Wczoraj, w przeddzień 79 rocznicy wybuchu powstania w getcie warszawskim, obchodziliśmy stulecie urodzin Aliny Margolis-Edelman, zasłużonej łodzianki, która decyzją Rady Miejskiej w Łodzi została Matronką Roku 2022. Przez lata znana jako „żona Edelmana”, dziś między innymi dzięki zaangażowaniu założycielek Łódzkiego Szlaku Kobiet, zyskuje zasłużone uznanie.
Łódzcy społecznicy
Alina urodziła się w 1922 w rodzinie lekarzy i społeczników. Jej ojciec Aleksander Margolis był ordynatorem Oddziału Chorób Zakaźnych i dyrektorem Szpitala Miejskiego na Radogoszczu. Był też ławnikiem łódzkiej Rady Miejskiej, kierownikiem Wydziału Zdrowia, członkiem Zarządu Polskiej Izby Lekarskiej i Sądu Lekarskiego, ale przede wszystkim jednym z liderów łódzkiego Bundu. Matka Aliny, Anna pracowała jako pediatra w Szpitalu Anny Marii w Łodzi (dziś im. Korczaka), a w 1927 roku wspólnie z mężem doprowadziła do utworzenia w Łagiewnikach sanatorium dla dzieci z gruźlicą.
Ala z Elementarza
Alina oraz jej brat Jan stali się pierwowzorem Ali i Olka z Elementarza Mariana Falskiego, który przyjaźnił się z rodziną. W 1939 roku po tym jak ojciec Aliny został aresztowany, a następnie rozstrzelany przez Niemców w ramach akcji Intelligenzaktion Litzmannstadt, jej matka postanowiła wyjechać z dziećmi do Warszawy. W stolicy została ordynatorką oddziału gruźliczego w Szpitalu Dziecięcym im. Bersonów i Baumanów, który po utworzeniu getta znalazł się w jego obrębie.
Królestwo Białej Królowej
W getcie Alina uczęszczała do Żydowskiej Szkoły Pielęgniarek prowadzonej żelazną ręką przez „Białą Królową” Lubę Blum-Bielicką. Karolina Sulej w swojej książce „Historie osobiste” przywołuje wspomnienia Aliny z tego okresu:
„Na zatłoczonych, brudnych, szarobezbarwnych ulicach getta widywało się od czasu do czasu grupy dziewczyn w różowych sukienkach, z białymi fartuchami na szelkach i w białych czepeczkach, które sprawiały wrażenie istot nierealnych, zjaw przybyłych nie wiadomo skąd. Alina notuje, że długi czas były jakby nierealne, nie łapali ich policjanci. Studiowanie pielęgniarstwa wydawało się więc wielu rodzicom azylem pośród niebezpieczeństw, jakie czyhały na dziewczynę w getcie, i za wszelką cenę starali się umieścić w szkole córki […] Szkoła pielęgniarek była dla nich ucieczką z getta, codzienną wycieczką na „drugą stronę lustra”, gdzie nad światem sprawował kontrolę nie nazista, lecz „Biała Królowa”.”[1]
Anioł z Krzyżem Walecznych
W roli „anioła”, „nierealnej zjawy” Alina występowała później nie raz. To ona uratowała życie jednemu z przywódców powstania w getcie – Markowi Edelmanowi. Udając sanitariuszkę Czerwonego Krzyża wyprowadziła go z płonących ruin. Oboje brali udział w Powstaniu Warszawskim – za co Alina została odznaczona Krzyżem Walecznych – a po wojnie związali się i zamieszkali w jej mieście rodzinnym.
Do Łodzi powróciła także matka Aliny, której w 1946 Łódzki Urząd Miejski zlecił organizację i kierownictwo Sanatorium Przeciwgruźliczego dla Dzieci w Łagiewnikach. Gdy 1963 roku z tytułem profesorskim odchodziła na emeryturę sanatorium liczyło 700 łóżek oraz mogło się pochwalić wykształconą przez nią kadrę ftyzjopediatrów.
Alina poszła na studia medyczne i podobnie jak jej matka została pediatrą. W II Klinice Pediatrycznej w Łodzi opiekowała się dziećmi chorymi na cukrzycę, założyła także poradnię dla dzieci z chorobami nerek oraz ośrodek leczenia cukrzycy dziecięcej w Rabce. W 1968 w ramach antysemickiej nagonki odrzucono jej rozprawę habilitacyjną dotyczącą teorii typów cukrzycy, tym samym blokując jej dalszą pracę naukową. To wtedy podjęła niełatwą decyzję o wyjeździe z dziećmi do Francji, gdzie do czasu nostryfikacji dyplomu pracowała w laboratorium.
Zaangażowana bez granic
Z czasem zaangażowała się w działalność na rzecz Lekarzy bez Granic, a po 1980 roku wraz z Bernard Kouchner współtworzyła organizację Lekarze Świata. Wszystkie urlopy wykorzystywała na wyjazdy w zapalne miejsca, na statkach- szpitalach wyławiała z Morza Południowochińskiego uciekinierów z komunistycznego Wietnamu, niosła pomoc chorym w Salwadorze, Czadzie czy Afganistanie, a podczas wojny domowej w Bośni i Hercegowinie zorganizowała ośrodek wsparcia dla ofiar gwałtów. Jej syn Aleksander w jednym z wywiadów przyznał: „Jeździła po całym świecie, ratowała dzieci. Przeżywała dramaty, ale ponieważ była bardzo skromna, nie mieliśmy o tym z siostrą pojęcia”.
Skwerek z placem zabaw
Podobnie wspomina ją Agnieszka Holland, choć sama uważa, że Alina zasługuje na wielką aleję, to sama wybrałaby skwerek z placem zabaw. I w takim właśnie miejscu, dzięki staraniom założycielek Łódzkiego Szlaku Kobiet, została upamiętniona. Jest od niedawna patronką skweru, przy skrzyżowaniu ul. Kilińskiego i Jaracza, który przeszedł już gruntowną rewitalizację. Dotychczasowy parking został zamieniony na plac zabaw, na którym bawią się już dzieci.
[1] Karolina Sulej, Historie Osobiste, Wydawnictwo Czerwone i Czarne, Warszawa 2021, s. 68-69.
