Jak zwykle, przy okazji rocznic okrągłych i półokrągłych, tygodnik „Die Zeit” zlecił (w instytucie badawczym Policy Matters) reprezentatywne badanie społeczne na próbie nieco ponad 1000 osób, które dotyczy stosunku niemieckiej opinii publicznej do nazistowskiej przeszłości ich państwa i narodu.
„Hitler i naziści są tylko ptasią sraką na tysiącleciu pełnej sukcesów niemieckiej historii”. To cytat z wygłoszonego na zjeździe partyjnej młodzieżówki w 2018 r. wystąpienia ówczesnego przewodniczącego Alternatywy dla Niemiec (AfD) oraz szefa jej frakcji w Bundestagu Alexandra Gaulanda. 84-letni, dziś najstarszy poseł do niemieckiego parlamentu aktualnej kadencji dość precyzyjnie ubrał w słowa stosunek elektoratu swojej partii wobec narodowej historii. Trzecia Rzesza w tym spojrzeniu to epizod utrudniający zaspokojenie potrzeby odczuwania dumy z pochodzenia, spuścizny i przodków. Mało ważna, lecz uporczywie obecna, przykuwająca nadmiernie uwagę i irytująca rzecz o niskiej wadze, którą można w trymiga zmyć i usunąć prostym ruchem szmaty do podłogi.
Wraz z upływem czasu powoli w Niemczech rośnie ta część społeczeństwa, która do „ptasiej sraki” podchodzi podobnie jak AfD. W tym miesiącu obchodziliśmy 80. rocznicę zakończenia II wojny światowej. Jak zwykle, przy okazji rocznic okrągłych i półokrągłych, tygodnik „Die Zeit” zlecił (w instytucie badawczym Policy Matters) reprezentatywne badanie społeczne na próbie nieco ponad 1000 osób, które dotyczy stosunku niemieckiej opinii publicznej do nazistowskiej przeszłości ich państwa i narodu.
Respondentom zadano łącznie siedem pytań (plus kilka dalszych uzupełniających zorientowanych na konkretne grupy), z których kluczowe wydają się następujące trzy:
- Czy 80 lat po zakończeniu wojny Niemcy powinni odkreślić narodowosocjalistyczną przeszłość grubą kreską? 55% odpowiedzi pozytywnych („tak” lub „raczej tak”).
- Czy stałe przypominanie o narodowym socjalizmie uniemożliwia Niemcom rozwinięcie zdrowej tożsamości narodowej, którą mają obywatele innych krajów? 59% odpowiedzi pozytywnych.
- „Czy dla Niemców jest obowiązkiem dopilnować, aby historia narodowego socjalizmu i Holokaustu nie została zapomniana? 79% odpowiedzi pozytywnych.
Z tych odpowiedzi wyłania się złożony obraz. Zdecydowana większość nie oczekuje zapomnienia o historii, jej zatuszowania, zamiecenia pod dywan lub wyciszenia (pytanie 3). Natomiast ujawnia się oczekiwanie, aby stała się ona wyłącznie historią i „lekcją z przeszłości”, która nie będzie już jednak w przyszłości odbijać się negatywnie na tożsamości niemieckiej i samopostrzeganiu się Niemców jako narodu. Że utraci swoje funkcje związane z bieżącą polityką. Zmiany w porównaniu do badania sprzed 5 lat nie są też dramatyczne. Są raczej znakiem naturalnego i dość powolnego procesu upływu czasu i przesuwania się pokoleń. Na pytanie 1. w 2020 r. pozytywnie odpowiedziało 53% badanych, zaś na pytanie 2. – 56% (aczkolwiek w 2010 tutaj było 44%, więc w ciągu 15 lat zmiana jest już niemała).
Uderzające w tegorocznych wynikach jest coś innego. Podczas gdy odpowiedzi respondentów są w znikomym stopniu zależne od regionu ich pochodzenia (nie pojawia się potencjalnie antycypowane zjawisko silniejszego pragnienia uwolnienia się od historii w landach byłej NRD), od wieku (tutaj korzystny wniosek wynika z pobocznego pytania – 84% respondentów w wieku 14-19 lat chce dowiedzieć się więcej o narodowym socjalizmie, to o 10 pkt. proc. więcej niż w badaniu sprzed 5 lat), a nawet od ewentualnego imigranckiego backgroundu badanych, tak uderza upolitycznienie udzielanych odpowiedzi. Polskie realia silnie politycznego podejścia do debat i narracji o historii udzielają się naszym zachodnim sąsiadom. Różnice w udzielanych odpowiedziach pomiędzy elektoratami partii są dramatyczne i w niektórych przypadkach zaskakujące.
