W kierunku przejrzystych finansów Kościoła :)

„Kto kocha się w pieniądzach, pieniądzem się̨
nie nasyci (Koh 5, 9) – w kierunku przejrzystych finansów Kościoła Katolickiego
w Polsce” to pełen tytuł raportu, którego autorem jest Miłosz Hodun – prezes Fundacji Projekt: Polska i Wiceprzewodniczący think tanku European Liberal Forum. Autor publikacji i artykułów dotyczących populizmu i mowy nienawiści. Wykładowca na Wydziale Prawa Uniwersytetu w Reykjaviku.

POBIERZ RAPORT

Obok potrzeby reformy etyki życia publicznego oraz jakości stanowionego prawodawstwa kolejnym obszarem, który wymaga zmian w Polsce jest bez wątpienia system finansowania Kościoła. Hodun nazywa go anachronicznym i dalekim od oczekiwań społecznych i na potwierdzenie swoich słów ma liczby. Według sondażu IBRiS z 2022 roku 66% badanych chce, żeby państwo przestało finansować Kościół; 26% jest przeciwnego zdania, 70% jest przeciwko przywilejom podatkowym Kościoła. Co więcej Hodun podkreśla, że choć finanse Kościoła od dawna budzą duże emocje, to w debacie publicznej poruszane są kwestie stanowiące jednak tylko fragment jego budżetu. To właśnie brak pełnego obrazu finansów Kościoła oraz niezrozumienie fundamentów działania kościelnej kasy i zasad wydatkowania środków uniemożliwia – zdaniem autora raportu – konstruktywną debatę o przyszłości tej instytucji i jej relacji z państwem polskim.

Zdaniem Hoduna, zmiana wyjdzie na dobre obu zainteresowanym stronom, a szereg ważnych zmian można przeprowadzić nie ruszając konkordatu. Na tych właśnie rozwiązaniach skupia się prezentowany raport. Zgodnie z zamysłem autora dokument składa się z dwóch części. W pierwszej czytelnik ma możliwość zapoznania się z pełnym schematem dochodów Kościoła wraz najważniejszymi propozycjami reform.

Druga część skupia się na usługach świadczonych przez Kościół na tych polach, gdzie konkuruje on o pieniądze z państwem. Hodun wskazuję na trzy takie obszary: lekcje religii w szkołach oraz śluby i pogrzeby – ceremonie gdzie coraz większą popularnością cieszą się formaty świeckie, a samorządy – przede wszystkim miasta – zaczynają aktywnie walczyć o swój kawałek tortu. Zdaniem autora raportu, budowa świeckiego państwa wymaga wsparcia, m.in. legislacyjnego, dla wyżej wymienionych usług i sam oferuje konkretne wskazówki, jak tego dokonać.

„Kto kocha się w pieniądzach, pieniądzem się̨
nie nasyci (Koh 5, 9) – w kierunku przejrzystych finansów Kościoła Katolickiego
w Polsce” to jeden z pięciu raportów, które powstały z inicjatywy Fundacji Liberté! Mają one na celu zdiagnozować główne problemy z jakimi borykamy się w przeddzień wyborów parlamentarnych i wyznaczyć kierunki zmian oraz reform, których implementacja jest niezbędna do poprawy obecnej sytuacji.

Cały raport jest dostępny w wygodnym do czytania na nośnikach formacie  pdf 

_______________________________________________________________________________________

Raport na temat finansowania Kościoła Katolickiego w Polsce stał się również punktem wyjścia do dyskusji w ramach igrzyskowego panelu: „Świecka Rzeczpospolita. Jak zeświecczyć usługi publiczne w Polsce?”. W spotkaniu udział wzięli:

  • Marek Borowski – polski polityk i ekonomista,
  • Miłosz Hodun – prezes fundacji Projekt: Polska, wiceprzewodniczący European Liberal Forum,
  • Joanna Scheuring-Wielgus – socjolożka, menedżerka kultury, działaczka społeczna, posłanka na Sejm RP,
  • Czesław Sikorski – ekspert ds. społecznych problemów zarządzania.

Moderacja: Zuzanna Nowicka – prawniczka Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.

 

fot. HOLLYBABA

Odwrót od patolegislacji? :)

Jak mantra wraca diagnoza „kryzysu stanowienia prawa”, inflacji prawodawstwa czy kolonizacji przez prawo coraz to nowych obszarów życia społecznego, prowadzącej do omnipotencji państwa. Szczególne miejsce w procesie degradacji systemu legislacyjnego zajmują lata 2015-2023. […] Dalsze utrzymywanie istniejących dysfunkcji procesu stanowienia prawa oraz jego niskiej jakości rodzi realne zagrożenia dla obywateli i przedsiębiorców. Jest to jeden z czynników erozji zaufania do państwa oraz hamowania rozwoju gospodarczego, jak również oligarchizacji życia publicznego. Polski nie stać na kontynuację tego stanu.

„Odwrót od patolegislacji? Diagnoza AD 2023 i perspektywy na przyszłość” to raport przygotowany przez kancelarię prawną Jabłoński Koźmiński i Wspólnicy Adwokaci i Radcowie Prawni we współpracy z Fundacją Liberté! oraz Fundacją na rzecz Wolności i Rządów Prawa „Instytut Cycerona”.

POBIERZ RAPORT

Jak mantra wraca diagnoza „kryzysu stanowienia prawa”, inflacji prawodawstwa czy kolonizacji przez prawo coraz to nowych obszarów życia społecznego, prowadzącej do omnipotencji państwa. Szczególne miejsce w procesie degradacji systemu legislacyjnego zajmują lata 2015-2023, niosące ze sobą instrumentalizację parlamentu jako władzy prawodawczej, iluzoryczność procesów prawodawczych (pozorne konsultacje społeczne, ucieczka do projektów poselskich, fasadowość oceny skutków regulacji, tzw. „wrzutki legislacyjne”), notoryczne uchwalanie ustaw obarczonych błędami, które mają być naprawione podczas „przyszłych nowelizacji”, ignorowanie głosów ekspertów, podejmowanie decyzji prawodawczych w oderwaniu od wiedzy i dowodów naukowych. Przyspieszenie tych zmian nastąpiło podczas pandemii COVID-19, a także obecnie, w obliczu wojny w Ukrainie.

