Sama forma odpisu od podatku wydaje mi się niesprawiedliwa, bo oznacza to, iż ktoś należący do kościoła luterańskiego w Polsce może zapłacić 0.5% podatku na swoją wspólnotę religijną, podczas gdy jego niereligijny sąsiad będzie płacił po prostu o 0,5% więcej na infrastrukturę państwa, na zabytki i dotowaną kulturę, na policję i wojsko, na dyplomację i na inne rzeczy, na które idą nasze podatki. Znacznie sprawiedliwszym rozwiązaniem byłby dodatkowy podatek. Czyli wszyscy płaciliby normalny podatek, a ci, którzy chcą wspieraliby dodatkowo kościół katolicki, czy polską organizację buddyjską, płaciliby dodatkowo.
Oczywiście takie rozwiązanie jest ryzykowne zważywszy na dość aspołeczny charakter naszego narodu, spowodowany zapewne czasami komunistycznymi, w trakcie których wielu patriotów starało się walczyć z narzuconym Polsce przez ZSRR rządem. Wcześniej była okupacja nazistowska, jeszcze wcześniej Piłsudski rządzący krajem w wyniku zamachu stanu, u zarania bardzo kontrowersyjnych form rządzenia Polską i Polakami były oczywiście trwające ponad wiek zabory. Stąd, jak sądzę, nasza polska niechęć do zrzeszania się w stowarzyszenia, jak i do partii politycznych. Można przypuścić, że niewielu Polaków chciałoby płacić realne kwoty dodatkowo na cele społeczne, również te związane ze związkami wyznaniowymi. To czyni trochę zrozumiałą ideę odpisu od podatku, a nie „dopisu” do podatku.
Uważam jednak, że najsprawiedliwiej byłoby włączyć do puli organizacji, na które można odpisywać 0,5% od podatku, obok związków wyznaniowych również związki światopoglądowe. Skoro katolik będzie mógł przeznaczyć część swojego podatku na Kościół, to humanista świecki powinien mieć możliwość przeznaczenia takiej samej części podatku na organizację świeckich humanistów.
Niedawno relacjonowaliśmy podpisanie konwencji antyprzemocowej w Centrum Praw Kobiet przez prezydenta Bronisława Komorowskiego. Mnie to ucieszyło, gdyż prezydent w przeddzień wyborów prezydenckich mógł (wbrew opiniom niektórych komentujących) ukłonić się w stronę konserwatywnej części swojego elektoratu i nie podpisywać konwencji. Opowiedział się jednak tym razem po stronie liberalnej.
Drugim pozytywnym elementem było uczynienie tego w Fundacji Centrum Praw Kobiet, co stanowiło ważny ukłon w stronę organizacji pozarządowej, stanowiącej też związek światopoglądowy w świetle mojej definicji.
O to, czy Bronisław Komorowski, zdobywszy poparcie na drugą kadencję, wesprze zrównanie „podatkowe” związków wyznaniowych i światopoglądowych spytałem go na razie w ramach debaty na NaTemat. Jeśli Komorowski będzie prezydentem kolejnej kadencji, będę pytał dalej, być może uda się to nam upublicznić. Oczywiście, skoro już musi odpis, a nie „dopis”, bardzo ważne jest, z punktu widzenia zwyczajnej sprawiedliwości, aby nie był tylko na związki wyznaniowe.