Gdy podzielimy odpowiedzi respondentów według ich sympatii politycznych, to wynik przy pytaniu 1., o oddzielenie dziejów III Rzeszy grubą kreską od współczesności, przynosi następujące zaszeregowanie: na jednym ekstremum jest AfD, której elektorat się stale radykalizuje (a przecież także rośnie!). 90% wyborców AfD domaga się grubej kreski (80% przed pięcioma laty). Dalej mamy ugrupowania zajmujące pośrednią pozycję. Lewicowo-prawicowa partia Sahry Wagenknecht BSW łączy elementy socjalistyczne z nacjonalizmem i postawami antyuchodźczymi. Ten miks widać w wynikach tego sondażu – 63% wyborców BSW chce grubej kreski. Domaga się jej również 58% wyborców chadecji CDU/CSU (55% w poprzednim badaniu), 45% wyborców liberalnej FDP i 42% sympatyków socjaldemokratycznej SPD. W przypadku FDP i SPD jest to już jednak mniejszość. Na drugim ekstremum, czyli zwolenników dalszego przepracowywania zbrodni nazistowskich jako centralnego elementu współczesnej tożsamości Niemców, są postkomunistyczna Lewica (tylko 26% zwolenników grubej kreski), której wyborcy pozostają ukształtowani antyfaszyzmem rodem z NRD oraz Zieloni (20% za grubą kreską), których postawa wynika raczej z liberalnego humanizmu i jako taka jest nam najbliższa.
Pozostałe pytania jednak prowadzą do niezwykle smutnego wniosku, iż elektorat partii liberalnej FDP bardzo pobłądził i w swoich ocenach jest najbliższy postawom wyborców AfD. Trudno wskazać na jednoznaczne przyczyny. Niewątpliwie jest to dzisiaj inny elektorat niż w 2020 r. Przede wszystkim jest mniejszy o prawie dwie trzecie, a więc zredukowany do absolutnego trzonu. Wskutek doświadczeń z rozpadem koalicji z SPD i Zielonymi (który sprowokowało kierownictwo liberałów) z grupy tej zapewne „wyemigrowały” osoby o poglądach liberalno-lewicowych i centrowych, bardziej zorientowane na wartości liberalnego humanizmu, nienaruszalność praw człowieka i wolności osobiste. Pozostali wyborcy liberalni gospodarczo, do których przemawiał jeszcze ówczesny lider FDP Christian Lindner, w niedawnej kampanii stawiający sobie prezydenta Argentyny, Javiera Milei, jako pozytywny wzór oraz deklarujący na Twitterze wielkie sympatie wobec „idei Elona Muska”.
Spójrzmy na rozkład odpowiedzi na pytanie 2., o tęsknotę za tożsamością i dumą narodową wolną od skazy nazistowskiej przeszłości. Przoduje naturalnie elektorat AfD z 87% osób skarżących się na ciągłe przypominanie o narodowym socjalizmie. Sentyment ten podziela aż 74% wyborców FDP, dalej 63% sympatyków BSW i 61% zwolenników CDU/CSU. W elektoracie SPD jest blisko remisu, ale już na rzecz odpowiedzi odrzucających tezę z pytania – zgadza się z nią 47%. Dalej: 39% wyborców Lewicy i zaledwie 22% głosujących na Zielonych.
W najmniej kontrowersyjnym pytaniu 3., o obowiązek zachowania pamięci o III Rzeszy i Holokauście, elektoraty wszystkich partii są w większości za zachowaniem pamięci. Nawet wyborcy AfD, ale oczywiście w najmniejszym stopniu – 55% za zachowaniem pamięci. Znów drugi i najbliższy skrajnej prawicy wynik pada w elektoracie FDP – 65%. Wyborcy BSW są w 74% za pielęgnacją pamięci. Dalej to już przygniatająca większość: u CDU/CSU – 86%, Lewicy – 90%, SPD – 92% i Zielonych – 95%.
W badaniu dla „Die Zeit”, oprócz tych trzech pytań podejmujących zasadniczy problem odbioru narodowosocjalistycznej przeszłości i oceny jej współczesnego znaczenia, postawiono jednak także dwie tezy, które w Polsce wydawałyby się oczywiste i chyba tylko Janusz Korwin-Mikke odpowiedziałby na nie twierdząco. Niestety w Niemczech sytuacja jest dalece bardziej zniuansowana. I tak:
- Na tezę o treści „Okres narodowego socjalizmu jest przedstawiany o wiele zbyt jednostronnie i negatywnie – on miał także dobre strony” odpowiedzi twierdzącej udziela 28% Niemców, a 5 lat temu było to 22% (aczkolwiek zaznaczmy, że tylko 6% odpowiada stanowczo „tak”, a 22% „raczej tak” i niemal cała ta pierwsza grupa to wyborcy AfD; zaś wśród 72% przeciwników tezy większość mówi zdecydowane „nie” – to 42% ogółu Niemców).
