Naszymi ojczyźnianymi lękami karmieni jesteśmy od kołyski. Już z mlekiem matki przekazywane są nam rodzinne traumy. Nie uchowają się nawet Ci karmieni butelką, babcine opowieści oraz źle chowane urazy rodziców przechodzą przez naszą skórę i zapadają głęboko, na samo dno. Z podobnym przekazem przychodzi do nas szkoła. Lęk przed utratą ojczyzny, lęk przed Niemcem czyli wrogiem, lęk przed byciem innym niż zakłada „polska norma” sprawiają, że na świat patrzymy z przestrachem.
Obecnie codzienność dostarcza nieustannie nowych powodów do strachu, co partia rządząca umiejętnie wykorzystuje na swoją korzyść. Wiadomo, że dużo łatwiej jest rządzić żerując na ludzkich lękach i umiejętnie je podsycając, a im głębsze podziały społeczne, tym pewniej mogą czuć się sprawujący władzę. Lista naszych zbiorowych lęków nie jest krótka, co ciekawe jednak z każdym rokiem rządów PiS wydaje się wydłużać.
Na pierwszy plan wysuwa się pandemia. Wprowadzony w naszym kraju lockdown wywołał u wielu lęk przed ograniczaniem ich osobistych wolności, podobnie nakaz używania maseczek w miejscach publicznych, który porównywali do noszenia kagańców. Jednocześnie wraz z pojawieniem się szczepionki, ruszyła lawina antyszczepionkowych teorii poczynając od śmiercionośnych efektów takowej, a na czipach kończąc. Efekt jest taki, że Polska pod względem poziomu wyszczepienia zajmuje 23 miejsce wśród państw Unii Europejskiej, a dzienna liczba zgonów stawia ją w czołówce światowych rankingów. Tymczasem niezaczepieni i nie noszący maseczek obywatele stanowią realne zagrożenie dla tych, którzy starają się funkcjonować zgodnie z zasadami minimalizującymi szansę przenoszenia się wirusa.
Kolejny realny problem wywołany przez prawicowe lęki to kwestia migrantów, którzy próbują się przedostać do Polski przez granicę z Białorusią. W wielu obraz koczujących na mrozie rodzin jest źródłem strachu o własne bezpieczeństwo. Czują się zagrożeni napływem ludzi o innej kulturze niż nasza rodzima. Tego typu nastroje są w dużej mierze wynikiem antyimigracyjnej propagandy, którą serwują media rządowe. Do tego dochodzi narracja o obronie zagrożonej ojczyzny, potrzebie budowy muru oraz zachęty do ogólnonarodowego wspierania polskich służb mundurowych, które dzień w dzień, łamią prawo międzynarodowe wychodząc w teren. I tu mamy realny problem, z którym starają się konfrontować polscy aktywiści i ta część opinii publicznej, która żyje w strachu o życie dzieci, kobiet i mężczyzn umierających w polskich lasach oraz próbujących popełnić samobójstwo w ośrodkach zamkniętych, niejednokrotnie zlokalizowanych na terenie polskich baz wojskowych.
To nie koniec listy. Wyimaginowany lęk o dobrostan polskiego płodu sprawił, że obecnie młode kobiety ryzykują życie zachodząc w ciążę. Odkąd nowe prawo antyaborcyjne weszło w życie coraz więcej lekarzy stawia literę prawa ponad życie swoich pacjentek. Głośna stała się sprawa śmierci 30-letniej Ani z Pszczyny, jednak mamy świadomość, że jej dramat nie jest odosobnionym przypadkiem.
Na liście realnych problemów wywołanych prawicowymi marami mamy jeszcze lęki młodzieży, które coraz częściej kończą się samobójstwem, lęk przed życiem w tym kraju osób LGBT+, które także niejednokrotnie próbują odebrać sobie życie, lęk przed katastrofą klimatyczną, do której polski rząd stara się doprowadzić w rekordowym czasie oraz lęk zwierząt w przemysłowych warunkach hodowanych na żywność.
Wyimaginowane lęki prawicy prowadzą do tego, że w Polsce coraz częściej mamy się czego bać: niezaszczepionych i nie chcących nosić maseczek rodaków, ginekologów, którzy nie ratują życia swoich pacjentek z uwagi na nowe przepisy antyaborcyjne, mundurowych oraz zamaskowanych tajniaków, którzy przerzucają przez płot żyletkowy konających ludzi, przemocowych partnerów i rodziców odkąd polski rząd robi wszystko, aby wycofać się z konwencji stambulskiej, nietolerancyjnego społeczeństwa jeśli jesteśmy innej orientacji lub chcemy żyć inaczej niż przewiduje to „polska norma”.
Co na to opozycja? Na razie obok odwiecznego „lęku przed rządami PiSu”, dołożyła nam odpowiednio „lęk przed wyjściem z Unii” oraz „lęk przed sfałszowaniem najbliższych wyborów”. Jak widać zarządzanie polskimi traumami i lękami ma się dobrze tak po rządowej jak i opozycyjnej stronie. W sumie nie ma co się dziwić, model zdecydowanie najłatwiejszy i jak na razie najbardziej efektywny.
