W Dziejach Apostolskich jest taka scena, gdy w środku nocy trzęsienie ziemi zrujnowało więzienie, do którego wtrącono Pawła z Sylasem. Drzwi, okucia i kraty poszły w drzazgi. Wtedy w całym zgiełku trzaskających murów i wznieconych pożarów pojawia się – ubrany jedynie w piżamę – dozorca i woła do Pawła i Sylasa: „Wiecie kuźwa jak stąd spieprzać?” (Dz 16:30). Co prawda Biblia Tysiąclecia oddaje te słowa nieco łagodniej: „Panowie, co mam zrobić, aby się zbawić?”, ale przecież nie o zbawienie religijne chodzi panu dozorcy, tylko o to jak w piżamie w środku nocy, pożogi i trzęsienia ziemi ocalić własną skórę. Dziś w polszczyźnie „zbawienie” ma jedynie znaczenie religijne, choć pokrewne „wybawić z kłopotu” pomaga zrozumieć wieloznaczność oryginalnego terminu określającego uwolnienie czy oswobodzenie. Rzecz bowiem w tym, że liberalna idea wyzwolenia indywiduum ku wolności nie tylko pojawia się w myśli chrześcijańskiej u samej jej zarania, ale – jak to pokazuje zaistniałe nieporozumienie o słowo „wolność” między strażnikiem a Pawłem i Sylasem – od samego początku napotyka na problemy interpretacyjne.
O tym, że głównym sensem ofiary krzyżowej Jezusa jest wyzwolenie ku wolności katolik dowiaduje się z czterech listów apostolskich (Gal 4:5; Ef 1:7; Kol 1:14; 1 Tm 2:6). Owa wolność nie jest wartością abstrakcyjną, mówi Biblia, ale osadzoną w kontekście – mianowicie w porządku moralnym, zwanym przymierzem – a co za tym idzie, nie należy uprawiać bezhołowia, ale dla obrócenia wolności na swą korzyść należy zachowywać się odpowiedzialnie. To jest widoczne w samym założeniu konstrukcyjnym kanonu Biblii. Rozpoczyna się on opowieścią o raju oraz pytaniem o to, kto nadużył wolności i zjadł owoc, a kończy Janową Apokalipsą, czyli przeglądem siedmiu kościołów Azji, które – choć doznały wolności – przestały czuć się do czegokolwiek zobowiązane. Cała narracja zbawcza osnuta wokół idei wolności została opięta klamrą odnoszącą się do odpowiedzialności.
Nieodpowiedzialność pierwszych rodziców skutkuje grzechem i wygnaniem z raju, a zerwanie więzi, czy też rozprężenie kościołów Azji doprowadza je do zaniku. Chrześcijaństwo było przecież kiedyś żywe i dominujące w dzisiejszej Turcji, Sudanie czy Tunezji, ale – jak sugeruje Janowa Apokalipsa – pochód Kościoła przez wieki nie łączy się ani z geografią, ani z kulturą, ale z przestrzeganiem i wdrażaniem w życie depozytu wiary, a zatem z odpowiedzialnością. Świadomość tego stanu rzeczy przyświeca katolikom różnych, dawniej bogobojnych narodów. Jak już raz wiara splecie się z tożsamością, to trudno je rozłączyć, aż do zatraty obu łącznie. Cmentarzysko byłych narodów chrześcijańskich, islamskich czy szamańskich – po prostu narodów, których wiara wyblakła – jest przecież niemałe.
Korzystanie z wolności przez jednostkę jak najbardziej wpływa tak na losy indywidualne jak i całych społeczności. Postępek Adama i Ewy sprowadził niewolę grzechu na ludzkość, przez grzech Mojżeszowi odebrany został przywilej wejścia do Ziemi Obiecanej, wreszcie Poncjusz Piłat – choć przecież wolny – wyzbył się demonstracyjnie odpowiedzialności i umył ręce. Działa to oczywiście również w drugą stronę, gdyż odpowiedzialne korzystanie z wolności przez pojedynczego człowieka może uświęcić cały naród. Indywidualne wybory Noego podejmującego budowę arki, Dawida stającego do walki z Goliatem czy Jezusa gotowego ponieść śmierć krzyżową decydują o losie wspólnot. „Krew jego na nas i na nasze dzieci” (Mt 27:25) – to znaczy, że tak jak Mojżesz jednoosobowo przypieczętował krwią baranka przymierze między Bogiem a Żydami, które warunkuje wolność, tak Jezus jednoosobowo swą krwią też pieczętuje przymierze ze wspólnotą („na nas”) i zobowiązuje ją na przyszłość („na nasze dzieci”). Przymierze warunkuje wolność, aczkolwiek jarzmo przymierza jest słodkie, a brzemię jego lekkie (Mt 11:30). Wolność i odpowiedzialność mają w konsekwencji wymiar nie tylko osobisty, ale najpełniej realizują się w relacji ze wspólnotą. Czasami wręcz odczuwane są zbiorowo, gdy Żydzi nie jako indywidua, ale jako cały naród Izraela wychodzą z niewoli egipskiej ku wolności. Wszystkie te wymiary na siebie się nakładają i nas warunkują tak, że: „Cieszyć będę się wolnością, bo staram się być odpowiedzialny” (Ps 119:45). Podsumowując, wyrażam przekonanie, że nic innego, tylko symbioza wolności i odpowiedzialności powinna konstytuować pełnokrwistego liberała.