W Nowych Atenach, encyklopedii autorstwa Benedykta Chmielowskiego, poraża prostota definicji konia. „Jaki jest, każdy widzi”. Kropka. Kopyta, łeb, ogon, grzywa, nawet nie trzeba dyskutować o maści, rasie czy przeznaczeniu, bo dla podstawowego przedstawienia nie są one istotne. Ów koń staje nam przed oczami, a widząc go bez pudła powiemy: Oto jest. Nie potrzeba tu długiej historii gatunku. Jest faktem, o którym później możemy wiele powiedzieć. Faktem, który napotykamy w dziejach i – przy całej ich złożoności – jego możemy być pewni. Jest. Nieco inaczej ma się rzecz z rozmową o… kolorach (niekoniecznie konia) albo… dobru. W Principia Ethica Georges Edward Moore, pytany o możliwość definiowania pojęcia „dobro”, wskazywał, iż jest ono unikalną, nieanalizowalną własnością, nie dającą się sprowadzić do niczego innego. Jego intuicyjne ujmowania i rozumienie porównywał z rozumieniem pojęcia „żółty”, również jakoś przez nas intuicyjnie rozpoznawalnego (znów nie wdajemy się w dyskusję o odcieniach ani o długości fali). W każdym z przypadków… wiemy, rozpoznajemy, czy wreszcie jakoś „czujemy” co jest czym.
Niewątpliwie przyjemnie byłoby mieć taką nieznoszącą sprzeciwu pewność, niestety z wolnością nie jest już tak łatwo, a przynajmniej nie ostatnio. Teoretycznie, wypowiadając słowo „wolność”, intuicyjnie wiemy, o co nam chodzi. Na jednym oddechu wymieniamy zazwyczaj wolny wybór, autonomię, nasze prawa, wolność woli, brak ograniczeń, bycie twórcą własnego życia etc. Dość szybko dopowiadamy, że istnieje ta pozytywna („do”) – w której zakotwiczamy cały katalog naszym praw i możliwości – oraz negatywna („od”) – pozwalająca nam żyć bez strachu i przemocy, dająca przestrzeń na puszczenie wodzy naszej wolnościowej fantazji. Gdybym w tym miejscu postawiła kropkę, mogła wskazać na pewność faktu albo intuicyjne czucie, życie każdej ze stron sfery publicznej i prywatnej byłoby zapewne łatwiejsze.
Wolności mamy wiele. My, liberałowie powinniśmy to wiedzieć najlepiej, bo każdego dnia żyjemy zanurzeni w jej teorię i praktykę. Odmieniamy ją przez dowolną liczę przypadków, robimy co się da, by oddychać wolnością, by być pewnymi, że mamy jej najwięcej jak się da. I właśnie owo „jak się da” jest tu istotne. Bo wolność nie jest wolnością bez granic, samowolą czy dowolnością robienia wszystkiego, co tylko mi się żywnie podoba. Chyba by nam się znudziła, ale… nie o to chodzi. Wierząc w wolność jako zasadę stanowiącą podstawę naszych praw i instytucji, nie możemy zapominać, że nie jest ona naszą własnością, że nie mamy monopolu na jej rozumienie i praktykowanie, na moment, w którym za wolny wybór uznajemy coś, a coś innego już nie, bo… nie zgadza się z naszymi wartościami czy postrzeganiem świata. Bo nie rozumiemy sposobów, na jakie inni praktykują swoją wolność. Fakt – granicą mojej wolności jest wolność drugiego człowieka – jest nienegocjowalny. Przyjęty jako podstawowa zasada nie może jednego dnia obowiązywać trochę więcej, a innego jakby mniej. I nie ma co się na wolność innych obrażać. Bo lepiej, żeby ją praktykowali niż uznawali za „nieszczęsny dar” i z radością przehandlowywali za przywileje czy chwilowe zyski bez perspektyw. Fakt – granicami mojego świata są granice mojego języka – ale nawet Ludwig Wittgenstein był skłonny zgodzić się, że są to granice, które nieustannie szturmujemy przy pomocy języka właśnie, że nie są one ustalone raz na zawsze, że póki potrafimy powiedzieć coś sensownie, szturm na nie może nam się nawet opłacać.
Ów szturm to uczenie się nowego języka mówienia o wolności, ale także świadczenia o wolności. Życia, w którym nie wytykamy innym, że na wolności się nie znają, że ją trwonią, że o nią nie dbają, tylko dlatego, że dokonują innych… wyborów. Piękno wolności to jej różnorodność, to jej otwartość, to namysł, a nie krytykanctwo. To umiejętność zapytania „dlaczego?” i wysłuchania czyjejś odpowiedzi, a nie tupanie nogami i pokrzykiwanie „nie, bo nie!”. Opowieść o wolności jest strasznie długa (spytajcie filozofów), a tak naprawdę bardzo krótka – zaczyna i kończy się na człowieku. Na mnie, na Tobie i na tej przestrzeni faktów, marzeń, trudów i możliwości, które znajdują się między nami.