Dalsze utrzymywanie istniejących dysfunkcji procesu stanowienia prawa oraz jego niskiej jakości rodzi realne zagrożenia dla obywateli i przedsiębiorców. Jest to jeden z czynników erozji zaufania do państwa oraz hamowania rozwoju gospodarczego, jak również oligarchizacji życia publicznego. Polski nie stać na kontynuację tego stanu.

Nadchodzące wybory mogą być nie tylko politycznym punktem zwrotnym, lecz również stanowić nowe otwarcie w zakresie praktyki legislacyjnej. Trzeba jednak podkreślić, że osiągnięcie tego rezultatu nie jest oczywiste – przyszłym rządzącym będą zagrażały te same pokusy, co obecnym. Pragmatyka polityczna wygrywała bowiem już wcześniej z potrzebą zachowania odpowiedniego poziomu legislacji, choć oczywiście nie w takim stopniu jak obecnie. Realnym jest zagrożenie, iż głęboka degradacja procesu prawodawczego w ostatnich latach okaże się być trendem trwałym.

Tym samym – wobec skali i powagi patologii ostatnich lat – warunkiem sanacji legislacji jest nie tylko zmiana otoczenia instytucjonalnego (nowelizacja obowiązujących przepisów oraz przebudowa wybranych instytucji zaangażowanych w proces legislacyjny), lecz również jednoczesna trwała zmiana postaw decydentów. Powodzenie tego ostatniego przedsięwzięcia jest uzależnione od zinternalizowania przeświadczenia o opłacalności zachowania wysokich standardów legislacyjnych, a ściślej mówiąc – o nieopłacalności kierunku przeciwnego. Wymaga to stworzenia w ramach systemu prawno-politycznego i ustrojowego szeregu bodźców – sygnałów alarmujących uczestników systemu oraz opinię publiczną o niepożądanych działaniach legislacyjnych. Wymuszałyby one również reakcję i zajęcie stanowiska przez projektodawcę.

 

Autor raportu: dr Michał Jabłoński – doktor nauk prawnych, adwokat z kilkunastoletnim doświadczeniem w obsłudze sporów sądowych i administracyjnych w jednej z największych kancelarii prawnych na świecie, reprezentujący klientów m.in. przed Naczelnym Sądem Administracyjnym, Sądem Najwyższym, Trybunałem Konstytucyjnym i Trybunałem Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Autor kilkudziesięciu publikacji naukowych. Doświadczony wykładowca akademicki i dydaktyk (m.in. prowadził zajęcia na WPiA UW, szkolenia w Szkole Prawa Polskiego w Kijowie i Lwowie, zajęcia dla aplikantów adwokackich), autor kilkudziesięciu opracowań naukowych, w tym kilku książek. Uczestnik debat, konferencji oraz autor licznych wypowiedzi o charakterze popularno-naukowym i publicystycznym. Nominowany w rankingu Rising Stars – Prawnicy Liderzy Jutra 2019. Zaangażowany społecznie, m.in. jako pełnomocnik pro bono w wielu postępowaniach sądowych mających charakter tzw. litygacji strategicznej.

 

Cały raport jest dostępny w wygodnym do czytania na nośnikach formacie  pdf 

Poniżej zamieszczamy zdjęcia z panelu „Raport Liberté!: Odwrót od patolegislacji? Diagnoza AD 2023 i perspektywy na przyszłość”, który odbył się podczas tegorocznych Igrzysk Wolności.

W spotkaniu wzięli udział:

  • Jarosław Bełdowski – adiunkt w Szkole Głównej Handlowej w Warszawie, członek Zespołu Bankowości i Finansów,
  • Krzysztof Izdebski – ekspert prawny Fundacji im. Stefana Batorego,
  • Jakub Karnowski – ekonomista, finansista, menedżer,
  • Krzysztof Kwiatkowski – prawnik, polityk i urzędnik państwowy, senator VII i X kadencji, poseł na Sejm VII kadencji,
  • Ewa Marcjoniak – adwokatka,
  • Arkadiusz Myrcha – polityk i prawnik, radca prawny, samorządowiec, poseł na Sejm RP,
  • Grzegorz Rychwalski – wiceprezes Polskiego Związku Pracodawców Przemysłu Farmaceutycznego,
  • Tomasz Trela – działacz samorządowy i polityk, poseł na Sejm RP,
  • Miłosława Zagłoba – radczyni prawna.

Moderacja: Michał Jabłoński – adwokat, partner zarządzający kancelarii Jabłoński Koźmiński i Wspólnicy, prezes zarządu Fundacji na rzecz Wolności i Rządów Prawa – Instytut Cycerona.

 

fot. HOLLYBABA

Wartości i cele. Jak budować etykę rządu :)

„Wartości i cele. Jak budować etykę rządu” to raport autorstwa Magdaleny M. Baran – doktor filozofii oraz redaktor prowadzącą magazyn Liberté!, który bada sferę wartości i stara się odpowiedzieć na pytanie jak możemy odbudować ich obecność w naszej przestrzeni publicznej.

POBIERZ RAPORT

„Budowanie etyki rządu to wejście w cudze buty – pisze autorka i przekonuje, że musimy chcieć zrozumieć się nawzajem, bo tylko w taki sposób poprawimy jakość sfery publicznej i kondycję naszego życia społecznego. Do tego bez wątpienia potrzebne będzie odbudowanie wspólnego zaufania. To warunek, bez którego żaden punkt zwrotny się nie wydarzy.

Tymczasem, jak trafnie zauważa cytowana w raporcie Maria Ossowska: „Potrzebni są ludzie uczciwi wobec siebie i wobec innych, ludzie, którym się ufa. Brak zaufania bowiem w obcowaniu z ludźmi czyni społeczeństwo chorym”.

Aby zasypać przez lata drążone między nami podziały musimy cofnąć się niejako do początku. Należy ponownie przyjrzeć się zabezpieczeniom chroniącym filary naszej demokracji; odzyskać wartości, których pierwotne znaczenie zostało wypaczone w ostatnich latach, sprawić, aby takie pojęcia jak patriotyzm, solidarność czy godność ponownie zyskały swój inkluzywny charakter. Wreszcie musimy być w stanie wskazać wartości i cele o znaczeniu dla nas wszystkich fundamentalnym. Magdalena M. Baran przytacza w tym miejscu „początkowy” katalog wartości określonych swego czasu przez Magdalenę Środę jako „gruntowe”: „praworządność, przyzwoitość polityczna, europejskość, nowoczesność (np. edukacji), wolność osobista (i wolność kultury), prawa człowieka (w szczególności kobiet) i ochrona klimatu”.

