Kolejny spór gazowy pomiędzy Ukrainą a Rosją po raz kolejny uświadamia nam jak ważną kwestią dla naszego kraju i naszej gospodarki jest sprawa dywersyfikacji dostaw gazu oraz budowy odpowiednio dużych podziemnych magazynów gazu. Tym bardziej, że w najbliższych 10 latach konsumpcja gazu w naszym kraju wzrośnie z obecnych 14 mld m3 do 20 – 22 mld m3, a wynikało to będzie z przyjętego przez kraje UE pakietu energetyczno – klimatycznego i przechodzeniu polskiej elektroenergetyki z opalania węglem kamiennym na gazem.
Konflikty takie jak obecny pomiędzy Rosja a Ukrainą będą wybuchały do momentu, aż Rosjanie nie staną się właścicielami przesyłowej infrastruktury gazowej (tak jak to miało miejsce w przypadku Białorusi, gdzie rurociąg jamalski na terytorium białoruskim należy do Gazpromu). Tłumaczenie odcięcia gazu dla Ukrainy tym, że nie chciała ona zgodzić się na „europejskie ceny rynkowe” jest dość dużym zaciąganiem rzeczywistości. Po pierwsze nie istnieje cena rynkowa jeżeli ktoś jest jedynym dostawcą danego dobra, po drugie europejska cena rynkowa także nie istnieje gdyż inna cena gazu jest płacona przez Słowację, inna przez Węgry a jeszcze inna przez Francję czy Włochy, po trzecie Ukraina jest największym odbiorcą gazu z Rosji więc jakiś rabat w stosunku do innych państw powinien teoretycznie się należeć, po czwarte wschodnia granica Ukrainy znajduje się zdecydowanie bliżej źródeł gazu niż np. wschodnia granica RFN więc tym samym niższe są koszty transportu do bram Ukrainy w stosunku do Niemiec, po piąte proponowana na 2009 r. cena 250 $ (nie wspominając o 418 czy 450$) za 1000 m3 gazu, jest ceną wyższą od kilkunastu do kilkudziesięciu procent od ceny jaką płaci Białoruś, Litwa, Łotwa, Armenia i Mołdawia. Celem działań władz rosyjskich jest, po pierwsze zdyskredytowanie Ukrainy w oczach państw UE jako wiarygodnego kraju tranzytowego (co powinno wymusić na odpowiednich strukturach UE większe poparcie dla projektu budowy Gazociągu Północnego), po drugie otrzymanie wyższej ceny za eksportowany gaz, po trzecie przetestowanie reakcji państw UE i wysondowanie sytuacji jak daleko można się posunąć w przyszłości, po czwarte pokazanie po raz kolejny, że Rosja w sprawach, które uważa za najważniejsze nie cofnie się przed żadnymi działaniami.
W obecnej sytuacji Polska może zrobić bardzo niewiele, w krótkim okresie czasu aby niekorzystna sytuacja uległa zmianie. W ciągu najbliższego miesiąc czy dwóch możemy co najwyżej próbować jak najlepiej zarządzać kryzysem -> działania na arenie międzynarodowej, zarządzanie dostawami gazu do największych odbiorców, właściwe gospodarowanie gazem zgromadzonym z magazynach.
W dłuższym okresie czasu możemy postarać się o zwiększenie naszego bezpieczeństwa bezawaryjnych dostaw gazu. Generalnie można podjąć dwie grupy działań, które zostały już wyżej wymienione to znaczy: zwiększenie pojemności magazynów i dokonanie dywersyfikacji dostaw gazu do RP.
Zwiększenie pojemności magazynów gazu to dalsze obowiązywanie uchwalonej w lutym 2007 r. ustawa o zapasach zobowiązuje spółki importujące gaz do tworzenia odpowiedniej wielkości zapasów obowiązkowych, wielkość zapasów będzie stopniowo zwiększana aż do osiągnięcia zapasów stanowiących 8% wielkości rocznego importu (czyli de facto jednomiesięczne zapasy) w roku 2011. Każda spółka chcąca dostarczać gaz oprócz rezerw obowiązkowych powinna posiadać także rezerwy operacyjne (sezonowe), wielkość tych rezerw zależy od specyfiki sprzedaży i może wynosić od 7 do 20% rocznej sprzedaży gazu. Tym samym za 3 lata powinnyśmy mieć w Polsce magazyny, jakie będą mogły przechowywać trzymiesięczną wielkość importu gazu.
W sprawie dywersyfikacji dostaw gazu do RP to stoimy przed wyborem. Jeżeli chodzi o wybór jakiego możemy i musimy dokonać w czasie najbliższych miesięcy będzie odbywać się on pomiędzy budową połączeń z Niemcami i Czechami a budową terminala LNG w Świnoujściu.
W pierwszym przypadku tak czy inaczej będziemy odbierali rosyjski gaz tylko, że nie poprzez Ukrainę czy Białoruś ale poprzez Niemcy i to niemieccy pośrednicy będą zarabiali na tranzycie i ewentualnym magazynowaniu tego gazu. Tak jak ma to miejsce obecnie przy kupowaniu przez PGNiG gazu od niemieckiej spółki VNG, która z kolej kupuje gaz od Wintershalla (spółka koncernu BASF) a Wintershall od GazpromExportu. Tutaj będziemy musieli mieć nadzieję na to, że nasi niemieccy bracia nigdy nie będą mieli problemów z dostawami gazu z Rosji (co niekoniecznie musi być prawdą).
W drugim przypadku inwestycja będzie bardziej kapitałochłonna i będzie wymagała szczególnych starań o podpisanie kontraktu na zakupy gazu skroplonego (LNG), z którymś z jego producentów. Jednakże ta inwestycja da możliwość dokonania faktycznej dywersyfikacji i uzyskania w miarę miarodajnego benchmarku dla rosyjskiego gazu. Obecnie taki benchmark nie istnieje, gdyż rosyjski gaz jest nam dostarczany w ramach 3 kontraktów (z Gazpromexportem, RusUkrEnergo i VNG) i wprowadzany jest do krajowego systemu gazowego 4 rurociągami (przejścia graniczne w Drozdowiczach (Ukraina), Lasów (RFN), Wysokoje (Białoruś) i rurociągiem Jamał – Europa). W sprawie terminala LNG decyzje jaką należałoby podjąć to rozpoczęcie jego budowy od początku na 5 mld m3 zdolności przeładunkowych a nie jak jest to obecnie projektowane na 2,5 mld m3.
