20 maja Komisja Europejska opublikowała strategię „od pola do stołu”. Projekt miał być przełomem w walce o sprawiedliwy, zdrowy i przyjazny dla środowiska system żywnościowy. Jednak jego treść mocno rozczarowuje zwłaszcza w tym kształcie.
Niestety, okrągłe deklaracje Komisji Europejskiej nie przełożyły się na szczegóły wyczekiwanych od pół roku strategii, a te zwyczajnie zawiodły pokładane w nich nadzieje. O konieczności podjęcia zdecydowanych działań i zaproponowania kategorycznych rozwiązań pisałam w liście do Fransa Timmermansa, podkreślając m.in. szkodliwość hodowli przemysłowej, nadużywanie w niej antybiotyków oraz jej wysoce nieetyczny wymiar. Niestety – bezskutecznie. Timmermas, w poprzedniej kadencji Komisji Europejskiej znany z wyjątkowej pryncypialności w kwestii obrony praworządności, teraz, w sprawach ochrony klimatu, niestety, jak na razie zawodzi. Rodzi się pytanie czy zamiast jako lider zielonej transformacji zostanie zapamiętany jedynie jako kustosz energetycznego i rolnego status quo? Czy będzie miał odwagę, aby reprezentować interesy obywateli i obywatelek UEunijnych obywateli, a nie tylko wspierać lobby blokującego wszelkie zmiany?
Wizja „Od pola do stołu” roztaczana przez Komisję i samego Timmermansa była przedstawiana z dużym rozmachem. Tymczasem otrzymaliśmy – jak to ujął polski oddział Greenpeace – strategię „Od niszczenia środowiska do kieszeni potentatów”[1]. Bo Komisja wykazała się ogromną niekonsekwencją i najwyraźniej zabrakło jej odwagi. Z jednej strony – zauważyła katastrofalny wpływ hodowli przemysłowych i nadprodukcji mięsa na środowisko, klimat i zdrowie konsumentów i konsumentek, z drugiej – nie zawarła w strategii rozwiązań mających na celu ograniczenia ekspansji ferm przemysłowych, ani właściwego wsparcia niewielkich gospodarstw lokalnych.
W swojej strategii Komisja Europejska przyznała, że rolnictwo odpowiada za 10,3% emisji gazów cieplarnianych w UE, a prawie 70% z nich pochodzi z sektora zwierzęcego. Ponadto 68% całkowitej powierzchni gruntów rolnych jest wykorzystywanych do produkcji zwierzęcej. Czyli wiemy, że ta produkcja szkodzi, europejscy podatnicy płacą nam za działanie, a my nie reagujemy. W przedstawionej strategii nie widzimy determinacji, aby w końcu w ramach Wspólnej Polityki Rolnej wprowadzić traktatową zasadę „zanieczyszczający płaci”, tak aby ceny emisji dwutlenku węgla objęły także rolnictwo przemysłowe. Nie znajdziemy tam też nic o wprowadzaniu mechanizmu kar za zanieczyszczenie systemów wodnych i gleby przez rolnictwo przemysłowe. Nie ma nic o zniesieniu dopłat i innych instrumentów wsparcia finansowego w ramach Wspólnej Polityki Rolnej oraz w ramach innych mechanizmów unijnych dla: przemysłowej hodowli zwierząt i produkcji mięsa, hodowli zwierząt na mleko i produkcji produktów mlecznych, hodowli drobiu, uprawy roślin na pasze dla zwierząt oraz połowu i przetwórstwa ryb i innych zwierząt wodnych. A przecież tak jak w przypadku finansowania energetyki czy transportu Unia Europejska nie może finansować w rolnictwie i wspierać rozwoju tego, co pogłębia kryzys klimatyczny i ma negatywny wpływ na życie i zdrowie ludzi.
