Dobrosława Gogłoza: Myśląc o ekologii myślimy z reguły o foliówkach, lotach samolotowych, czasami o tym, co jemy. Mamy złudzenie, że jeśli coś działa w świecie wirtualnym, to nie jest obciążeniem dla środowiska. Czy tak jest w rzeczywistości?
Joanna Murzyn: Niestety to złudzenie jest niesłychanie mylne. Przytoczę kilka liczb, one zawsze dobrze działają na wyobraźnię. Według wyliczeń ITU, United Nations Agency for ICT, technologie informacyjno-komunikacyjne (ICT), obejmujące wszelkie produkty, które przechowują, pobierają, przetwarzają, przekazują lub odbierają informacje w postaci cyfrowej i wymagają do tego sprzętu w postaci komputerów osobistych, smartfonów, aplikacji mobilnych, poczty elektronicznej, strumieniowej transmisji danych, były w 2021 roku odpowiedzialne za emisję na poziomie 620 Mt dwutlenku węgla. Wyższym wynikiem może pochwalić się jedynie osiem państw na całym świecie, takich jak Chiny (10 668 Mt), USA (4 713 Mt), Indie (2 442 Mt), Federacja Rosyjska (1 577 Mt), Japonia (1 031 Mt), Iran (745 Mt), Niemcy (644 Mt) i Arabia Saudyjska (626 Mt). Działam w tym obszarze już kilka dobrych lat, a cały czas spotykam osoby, które przyjmują te fakty z ogromnym zaskoczeniem.
Na osobistym poziomie, przeraża mnie skala kulturowo uwarunkowanej niewiedzy. Tak wysoki stopień masowej ignorancji doprowadził nas do momentu krytycznego. Środowisko technologiczne stanowi dzisiaj przecież integralny element tkanki społecznej, dostęp do łączności internetowej został ustanowiony prawem człowieka, a wciąż spora rzesza „internautów” nie dostrzega związanych z tym zagrożeń środowiskowych.
Dziewiąty kraj na świecie! Co wpływa na tak wysoki poziom emisyjności Internetu?
Spory wkład w generowanie takich wskaźników mają praktyki związane z celowym postarzaniem sprzętów elektronicznych oraz kreowanie pewnego rodzaju kultu marek technologicznych, który nakręca ślepą konsumpcję. Dodajmy do tego starannie zaprojektowane pętle zachowań nawykowych, na bazie których dochodzi do naszych codziennych interakcji z produktami cyfrowymi i masz gotowy zestaw, który w mojej opinii stanowi dziś jedno z większych wyzwań, z jakimi musimy się zmierzyć.
Możesz przytoczyć jakiś konkretny przykład takich praktyk?
W momencie, gdy w twojej dłoni ląduje smartfon z czterema obiektywami, wchodzisz w proces przyzwyczajania się do zmniejszenia jakościowego podejścia do tego, co i w jakim stopniu poddawane jest procesowi cyfryzacji. Zalew Sieci niepotrzebnymi treściami rozprasza dostęp do rzetelnych informacji i wpływa na zwiększenie zapotrzebowania na moc obliczeniową, większych zasobów pamięci oraz nieograniczonego transferu danych, których utrzymanie generuje przecież ogromne zapotrzebowanie na zużycie energii elektrycznej.
Bardziej bądź mniej świadomie, surfując po Internecie generujemy szum informacyjny, który wpływa również negatywnie na sferę mentalną, zmniejszając nasze zdolności poznawcze. Otwierając każdego dnia skrzynkę przepełnioną wiadomościami mailowymi musisz przecież podjąć decyzję jaki nadajesz im priorytet, a to wymaga od ciebie energii oraz poświęcenia odpowiedniej ilości skupienia na wykonanie tej czynności. A są to dwa najcenniejsze nieodnawialne zasoby, które posiadamy.
Co w takim razie może zrobić przeciętna firma, żeby zmniejszyć swój ślad środowiskowy, który jest związany z wykorzystywaniem Internetu?
