Zamurujmy Wałęsę, otoczmy go murem milczenia i ukryjmy go za jakąś zasłoną. Może nie tyle samą zasłużoną osobę czy jej słynne wąsy, ale ekstremalnie homofobiczne poglądy, które wyrzekły nobliwe usta wprawione w bojach z komuną.
Lech Wałęsa poinformował, ze jego zdaniem homoseksualiści w Sejmie powinni znajdować się “w ostatniej ławie lub za jakimś murem”. Pokażmy im gdzie jest ich miejsce w szeregu, pokażmy że są mniejszością, którą poniżać należy, której nieustannie należy wskazywać należne jej miejsce w społeczeństwie (na samym dole, najlepiej w jakiejś śmierdzącej kałuży, przecież są tacy obrzydliwi).
Lech Wałęsa obawia się homoseksualistów. Boi się, że zbałamucą mu wnuki. Pewnie, złapie taki pedał niewinnego wnuka pana prezydenta, “wypromuje” przed nim homoseksualizm, pokaże, jakie to wspaniałe życie prowadzą geje w Polsce, jakim szacunkiem się cieszą. Proszę, jeden gej to nawet w Sejmie siedzi. I tak oto, poprzez “promocję” i “bałamucenie”, prezydencki wnuk stanie się gejem.
Są też specjalistki lesbijki, znane ze swoich możliwości “wypromowania” wszystkich i wszystkiego. Pokażą prezydenckim wnuczkom różowe życie lesbijek na polskiej wsi, opowiedzą jak miło jest zostać zgwałconą przez ojca lub brata w ramach terapii rehabilitacyjnej. Zachęcą, pomogą prezydenckiej wnuczce zostać światłą lesbijką.
Słowa Wałęsy to ekstremum. Kolejny przykład zupełnie niedopuszczalnej wypowiedzi. Boli tym bardziej, że były prezydent to osoba zasłużona i powszechnie szanowana (poza skrajną prawicą, która woli określać go mianem towarzysza Bolka). Wałęsa wolałby, żeby homoseksualiści siedzieli cicho pod miotłą, tak jak to działo się w PRL. Zastraszeni, “ukryci w szafach”, szwendający się po ciemnych parkach i szaletach. Wtedy nie wchodziliby na głowę prezydentowi Wałęsie ani heteroseksualnej większości, której on “broni”. Byliby tam gdzie ich miejsce: na marginesie, a najlepiej za jakimś wysokim i grubym murem.
Wałęsa już dawno odgrodził się murem, tak od homoseksualistów, jak i od całego społeczeństwa. Widzi tylko “prowokatorów”, rozjuszoną mniejszość, która wchodzi na “same szczyty”, która ma czelność damagać się szacunku od państwa, którego są obywatelami. Oni chcą psuć i bałamucić młodzież (np. wspierając coming outy – po co o tym w ogóle opowiadać?).
Panie prezydencie, takich bzdur i takiej homofobii nie można usprawiedliwiać faktem, że jest się “starej daty”.