Proponuję aż tak bardzo nie ekscytować się tym, co powiedział w kwestii weta prezydent Duda.
Po pierwsze, wielokrotnie jedno mówił, a drugie robił.
Po drugie PiS może bez większej krępacji zwołać posiedzenie sejmu, na którym nie będzie PO (bo na przykład nie zostali poinformowani, lub wpuszczeni). Przypomnę, że tak właśnie przegłosowano ustawę budżetową – posłów PO nie było na sali kolumnowej, bo najpierw blokowali mównicę na sejmowej, a potem, wedle ich relacji, nie zostali na kolumnową wpuszczeni.
Będzie wiec na sali 280 posłów, a wiec PiS, Kukiz i drobnica sejmowa. I z takiego grona wyłuskać 3/5 głosujących za odrzuceniem weta to już nie problem.
PO będzie oczywiście krzyczeć, że to bezprawie, ale czy kiedykolwiek PiS się tym przejął?
Po trzecie, to niestety wygląda na ustawkę, dodatkowo skuteczną – z zaskoczeniem obserwuję, jak duża cześć z Was bije brawo na Fejsbuku Adrianowi, który stał się znów Andrzejem – Prezydentem. Naprawdę, należy mieć mniej zaufania, po tym, co pokazali do tej pory.
Zakładam raczej, w najłagodniejszym przypadku, że ustawy wpłyną znów, z kosmetycznymi zmianami, będą wcześniej trochę dłużej niż te, obecne, konsultowane (na to wskazywał Duda, że jednym z zastrzeżeń było to, że nie konsultowano wystarczająco, w tym z nim właśnie), i tym razem prezydent podpisze, a po chwili odtrąbi sukces, że rząd uwzględnił jego poprawki.
Jednym słowem – poczekajmy, sprawdzajmy i nade wszystko nie traćmy determinacji.
To nie koniec, tylko początek.