Obrońcy dotacji budżetowej na Świątynię Opatrzności Bożej, a ściśle na usytuowane w jej obrębie muzeum Jana Pawła II i kardynała Wyszyńskiego powołują się czasami na rzekomą analogię z finansowaniem przez państwo Muzeum Historii Żydów Polskich, które w połowie powstało ze środków publicznych RP. Ciekawe, dlaczego nie wymieniają w tym kontekście Muzeum Powstania Warszawskiego? Dlaczego akurat MHŻP? Niech zgadnę. Pewnie wydaje im się, że to jakieś obce, niepolskie muzeum, tylko żydowskie. Znaczyłoby to, że Polska wydaje pieniądze na żydowskie sprawy, na upamiętnianie obcych i jakkolwiek różnie można by to oceniać – jako wspaniałomyślność bądź rozrzutność – w kontekście tej hojności w pełni zaakceptować trzeba finansowanie kościelnego muzeum Jana Pawła II, który przecież był wielkim Polakiem i ważną częścią polskiej historii. Trzeba być człowiekiem złej woli, by popierać finansowanie przez państwo muzeum żydowskiego, a sprzeciwiać się finansowaniu muzeum Jana Pawła II.
Dla posługujących się tym argumentem nie mam dobrego słowa. Z pewnością nie byli w Muzeum Historii Żydów Polskich i nie wiedzą, że jest to na wskroś polskie muzeum, opowiadające o polskiej historii w jednym z ważnych jej aspektów, którym było wspólne życie ze społecznością żydowską przez cały okres istnienia państwa polskiego. Nie być w jakimś muzeum to jeszcze nie wielki grzech. Większym grzechem jest zakładanie jako czegoś oczywistego i samo przez się zrozumiałego, że MHŻP musi być placówką żydowską, a historia Żydów to jakaś „obca historia”. Czy historia Polaków w USA też wydaje im się jakąś obcą historią, odrębną od dziejów USA? Otóż z całą mocą trzeba podkreślić, że status MHŻP jako placówki kultury polskiej jest taki sam jak pozostałych muzeów.
Czym różni się muzeum JPII w ŚOB od innych muzeów, w tym od MHŻP? Otóż różni się zasadniczo. Po pierwsze jest miejscem kultu. Cokolwiek powiedziałby na ten temat ten czy inny biskup, z punktu widzenia teologicznego oraz w porządku faktów miejsce znajdujące się pod zarządem Kościoła katolickiego a poświęcone osobie uznawanej przez ten Kościół za świętą, z natury rzeczy jest miejscem kultu. Miejscem kultu, czyli nie muzeum. Forma muzealna może być w celach kultowych wykorzystywana, lecz to kult jest realnym i nadrzędnym celem działania takiej placówki. Nie o prawdę historyczną na temat papieża Jana Pawła II tu chodzi, lecz o uwielbienie i kult jego osoby. Polskiemu państwu, obiecującemu w konstytucji zachowanie neutralności w sprawach wiary i światopoglądu, nie wolno wspierać takich inicjatyw. W sposób oczywisty stanowi to naruszenie neutralności państwa, gdyż sugeruje, iż państwo to skłania się raczej ku katolicyzmowi, niż, dajmy na to, islamowi.
Muzeum Jana Pawła II w Świątyni Opatrzności Bożej nie jest palcówką muzealną, lecz integralną częścią świątyni, miejscem kultu (co zresztą przyznał sam bp. Nycz, występując o zniesienie podatku od dotacji na jego rzecz), w odróżnieniu od Muzeum Historii Żydów Polskich albo Muzeum Fryderyka Chopina, które są placówkami całkowicie świeckimi. Na tym jednak nie koniec. Świątynia Opatrzności Bożej oraz wszystkie placówki działające na jej terenie są wyłączną własnością Kościoła katolickiego, a tym samym podlegają prawu własności Stolicy Apostolskiej. Zarówno dotowany obiekt, jak i sama dotacja stanowią część majątku Kościoła, czyli Stolicy Apostolskiej, będącej w stosunku do Polski obcym państwem, tak jak jest nim Słowacja albo Chiny. ŚOB i muzeum JPII nie będą placówkami polskimi. Dlatego właściwym adresatem próśb o dotacje na ŚOB i związane z nią inne przybytki są z jednej strony wierni Kościoła katolickiego, a z drugiej Stolica Apostolska. Wierni najwyraźniej nie uznali sprawy za dość istotną dla siebie, skoro nie złożyli się w wystarczającym stopniu na budowę. Podobnie też Stolica Apostolska, która najwyraźniej woli budować swoje obiekty ze środków publicznych obcych państw – nawet jeśli ma to być muzeum poświęcone jej własnemu monarsze.
Jeszcze raz trzeba powiedzieć głośno i wyraźnie: finansowanie przez państwo polskie Stolicy Apostolskiej i jej działalności na terenie Polski jest nielegalne w świetle konstytucji, a jeśli odbywa się za pomocą okradania budżetu polskiej kultury, staje się hańbą. I byłoby taką samą hańbą – drodzy antysemici – gdyby rząd polski przekazał agencji zależnej od rządu Izraela środki na budowę synagogi bądź izby pamięci jakiegoś cadyka, choćby nie wiedzieć jak zasłużonego dla Polski.