Z uwagi na rozbieżność pomiędzy wersją, która wyciekła do Internetu dzień przed oficjalnym ogłoszeniem strategii, a wersją, którą zaprezentowano, trudno oprzeć się wrażeniu, że Komisja Europejska do samego końca kalkulowała, na ile można zdyscyplinować lobby przemysłu mięsnego, a na koniec chyba się go wystraszyła. Na rozbieżności pomiędzy obiema wersjami zwraca uwagę również „Compassion in World Farming” pisząc, że dostrzegalna różnica między pierwotną, „prawie ostateczną wersją”, która wyciekła, a oficjalną bardzo rozczarowuje i pozostaje jedynie nadzieja, że Unia kiedyś zdecyduje się na właściwy ruch w kierunku bardzo potrzebnej rewolucji żywnościowej[2]. Tylko czy nie będzie za późno? Bo taka asekuracja powoduje, że ta kadencja, dla gruntownych reform we Wspólnej Polityce Rolnej może się okazać zmarnowana. A o te zagadkowe rozbieżności, wspólnie z moimi kolegami i koleżankami eurodeputowanymi z innych frakcji politycznych, zapytam w najbliższym czasie Komisję Europejską w trybie interpelacji.
Najbardziej brakuje w strategii konkretnych propozycji działań w odniesieniu do hodowli przemysłowych. W strategii wskazano nawet kilka ważnych celów ich ograniczania – m.in. w zakresie użycia pestycydów, antybiotyków i nawozów. Można było podjąć np. decyzję, aby dotacje z budżetu Wspólnej Polityki Rolnej trafiały do małych i średnich gospodarstw rolnych, co realnie pomogłoby w rozwoju takiej formy rolnictwa i umożliwiło jej konkurowanie z najbardziej zanieczyszczającymi środowisko gigantami. Można też było założyć jako cel zredukowanie liczby przemysłowych hodowli na terenie UE oraz zmniejszenie skali zagęszczenia na nich zwierząt lub samej liczby hodowanych zwierząt.
W kwestii przeglądu programu promocji unijnych produktów rolnych, KE bardzo ogólnie pisze o konieczności skupiania się na jak najbardziej zrównoważonej i wydajnej, w kontekście emisji CO2, produkcji zwierzęcej. Szkoda, że z pierwszej wersji strategii zniknął zapis dotyczący zaprzestania wspierania produkcji i konsumpcji mięsa. W tekście ogłoszonym mamy już tylko wskazanie, że Komisja dokona przeglądu programu promocji unijnych produktów rolnych, a w zakresie produktów mięsnych skupi się na znalezieniu sposobów wykorzystania tego programu do wspierania zrównoważonej produkcji mięsa.
Strategia zakłada pozytywne zmiany w zakresie pasz dla zwierząt hodowlanych – KE proponuje ograniczenie soi, którą uprawia się na wylesianych gruntach i położenie większego nacisku na wykorzystanie białek roślinnych uprawianych w UE oraz alternatywnych materiałów paszowych. To bardzo ważna propozycja z uwagi na fakt, że soja uprawiana na paszę dla zwierząt hodowlanych pochodzi nie tylko z terenów UE, ale dodatkowo jest importowana, a pod jej uprawę wylesiane są m.in. tereny Amazonii.
Brak jest jednak deklaracji w zakresie wprowadzenia innych konkretnych rozwiązań mających na celu redukcję szkodliwości hodowli zwierząt na środowisko i klimat. Co można jeszcze zrobić? Potrzebujemy niezwłocznego przeglądu wszystkich umów międzynarodowych UE i eliminacji z nich postanowień, które pogłębiają kryzys klimatyczny, przyczyniają się do zanieczyszczenia powietrza, wody, gleby, wylesiania, ginięcia zagrożonych gatunków zwierząt i powodujących największe zagrożenia humanitarne, takie jak głód, brak dostępu do wody, bezrobocie, skrajnie niskie warunki życia. Bo tylko tak UE może stać się liderem walki ze zmianami klimatycznymi na całym świecie. Nie wystarczy zakładane w strategii dodanie do każdej umowy międzynarodowej rozdziału dotyczącego zrównoważonego rozwoju.
