi.
