Otwarcie antysemickim już być nie wypada, nie po tym, co przytrafiło się Żydom w latach 1933-45. Kto objawia się z zahaczającymi o biologiczny antysemityzm poglądami, ten – poza może światem arabskiego i perskiego islamu – z miejsca dyskredytuje się, traci szansę na karierę w życiu publicznym, na sprawowanie urzędów, wypada na margines, gdzie jest skazany na (nierzadko dożywotne) bytowanie wespół z innymi dziwolągami ideologicznymi, czasem niebezpiecznymi, częściej po prostu kuriozalnymi. Holokaust zrobił na świecie takie wrażenie, nie mogło przecież być inaczej. Dlatego z otwarcie antysemickimi poglądami objawiają się dzisiaj tylko głupcy, albo ludzie, którzy w pewnym momencie stracili kontrolę nad swoimi emocjami, albo fanatycy, którym nawet własne perspektywy życiowe są obojętne (bo zwykle i tak kiepsko wyglądają).
Nie oznacza to jednak, że nie istnieją inne kanały dla dawaniu upustu antysemityzmowi. Bardzo użyteczną sposobnością dla zawoalowanej ekspresji nienawiści do Żydów jest radykalna krytyka Izraela. Od razu spieszę z dwoma disclaimerami: 1. Nie, nie każda krytyka działań Izraela ma swoje źródło w antysemityzmie. Izrael można krytykować bazując wyłącznie na merytorycznej analizie jego działań, także będąc przyjacielem narodu żydowskiego i jego kultury. 2. Izrael wolno więc, a w obecnej sytuacji wręcz należy krytykować, o ile czyni się to w sposób wyważony, a więc niepomijający postaw i zbrodni walczących z nim terrorystów, ich strategii bojowej i ich filozofii odnośnie istnienia tego państwa, czyli operuje się paletą odcieni szarości, a nie spojrzeniem czarno-białym na ten konflikt.
Nie zmienia to faktu, że źródłem krytyki Izraela może też być zwyczajny, prymitywny antysemityzm, a obecny kryzys staje się idealnym otoczeniem dla jego propagandowej ekspansji. Nieantysemiccy krytycy Izraela muszą mieć świadomość tego, kto i w jakim celu chętnie podczepia się pod ich inicjatywy. Tak samo jak walczący o świeckość państwa w Polsce antyklerykał powinien wystrzegać się lgnącego doń redaktora gazety drukującej teksty zabójcy ks. Popiełuszki, krytyk Unii Europejskiej powinien unikać lgnącego doń pożytecznego idioty lub agenta Kremla, a chrześcijański polityk szerzących nienawiść wobec bliźniego homofobów i amatorów krucjat, tak samo europejscy krytycy Izraela, noszący na ustach szlachetne hasła pokoju, praw człowieka i suwerenności ludu Palestyny muszą unikać posądzenia o stawanie się nośnikami odrodzenia antysemityzmu w Europie.
Wrogość narodowościowa i rasowa jest złem w każdej formie i we wszystkich okolicznościach. Złem jest antysemityzm, ale i islamofobia. Złem jest rasizm wobec ciemnoskórych, ale i ich wrogość wobec białych. W równym stopniu. Zapalczywość i radykalizacja retoryki stają się pożywnym gruntem dla tego rodzaju infekcji. To winno zabrzmieć jak ostrzeżenie, bo jeśli sprawy wyrwą się spod kontroli, a na ulicach Europy zacznie rosnąć liczba ofiar przemocy antyżydowskiej, to także wolni od antysemityzmu krytycy Izraela staną wobec perspektywy trudnych pytań o własną lekkomyślność.