Komisja wspomina też o nadprodukcji mięsa i jednocześnie o rosnącej otyłości wśród obywateli i obywatelek UE, zaznaczając, że statystyczna dieta odbiega znacząco od zaleceń, a tzw. środowisko żywnościowe niekoniecznie zachęca do wybierania najzdrowszej opcji i rezygnacji z mięsa czerwonego i przetworzonego. Podkreśla przy tym zależność między wartościową dietą a obniżeniem śladu węglowego produkcji żywności. Wyraźnie wskazuje, że przejście na diety bogatsze w produkty pochodzenia roślinnego, a jednocześnie mniej obfite w mięso czerwone i przetworzone będzie miało korzystny wpływ nie tylko na zdrowie ludzi, ale także środowiskowy ślad systemu żywienia. Co ciekawe, w pierwotnej wersji strategii była mowa o mięsie w ogóle, a nie tylko mięsie czerwonym i przetworzonym. Jak się to zatem ma do finansowania przez KE promocji branży mięsnej i mleczarskiej? W tym kontekście brak odpowiedniego zapisu, jasno deklarującego odchodzenie od podobnych działań, pokazuje skalę rozbieżności pomiędzy tym, co Komisja wie, że osiągnąć trzeba, a tym, co ma odwagę zaproponować.
Komisja wspomina, że kampanie reklamowe nie powinny wprowadzać konsumentów i konsumentek w błąd w kontekście rzeczywistej ceny produktów i jako przykład podaje mięso. To słuszna próba zwrócenia uwagi na problem. Ale nie dotyka jego istoty. Sedno tkwi w samej cenie, która pozostaje nierzeczywista i nieprawdziwa, bo nie uwzględnia wpływu produkcji mięsa na środowisko i na zdrowie konsumentów i konsumentek oraz całej etycznej strony przemysłu mięsnego. Komisja pomija tu także przemysł mleczarski oraz jajeczny, które szkodzą na równi z mięsnym. Przywoływanie zresztą przez Komisję przemysłu mięsnego w oderwaniu od pozostałych branż produktów pochodzenia zwierzęcego, takich jak mleko i jajka, można dostrzec w całej strategii.
W strategii brakuje także najmniejszej choćby wzmianki na temat szczególnie mi bliskiej kwestii znakowania produktów, określania ich składów i oznaczania ich jako wegetariańskich i wegańskich. Mimo, że w oryginalnej wersji tekst strategii zakładał propozycję wprowadzenia zharmonizowanego obowiązkowego znakowania produktu z przodu opakowania z uwzględnieniem różnorodności diet, a także rozszerzenia oznaczenia pochodzenia na mleko, a także mleko i mięso wykorzystywane jako składniki, wersja opublikowana na ten temat milczy. To wielki zawód dla konsumentów i konsumentek, którzy ze szczególną uwagą śledzą składy produktów z uwagi nie tylko na dietę roślinną, ale też alergie pokarmowe, choroby wymagające kontroli diety czy kwestie religijne.
Komisja w strategii zachęca państwa członkowskie do wspierania konsumpcji ekologicznych warzyw i owoców poprzez odpowiednie nakładanie stawek VAT, nie zdobywa się jednak na odwagę, by wprost wskazać, że wyższym podatkiem VAT powinno zostać objęte mięso, a także inne produkty odzwierzęce. A kiedy Komisja mówi o potrzebie promocji produktów roślinnych, w Parlamencie Europejskim nadal trwają rozpoczęte w poprzedniej kadencji prace nad zakazem używania nazw popularnych dla produktów odzwierzęcych, jak burger czy pasztet dla produktów wegańskich.
I wreszcie „From farm to fork”, nie wprowadza żadnych nowych standardów w ochronie praw zwierząt hodowlanych. Komisja co prawda informuje w strategii o planach dotyczących dobrostanu zwierząt, ale brak jest wyraźnych deklaracji, że planuje wprowadzenie odpowiednich regulacji dotyczących zakazu chowu klatkowego, transportu żywych zwierząt na duże odległości i szczególnie okrutnych metod okaleczania. Czy KE planuje zrealizować jakąś z postulowanych od lat przez organizacje pozarządowe kwestii? To ze strategii nie wynika.
Szkoda, że Komisji zabrakło odwagi, aby stworzyć rzeczywiście progresywny i konkretny plan, o którym mówiła. Wygląda na to, że czas na obiecujące zmiany, na które się nastawialiśmy i których potrzebujemy, jeszcze nie nadszedł.
[1] https://www.greenpeace.org/poland/aktualnosci/28591/piekne-slowa-to-za-malo-by-zawrocic-nas-znad-przepasci/
[2] https://www.ciwf.eu/news/2020/05/new-eu-food-strategy-curtain-raiser-for-change?utm_campaign=factoryfarming&utm_source=twitter&utm_medium=ciwf
