Wielu ludzi ma tendencję, aby interesować się tylko tym, co dotyczy ich osobiście i bezpośrednio. Są im bliskie wartości elementarne, takie jak rodzina, własne życie i zdrowie czy dobrostan materialny. Któż zresztą nie ceni spokoju i stabilizacji, dzięki którym może czerpać satysfakcję oddając się swoim hobby, spędzając czas na grillu, spotykając się z przyjaciółmi czy konsumując wytwory kultury. Zakreślając ciasno granice swojej egzystencji poprzez dążenie wyłącznie do wartości elementarnych i przyjmując postawę „moja chata skraja”, człowiek mniej czy bardziej świadomie wyłącza się życia społecznego. Informacje o wydarzeniach, które dzieją się gdzieś w kraju lub na świecie, odbiera tak, jakby oglądał film lub czytał książkę. Mogą go one interesować, ale nie wywołują emocji i nie skłaniają do jakiejkolwiek aktywnej reakcji.
Tak więc niektórzy powiadają, że nie interesuje ich polityka i konflikty ludzi dążących do władzy. Nie przejmują się tym, co jest od nich odległe w czasie i przestrzeni, jak widmo katastrofy klimatycznej lub klęska głodu w Afryce. Są obojętni na zło, które dzieje się w domu sąsiada, bo przecież nie wolno mieszać się w cudze sprawy. Ich widnokrąg społeczny zaczyna się poszerzać dopiero wtedy, gdy sprawy i zjawiska dotąd im obce zaczynają dotyczyć ich osobiście. A więc na przykład wtedy, gdy doświadczają krzywdy od skorumpowanego urzędnika państwowego, gdy spotykają się z nieudolnością w niedoinwestowanej opiece zdrowotnej, kiedy stają się niepełnosprawni i oczekując pomocy trafiają na mur biurokratycznej obojętności, albo wtedy gdy stają się obiektem nienawiści, bo ich dziecko okazało się gejem lub lesbijką. Dopiero wtedy dotychczasowy brak zainteresowania sprawami publicznymi lub tylko bierne nimi zainteresowanie zamienia się w chęć jakiejś formy oddziaływania poza dotychczasowym polem własnej egzystencji.
Na szczęście osobiste doświadczenia nie zawsze są konieczne, aby otworzyć się na sprawy innych. Są bowiem ludzie, i jest ich niemało, którzy granice swojej egzystencji poszerzają o sprawy, które wcale nie dotyczą ich osobiście i bezpośrednio. Robią to z szacunku dla humanistycznych wartości społecznych, które są dla nich ważne i którym chcą służyć. Są to takie wartości, jak praworządność, demokracja, sprawiedliwość społeczna, ochrona środowiska naturalnego czy walka z przemocą w rodzinie. Akceptacja tych wartości świadczy o wrażliwości społecznej, która skłania do podejmowania różnych form upowszechniania i wspierania działań, które tym wartościom służą. Wyrazem tego jest uczestnictwo w rozmaitych protestach i zgromadzeniach, publiczne wyrażanie opinii, działalność w różnych organizacjach pozarządowych i popieranie w wyborach partii i polityków prezentujących liberalne i demokratyczne poglądy.
Trzeba wyraźnie powiedzieć, że chociaż człowiek ma prawo dowolnie określić granice swojej aktywności, to jedynie ci, którzy oprócz wartości elementarnych dążą aktywnie do realizacji wartości społecznych, mają wpływ na losy świata. Dlatego tak ważne jest, aby były to wartości humanistyczne, stawiające w centrum przestrzeganie praw człowieka, i aby jak najwięcej ludzi angażowało się w ich obronę.
Włączenie wartości humanistycznych w strukturę celów jednostki może postępować dwiema drogami: dedukcyjną i indukcyjną. Ta pierwsza polega na wpajaniu tych wartości w procesie wychowawczym, przez pokazywanie atrakcyjnych wzorów do naśladowania, jak wybranych bohaterów wydarzeń historycznych lub fikcyjnych postaci z literatury i filmu. Ideały, którym ci bohaterowie służą wpływają na wyobraźnię i uświadamiają cenność związanych z nimi wartości. Jednostka, zafascynowana tymi wartościami, zaczyna w swojej praktyce życiowej poszukiwać możliwości ich realizacji. Wychodząc zatem od ogólnego znaczenia danej wartości, jednostka uszczegóławia je, znajdując jej zastosowanie w rozmaitych formach swoich działań. Indukcyjny sposób przyswajania wartości społecznych odnosi się do odwrotnej kolejności, w jakiej jednostka uświadamia sobie ich atrakcyjność. Następuje to w wyniku udziału jednostki w rozmaitych grupach społecznych i prowadzonych w nich działaniach, w których jednostka zbiera doświadczenia na temat problemów i relacji społecznych. Z doświadczeń tych wyciąga ona wnioski będące ogólnymi przekonaniami na temat zasad, które powinny obowiązywać w życiu społecznym. Uświadomienie sobie i akceptacja cenionych wartości jest więc w tym wypadku efektem społecznych doświadczeń jednostki, a nie inspiracją do ich poszukiwania.
