Szanowni Państwo,
w roku 2005, kiedy PiS (Jarosław Kaczyński) doszedł po raz pierwszy do władzy, miałem równo 40 lat. Stopień zwyrodnienia tej jego władzy, zidiocenie, ignorancja, pazerność – od pierwszych dni aż do ostatnich w 2007 roku zostały na zawsze w mojej pamięci i kazały mi sobie przysiąc, że będę tę gangrenę zawsze już tępił. Dawały mi jednak także nadzieję, że inni obywatele mają identyczne zdanie, co ja.
Potem dwie kadencje rządziła PO, co było zgodnie z prawem kontrastu istnym rajem. Owszem, całe mnóstwo rozmaitych uchybień, zaniedbań, lecz przecież trudno nawet porównywać sprawnych platformerskich technokratów z tamtymi pisowskimi półgłówkami, nie mówiąc już o Tusku, który wyrastał na męża opatrznościowego, o ile nie na męża stanu.
Dlatego teraz, kiedy ktoś się przyznaje, że głosował na PiS, ale nie spodziewając się niczego złego, to mnie zdumiewa. Nasza narodowa tragedia wynika bowiem z jakiejś niepojętej amnezji. Jak można w roku 2015 zapomnieć, co się działo raptem 8 lat wcześniej?! Jak można nie pamiętać?!
Przecież dodatkowo mieliśmy potem, po 2010 roku te faszystowskie czarne msze Kaczyńskiego, owe budzące strach i odrazę seanse nienawiści z pochodniami, zwane miesięcznicami. Czy to nie wzbudziło w wyborcach PiS żadnych podejrzeń?
Pisowscy funkcjonariusze muszą rozkraść nasz wspólny majątek, bo zbyt długo czekali na władzę, wygłodniali. Dlatego rozkradną wszystko, czego widomym znakiem jest całe mnóstwo potężnych idących w miliardy afer, łącznie z tą najnowszą wielomilionową aferą KNF, której ujawnianie dopiero przecież trwa i się rozkręca.
Musimy zbiednieć, żeby zmądrzeć. Polacy pozbędą się zdrajców i bandytów z PiS-u dopiero wówczas, gdy zobaczą puste kieszenie i kiedy nie będą mieli co do gara włożyć.
My jednak, opozycja uliczna, trwamy na posterunku i protestujemy od pierwszych dni, od końca 2015 roku. To już trzy lata…
Po co to robimy? Z kilku powodów. Po pierwsze, żeby pokazać sobie nawzajem, że nie jesteśmy sami. Po drugie, żeby pokazać tej bandyckiej władzy, że nie wszyscy się jej boją i przyklaskują. Po trzecie, żeby pokazać całemu światu, że Polacy niekoniecznie są stadem baranów prowadzonych na rzeź. I po czwarte wreszcie, żeby ratować swój honor, swoją godność, swoją potrzebę wolności.
Dlatego zapraszamy Państwa 2 grudnia w Al. Szucha, gdzie wszystko się zaczęło. Zapraszamy za dwa tygodnie, w niedzielę w samo południe, pod siedzibę Trybunału Konstytucyjnego, tak bezpardonowo zdewastowanego przez PiS na samym początku: 3 lata na ulicy.
Zapraszamy 2 grudnia w południe w Al. Szucha, pod siedzibę Trybunału Konstytucyjnego, tam, gdzie trzy lata temu wszyscy się poznaliśmy i gdzie zaczął się nasz długi marsz w obronie wolności, praworządności i demokracji. Marsz, który nie ma końca.
Gepostet von Wolność Równość Demokracja am Mittwoch, 21. November 2018