Beata Krawiec: Już ponad pół roku po wyborach. Jak się pani pracuje w nowym miejscu?
Jagna Marczułajtis-Walczak: Upłynęło kilka pierwszych tygodni, zanim wybraliśmy przewodniczących poszczególnych komisji w Parlamencie Europejskim. Zaraz po krótkich wakacjach zaczęły się wysłuchania kandydatów na komisarzy, w których z racji funkcji wiceprzewodniczącej Komisji Zatrudnienia i Spraw Socjalnych brałam udział. Zatem nie było czasu na wdrażanie – od razu głęboka woda. Ale ja tak lubię. Obecnie pracuję w 3 komisjach: Zatrudnienia i Spraw Społecznych, Praw Kobiet oraz Specjalnej Komisji ds. Kryzysu Mieszkaniowego.
Dbam o to, by moje priorytety, takie jak walka o prawa osób z niepełnosprawnościami oraz o ich włączenie społeczne, w tym na rynku pracy oraz równość kobiet i mężczyzn (m.in. w kwestii wynagrodzenia) nie pozostawały dłużej w sferze życzeń, a stały się rzeczywistością.
Jaki wpływ na Pani pracę ma fakt, że to Polska sprawuje obecnie prezydencję w Radzie Unii Europejskiej?
Spory! Na każdej komisji tematycznej gościliśmy przedstawicieli polskiego rządu, którzy prezentowali priorytety prezydencji w dziedzinach, za które odpowiadają. Posłowie z naszej delegacji PO-PSL wspierają swoich ministrów. Możemy też liczyć na aktywność posłów PiS, którzy często „ubarwiają” swoimi wypowiedziami posiedzenia komisji. Jednak mówiąc poważnie – to smutne, że najgorsze praktyki z polskiego Sejmu powielają na poziomie UE. Przenoszenie krajowych konfliktów politycznych nikomu nie służy. Wolę skupić się na konkretnej pracy.
Moje pierwsze zapytanie do Komisji Europejskiej w sprawie monitorowania wydawania środków europejskich zgodnie z Konwencją ONZ o Prawach Osób z Niepełnosprawnościami podpisało ponad 50 posłów i posłanek, w tym z Lewicy, PiS i Konfederacji. To pokazuje, że do rozwiązania pewnych problemów wystarczy wola współpracy.
Polska prezydencja trafiła akurat na dość kryzysowy moment geopolityczny – burzliwą dyskusję Prezydentów Trumpa i Zełenskiego, intensyfikację wydatków na zbrojenia w Unii Europejskiej. Czy w takim momencie liderzy polityczni nie odłożą na półkę spraw społecznych i praw kobiet?
Kryzys geopolityczny nie może legitymizować nieprzestrzegania praw kogokolwiek! Konwencja o Prawach Osób z Niepełnosprawnościami, którą państwo polskie podpisało 20 marca 2007 roku (!) zobowiązuje nas do wypracowania i przyjęcia takiego rodzaju prawodawstwa, które osobom z niepełnosprawnościami zapewni warunki do pełnego włączenia społecznego, zagwarantuje ochronę godności i da szansę na życie bardziej niezależne.
Tę samą konwencję podpisało większość krajów członkowskich oraz Unia Europejska. I to od liderów politycznych zależy, czy ambitnie wesprą wdrażanie konwencji. Naszym politycznym zobowiązaniem powinno być jak najszybsze pokazanie osobom z niepełnosprawnościami, że zależy nam na ich prawach. Obserwuję prace nad rządową ustawą o asystencji osobistej, która ma wprowadzić jeden krajowy standard tej usługi i zapewnić finansowanie z budżetu państwa. Liczę, ze koledzy i koleżanki z koalicji dojdą w tej sprawie do kompromisu jeszcze przed wyborami prezydenckimi. Obecnie usługa asystencji osobistej dla osób z niepełnosprawnościami nie jest finansowana powszechnie. Musimy to jak najszybciej zapewnić. Przypomnę też, że w gminach, które oferują usługę asystencji osobistej większość środków na ten cel pochodzi z funduszy unijnych.
Tematem przewodnim tego numeru Liberté jest feminizm, który się opłaca. Czy czuje się pani feministką?