W pewnym sensie przygotowane przez nas #5raportówLiberté! podąża powyższym tropem starając się znaleźć receptę na znane nam bolączki. Jednocześnie tuż po ich opublikowaniu oddaliśmy je pod dyskusję specjalistów w ramach specjalnie dedykowanych w tym celu paneli. Przebieg tych spotkań możecie prześledzić oglądając zarejestrowane na tych wydarzeniach transmisje, do czego gorąco zachęcamy.

Poniżej znajdziecie link do raportu „Wartości i cele. Jak budować etykę rządu”, w wygodnym do czytania na nośnikach formacie pdf oraz link do panelu „Raport Liberté!: Wartości i cele. Jak budować etykę rządu?”. Obok autorki raportu Magdaleny M. Baran w panelu udział wzięli: Maciej Gdula, Michał Kobosko oraz Paweł Kowal. Spotkanie poprowadził Konrad Piasecki.

 

fot. Zuza Balcerzak

 

_________________________________________________________________________________________

W ramach tegorocznych Igrzysk Wolności o wartościach oraz ich miejscu w naszym życiu publicznym na zaproszenie Magdaleny M.Baran debatowali także Tadeusz Gadacz, Leszek Koczanowicz, Aleksandra Pawlicka oraz Magdalena Środa – paneliści debaty„Etyka życia publicznego”. Link do transmisji ze spotkania znajdziecie poniżej.

 

 

 

 

Sektor hodowlany – kolos na nogach ze środków publicznych :)

W sierpniu 2023 r. w  The Guardian, ukazał się artykuł demaskujący wsparcie finansowe ze środków publicznych dla sektora hodowli zwierząt. Te podmioty otrzymują ponad tysiąc razy więcej środków z funduszu rządowego niż rolnicy roślinni, blokując tym samym rolnikom alternatywnym dostęp do środków z Unii Europejskiej.

Mięso i Podatki

Podobnie dzieje się w Stanach Zjednoczonych gdzie gospodarstwa oraz fermy mleczarskie i mięsne otrzymują osiemset razy więcej środków od państwa niż ci uprawiający tylko rośliny. Jednak, jak możemy przeczytać w The Guardian, gdy przyjrzymy się dotacjom oraz regulacjom prawnym zobaczymy, że niektórzy rolnicy zajmujący się hodowlą zwierząt mogą otrzymywać nawet tysiąc dwieście razy więcej środków. Badania opublikowane na łamach One Earth mówią jasno – rolnicy zajmujący się hodowlą zwierząt dostają o wiele większe kwoty dofinansowania. Nierzadko bywa, że fundusze rządowe są przeznaczane w nawet 97% na przemysł hodowlany, co prawie w całości pokrywa zapotrzebowanie finansowe na rozwój tych firm.

Dyskryminacja sektora roślinnego, a także roślinnych sukcesorów mięsa, nabiału i jaj ma się dobrze i przybiera nowe formy. Pieniądze wydane na hodowlę zwierząt tzw. hodowlanych w Stanach Zjednoczonych przez rząd były sto dziewięćdziesiąt razy wyższe niż na ich roślinne alternatywy, zaś w samej Unii Europejskiej fundusze przeznaczone na hodowlę były aż trzy razy wyższe. Jak podkreśla profesor Eric Lambin, przez wpływ polityków i polityczek na rolnictwo w Stanach Zjednoczonych oraz Unii Europejskiej, siła sektora hodowlanego jest wciąż ogromna. Dopóki wspierać będziemy rolnictwo oparte na produktach pochodzenia zwierzęcego, kryzys klimatyczny będzie się stale pogłębiał. Potrzebujemy krytycznego podejścia i odejścia od finansowania tych, którzy szkodzą planecie, ludziom i zwierzętom.

Inwestowanie w roślinne źródła białka dla ludzi jest kluczowe w walce ze zmianami klimatu, których efekty coraz dotkliwiej odczuwamy. Wegańskie rolnictwo może dać gospodarce ogromne korzyści rozwojowe, chociażby dlatego, że białko pochodzenia roślinnego jest o wiele bardziej wydajne, przy mniejszej eksploatacji terenu oraz zasobów, takich jak woda. By “wyprodukować” 500 gram wołowiny potrzeba 1650 litrów wody, tymczasem do wyhodowania tej samej ilości jadalnej mieszanki warzyw konieczne jest jedyne 75,5 litra wody.

Problem nazewnictwa 

Dyskryminacja rolnictwa opartego na wytwarzaniu roślinnych alternatyw mięsa, nabiału i jaj przebiega wielotorowo. Z jednej strony mamy nieustający problem niedofinansowania roślinnych start-upów, ale wciąż także mało mówi się o problemie z nazewnictwem dla alternatyw mięsa i nabiału. System blokuje stosowanie takich określeń jak “mleko”, “ser” czy “jogurt”, kiedy mówi się o roślinnych sukcesorach nabiału. W 2013 r. wydano Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) Nr 1308/2013 z 17 grudnia 2013 r. o wspólnej organizacji rynków produktów rolnych. Rozporządzenie zostało zaproponowane przez Érica Andrieu, byłego posła do Parlamentu Europejskiego z ugrupowania Postępowego Sojuszu Socjalistów i Demokratów (S&D) już w 2013 roku. Walka o poprawki: nr 165 – o zamiennikach produktów mięsnych i 171 o zamiennikach produktów mlecznych trwała aż do 2021 r. i wygrał ją sektor roślinnych zamienników mięsa i nabiału. Niestety jest to zwycięstwo nadal dość pozorne – roślinne zamienniki nabiału nie mogą nazywać się mlekiem, serem czy jogurtem zaś w wielu państwach członkowskich UE w tym w Polsce lobby mięsne rozpoczyna walkę o cenzurę wegańskich kiełbasek.