Stać się firmą nieprzeciętną i zastanowić się nad wprowadzeniem zmian w kulturze swojej organizacji. Nogą w drzwiach i pierwszym obszarem, który można wziąć na warsztat, są skrzynki mailowe. Stwórzcie wspólnie kodeks dobrych praktyk, regulujących kwestie związane z przesyłaniem plików, narzućcie sobie limit załączników, taki który da wam pewność, że w trakcie pracy nie zapchacie sobie wzajemnie dostępnej przestrzeni.
Wprowadźcie też zasady w zarządzaniu dyskiem wewnętrznym. Z doświadczenia w pracy z różnymi organizacjami widzę, że bardzo często stanowi on punkt krytyczny, brakuje wskazówek, które ułatwiłyby odpowiednie katalogowanie danych. Możecie też ustalić priorytet przekazywanych wiadomości. Jeśli dasz sobie moment, zatrzymasz się i przyjrzysz się bliżej wewnętrznym procesom komunikacyjnym, łatwo zauważysz, że większość z nich można załatwić w o wiele bardziej przyjemny i szybszy sposób, chociażby poprzez zwykłą rozmowę.
Kolejną ważną kwestią jest weryfikacja dostawcy hostingu pod kątem źródła pobieranej energii. Tutaj prym wiodą oczywiście wszystkie Big Tech-y, które wykupują sobie prawo do przywieszenia sobie metki neutralnych, którą wyrównują poprzez nabycie jednostek redukcji. W Polsce warto przyjrzeć się organizacji Beyond, która reprezentuje nas w ramach inicjatywy „European Green Digital Coalition”. Ciekawą alternatywą oferującą bezemisyjne zarządzanie organizacją jest szwajcarski Infomaniak.
Można też poddać analizie wytworzone produkty cyfrowe i starać się odpowiednio zoptymalizować ich poziom emisyjności. No i na sam koniec, kluczowe jest, aby regulować kwestie związane ze zużytym sprzętem elektronicznym. W niektórych organizacjach wciąż panują zasady cyklicznej wymiany laptopów na nowe, przez co starsze modele zalegają w schowkach, a my generujemy niepotrzebnie elektroniczne odpady. Możliwości i obszarów do działań jest cała masa, wszystko zależy od kontekstu i potrzeb organizacji.
Czym zajmuje się Instytut Ekologii Cyfrowej?
Zajmujemy się badaniami i wsparciem organizacji w procesach zrównoważonej cyfryzacji. Przeprowadzamy cyfrowe audyty ekologiczne, projektujemy niskoemisyjne produkty cyfrowe, prowadzimy warsztaty i szkolenia. Ponieważ jesteśmy przedsiębiorstwem zaangażowanym społecznie, na stałe współpracujemy również z Domem Dziecka, gdzie wdrażamy i testujemy materiały edukacyjne na temat ekologii cyfrowej dla najmłodszych. Nie stronimy również od okolicznościowych imprezek w zaskakujących przestrzeniach, ostatnio na przykład w przepięknym Pałacu w Jabłonnej organizowaliśmy koncert z okazji dnia detoksu cyfrowego, w ramach którego wydaliśmy pierwszy numer Cyfrowo Etycznego Zinu.
Osobistą misją, która pchnęła mnie do powołania Instytutu jest potrzeba zmiany paradygmatu funkcjonowania w Sieci, która przechodzi właśnie swoją transformację w kierunku protokołów komunikacji, które zapewniają wszystkim podłączonym do nich osobom te same uprawnienia. Sama idea peer2peer, o której mowa, jest stara jak Internet, ale dopiero od niedawna wzmocniona została modelem ekonomicznym, który umożliwia transfer środków w zamian za dostęp do niewykorzystywanych zasobów, takich jak przestrzeń dyskowa czy moc obliczeniowa. Nadając idealistyczny wymiar tej technologii, ma ona potencjał, aby stać się solidną podbudową do wstrzymania wzrostu gospodarczego, którego tempo napędzane jest przecież przez rozwój technologii.
