Viriginia Woolf prosi kobiety o to, aby przede wszystkim były sobą. Pytanie jak to uczynić, gdy większość nadal nie ma przestrzeni do tego, aby poznać siebie, zrozumieć własne potrzeby i zacząć żyć z sobą w zgodzie.
Równo dziewięćdziesiąt lat temu ukazał się esej Virignii Woolf, „Własny pokój”. Wydawnictwo Osnova zdecydowało się uczcić tą rocznicę publikacją, gdzie obok klasycznego już tekstu brytyjskiej pisarki znalazły się portrety współczesnych Polek, które nawiązują dialog z dziełem stanowiącym trzon tego projektu.
Eksperyment podjęty przez pomysłodawczynie jest dość ryzykowny. Czy jest możliwe, aby w swym tekście Woolf poruszała kwestie, które z biegiem lat nie straciły na znaczeniu, a tym samym pozostały aktualne dla kobiet żyjących blisko sto lat później. Myślę, że tak skonstruowany projekt, a przede wszystkim jego efekt, jest niezmiernie ciekawy dla nas, sięgających dziś po tę książkę, ale i sama Viriginia Woolf byłaby do żywego zainteresowana jak po latach odbierany jest „jej esej”.
Woolf, rozpoczynając dywagacje na temat kondycji kobiety i jej możliwości twórczych, zabiera nas w podróż do Oxbridge lat 20-tych i w umiejętny sposób daje nam odczuć jak silnej segregacji płciowej poddane były w tym czasie te dwa ośrodki akademickie, gdzie kobiety skromnymi środkami budowały pierwszy „żeński przyczółek” w postaci wymyślonego przez pisarkę Fernham College (za wzór posłużyć jej mógł zbudowany w 1871 roku Newnham College).
W pierwszym odruchu gotowe jesteśmy stwierdzić, że świat, w którym żyje Virginia Woolf to opresyjny patriarchat, gdzie władza, pieniądze i wpływy zarezerwowane są jedynie dla płci męskiej, stąd sama pisarka nie wierzy w „system” większą wagę przywiązując do posiadanej niezależności ekonomicznej niż do uzyskanych praw wyborczych. Niemniej jednak gdy pod wpływem tekstu Woolf dokonujemy bardziej wnikliwej analizy rzeczywistości, w której same funkcjonujemy, okazuje się, że system ulega zmianie na naszą korzyść (sama pisarka obserwuje ten proces wychodząc od czasów Szekspira, gdzie kobieta pozbawiona była wszelkich praw, w pełni poddana woli mężczyzny, aż do lat jej współczesnych gdy przyznano jej prawo do posiadania własności, nabyła bierne i czynne prawa wyborcze, a wraz z prawem do edukacji otwarto przed nią dostęp do profesji do tej pory przed nią niedostępnych).
W mniemaniu Woolf spełnione zostały podstawy do tego by kobieta przestała być biedna, a tym samym stała się panią własnego losu. Choć proces zarysowany przez pisarkę bez wątpienia postępuje na korzyść kobiety, to dysproporcje pozostają widoczne, a niegdysiejsze namacalne podziały w wielu przypadkach przetrwały do dziś, zamieniając się w szklane sufity i znaczne różnice w uposażeniu za wykonywaną pracę. W świecie, gdzie równość gwarantowana jest prawem trudniej jest połapać się w tych nierównościach i stworzyć narzędzia by im przeciwdziałać.
Dziewięćdziesiąt lat po opublikowaniu przez Virginię Woolf eseju, w którym domaga się dla kobiet „wolnego pokoju”, jej postulat nadal nie doczekał się powszechnej realizacji. Rzadkością pozostają kobiety, które we własnych domach zaprojektowały dla siebie przestrzeń, w której mogą tworzyć odizolowane od otoczenia. Wynika to przede wszystkim z wzorców kulturowych, które mimo zmieniającego się prawa, nie nadążają za tą zmianą. Zgodnie ze społecznymi oczekiwaniami to kobieta altruistycznie powinna poświęcać się rodzinie, otaczać opieką dzieci i osoby starsze, tym samym tradycyjnie nie przysługuje jej własna przestrzeń, a jej próby odizolowania się i skupieniu na sobie oceniane są jako niezgodny z jej naturą i powołaniem akt egoizmu. Stąd w czasie gdy mężczyzna zaszywa się w gabinecie, specjalnie do tego stworzonym kąciku, w komórce, na strychu lub zasłania nos gazetą w swoim fotelu, to kobieta ma obowiązek pozostać w tzw. przestrzeni wspólnej i krzątać się tworząc w ten sposób ognisko domowe, przy którym ogrzeją się wszyscy. Tym samym kobieta ma problem ze zbudowaniem „takiego pokoju” nawet we własnej głowie, przedkładając pod wszystko dobro rodziny, którą buduje, spycha własne potrzeby na szary koniec, nie mając czasu na refleksję nad samą sobą.
Viriginia Woolf prosi kobiety o to, aby przede wszystkim były sobą. Pytanie jak to uczynić, gdy większość nadal nie ma przestrzeni do tego, aby poznać siebie, zrozumieć własne potrzeby i zacząć żyć z sobą w zgodzie. Ten problem dotyka w szczególności pokolenie naszych mam, my – młode matki (choć często mocno już po trzydziestce) padamy ofiarą dwóch przeciwstawnych uczuć. Chcemy być równie dobre w życiu prywatnym i zawodowym, w pracy frustruje nas własny brak dotychczasowej dyspozycyjności, w domu rosnącym wyrzutem sumienia jest,poczucie, że nie jesteśmy na 100% z dzieckiem. W tym kołowrotku „własny pokój”, luksus pobycia sam na sam z sobą i własnymi myślami brzmi kompletnie niedorzecznie.
Stąd raz jeszcze zaskakuje nas treść eseju napisanego przez Woolf w 1929 roku, gdzie zgodnie z jej optyką sztywne podziały na płeć nie odzwierciedlają rzeczywistości. To ich współpraca jest czymś naturalnym, a wielkie umysły charakteryzuje androgynia czyli łączenie w sobie cech psychicznych i sposobów zachowania typowych dla tradycyjnie pojmowanej męskości i kobiecości. Tym samym w zmieniającym się świecie wartości, gdzie kobiety narzucają sobie coraz wyższe standardy w pracy i w domu, a coraz więcej mężczyzn czuje się zagubionych w świecie, gdzie patriarchat przestaje w naturalny sposób gwarantować ich uprzywilejowanej pozycji, apel Woolf o wyrzucenie tradycyjnie pojmowanych podziałów płci na śmietnik historii i życie w zgodzie z sobą wydaje się nad wyraz aktualny.
Własny pokój Virginii Woolf, tłumaczenie Agnieszka Graff. O stawaniu się kobietą mówią: Edyta Bartosiewicz, Joanna Bator, Magdalena Cielecka, Katarzyna Kozyra, Martyna Wojciechowska, Ewa Woydyłło. Piszą: Sylwia Chutnik, Karolina Sulej, OsnoVa 2019.
„Postcards from Salem” / „Pocztówki z Salem”
Niewinność czarownic. Celebracja „dziewczyństwa” („siostrzeństwa”). Bycie razem.
Fotografie, scenografia: Magdalena Franczuk
Modelki: Orina Krajewska, Anna Jarosik-Tomala, Maria Dębska, Elżbieta Mielnik, Monika Kaleńska, Joanna Zagórska, Sabina Karwala, Zuzanna Rabiega, Anna Paliga, Małgorzata Twardowska, Magdalena Żak, Justyna Bugajczyk
Make-up, fryzury: Aga Zajdel