Weganizm a zdrowie ludzi i planety

Mimo faktu, że przy zachowaniu zbilansowanej diety roślinne zamienniki są lepsze dla naszego zdrowia oraz planety, wytyczne dotyczące prawidłowego żywienia wciąż o tym milczą, unikając prawdy o katastrofalnym wpływie mięsa oraz produktów mlecznych na zdrowie ludzi oraz na środowisko naturalne. Mięso ma także negatywny wpływ na  ludzkie zdrowie, a mimo to jest ciągle finansowane. Wegański styl życia jest w dalszym ciągu prześladowany przez środowisko medyczne w wielu krajach na świecie.

Wyjątek stanowią kraje północy – Dania, Islandia, Szwecja, Norwegia, Finlandia, gdzie system żywienia uległ ogromnej zmianie właśnie za sprawą nowych wytycznych, dzięki którym dieta wzbogacona o produkty roślinne jest promowana jako zdrowsza alternatywa dla obecnego stylu życia. Warte uwagi jest również to, że jednym z celów zmiany w systemie żywienia są nie tylko walory zdrowotne żywności opartej na produktach roślinnych, ale także pozytywny wpływ na środowisko naturalne. Jest to największa rewolucja na rynku spożywczym w niemal czterdziestoletniej historii The Nordic Nutrition Recommendations. Motywacją do zmiany podejścia była dieta bezpieczna nie tylko dla ludzi, ale także zwierząt:

“Raport jest poparty dowodami naukowymi, które pokazują, że zdrowa dieta jest także zrównoważona. Synergie mogą być tworzone pomiędzy zdrowiem a środowiskiem w perspektywie zmian naszego systemu konsumenckiego”, poświadczył Rune Blomhoff, lider projektu dla Nordic Nutrition Recommendations 2023 oraz profesor Uniwersytetu w Oslo.

Faktem jest, że całkowite wyeliminowanie z naszej diety produktów pochodzenia zwierzęcego może znacząco wpłynąć na zatrzymanie postępujących zmian klimatu, ze względu na to, że produkcja mięsa odpowiada za aż 15% emisji gazów cieplarnianych. Dodatkowo, dieta roślinna to mniejsze zużycie wody, mniej zanieczyszczeń oraz mniejsze wylesianie terenu. To dla nas najprostsza droga do zredukowania negatywnego wpływu człowieka na przyrodę. Jako Green REV Institute żądamy, by pójść o krok dalej i całkowicie przetransformować obecny system żywienia.

AgriWatch

Green REV Institute kontroluje czy wsparcie ze środków publicznych wspiera zanieczyszczających, czyli sektor hodowlany. Sprawdzamy, czy fermy przemysłowe mogą liczyć na wsparcie w ramach Wspólnej Polityki Rolnej czy funduszy strukturalnych, które w latach 2023 -2027 powinny wspierać realizację Europejskiego Zielonego Ładu a nie #BigAnimalAgriculture. Dane pozyskane z lat 2014-2020, czyli poprzedniego okresu budżetowania Unii Europejskiej niestety nie pozostawiają złudzeń co do stosowanych praktyk wsparcia ferm i rolnictwa zwierzęcego. Dzięki środkom publicznym niezmiennie finansowane są kampanie promujące spożycie mięsa i nabiału oraz inwestycje na fermach przemysłowych.

Anna Spurek, COO Green REV Institute: “Nasze działania to po prostu mówienie sprawdzamy. Sprawdzamy czy podatki obywateli i obywatelek UE są wydawane tak by zabezpieczyć ich przyszłość, ratować planetę, adaptować się do zmian klimatu czy jednak, niestety – stanowią finansowe paliwo dla katastrofy klimatycznej i społecznej. Prace nad nową Wspólną Polityką Rolną po 2030 roku już się zaczynają, dlatego pilnujemy, żeby WPR realizowała cele w obszarze dostępu do zdrowej żywności i dla planety.”

Czy faktycznie Wspólna Polityka Rolna, legislacja i fundusze UE zaczną wspierać sektor żywności roślinnej w duchu strategii Od pola do stołu? Zbliżające się wybory do Parlamentu Europejskiego wzbudzają nadzieję na zmianę i obawy, że wola reform i transformacji ustąpi na rzecz pragmatyzmu wyborczego i chęci wspierania status quo kosztem ludzi i planety.

Autor zdjęcia: Artem Beliaikin

________

Fundacja Liberté! zaprasza na Igrzyska Wolności 2023 „Punkt zwrotny”! 15-17.09.2023, EC1 w Łodzi. Partnerami strategicznymi wydarzenia są: Miasto Łódź oraz Łódzkie Centrum Wydarzeń. Więcej informacji na: https://igrzyskawolnosci.pl/

A right to be left alone – do adwokata po święty spokój :)

Franki szwajcarskie, dolary, bitcoiny, złoto, nieruchomości, paliwa kopalne – waluty rozumiane dosłownie i w przenośni. A pośród nich waluta tak cenna, że choć od kilku lat mówi się o niej i jej ochronie głośniej, to nadal nie tak głośno, żeby wzbudzić faktyczne zainteresowanie szerokiego kręgu odbiorców. Informacja. Konkretnie – informacje o naszym życiu osobistym: rodzinie, zakupach, zainteresowaniach, zdrowiu, miejscach, w których przebywamy, poglądach politycznych, duchowości.

 

Franki szwajcarskie, dolary, bitcoiny, złoto, nieruchomości, paliwa kopalne – waluty rozumiane dosłownie i w przenośni. A pośród nich waluta tak cenna, że choć od kilku lat mówi się o niej i jej ochronie głośniej, to nadal nie tak głośno, żeby wzbudzić faktyczne zainteresowanie (czy raczej – troskę) szerokiego kręgu odbiorców. Informacja. Konkretnie – informacje o naszym życiu osobistym: rodzinie, zakupach, zainteresowaniach, zdrowiu, miejscach, w których przebywamy, poglądach politycznych, duchowości. W świadomości  publicznej (przejawiającej – po zachłyśnięciu się możliwościami komunikacyjnymi, jakie daje Internet – oznaki syndromu gotowanej żaby) kwestia ta wybrzmiała głośniej w okolicach 2016 r. Wówczas wydane zostało rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) oznaczone numerem 2016/679, a znane większości z nas pod skrótem RODO.

