Bój o przyszłość OFE zakończył się wraz z 2013 rokiem. Naturalnie będzie jeszcze kilka jego odsłon. Dojdzie do kilku starć w debacie publicznej. Pojawią się głosy niezadowolenia w momencie transferu kont do ZUS. Trybunał Konstytucyjny zbada sprawę. Sądy rozpatrzą pewny w zasadzie pozew zbiorowy członków OFE przeciwko rządowi, który otrze się być może o międzynarodowe instancje sądownicze. Od czasu do czasu ekonomiści będą wskazywać na negatywne konsekwencje gospodarcze faktycznej likwidacji OFE, część z nich zapewne stanowić będą zdarzenia niespodziewane teraz przez nikogo lub niemal nikogo.
Wszystko to nie zmieni jednak, według mojej prognozy, zasadniczej sytuacji. Tej, która zarysowuje się obecnie. Rząd PO-PSL okazał się w odniesieniu do realizacji planu zmian w systemie emerytalnym niezwykle skuteczny. Zarówno pod względem meritum, jak i umiejętnego prowadzenia debaty/propagandy, uczynienia z partii opozycyjnych swoich faktycznych (a nawet bardziej radykalnych) sojuszników w sprawie, skłonienia mediów – wbrew ich redakcyjnej linii – do wspierania lub przynajmniej wyciszenia krytyki, no i skutku w postaci uzyskania znaczącej liczby środków do wydatkowania w wyborczych latach 2014 i 2015. Po tej stronie same zyski, ale i po drugiej sytuacja jest niezła. Negatywne konsekwencje zmian przypadną niemal w całości na okres po zakończeniu misji przez obecnego premiera.
Jest jednak jedno „ale”. Styl przeprowadzenia likwidacji OFE stanie się przyczyną utraty przez Donalda Tuska i jego partię zaufania w znaczącej części ich elektoratu. Nie chodzi o samą materię – wielu wyborców PO rzeczywiście wzięło za dobrą monetę pogląd, iż obietnice polityczne w ZUS stanowią równie dobry, a nawet lepszy pieniądz niż papiery wartościowe w OFE; inni za istotniejsze uważają inne aspekty działania rządu, dla których godzą się OFE poświęcić. Drastyczne naruszenie zaufania obywateli przez Donalda Tuska wynika nie tyle z meritum, co z jego postępowania przy forsowaniu zmian. Uprzednie uchwalenie budżetu, którego konstrukcja była możliwa tylko przy założeniu przyjęcia zmian w OFE, powoływanie się potem na argument zagrożenia dla finansów państwa w przypadku odrzucenia/zawetowania ustawy, to przejaw wyjątkowego cynizmu politycznego. Natomiast realizacja tej faktycznej likwidacji OFE, pomimo słów, zapewnień i gwarancji (sformułowanych po wcześniejszej redukcji wielkości składki do OFE), że rola II filara w systemie emerytalnym nie będzie już ograniczana, że rząd nie ma żadnych takich planów, że zamiast tego nawet będzie znów stopniowo składkę zwiększać i wprowadzi reformę usprawniającą m.in. konkurencyjność na rynku OFE czy tworzącą paletę wyboru pomiędzy OFE inwestującymi agresywnie i bardziej zachowawczymi – co najwyraźniej nigdy nie było zamiarem tego rządu – jest niestety zwykłym oszustwem wobec wyborców. Nie sposób tego inaczej ocenić.
Na zaufanie długo się pracuje, dość łatwo się je traci. Rezygnacja przez Donalda Tuska z funkcji premiera i skorzystanie z rysującej się być może okazji przejścia na stanowisko w Unii Europejskiej wydaje się szansą na aksamitne wybrnięcie z tego kryzysu. Nieprawdomówność w sprawie OFE zostanie bowiem zapamiętana i będzie stanowić duży balast w kontekście kluczowych wyborów jesienią 2015 roku. Mizerny kapiszon, jakim okazała się zapowiadana na wielki fajerwerk restrukturyzacja rządu, pokazuje, że pomysły i świeżość Donalda Tuska w roli premiera RP już dawno się wyczerpały. Lepiej się dłużej ze sobą nie męczyć, tylko dokonać spektakularnego przełomu w polskiej polityce, jakim musiałoby być wycofanie się z niej jednego z dwóch głównych aktorów. Stojąc przed nowymi zadaniami w zupełnie innym środowisku Tusk odzyskałby animusz i entuzjazm do intensywnej pracy, a Polska miałaby szansę na premiera ze świeżym oglądem spraw i być może kilkoma nowymi pomysłami. Także PO zwiększyłaby szanse na reelekcję, oczywiście o ile następca Tuska zostałby dobrany szczęśliwie.