Wolę praktycznie wspierać kobiety, niż mówić, jak potrzebny jest feminizm. Dlatego w swojej pracy skupiam się na tematach, których wymiar praktyczny jest jak najbardziej odczuwalny przez ogół społeczeństwa, w tym oczywiście kobiety.
Jesteśmy obecnie na samym początku prac nad Wieloletnimi Ramami Finansowymi. Już teraz, razem z innymi europosłami, wzywamy Komisję do zachowania Europejskiego Funduszu Społecznego+, z którego finansowane są projekty, takie jak szkolenia dla matek wracających na rynek pracy, projekty wyrównujące szanse kobiet i mężczyzn na rynku pracy, itp.
Umożliwienie kobietom powrotu do pracy, podnoszenie ich kwalifikacji i zapewnienie opieki dla ich dzieci z niepełnosprawnościami z pewnością przełoży się na kobiecą niezależność. Dla państwa przełoży się to na zwiększenie zatrudnienia, wpływów z podatków i składek – dlatego trzeba zrobić wszystko, by z tego potencjału skorzystać. Te działania trzeba wspierać inwestycjami w żłobki i przedszkola. Wówczas feminizm obroni się sam, będzie się opłacał demograficznie i ekonomicznie. Widzę, że bez odpowiednich zachęt ze strony Komisji Europejskiej nie bylibyśmy tu, gdzie jesteśmy w kontekście równouprawnienia.
W poprzedniej kadencji Parlamentu Europejskiego przyjęta została konkretna legislacja – dyrektywa w sprawie kobiet w zarządach spółek, której wdrożenie ma zapewnić kobietom czterdziestoprocentową reprezentację w radach nadzorczych i zarządach spółek giełdowych. Państwa członkowskie muszą ją implementować do lipca 2026 roku. Jest to oczywiście jakaś droga do osiągnięcia celu.
Eurosceptyk może na to odpowiedzieć, że Unia Europejska za bardzo wtrąca się w nasze prywatne sprawy.
Eurosceptykowi odpowiem, że korzyści płynące z naszego członkowska są niezaprzeczalne i widoczne na każdej niemalże ulicy w tym kraju. Brytyjczycy już żałują, że ze wspólnoty zrezygnowali. Oczywiście nie można postrzegać Unii wyłącznie jako świnki skarbonki lub źródła dopłat bezpośrednich. To odpowiedzialna wspólnota, która musi chronić swoje interesy gospodarcze.
Powtórzę, że hasłem polskiej prezydencji jest „Bezpieczeństwo, Europo!”. Zapewniając bezpieczeństwo granic, zdrowotne, bezpieczeństwo żywności, przestrzeni internetowej czy konkurencyjność wspólnej gospodarki, Unia dba o każdego obywatela. Odpowiednie zabezpieczenie praw socjalnych i włączanie do rynku pracy osób z niepełnosprawnościami oraz kobiet to również budowanie bezpieczeństwa, w tym wypadku społecznego.
Podczas jednej z debat w Parlamencie mówiliśmy o kryzysie demograficznym. Kobiety muszą mieć zapewniony dostęp do żłobka w swojej okolicy, bezpiecznej opieki okołoporodowej i wsparcia w powrocie do pracy – tylko wtedy zaczną planować macierzyństwo i budowanie rodziny.
Przed nami wybory prezydenckie. Czy pani zdaniem kobiety zagłosują na Rafała Trzaskowskiego?
Znam go jako aktywnego samorządowca. Wiem, że dobro kobiet leży mu na sercu. Jak mało kto jest przygotowany do pełnienia funkcji Prezydenta RP. Sejm nie może dłużej wstrzymywać prac nad kwestią aborcji. Politycy są to winni kobietom, które w dużej mierze zadecydowały o wyniku wyborów z 15 października 2023 roku. Nie możemy tego faktu dłużej lekceważyć. Aborcja to powinien być wybór kobiet, powinna być legalna do 12 tygodnia. Rafał Trzaskowski nie raz o tym mówił i nie raz podkreślał, że jest za wolnym wyborem kobiet. Dlatego na niego zagłosuję i do tego zachęcam inne Polki.