Nim trend ochrony informacji o życiu prywatnym pojawił się w szeroko rozumianej debacie publicznej, kwestia prawa do prywatności znana była porządkowi prawnemu już dość dobrze. Prawo do ochrony prywatności przewiduje polska ustawa zasadnicza z 1997 r. (art. 47 Konstytucji), a sam kształt tego prawa, jaki funkcjonuje dziś, zaczął formować się pod koniec XIX w., stając się swoistym szczególnym prawem wywodzonym z prawa własności. W 1890 r. amerykańscy prawnicy Samuel D. Warren i Louis D. Brandeis wprowadzili termin a right to be left alone[1], w polskich tłumaczeniach przekładany właśnie jako prawo do prywatności[2]. Zaryzykuję przy tym stwierdzeniem, że wielu z nas dosłowne tłumaczenie powyższego terminu jest bliższe i zrozumiałe na poziomie niemalże namacalnym.

Wracając jednak do czasów współczesnych – skoro informacje o naszym życiu prywatnym są chronione na szczeblu konstytucyjnym, a nawet na szczeblu międzynarodowym, to czy i skąd w ogóle konieczność powoływania osób zajmujących się naszymi  indywidualnymi interesami jak adwokat, lekarz, psycholog czy fizjoterapeuta? Otóż, umawiając się jako społeczeństwo na stworzenie określonej struktury państwowej, niejako poddajemy do dyspozycji część naszych praw i wolności strukturze, którą wspólnie tworzymy. I tak, w myśl Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej – ograniczenia w zakresie korzystania z  wolności i praw mogą być ustanawiane tylko w ustawie i tylko wtedy, gdy są konieczne w demokratycznym państwie dla jego bezpieczeństwa lub porządku publicznego, bądź dla ochrony środowiska, zdrowia i moralności publicznej, albo wolności i praw innych osób (art. 31 ust. 3 Konstytucji). Idąc dalej tym tropem niewątpliwie w tak ukształtowanym systemie dochodzić będzie do sytuacji, w której prawa i wolności jednostki stawać będą w sprzeczności z interesami społeczeństwa jako całości lub z interesami państwa. W takim sporze samotna jednostka staje naprzeciw zorganizowanego aparatu państwowego, przeciwstawiając pojedynczy głos wobec wielogłosu, i to nierzadko dodatkowo wzmocnionego.

Dla części z nas tak postrzegana walka Dawida z Goliatem nigdy nie wykroczy ponad uzyskanie zgody na budowę domu lub koncesję na sprzedaż alkoholu w prowadzonej restauracji. Jednak oddana państwu władza pozwala także na zastosowanie dalece bardziej drastycznych środków – począwszy od kar i grzywien pieniężnych, przez ograniczenie praw i wolności obywatelskich, a zakończywszy na karze pozbawienia wolności (stan prawny na 14 maja 2023 r.).

Mając na względzie obecne trendy polityczno-społeczne, ciężko jest ustalić jednoznacznie, co stoi za podstawowymi przesłankami ograniczenia indywidualnych praw i wolności. Czym bowiem jest moralność publiczna? Czym porządek i bezpieczeństwo państwa? Zapewne odpowiedzi uzyskamy tyle, ile pytań zadamy. A kto i kiedy będzie decydował o tym, co jest objęte prawem do prywatności? Kto i w jaki sposób będzie decydował o tym, czy dane prawo do prywatności jednostki stoi w sprzeczności z bezpieczeństwem państwa lub moralnością publiczną? I w końcu – jak zawierzyć dobrej woli przedstawicieli władzy, którzy opowiadają się głośno i wyraźnie za przywróceniem kary śmierci? Czy możemy sobie na to pozwolić przy odsetku niesłusznych skazań sięgającym od kilku do kilkudziesięciu nawet procent[3]?

Wyważenie interesów jednostki i zbiorowości jest zadaniem niebywale wrażliwym. Tu również z pomocą przychodzi nam Konstytucja ustanawiająca w art. 17 tzw. zawody zaufania publicznego. Zawody zaufania publicznego opierają się na zaspokajaniu istotnych osobistych potrzeb ludzkich i wiążą się z przetwarzaniem informacji dotyczących życia osobistego. Wykonywanie zawodu zaufania publicznego wymaga spełnienia określonych warunków dotyczących m. in. dostępu do danego zawodu i zasad jego wykonywania, w tym reguł deontologicznych (zebranych z reguły w kodeksach etyki wykonywania danego zawodu).

Pośród zawodów zaufania publicznego jest także ten wykonywany przez autorkę – zawód adwokata. Tak dziś, jak i kiedyś adwokaci nie cieszą się szczególną sympatią społeczeństwa, z całą pewnością środowisk rządzących, ani nawet opozycji (to w końcu Marcinowi Lutrowi przypisuje się powiedzenie, że prawnicy do źli chrześcijanie[4]). Ocenę przyczyn tego stanu rzeczy pozostawię Czytelnikowi. Mam jednak nadzieję, że wzięty zostanie pod uwagę fakt, że w zawodzie adwokata – i to w zasadzie od początku jego istnienia – tajemnica łącząca adwokata z klientem stanowi jedną z najwyższych wartości. Informacja zatem była dla adwokatów cenna na długo zanim państwo, rządzący czy przedsiębiorcy zorientowali się, jak wielką wartość przedstawia. Taki stan rzeczy utrzymuje się do dziś. Ochrona interesu klienta poprzez ochronę informacji powierzonych adwokatowi z wykorzystaniem prawnie przewidzianych środków stanowi podstawę pracy adwokatów. Co ciekawe, aktualna obecnie nawet w polskim systemie prawnym (choć oczywiście w oparciu o inną podstawę prawną) pozostaje treść decyzji Rady Adwokackiej w Paryżu z 1887 r.: „Adwokat może milczeć, chociaż klient zezwala mu mówić. Ten ostatni nie jest sam sędzią swego własnego interesu. Najwyższym co do tego cenzorem jest jego adwokat”[5]. Oczywiście mowa tu o interesie klienta ocenianym przez pryzmat przepisów prawa, ponieważ zbieżności albo różnice poglądów adwokata i klienta na inne kwestie nie powinny w żaden sposób wpływać na wykonywanie przez adwokata zawodowych obowiązków.