Jakie są zatem w Polsce warunki do rozwoju postaw świadczących o wrażliwości społecznej? Zacznijmy od drogi dedukcyjnej, która związana jest z całą sferą propagandowo-wychowawczą, czy w języku Kościoła – formacyjną, która obejmuje wychowanie w rodzinie, szkolny system edukacyjno-wychowawczy czy wpływ autorytetów społecznych z różnych ośrodków opiniotwórczych, głównie poprzez media. W systemie wychowania dzieci i młodzieży w Polsce po 1989 r. brakuje jednolitej wizji. Z jednej strony dominuje pogląd, że wychowanie należy pozostawić rodzicom, a z drugiej strony widoczna jest presja środowisk narodowo-katolickich, których narracja zdecydowanie w Polsce dominuje. Trudno w okresie wolnej Rzeczpospolitej dopatrzeć się wyraźnych prób upowszechniania wartości humanistycznych. Zmiana ustroju państwa na liberalną demokrację nie znalazła wystarczającego odzwierciedlenia w programach edukacyjno-wychowawczych. Zostały one zdominowane przez poglądy środowisk katolickich i narodowych oraz konsumpcjonistyczny wpływ rynku. Programy te przypominają system wychowawczy Polski przedwojennej. Trudno w nich znaleźć odwołania do ideałów demokracji i praworządności oraz równości i tolerancji.
W tym systemie preferowane są z jednej strony wartości elementarne, związane z gloryfikacją tradycyjnej rodziny, ochroną prywatności i dążeniem do osobistych osiągnięć, a z drugiej strony – wartości społeczne o charakterze nacjonalistycznym i konserwatywnym. Akceptacja tych wartości skłania do zaangażowania w dwa obszary aktywności życiowej, jakimi są dbałość o dobrostan osobisty i obrona interesów narodowych. O ile ten pierwszy obszar jest jasno określony i zrozumiały, o tyle ten drugi jest iluzoryczny i niejednoznaczny, zwłaszcza w warunkach pokoju. Dlatego w tym pierwszym obszarze wartości są zwykle realizowane, podczas gdy w tym drugim – najczęściej pozostają w sferze deklaracji. Próby realizowania wartości nacjonalistyczno-konserwatywnych okazują się często gorszące nawet dla niektórych ich zwolenników. Przejawiają się one bowiem w atakach na cudzoziemców, zwłaszcza pochodzenia arabskiego, ustanawiania stref wolnych od LGBT i rozbijania parad równości, niszczenia grobów żołnierzy sowieckich i upartego powracania do dawnych konfliktów narodowych.
Bohaterowie stawiani za wzór, to głównie żołnierze oddający życie za ojczyznę, tacy jak żołnierze wyklęci. Pomija się ich zbrodnicze czyny na ludności cywilnej i mniejszościach narodowych, wysuwając na plan pierwszy nieugiętą wolę walki o przegraną sprawę. Bohaterem narodowym jest Józef Piłsudski, którego zasługi w odzyskaniu niepodległości są bezsporne, ale jednocześnie pomija się wstydliwie jego zamach stanu w 1926 r., który zniszczył w Polsce demokrację. Ten nurt propagandowo-wychowawczy pozostawia całkowicie na uboczu wartości humanistyczne, związane z wrażliwością na ludzką krzywdę, nierówności społeczne, przejawy bezprawia i nietolerancji. W ten sposób upowszechniane są postawy obojętności na nieszczęścia, które dotykają innych, nieufności do obcych i nieprzyjaznego stosunku do wszelkich odmieńców. Niepełnosprawni i społecznie nieprzystosowani to margines, na który nie warto zwracać uwagi. Ludzie LGBT to zboczeńcy, którzy powinni się leczyć i siedzieć cicho, a nie domagać się równego traktowania. Obrońcy zwierząt i ekolodzy to dziwacy, którzy utrudniają rozwój gospodarczy przynoszący ludziom korzyści.
Przykre to, ale już system wychowawczy w PRL-u bardziej sprzyjał kształtowaniu się wrażliwości społecznej, niż ten stosowany w wolnej Polsce. Jeśli odrzuci się sztafaż ideologiczny, to niezaprzeczalnym atutem tamtego systemu był nacisk na sprawiedliwość społeczną, równość ludzi wykluczającą podziały ze względu na pochodzenie, rasę czy status społeczny.
