„Sprytnie antysystemowe” „elity” (jakoś nie mogę się oprzeć tym cudzysłowom) są skrajnie naiwne. Kaczyński pokazał już, że dla zdobycia władzy nie waha się podważać mechanizmów naszego państwa. Za nic ma wolność mediów, niezależność sądownictwa od rządu, realne źródło komisji wyborczej, którą nie jest rząd.
Zdaniem Kaczyńskiego prokuraturę nasyła rząd, media krytykujące PiS, takie jak TVN, trzeba w momencie objęcia władzy „zastopować” (albo przynajmniej wyrzucać z jakichkolwiek działań z udziałem PiS), o komisję wyborczą należy „zadbać”, aby wybory przebiegały „właściwie”, przynosząc „oczekiwane rezultaty”.
Mam smutną wiadomość dla znudzonych „elit”. Jeśli doprowadzicie do sytuacji, w której wybory parlamentarne wygra PiS, długo może nie być następnych wyborów. Albowiem od momentu zwycięstwa Kaczyńskiego może zacząć działać „dbała” komisja wyborcza, starająca się o „właściwe” wyniki.
Do ewentualnego rządu Kaczyńskiego, jeśli wyciągnąć wnioski z jego deklaracji i działań, dopuszczani będą jedynie „właściwi dziennikarze”. Sądy również, być może, będą musiały działać w „dobry i właściwy” sposób.
Jeśli nie wierzycie, porównajcie TV Republika z Gazetą Wyborczą, Polityką, czy TVN, czyli z mediami uchodzącymi w oczach PiS za skrajnie proplatformerskie. W GW, TVN etc. odnajdziecie bez trudu artykuły krytyczne wobec PO i rządu. Znajdziecie również głosy poparcia, czemu trudno się dziwić, bo przecież tylko szaleni dziennikarze mogliby dążyć do ograniczenia wolności słowa i zapowiadanego przez PiS uzależnienia mediów od jednej partii politycznej. W TV Republika i innych „niezależnych” mediach nie znajdziecie natomiast krytyk PiS.
Dwa dni temu były dziennikarz TV Republika, Bartłomiej Maślankiewicz, postanowił skrytykować obecną kondycję większości mediów, ze szczególnie dokładnym omówieniem TV Republika.
https://www.youtube.com/watch?v=ZrBi3ujFKjc
Zdaniem Maślankiewicza dziennikarze w TV Republika zostali pozbawieni prawa do własnego głosu. Stali się psami mającymi szczekać i warczeć na wskazany obiekt. Nie od dziś mówi się, że proPiSowska TV Republika zyska inny wymiar po ewentualnym dojściu do władzy PiS.
Oczywiście nie można naiwnie sądzić, że TVN czy GW są 100% obiektywne. Jeśli chodzi o Wyborczą sam kiedyś stałem się ofiarą silnych ataków i manipulacji moimi wypowiedziami z uwagi na to, że broniłem cennego Parku Szczytnickiego we Wrocławiu. Moje wypowiedzi były celowo okrawane i umieszczane w zupełnie mi obcym i niezgodnym z moim przekazem kontekście. Chodziło być może o deweloperów opłacających reklamy i o to, że z kolei drzewa z parku raczej nie zakupią reklamy w GW.
Co ciekawe, z kolei jako działacz świecki nie miałem i nie mam problemów z GW, a TVN jest wręcz życzliwie nastawione do inicjatyw prolaickich. Są zatem różne tematy, z którymi nie jest najlepiej w naszych mediach mainstreamowych. Ale w porównaniu z manipulacjami „niezależnych” prawicowych mediów to są jednak dość drobne problemy.
Jako przykład podam artykuł Andrzeja Saramonowicza, który przeczytałem właśnie w NaTemat.
