Patrząc na europejską arenę polityczną, polskie interesy regularnie stoją w sprzeczności z interesami niemieckimi. Potwierdziła to debata dotycząca reformy rozkładu głosów w radzie ministrów w czasie podpisywania Traktatu Lizbońskiego, gdyż ukazała, że rządy obydwu państw przedkładają narodowe interesy ponad europejskie idee, szczególnie wtedy, kiedy chodzi o strukturę europejskich instytucji.
Różne postawy wobec wojny w Iraku podkreśliły tylko pozorne przeciwieństwo polskich i niemieckich interesów, zarówno w obszarze polityki zagranicznej, jak i polityki bezpieczeństwa. Podczas gdy rząd w Warszawie trzymający stronę USA wspierał inwazję w Iraku, rząd federalny postanowił razem z Francją i Rosją zająć inną pozycję w tej kwestii.
Obok tych jasno określonych przeciwnych politycznie pozycji w stosunkach między Polską, a Niemcami pozostaje jeszcze szczególna historyczna złożoność relacji. Na tym tle wszelkie nieporozumienia i uprzedzenia łatwo podlegają eskalacji. W przeszłości dało się to zauważyć np. przy okazji debaty w sprawie instytucji Centrum Przeciw Wypędzeniom w Berlinie.
Od przystąpienia Polski do Unii Europejskiej, po obu stronach pojawiają się coraz to nowe obawy. Tak na przykład stronę polską niepokoiły zbliżające się możliwości wykupienia gruntów przez ich dawnych właścicieli. Za to w Niemczech odczuwano lęk przed rzekomym napływem fali polskiej taniej siły roboczej. W jakim stopniu te wzajemne obawy prowadzą do rodzącej się nacjonalizacji, która w efekcie może doprowadzić do zagrożenia dla europejskiego projektu, pozostaje niewiadomą.
Jest jednak oczywiste, że sprzeczne interesy w kierunku politycznych napięć i konfliktów kręcą się wokół pojedynczych osób z politycznej i publicystycznej elity. Często są to populiści, którzy chcą każdorazowo wykorzystać obawę kraju przed innym narodem, choć w europejskiej rzeczywistości napięta relacja pomiędzy Polską i Niemcami już dawno uległa rozluźnieniu.
W ostatnich 20 latach można zaobserwować duże zbliżenie między Polską a Niemcami. Wielu obserwatorów stosunków między tymi krajami porównuje potencjał relacji polsko-niemieckich z potencjałem stosunków niemiecko-francuskich. Gospodarcze komponenty integracji obydwu państw na rynku wewnętrznym, ukażą swoje znaczenie najpóźniej podczas pełnej swobody podejmowania pracy na rynkach zagranicznych. Poza tym zbliżenie tych dwóch krajów w zakresie polityki, kultury i języka jest tak daleko posunięte, że można śmiało mówić o wspólnych polsko-niemieckich interesach.
Leżą one jak na razie ciągle w obszarze polityki Unii Europejskiej. Obydwa państwa, Polska i Niemcy, mają jako demokracje duży interes w tym, by kultywować wspólne wartości i przekonania, które uczynią Unię Europejską modelem sukcesu. Proces transformacji wspólnoty gospodarczej poszczególnych państw z zachodniej części kontynentu, doprowadził do szeroko zakrojonej politycznej unii, w której podział Europy na kraje bałtyckie i Bałkany zostaje przezwyciężony i to także leży we wspólnej odpowiedzialności Polski i Niemiec.
Dlatego instrumenty polityki europejskiej muszą dobrze rokować dla przyszłości obustronnych interesów. Dotyczy to prawa przejścia roszczeń europejskiej kontroli finansów, jaki i skutecznej ochrony praw człowieka poprzez przystąpienie do Europejskiej Konwencji Praw Człowieka. Ta tendencja do europeizacji poszczególnych obszarów polityki zostanie zaakceptowana przez ludność obydwu krajów, jeśli pójdzie za tym konkretna wartość dodatkowa.
Do wspólnych interesów należy także jednolity głos Europy w kwestii polityki zagranicznej. Różnorodność stanowisk w kwestii wojny w Iraku nie może się powtórzyć. We wspólnym interesie Polski i Niemiec leży, by nie poróżniać się pod względem polityki bezpieczeństwa. Zostało to także wyjaśnione przez członkostwo w NATO obydwu państw.
Z drugiej strony rozszerzanie kompetencji Unii Europejskiej polega na stopniowym przenoszeniu państwowej suwerenności na ponadnarodową płaszczyznę. Budzi to liczne wątpliwości szczególnie w Polsce, w kraju, który część dopiero co odzyskanej suwerenności musi oddać jakiemuś aparatowi urzędniczemu w dalekiej Brukseli. Ale także Niemcy obawiają się takiej Unii Europejskiej, w której ludność państw narodowych nie będzie już panami własnych wyborów.
Dlatego także we wspólnym polsko-niemieckim interesie leży ograniczenie deficytu demokracji w Unii Europejskiej. Elektorat tych dwóch państw wtedy będzie brał wybory do Parlamentu Europejskiego na poważnie, kiedy będą mu prezentowane różne polityczne alternatywy. W ramy redukcji deficytu demokracji wpisuje się dalsze wzmocnienie Parlamentu Europejskiego, jako reprezentacji narodu, ale także wzmocnienie myśli subsydiarności o jasnym podziale kompetencji między religiami, państwami członkowskimi i Unią.
Wspólne polsko-niemieckie interesy nie powstają poprzez pompatyczne mowy i nie mogą także spełznąć w populistycznych wykrętach. Polska i Niemcy poprzez wspólne członkowstwo w Unii Europejskiej obrały drogę do pokojowej, wspólnej przyszłości. Polityczna i demokratycznie ugruntowana unia, która na zewnątrz mówi jednym głosem, jest atrakcyjna dla obu narodów. Dlatego interes obydwu państw widziany w integracji europejskiej będzie w przyszłości wciąż przybierać na znaczeniu.
Tłumaczyła: Maja Dębska