Jak zatem wygląda indukcyjna droga włączania wartości społecznych w strukturę celów jednostki? Może są tutaj większe szanse pobudzania wrażliwości społecznej niż przez system propagandowo-wychowawczy zdominowany przez prawicę? Chodzi w tym wypadku o sieć organizacji pozarządowych i nieformalne niezależne inicjatywy ukierunkowane na rozwiązywanie problemów i zaspokajanie potrzeb społecznych, którymi instytucje władzy państwowej się nie zajmują lub robią to w niedostatecznym stopniu. W większości są to organizacje i inicjatywy o charakterze pomocowym i charytatywnym, nastawione na ekonomiczne, prawne i psychologiczne wsparcie ludzi, którzy z różnych powodów czują się dyskryminowani. Chodzi tu także o organizacje, które otwarcie propagują wartości humanistyczne, dotyczące społecznej współpracy, solidarności, zasad fair play itp. Należą do nich organizacje harcerskie, koła zainteresowań, kluby sportowe itp. Szczególną rolę pełnią takie organizacje, jak Forum Obywatelskiego Rozwoju, których celem jest rozwój społeczeństwa obywatelskiego, zwiększenie aktywności obywateli i wzrost świadomości społecznej. Należy również docenić działalność organizacji kościelnych, jak Caritas, organizacje diecezjalne i parafialne zorientowane na działalność charytatywną.
Działalność organizacji pozarządowych przyciąga ludzi, zwłaszcza młodych, którzy uczestniczą w nich na zasadzie wolontariatu, lub podejmują własne niezależne inicjatywy pod wpływem rozmaitych bodźców. Niekiedy może to być chęć pogłębienia własnych zainteresowań lub choćby tylko potrzeba wyżycia się i zabawy. Często jednak aktywność ta podejmowana jest z odruchu serca i wynika ze współczucia albo z chęci uczestnictwa w czymś ważnym i posiadania poczucia sprawstwa w trudnej sytuacji. Bywa też, że do działań prospołecznych zachęca przykład innych i chęć przeżycia przygody. Najpierw pojawia się więc konkretna potrzeba społeczna, jak szycie masek ochronnych lub pomoc osobom samotnym przebywających na kwarantannie w czasie epidemii, a dopiero potem następuje szersza refleksja na temat wartości humanistycznych, którym służy zaspokajanie takich potrzeb.
Nie zawsze jest więc tak, że wrażliwość społeczną przejawiają ludzie deklarujący przywiązanie do wartości humanistycznych. Nierzadko bowiem realizacja tych wartości poprzedza ich świadomą akceptację i otwarte ich deklarowanie. Dlatego tak ważny jest rozwój różnych form niezależnych inicjatyw społecznych skierowanych na ochronę osób upośledzonych lub z różnych powodów dyskryminowanych, inicjatyw służących wartościom równości, solidarności i tolerancji. Dzięki tym inicjatywom kształtuje się społeczeństwo obywatelskie, które jest niezbędnym warunkiem dojrzałej demokracji.
Upowszechnianie i utrwalanie wartości humanistycznych w społeczeństwie jest, jak widać, ściśle uzależnione od sympatii ideologicznych i polityki władzy państwowej. Im bardziej władza ta zbliża się do modelu demokracji pełnej, z jej podstawowymi atrybutami, jakimi są świeckość państwa, liberalizm obyczajowy, zaufanie społeczne i społeczeństwo obywatelskie, tym większe są szanse na pełne przestrzeganie praw człowieka jako jednostki. Niestety, pod tym względem sytuacja w Polsce nie jest dobra. Rząd Zjednoczonej Prawicy nie tylko nie ukrywa swojego poparcia dla wartości nacjonalistyczno-konserwatywnych, ale stosuje niedopuszczalne w państwie demokratycznym instrumenty nacisku prawnego. Celuje w tym Zbigniew Ziobro i podległa mu prokuratura, która wspierana przez Ordo Iuris, stosuje jawnie stronniczość światopoglądową w swojej działalności. Mimo wspomnianych wyżej inicjatyw organizacji pozarządowych, społeczeństwo obywatelskie w Polsce należy do najsłabiej rozwiniętych w Europie. Decyduje o tym polityka państwa PiS, która finansowo wspiera organizacje i inicjatywy służące poglądom polityków Zjednoczonej Prawicy, natomiast tłumi działalność, której cele tego warunku nie spełniają. Przykładem może być obcięcie finansowania organizacji prowadzącej telefoniczną Niebieską Linię dla ofiar przemocy domowej. Wśród krajów Unii Europejskiej ludzie LGBT traktowani są w Polsce najgorzej. Także pod względem poziomu zaufania społecznego od lat zajmujemy ostatnie miejsce na naszym kontynencie. Humanistyczny regres trwa nieprzerwanie, a od 2015 r. uległ znacznemu przyspieszeniu. Przekłada się to na pogarszającą się pozycję Polski w rankingu państw demokratycznych, prowadzonym przez redakcję „The Economist”. Z grona państw „demokracji pełnej” Polska spadła do grupy „demokracji wadliwych” i w 2020 r. zajmuje w tym rankingu dopiero 57 miejsce.