Swoje rozważania kończy on takim stwierdzeniem:
Owszem, przegrana Platformy Obywatelskiej w 2015 roku będzie miała bolesne konsekwencje dla Polski lat 2015-2019, bo ci, którzy po niej przyjdą, będą równie źli, a prawdopodobnie i gorsi. Ale wygrana PO może okazać się jeszcze straszniejsza – ponieważ pokaże i politykom, i elektoratowi, że cyniczne utrzymywanie władzy dla samego trzymania władzy i po nic innego, ma sens i bywa nagradzane.
Znany reżyser i scenarzysta nie jest chyba w stanie zrozumieć, że roku 2019 może nie być po rządach PiS. „Właściwa” komisja wyborcza i „działająca właściwie” prokuratura mogą sprawić, że po raz pierwszy po 25 latach niepodległości od końca okupacji Związku Radzieckiego nie będziemy mieć wolnych wyborów.
Zasada „zmieńmy coś i dajmy wygrać PiS” niemal zadziałała podczas wyborów samorządowych w moim Wrocławiu. Spora część lewicy mając do wyboru w drugiej turze wyborów związanego z PO Dutkiewicza i kandydatkę PiS, zaczęła agitować za PiS. Ba, kilka osób wręcz się na mnie obraziło, że nie mam najmniejszego zamiaru popierać osoby całkowicie uzależnionej od Kaczyńskiego. Sprawa była poważna, nagraliśmy nawet wywiad z osobami z SLD, które mocno i odważnie wyłamały się z tego dziwacznego trendu (dodam na marginesie, że jedna z nich związana jest z planami budowy metra we Wrocławiu).
Jeśli ktoś nie umie wybrać lepszego wariantu, a szuka tylko doskonałości, jeśli ktoś nie umie wybrać mniejszego zła, nie nadaje się moim zdaniem do dokonywania wyborów. Jeśli ktoś z nudów chce eksperymentować z miejscem, w którym żyje, jest szaleńcem. Oczywiście mamy demokrację i polega ona na tym, że nawet najmniej odpowiedzialna osoba ma prawo głosu. Mimo wszystko jednak musimy pamiętać historyczne przykłady zjawisk, w których demokratycznie wybierano siły, które natychmiast zastępowały demokrację władzą autorytarną.
Być może ten dość powszechny brak odpowiedzialności części „elit” sprawia, że obecnie lewica nie jest w stanie stworzyć skutecznej siły politycznej, że prawie nie ma szans na wprowadzenie do sejmu nowej, progresywnej partii.
Bronisław Komorowski podpisał konwencję antyprzemocową w Centrum Praw Kobiet. Doczekał się oceny Romana Giertycha, sympatyzującego obecnie z konserwatywnym skrzydłem PO.
Lewicowi doradcy prezydenta przekonali go do poparcia Konwencji i to na dodatek podpisania jej w siedzibie polskich skrajnie lewicowych feministek. W zamian prezydent otrzymał 7 super pozytywnych komentarzy w prasie i 7% mniej poparcia. Brawo! Ciekawe, czy lewica wokół prezydenta ma świadomość, że zasłużyła się dla Dudy i PiS.
„Lewicowi doradcy” o których napisał Giertych, to nie Nowicka czy Środa, ale liberalne skrzydło PO. Absurdalne jest oczywiście uznawanie Centrum Praw Kobiet za „skrajnie lewicowe feministki”. Natomiast brak wyraźnego poparcia dla tego prezydenckiego aktu ze strony lewicy nie mającej związku z PO jest faktem. Jako, że ani Nowicka, ani Grodzka nie stanęły do walki o prezydenturę, bo zabrakło im po 100 tysięcy głosów, czemu służy ta obojętność? Palikot, który się załapał do wyścigu o polski Biały Dom, wedle sondaży ma 1% – 2% poparcia. O co zatem chodzi? Naprawdę tak wiele osób chce eksperymentu z IV RP? Jeśli Kaczyński zechce zadbać w 2019 roku o to, aby „wybory przebiegały właściwie”, to nie będzie żadnej dogrywki po czterech latach rujnowania kraju.