- Na tezę o treści „W swojej masie Niemcy nie ponoszą winy [za zbrodnie – PB], to dość nieliczni zbrodniarze spowodowali wybuch wojny i wymordowali Żydów” odpowiedzi twierdzącej udziela już większość, bo 53%.
Spójrzmy, jak w reakcji na tezy 4. i 5. zachowują się elektoraty partyjne. Tylko elektorat AfD w większości dostrzega dobre strony nazizmu – to 58% wyborców skrajnej prawicy. Niestety jedyną partią, której wyborcy oceniają to podobnie i jest wśród nich poważny odsetek tych, którzy na tezę 4. odpowiedzieli zdecydowanie „tak” jest rzekomo liberalna FDP (w tym miejscu już czas postawić znak zapytania przy innej tezie, czy to jest jeszcze liberalna partia; może partia taka jest, ale nie ma liberalnych wyborców…), gdzie układ jest prawie remisowy i 49% zwolenników widzi dobre strony narodowego socjalizmu! W innych elektoratach wyniki oscylują już w kierunku przyzwoitości: w BSW 28% widzi dobre strony III Rzeszy, w CDU/CSU – 25%, w SPD – 21%, w Lewicy – 13%, a wśród Zielonych tylko 6%.
Teza 5., czyli ta uniewinniająca i wybielająca własnych ojców, dziadów i pradziadów, a więc jakże niezwykle kusząca, przynosi następujący rozkład odpowiedzi twierdzących: w AfD 81% (i to pomimo tego, że można zaryzykować hipotezę, iż właśnie wśród przodków elektoratu tej partii wina za zbrodnie może być najsilniej skumulowana…), w FDP – 71% (znów drugi najgorszy wynik), w CDU/CSU – 61%, w BSW – 54%. Teza jest mniejszościowa w elektoratach lewicowych: w SPD to jeszcze 45%, ale wśród Lewicy 28%, a u Zielonych tylko 19%.
Na koniec analizy warto jeszcze spojrzeć na dwa pytania przerzucające most pomiędzy historią z czasów „ptasiej sraki” a współczesnymi problemami międzynarodowymi o charakterze wojennym. Autorzy badania zapytali respondentów m.in. o obronę Ukrainy i prawo Izraela do istnienia.
Pytanie 6. brzmiało: „Czy Niemcy mają szczególne zobowiązanie do obrony Ukrainy, także z powodu zbrodni popełnionych przez nich w czasie II wojny światowej?”. Niestety tylko 39% Niemców poczuwa się do tego obowiązku i dostrzega w jego spełnieniu formy cząstkowego odkupienia win przodków wobec m.in. narodu ukraińskiego. Reakcje elektoratów partyjnych w tym przypadku są już nieco inne. Oczywiście przede wszystkim wybijają z reszty stawki opinie wyborców dwóch partii proputinowskich w Niemczech, czyli AfD oraz BSW. Te dwie grupy mają w zasadzie tożsamą ocenę tego pytania: w elektoracie AfD zaledwie 18% dostrzega powinność obrony Ukrainy, a w BSW – 20%. Wyniki pozostałych partii są zbliżone, przy czym im dalej w lewo, tym dla Ukrainy nieco korzystniejsze. I tak 43% wyborców FDP, 45% wyborców CDU/CSU, 50% wyborców SPD oraz po 57% wyborców Lewicy i Zielonych czuje obowiązek pomocy dla napadniętego państwa przez reżim rosyjski, często porównywany do nazistowskiej Rzeszy.
Tutaj warto zauważyć znaczącą ewolucję elektoratu Lewicy. Przed rozłamem i powstaniem BSW ta partia była jednoznacznie klasyfikowana jako prokremlowska skrajna lewica w stylu francuskiego parakomunisty Jeana-Luca Mélenchona. Powstanie BSW wokół najbardziej czytelnie prorosyjskiej frakcji Sahry Wagenknecht wyprowadziło znaczną część wyborców prorosyjskich poza jej elektorat. W efekcie obecnie proputinowska skrajna lewica w Niemczech – BSW – nie weszła do Bundestagu, zaś Lewica – która się w wyborach niespodziewanie wzmocniła i ma dziś poparcie 10% społeczeństwa – uwolniła się od tego garbu. To otwiera po raz pierwszy po 1989 r. Lewicy drogę do udziału w rządach na szczeblu federalnym, gdyż główna przeszkoda zawarcia z nią koalicji przez Zielonych przestaje istnieć.
