Zeruya Shalev jest mistrzynią powieści psychologicznej, wytrwałą kronikarką kobiecego doświadczenia. Rzuciłam się na „Los” (przeł. Magdalena Sommer, Wydawnictwo W.A.B.), wiedząc, co znajdę w środku: opowieść o dzieciństwie w cieniu dominującego, przemocowego ojca, problemach małżeńskich, trudnej miłości macierzyńskiej, atakującej znienacka przeszłości. Dotychczas skoncentrowana na tym, co prywatne (jedna z izraelskich recenzentek nawoływała nawet, żeby Shalev wyjrzała wreszcie przez okno), w tej powieści pisarka zwraca się ku polityce.
Shalev przeprowadza psychologiczną wiwisekcję dwóch kobiet, które zetknął – no właśnie, przypadek czy los? Atara, samodzielna architektka, matka dorosłych już dzieci, chce poznać tajemnicę nieżyjącego ojca. Odnajduje Rachel, jego pierwszą żonę. Młodzi poznali się w założonej przez Abrahama Sterna organizacji Lechi (akronim hebrajskiej nazwy: Bojownicy za Wolność Izraela), walczącej z Arabami i Brytyjczykami, których uważano za niechętnych powstaniu państwa żydowskiego i chciano ukarać za to, że w 1940 nie wpuścili do Palestyny uciekających z nazistowskiej Europy.
Bojownica o wolność, idealistka (a może fanatyczka?), Rachel brała udział w akcjach wysadzania pociągów i przemierzała miasto z wózkiem, w którym leżała lalka z ukrytą w brzuchu bombą. „Jaka jest różnica między bojownikami o wolność Izraela a bojownikami o wolność Palestyny?” – po latach krzyczał na nią w chwilach złości starszy syn. Kiedy był mały, matka zamykała się w pokoju i nie reagowała na rozpaczliwe walenie pięściami w drzwi. Musiała być twarda – co, jeśli krył się za nimi brytyjski agent?
„Stoi milcząco przed zamkniętymi drzwiami”. Pierwsze zdanie „Losu” powraca w rozmaitych konfiguracjach: w scenie z przeszłości, gdy Rachel przyjeżdża do męża, który ją opuścił i wrócił do matki. W opowiadaniu właściwym, gdy Atara po raz pierwszy odwiedza wytropioną przez detektywa Rachel, a ta nie chce jej otworzyć. Shalev umiejętnie posługuje się metaforą.
Znacząca w kontekście przeszłości Rachel i jej pierwszej (jedynej?) miłości jest profesja Atary. Kobieta zajmuje się „leczeniem blizn i zasklepianiem pęknięć w starych budynkach”, jest „agentką pamięci”. Stojąc przed domem do renowacji, „gładzi pęknięcia w ścianach, przykłada policzek do kruszącego się tynku, wyczuwa oczekiwanie materiału, by obudzić się do kolejnego cyklu życia. […] Poszukuje ducha”. Chce ocalić „opowieść tworzoną przez czas” (a traci teraźniejszość).
W tym zdaniu kryje się sens powieści Shalev, stylizowanej na przypowieść – jak przewijające się w rozmowach Rachel z religijnym synem opowieści rabina Nachmana, „zagadki do rozwiązania” – np. ta o „szatańskiej kombinacji winy i utraty’.
„Nie opowiadano nam przed snem baśni o czerwonym kapturku i Jasiu i Małgosi, do trzeciego roku życia słuchaliśmy historii biblijnych” – pisała o sobie Shalev (Literary Protagonist Read the Bible, „Hebrew Studies” 2006/41).
Kluczem do interpretacji „Losu” jest opowieść o Dniu Pojednania. W Jom Kipur kapłan bierze dwa kozły i „rzuca losy”. Ten wybrany zostanie złożony w ofierze na ołtarzu w świątyni. Ten odrzucony odpokutuje za ludzkie grzechy na pustyni – zostanie zrzucony z urwiska, „[n]ie pozostanie po nim żaden ślad, nawet kupka popiołu”.
Najważniejsze jest to, że jeden nie ma znaczenia bez drugiego.
„Nie pozwól, by przypadek stał się losem” – będzie chciała powiedzieć Rachel Atarze.
„Los” to powieść świetnie skonstruowana, trzymająca w napięciu, smutna, ale bardzo życiowa. Nie ma co marzyć o pełni, wszystko w pewnym sensie jest zarówno zwycięstwem, jak i porażką: akceptacja wyroku i bezkompromisowa walka, odejście od drzwi, za którymi jest głucho i wdarcie się do środka.
Źródło ilustracji: Wydawnictwo W.A.B.
—
Fundacja Liberté! zaprasza na Igrzyska Wolności 2023 „Punkt zwrotny”! 15-17.09.2023, EC1 w Łodzi. Partnerami strategicznymi wydarzenia są: Miasto Łódź oraz Łódzkie Centrum Wydarzeń. Więcej informacji na: https://igrzyskawolnosci.pl/