Jeśli zależy nam na odzyskaniu równowagi ekologicznej i obietnicy swobody, którą pierwotnie niósł ze sobą Internet, musimy nauczyć się funkcjonować w ramach jego ekosystemu świadomie, wzmocnieni większymi zasobami wiedzy, przepełnieni troską o inne osoby funkcjonujące w ramach tej samej sieci, z szacunkiem wobec ograniczonych zasobów naturalnych i z pełną odpowiedzialnością za wprowadzane do rzeczywistości artefakty, bo w pewnym momencie mogą stać się bronią obusieczną i obrócić się przeciwko nam.
Prowadzisz warsztaty na temat ekologii i etycznego wymiaru Internetu dla firm i instytucji. Jak wygląda zainteresowanie biznesu taką wiedzą i co ich szczególnie zaskakuje w trakcie warsztatów?
Szczerze mówiąc zainteresowanie tematem jest ogromne, brakuje rąk do pracy. Muszę jak najszybciej opracować skalowalny model, który umożliwi certyfikację osób chętnych do przeprowadzania takich warsztatów i powiększyć skalę.
Dzięki doświadczeniu zdobytym w doradztwie biznesowym i zrównoważonym rozwoju, zrozumiałam, że zachęcenie do pro-ekologicznych działań nie może odbywać się z poziomu wymuszeń. Często ekolodzy kojarzeni są z osobami, które chcą nam coś odebrać. Ja przedstawiam alternatywy, wskazując jakie niosą ze sobą korzyści, ale decyzja na końcu i tak przecież należy do ciebie. I taki tryb działa zadziwiająco dobrze!
Dużym zaskoczeniem podczas takich spotkań jest prostota proponowanych zmian oraz szeroki wachlarz etycznych alternatyw. Narzędzia open source mają dzisiaj o wiele więcej do zaoferowania niż opresyjne big tech-y.
Gdzie można szukać większej ilości informacji na ten temat. Czy możesz polecić jakieś kursy, książki, artykuły?
Wiedzę czerpię ze źródeł naukowych, tylko im ufam. Polecam szczególnie publikacje „Green Information Technology” oraz „Sustainable Strategies in Organic Electronics”. Jeśli jednak macie ochotę na coś bardziej life-stylowego, polecam książki „Data Centres: the Edges of a Wired Nation” oraz „The Age of Earthquakes”. Szczególną uwagą można obdarzyć działania Gerry’ego McGoven’a, autora książki „World Wide Waste”, prowadzi on swój podcast pod tym samym tytułem.
Zachęcam również do zaglądania na stronę Instytutu, gdzie znajdziecie raport z przeprowadzonych przez nas badań, oraz zestawy porad, które pomogą wam bardziej świadomie poruszać się po przestrzeni cyfrowej.
—
Joanna Murzyn – technologiczna aktywistka, która swoimi działaniami dąży do ustanowienia naszego dobrobytu oraz ochrony zasobów naturalnych priorytetem, który powinien stać się częścią rozważań nad dalszym kierunkiem rozwoju technologii komunikacyjno-informacyjnych. Doświadczenie zdobywała w agencjach komunikacji i doradztwa biznesowego. Współpracowała m.in. z UNESCO, Tate exChange, El Pais. W ramach Instytutu Ekologii Cyfrowej, opracowuje programy edukacyjne, które zwiększają świadomość fizycznego wymiaru Internetu oraz wprowadza dobre praktyki i etyczne narzędzia, które umożliwiają osiągnięcie cyfrowego dobrostanu i suwerenności. Pomimo swojego krytycznego spojrzenia na obecny kierunek rozwoju Internetu pozostaje raczej technologiczną optymistką
Fundacja Liberte! zaprasza na Igrzyska Wolności w Łodzi, 14 – 16.10.2022. Partnerem strategicznym wydarzenia jest Miasto Łódź oraz Łódzkie Centrum Wydarzeń. Więcej informacji już wkrótce na: www.igrzyskawolnosci.pl