16 dni po największej tragedii w dziejach powojennej Polski, w przeddzień rozpoczęcia specyficznej kampanii prezydenckiej, poznaliśmy rywala Bronisława Komorowskiego w wyścigu po urząd prezydenta. Prawo i Sprawiedliwość dość długo kazał nam czekać potęgując napięcie przedwyborcze, które pojawiło się jeszcze przed końcem żałoby narodowej. Eksperci prześcigali się w pomysłach kto może zostać kandydatem największej partii opozycyjnej w tych przyspieszonych wyborach. Ostatnie dni, były giełdą nazwisk, od dziwnego pomysłu wspólnego kandydata wszystkich ugrupowań po profesorów Zytę Gilowską i Michała Kleibera. Następcą po tragicznie zmarłym Lechu Kaczyńskim, zgodnie z oczekiwaniami wielu polityków, środowisk społecznych, a także samych specjalistów, został Jarosław Kaczyński.
To dobrze, że Jarosław Kaczyński staje na starcie
Brat zmarłego prezydenta nie ma łatwego zadania, ostatnie tygodnie są zapewne dla niego najcięższymi chwilami w życiu.
Jednak polityka nie znosi pustki, a Prawo i Sprawiedliwość, jako największa partia opozycyjna musi mieć własnego, silnego kandydata. Dlaczego więc prezes? Bo tak chcą członkowie PiS-u jak i jego sympatycy. Jest to najprostsze wyjaśnienie, ale nie oddające głębi sytuacji. Pierwszym czynnikiem, który mógł motywować Jarosława Kaczyńskiego do powiedzenia „tak”, jest chęć kontynuowania dzieła brata: „Silny prezydent. Uczciwa Polska”. Jeśli się nie mylę, takie było hasło wyborcze Lecha Kaczyńskiego. Czy będzie budował swoją pozycję w oparciu o śmierć tragicznie zmarłego brata, tego nie wiem. Pewnym jest, że choć będzie odwoływał się do legendy Lecha Kaczyńskiego, czy to w samej kampanii, czy to po ewentualnym zwycięstwie, to jego prezydentura będzie zdecydowanie inna od tego co prezentował nam dotychczasowy prezydent. Kolejnym aspektem jest fakt, że ewentualne zwycięstwo w wyborach prezydenckich może podnieść notowania PiS-u przed wyborami samorządowymi, które czekają nas w tym roku. Zwycięstwo może przynieść psychologiczny efekt, wskazując na partię mocną, silną i pewną, która potrafi przetrwać mimo największej zawieruchy. Jedyną osobą, która może zapewnić wysoki wynik w zbliżających się wyborach, a także stawać w szranki z silnym kandydatem Platformy Obywatelskich jest tylko Jarosław Kaczyński, gdyż w PiS-ie brakuje aktualnie polityków podobnego pokroju i z tak dużym poparciem społecznym (kwestię Zbigniewa Ziobry chcę omówić trochę dalej). Powodem, którego nie można zlekceważyć, a który przy całym ogromie tragedii musi być jednak brany pod uwagę, to nastroje Polaków po niedawno zakończonej żałobie. Może to być fala nośna dla prezesa PiS, sytuacja największej tragedii człowieka, który traci brata, bratową, wielu przyjaciół, budzi współczucie, które można spróbować jednak przebić na wynik wyborczy. Jest to straszna koncepcja, ale badając całą sytuację i chcąc dojrzeć wszystkie jej aspekty, ta też nie jest bez żadnych racji. Sondaże wskazują na zdecydowane zwycięstwo Bronisława Komorowskiego, ale jeśli prezes Kaczyński dojdzie do drugiej tury, a wszystko wskazuje na to, że tak, to w trakcie niej może się wiele wydarzyć. 4 lipca wszakże to już wakacje, a elektorat Platformy Obywatelskiej to w głównej mierze ludzie młodzi, którzy w tym czasie mogą być czy na wakacjach, czy wyjechać zagranicę w poszukiwaniu wakacyjnych zarobków. Oczywiście część z nich może zagłosować w ambasadach Rzeczpospolitej Polskiej, część może wziąć zaświadczenia, by móc zagłosować poza miejscem zamieszkania. Zauważyłem po rozmowach z wieloma tegorocznymi maturzystami, że choć nie chcą Jarosława Kaczyńskiego jako prezydenta, to jest im obojętne czy wezmą udział w wyborach czy nie. Taka postawa, to głosy za poparciem kandydata PiS-u.
Zła decyzja PiS-u. Kaczyński nie powinien tego robić
Jarosław Kaczyński 10 kwietnia przeżył traumę, która zapewne nieszybko się skończy. Sytuacja ta może sprawić, że część ludzi, którzy dotychczas uważali się za wyborców PiS zrezygnuje z poparcia twierdząc, że jest czymś nieludzkim po śmierci brata tak szybko myśleć o zdobyciu władzy. Myślę, że ten argument jest jednak słaby i bardziej za tym, by PiS wystawił innego kandydata podpowiadałaby możliwość premierostwa. Wiadomo, że prezydent, choć ma wiele swoich prerogatyw, nie jest tak wpływową osobą jak premier. Dlaczego więc prezes PiS zrezygnował z tego i postanowił startować? Może dlatego, że widząc jakie są stwierdził, że ma większe szanse na zostanie prezydentem, niż na zwycięstwo w wyborach parlamentarnych. Teraz jednak chciałbym pochylić się nad sytuacją Prawa i Sprawiedliwości. Jarosław Kaczyński, jako prezes tej partii, musi znaleźć kogoś, kto go godnie zastąpi na tym stanowisku, kogoś charyzmatycznego i kogoś, kto jest w mediach rozpoznawalny. Niestety dla niego, dla partii, ale także poniekąd i dla Polski, wielu charyzmatycznych członków PiS zginęło w katastrofie pod Smoleńskiem. W partii nie ma teraz takiej osoby, która godnie mogłaby zastąpić Jarosława Kaczyńskiego. Czy jest nią Adam Bielan? Chyba nie, tak samo zresztą jak Mariusz Kamiński. Pozostają dwa bardzo rozpoznawalne nazwiska Kurski i Ziobro. Wydaje mi się jednak, że prezes Kaczyński nie ufa im na tyle, by móc powierzyć im swoje „dziecko”. Każdy z nich jest młodym, energicznym i pełnym chęci politykiem, każdy z nich ma własne ambicje, a to w zderzeniu z ambicjami nie tak młodego, ale energicznego prezesa może mieć skutki destrukcyjne dla samej partii. Z tego samego też powodu wątpliwe jest, by Jarosław Kaczyński pozwolił na to, by ktoś z tego duetu europosłów zastąpił go na fotelu prezesa. Jarosław Kaczyński swoją decyzją stawia PiS w bardzo trudnej sytuacji. Będąc prezydentem nie będzie miał tak dużego wpływu na swoją partię, a partia bez swojego prezesa może pogrążyć się w wewnętrznych kłótniach i przepychankach, które mogą doprowadzić do podziału na mniejsze ugrupowania.
Konkludując, decyzja Jarosława Kaczyńskiego odpowiada nam dopiero na jedno z wielu pytań, jakie sobie zadajemy. Ewentualna porażka lub zwycięstwo na pewno odbije się szerokim echem na całym świecie, a dla „naszego podwórka” może przynieść wiele ciekawych i zaskakujących rozwiązań. Ostatnie pytanie: czy społeczeństwo polskie chce prezydenta Jarosława Kaczyńskiego? Na szczęście decydujemy o tym my, więc apel: Idźcie na wybory!