Minister Sprawiedliwości i Prokurator Generalny Zbigniew Ziobro musi odejść. Prezydent Andrzej Duda wetując dwie ustawy o Sądzie Najwyższym i Krajowej Radzie Sądownictwa potwierdził przypuszczenia, że obie te skandaliczne ustawy były przygotowane autorsko przez Ministra Sprawiedliwości, nie konsultowane nie tylko ze środowiskiem sędziowskim czy organizacjami zewnętrznymi ale nawet wewnątrz Prawa i Sprawiedliwości z Prezydentem Dudą.
Korzystając z logiki rewolucyjnej i syndromu oblężonej twierdzy kierownictwa Prawa i Sprawiedliwości, Ziobro przepchnął ustawy dające mu osobiście nieograniczoną władzę najwyższego sędziego i najwyższego prokuratora – władzę o charakterze bolszewickim. Jestem przekonany, mimo całego mojego radykalnego krytycyzmu wobec Prawa i Sprawiedliwości, że intencją władz tej partii wobec reformy sądownictwa w Polsce nie było, nadanie nieograniczonej wręcz władzy w ręce skrajnie cynicznego człowieka, który kilka lat temu wbił nóż w plecy Jarosława Kaczyńskiego tworząc Solidarną Polskę. Stawiam hipotezę mówiącą, że kontrola Kaczyńskiego czy kierownictwa PiS, nad szczegółami procesu legislacyjnego opracowywanego w błyskawicznym tempie w poszczególnych ministerstwach staje się coraz bardziej iluzoryczna.
Przed Kaczyńskim jest dziś ogromny dylemat. Jeśli pójdzie na wojnę z Prezydentem Dudą, bezpowrotnie straci centrum i wykreuje Prezydenta na samodzielnego gracza na scenie politycznej, wokół którego może wyrosnąć niezależne środowisko polityczne. Wskazuje na to również wiele komentarzy w środowiskach prawicowych dotyczących awantury o sądy – nawet prawica widzi, że dzieje się coś niezwykle niepokojącego w PiS, że zaczynają być łamane podstawowe standardy demokratycznego ładu i trójpodziału władzy. Ziobro miał dostać władzę jak rewolucyjne, bolszewickie trybunały ludowe. Milczenie i udawanie, że nic się nie stało – doprowadzi niechybnie do erozji władzy Kaczyńskiego w partii. Inni potencjalnie podmiotowi lub umiarkowani politycy zobaczą, że można iść z nim na konflikt, że może istnieć życie polityczne po jawnym sprzeciwieniu się woli partii i jej prezesa. Dlatego najlogiczniejszym politycznie ruchem byłoby dla Kaczyńskiego porozumienie się z Dudą i uczynienie ze Zbigniewa Ziobry kozła ofiarnego całej sprawy, który „zmanipulował” kształt ustawy. Pozbycie się dawnego rywala, który miałby zostać odpowiedzialny za przedłożenie zbyt radykalnej propozycji ustawodawczej, która osobiście dawała Ziobrze ogromną władzę w państwie – również do kontrolowania i szantażowania działaczy własnej partii. Wątpliwe czy wszyscy politycy Solidarnej Polski poszliby za swoim liderem. A w koalicyjnym odwodzie jest przecież Kukiz.
Niezwykle ciekawe czy zwycięży logika rewolucyjna i syndrom oblężonej twierdzy u Kaczyńskiego czy polityczny pragmatyzm.