Chcąc dać szerszą perspektywę na wartość informacji przekazywanych przez jednostki swoim obrońcom i pełnomocnikom, zaznaczę tylko, że organy państwa niestrudzenie, kawałek po kawałku starają się uzyskać choć część, choć niewielki skrawek tych informacji. Co kilka lat, a w ostatnich latach niepokojąco częściej samorząd adwokacki interweniował lub wypowiadał się publicznie co do konieczności ochrony tajemnicy adwokackiej i nienaruszania jej przez organy państwa. W tym zakresie zatem jednostka podlega ochronie  nie tylko adwokata, któremu powierzyła sprawę, ale instytucji, co w pewnym stopniu także polepsza jej sytuację, gdy mówimy o sporze z aparatem państwowym.

Przechodząc zaś do konsekwencji. Co dzieje się gdy organy państwa dopuszczają się gwałtów na prawach obywateli i obywatelek? Gwałtów zapoczątkowanych przez stopniowe ograniczanie podstawowych praw? Przez uzyskiwanie dostępu do prywatnych informacji o każdym z nas? Pozbawione prawa do zachowania swoich prywatnych informacji w tajemnicy, a przez to pozbawione prawa do samodecydowania – jak niestety przekonaliśmy się od 2020 r. kilkukrotnie – jednostki płacą najwyższą cenę.

Na zakończenie – słowo także dla osób o nieco bardziej tradycyjnych poglądach lub upatrujących podstaw swojego systemu wartości w religii. Czy prawo do ochrony jednostki poprzez ochronę prywatnych informacji jest nowoczesnym wymysłem środowisk liberalnych? Nowożytna deontologia wykonywania zawodu adwokata czerpie w zasadniczej mierze z korzeni rzymsko-kanonicznych. W okresach kształtowania się państw i praw, jakie znamy obecnie adwokatami byli często duchowni. Na marginesie i z przymrużeniem oka można by stwierdzić, że adwokatura pokusiła się nawet o zajęcie tronu Piotrowego – w XIII w. papieżem został bowiem ówcześnie wybitny paryski adwokat Guy Foulques, znany historii pod imieniem Klemensa IV. Pozostając jednak w temacie tajemnicy zawodowej adwokatów – przez wzgląd na fundamenty wykonywania zawodu adwokata nie bez pokrycia pozostają porównania tajemnicy adwokackiej i obrończej do tajemnicy spowiedzi łączącej duchownego i penitenta. Niegdyś mówiono nawet o „religijnym prawie do tajemnicy[6]. A przecież z tajemnicy spowiedzi nie może zwolnić nawet papież.

 

[1]    Warren, S.D., Brandeis L.D., The Right to Privacy, Harvard Law Review, vol. 4, 1890, s. 193, https://www.cs.cornell.edu/~shmat/courses/cs5436/warren-brandeis.pdf

[2]    Sokolewicz, W., Prawo do prywatności w: Prawa człowieka w Stanach Zjednoczonych, pod red. L. Pastusiaka, Warszawa, 1985, s. 248-278,

[3]    Mimo prowadzonych badań kwestia ustalenia skazań niesłusznych pozostaje trudna i niemożliwa do pełnego skonkretyzowania. Dane statystyczne przyjęte za: Olga Mazur, PALESTRA 3– 4/ 2012, https://palestra.pl/pl/czasopismo/wydanie/3-4-2012/artykul/niesluszne-skazania-w-polsce-w-opinii-prokuratorow-i-policjantow,

[4]    Adam Redzik, Tomasz J. Kotliński, Historia Adwokatury, NRA, Redakcja „Palestry” Warszawa, 2014, s. 61-62.

[5]    Fernand Payen, O powołaniu adwokatury i sztuce obrończej, Biblioteka Palestry Sopot, 2017, s. 131,

[6]    tamże, s. 128.

 

Fundacja Liberté! zaprasza na Igrzyska Wolności 2023 „Punkt zwrotny”! 15-17.09.2023, EC1 w Łodzi. Partnerami strategicznymi wydarzenia są: Miasto Łódź oraz Łódzkie Centrum Wydarzeń. Więcej informacji na: https://igrzyskawolnosci.pl/

AUTORYTARYZM NIE POWSTAJE JEDNEJ NOCY (WYBORCZEJ) :)

Kryzys demokracji to kryzys instytucji, kryzys zaufania do organów państwa, czy wreszcie kryzys zaufania społecznego, który doprowadził do tego, że z politycznymi przeciwnikami się już „nie da rozmawiać”, można tylko z nimi walczyć.

Polska demokracja znajduje się w kryzysie. To proste zdanie stanowi sumę przemyśleń i analiz dokonywanych w środowisku prawniczym i liberalnym. Kryzys demokracji nie oznacza jednak, że uważamy, iż problemem jest to, że wybory wygrywa ta czy inna partia, z poglądami której niekoniecznie się zgadzamy. Kryzys demokracji to kryzys instytucji, kryzys zaufania do organów państwa, czy wreszcie kryzys zaufania społecznego, który doprowadził do tego, że z politycznymi przeciwnikami się już „nie da rozmawiać”, można tylko z nimi walczyć.

Kryzys demokracji nie oznacza wreszcie (i na całe szczęście), że obawiamy się sfałszowania wyborów w tym najbardziej wąskim znaczeniu, dosypywania głosów czy czynienia ich nieważnymi. Wydaje się, iż takie sfałszowanie wyborów nie będzie możliwe, zresztą rozmaite organizacje społeczne wykonują ogromną pracę, aby tak się nie stało. Ale wydarzyć się mogą o wiele subtelniejsze manipulacje wynikiem wyborczym, poprzez zmiany w kodeksie wyborczym, tworzenie nowych okręgów, czy też preferowanie jednej opcji politycznej w mediach publicznych.

Uwidocznienie tych subtelnych manipulacji jest szczególnie ważne w kontekście przypomnienia, od czego rozpoczął się kryzys praworządności w Polsce. A zaczął się dość niewinnie. Dążąca do zdobycia władzy partia „Prawo i Sprawiedliwość” odnotowała istnienie zasadniczego mechanizmu zabezpieczającego reguły praworządności, trójpodziału władzy i check & balance i decyzją prezesa tej partii rozpoczęła walkę z „imposybilizmem prawnym” jeszcze za czasów ich pierwszych rządów w latach 2005-2006.