W końcu, pytanie 7. w badaniu sformułowano tak: „Czy z powodu prześladowania Żydów w okresie nazistowskim Niemcy mają zobowiązanie, aby dzisiaj bronić prawa Izraela do istnienia?”. Warto zaznaczyć, że pytanie to nie jest tożsame z poparciem Niemców dla samego istnienia państwa żydowskiego jako takiego (ono jest naturalnie wyższe). Dotyczy wywodzenia zobowiązania do zajęcia przez Niemcy tego stanowiska ze sprawstwa zbrodni Holokaustu.
45% Niemców uznaje za swój obowiązek obronę Izraela. Najmniej – 31% – wśród wyborców AfD, a 39% wśród sympatyków BSW. Dość słabo wypada niestety FDP jako trzecia partia, w której elektoracie nie ma większości dla ochrony Izraela – 46% wyborców liberałów odpowiada „tak”. Dalej między CDU/CSU i SPD rysuje się remis – po 51% ich zwolenników popiera to niemieckie zobowiązanie, 57% wyborców Zielonych się z nim zgadza, tak samo jak aż 66% wyborców Lewicy.
Odnotować należy tutaj dwie rzeczy. Tylko w tym pytaniu elektorat chadecki nie odstaje od socjaldemokratycznego i również jest skłonny przyjąć zobowiązania wynikające z dawnych niemieckich zbrodni. To pokazuje, że poparcie dla Izraela pozostaje w Europie nadal w większym stopniu domeną prawicy klasycznej (a niekiedy, jak w Holandii czy Francji także prawicy skrajnej) aniżeli lewicy. Ale jeszcze ciekawsze są wyniki na samej lewicy. Zaskakuje tutaj, w jak nikły sposób na wyniki badań tych wyborców wpływają lewicowe ruchy antyizraelskie, które broniąc obecnie Palestyny przed zbrojnymi retorsjami Tel Awiwu za zamachy Hamasu, często sięgają po retorykę antysemicką, a także upatrują w odwoływaniu się do krzywdy Holokaustu elementu „kolonialnej retoryki” Izraela i negują zasadność dalszego czczenia ofiar tej niemieckiej zbrodni. Te grupy mają znaczny wpływ na lewicową i skrajnie lewicową opinię publiczną gdzie indziej w Europie, ale w Niemczech jest to wpływ znikomy. Przy czym warto zauważyć, że w tym pytaniu Zieloni, partia najbliższa ruchom pacyfistycznym, jednak oddają pałeczkę pierwszeństwa po stronie humanitarnych odpowiedzi elektoratowi Lewicy, który – znów – uwolniony od garbu wyborców BSW w bardziej racjonalny sposób odczytuje problemy winy i odpowiedzialności.
***
Skończyły się w zasadzie czasy, gdy Niemcy poznawali historię swojego narodu, państwa i rodzin z bezpośrednich przekazów świadków czasu – tak niemieckich zbrodniarzy, członków aparatu NSDAP, żołnierzy Wehrmachtu, jak i także politycznych przeciwników reżimu oraz całej wielkiej masy tzw. Beiläuferów. Kto nie jest obdarzony pradziadkiem lub prababcią, który/a w sędziwym wieku ponad 100 lat zachowała jasność umysłu oraz pamięć i może coś o świecie sprzed 1945 r. opowiedzieć, ten musi posiłkować się książką, mediami i – co wielce ryzykowne – Internetem. Jest nieuniknione, że coraz więcej Niemców będzie oczekiwać końca epoki noszenia piętna winy za zbrodnie III Rzeszy. Ten odsetek musi rosnąć. Niepokoi jednak wysoki odsetek przekonanych o niewinności narodu niemieckiego w swojej masie, twierdzących, że 8 maja 1945 naród niemiecki został „wyzwolony”, podobnie jak inne w okupowanej Europie, a przede wszystkim tych, którzy dostrzegają w narodowym socjalizmie „dobre strony”.
Niepokoi także narastająca polityczna polaryzacja wokół ocen historii. Jest oczywistym, że oznacza to zanik pewnych konsensusów i że wchodzimy oto w epokę, w której podejście Berlina do mrocznych etapów niemieckiej historii będzie zmienne w zależności od tego, jakie partie utworzą rząd. To zapowiedź narastających sporów polsko-niemieckich i – paradoksalnie – rosnących trudności z uzyskaniem porozumienia wokół spraw historii wraz z upływem czasu. Polska populistyczna prawica tylko bowiem czeka, aby wszelkie relatywizujące niemiecką winę wątki w narracji zza Odry wykorzystać do mobilizacji własnego elektoratu w polskich kampaniach wyborczych.