Po zdobyciu władzy w 2015 roku jedną z pierwszych decyzji były kolejne nowelizacje ustawy o Trybunale Konstytucyjnym wraz ze słynną czynnością techniczną – polegającą na nieopublikowaniu wyroku Trybunału Konstytucyjnego, co uniemożliwiło jego wejście w życie i usunięcie z systemu obarczonych wadliwością konstytucyjną przepisów. Trybunał Konstytucyjny funkcjonujący w kształcie zaproponowanym w Konstytucji RP z 1997r., wraz z ustawami obowiązującymi przed 2015 rokiem stanowił zwornik systemu praworządności, a jednocześnie manipulacje związane ze składem Trybunału, jego kompetencjami oraz faktycznym sposobem wykonywania pracy w Trybunale stanowią papierek lakmusowy stanu praworządności i demokracji w naszym państwie.

Na marginesie nie można nie odnotować, że znów czynności „techniczne” zadecydowały o kształcie tego organu ustrojowego, gdyż to tutaj Prezydent RP wstrzymał się od zaprzysiężenia wybranych sędziów Trybunału Konstytucyjnego i jednocześnie zaprzysiągł innych w dziwnych zupełnie – nocnych okolicznościach. To tutaj mamy do czynienia z pojęciem dla polskiego porządku prawnego zupełnie nowym, czyli tzw. „sędzią dublerem” – osobą, która przy zachowaniu pozorów legalności została wybrana i zaprzysiężona na stanowisko w Trybunale Konstytucyjnym, które już było obsadzone przez innego sędziego – od którego Prezydent ślubowania nie odebrał[1].

Wszystkie te „harce” dookoła trybunału stanowiły pierwszą z „czerwonych flag”, jaką można było podnieść w istniejącym systemie, której obecność przesądza o problemie z demokracją na poziomie instytucjonalnym. Organ, którego zadaniem jest ocena zgodności ustaw z Konstytucją stał się podwładnym jednej opcji politycznej i orzeka „po linii partii”, a nie w zgodności z ustawą zasadniczą.

Przykład Polski nie jest niestety jedyny, gdyż podobny proces odchodzenia od reguł praworządnościowych przeżywają Węgry. Na Węgrzech jednak zasadniczą różnicą była ta, iż tam rządząca koalicja Fideszu i Chrześcijańsko-Demokratycznej Partii Ludowej dokonała przeobrażenia ustrojowego sensu stricto i zmieniła obowiązującą na Węgrzech Konstytucję. Niemniej ciekawe jest to, co jest wspólne: otóż zarówno Viktor Orban, jak i Jarosław Kaczyński dopatrzyli się w niezależnych instytucjach sądowych głównego przeciwnika dla zmian o charakterze cywilizacyjnym, stanowiących zaprzeczenie dotychczasowego dorobku prawnego, wyrażającego się w szczególności w akceptacji wartości demokratycznych i europejskich.

Niewątpliwie partie, które posiadają pełnię władzy – zdobytą, co należy odnotować, w warunkach pokojowych i demokratycznych, w rękach których jest władza ustawodawcza i wykonawcza, rozglądają się za przeciwnikami i eliminują z systemu te instytucje, które stoją na straży ograniczeń nakładanych na parlamenty, aby nie doszło tam do niedemokratycznej rewolucji.

Oprócz sądów konstytucyjnych są jeszcze jednak inne elementy systemu, z którymi rodzący się autorytaryzm musi poradzić sobie w pierwszej kolejności – media, tzw. czwarta władza. Jako kolejną czerwoną flagę w systemie zauważyć należy przejęcie mediów publicznych w Polsce metodami – a jakże – w pełni legalnymi. Stało się to poprzez błyskawiczną nowelizację prawa, która umożliwiła ominięcie Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji (organ konstytucyjny) przy wyborze zarządu TVP, a następnie powołano nowy zupełnie twór: Radę Mediów Narodowych (organ konstytucji nieznany)

Wolne media stanowiły sól w oku także premierowi Węgier, Viktorowi Orbanowi. Przykład węgierski jest jednak dużo bardziej subtelny i sprowadza się do przejmowania poszczególnych tytułów i redakcji przez biznes przychylny władzy lub przez rozmaite spółki z tą władzą powiązane, czy też wreszcie poprzez kierowanie rynkiem ogłoszeniowym przez dużych węgierskich graczy w taki sposób, aby reklamy pojawiały się wyłącznie w prasie przychylnej władzy[2].

W obu państwach trwa natomiast nieustająca walka z mediami, które w ten czy inny sposób postrzegane są jako media opozycyjne lub władzy nieprzychylne. Jak się wydaje, najnowszą odsłonę tej walki stanowi biegnący w zastanawiająco długi sposób proces rekoncesji jednej z głównych krytycznych wobec władzy stacji radiowych tj. Tok FM[3]. Pamiętamy także o fali protestów, jaka przetoczyła się przez wszystkie wolne media w 2021r. w związku z przyjęciem tzw. „lex TVN”.

Wszystkie te zmiany, tj. wyeliminowanie kontroli konstytucyjności prawa, przejęcie mediów i uczynienie z nich mediów „narodowych” służą przeprowadzeniu znacznie dalej idących i mających wpływ na społeczeństwo reform, w szczególności w obszarze oświaty. Populiści dostrzegli, iż w edukacji i wychowaniu młodego człowieka kryje się klucz do ich sukcesu w perspektywie długoterminowej.

Wspólne dla Polski i Węgier jest znaczące scentralizowanie systemu edukacji, zwiększenie roli kuratorów oświaty (czy ich odpowiedników) i większa kontrola nad finansami szkół. Wreszcie walka z wyimaginowanymi wrogami, organizacjami pozarządowymi, które przez realizowanie swoich programów w szkołach mają niszczyć tradycyjny model rodziny, prawo rodziców do wychowania dzieci itp., przez co władza musi (oczywiście w imię ochrony najmłodszych) kontrolować kto, kiedy i czego naucza w szkole i czy jest to zgodne z jedyną słuszną ideologią wyznawaną przez rządzących. W zmianach w edukacji Węgry znacząco wyprzedzają Polskę i stanowią niejako wzorzec dla reform oświatowych w naszym kraju[4].

Podsumowując, wskazuję zatem na 3 czerwone flagi których podniesienie musi budzić poważne obawy o stan porządku demokratycznego w każdym państwie.

Flagi te to: zmiany (czy niekiedy wręcz ataki) w zakresie sądownictwa konstytucyjnego (lub wprost zmiany konstytucji na taką, która nie pozostaje w zgodności z wyznawanymi wspólnie wartościami europejskimi i standardem wypracowanym przez ETPCz), przejęcie mediów, w tym mediów publicznych i ataki na media od władzy niezależne, czy reformy edukacyjne eliminujące wychowanie obywatelskie i zakazujące wstępu NGO do szkół.

Ciekawą, ale bardzo pesymistyczną analizę problemu praworządności w Polsce i na Węgrzech przeprowadził Mikołaj Bednarek pod kierownictwem dr. Michała Paździora[5]. W ocenie autora, kryzys praworządności w naszych krajach wywołany jest wykorzystaniem przez władze niewystarczającego rozwoju społeczeństw naszych krajów i niedostatecznej internalizacji wartości demokratycznych i europejskich, czego konsekwencją jest brak wprowadzenia rządów prawa w praktyce.

Uważam, iż artykuł ten wart jest odnotowania, gdyż w mojej ocenie pokazuje wagę, jaką należy przykładać zarówno tu i teraz, jak i w przyszłości do edukacji społecznej, prawnej i konstytucyjnej społeczeństwa.

Uważam, iż rządzące przez 25 lat w Polsce elity winne są zaniedbaniom w tym zakresie, co umożliwiło przejęcie władzy przez populistów w sytuacji, gdy odporność społeczeństwa na niedemokratyczne zmiany jest relatywnie niska, a znajomość praw obywatelskich i Konstytucji na dość niskim poziomie.

Wypada także uderzyć się we własną, prawniczą pierś. Jako praktyk sądowy i uczestnik setek (jeśli nie tysięcy) postępowań sądowych odnotowuję, iż przed zakwestionowaniem uprawnienia obecnego TK do orzekania w sprawach zgodności prawa z Konstytucją stosowanie tzw. rozproszonej kontroli konstytucyjności prawa w praktyce występowało w bardzo znikomej części praw i sądy nie były chętne do stosowania Konstytucji wprost. Nawet teraz sięganie do argumentów konstytucyjnych lub wynikających ze standardów Europejskiej Konwencji Praw Człowieka postrzegane jest przez sądy dość niechętnie, co nie wpływa pozytywnie na wzrost zaufania obywateli do systemu sądownictwa.

A przecież to ten brak zaufania, niezrozumienie treści uzasadnień wyroków sądowych i brak przekonania, że sądy stoją na straży praw i wolności obywatelskich (zwłaszcza w konflikcie z władzą) spowodował, że hasło „kasta” padło na tak podatny grunt.

[1] Słynne orzeczenie Europejskiego Trybunału Praw Człowieka z 7 maja 2021r., w sprawie Xero Flor sp. zo.o. przeciwko Polsce, w której ETPCz potwierdził, iż fakt, że w składzie Trybunału Konstytucyjnego zasiadała osoba wybrana na miejsce zajęte przez innego sędziego powoduje, że Trybunał w takim składzie nie jest sądem ustanowionym zgodnie z ustawą i że narusza to standardy Europejskiej Konwencji.

[2] Na marginesie mówiąc, przykład węgierski został niejako transponowany do systemu polskiego, gdy PKN Orlen wykupił właściwie całą lokalną prasę, więcej o obawach z tym związanych w: https://www.press.pl/tresc/64605,iwp_-przejecie-polska-press-przez-orlen-moze-zdeformowac-rynek.

[3] Oświadczenie redaktorki naczelnej radia TOK FM Kamili Ceran https://www.tokfm.pl/Tokfm/7,103085,29735468,czy-krrit-szuka-pretekstu-do-nieodnowienia-koncesji-radia-tok.html.

[4] https://niedlachaosuwszkole.pl/2020/02/11/edukacja-u-bratankow-czy-czeka-nas-budapeszt-nad-wisla/.

[5] M. Bednarek, „Kryzys praworządności w Polsce i na Węgrzech. Spojrzenie teoretycznoprawne”, https://repozytorium.uni.wroc.pl/Content/110390/PDF/10_Bednarek_M_Kryzys_praworzadnosci_w_Polsce_i_na_Wegrzech_Spojrzenie_teoretycznoprawne.pdf.

 

Fundacja Liberté! zaprasza na Igrzyska Wolności 2023 „Punkt zwrotny”! 15-17.09.2023, EC1 w Łodzi. Partnerami strategicznymi wydarzenia są: Miasto Łódź oraz Łódzkie Centrum Wydarzeń. Więcej informacji na: https://igrzyskawolnosci.pl/

Białe kłamstwa Komisji Europejskiej czyli kolejne dotacje dla mleczarzy :)

Green REV Institute, pierwszy w Polsce wegański think tank, w maju 2022 roku wystosował list do Komisarza Janusza Wojciechowskiego, w którym jednoznacznie wyraził brak poparcia dla programu wsparcia finansowego w wielkości 169 milionów euro dla sektora producentów mleka krowiego, owczego i koziego działających w Hiszpanii, dotkniętych wzrostem cen energii elektrycznej, pasz i paliw, spowodowanym rosyjską inwazją na Ukrainę. Fundacja powołała się na argumenty etyczne, środowiskowe i zdrowotne w kontekście produkcji zwierzęcej. W lipcu 2022 roku Komisarz Janusz Wojciechowski odpowiedział na stanowisko REV, wskazując na kolejne argumenty związane z gospodarką, rolnictwem i rozwojem obszarów wiejskich. Ten artykuł stanowi reakcję na nieścisłości w odpowiedzi Komisarza Janusza Wojciechowskiego.

Unia Europejska fundatorką katastrofy klimatycznej, etycznej i zdrowotnej

Komisarz Janusz Wojciechowski pisze: “Produkcja mleka jest w pełni zgodną z prawem działalnością rolniczą i gospodarczą, która przyczynia się do dostarczania konsumentom pożywnej i zdrowej żywności, wspierania obszarów wiejskich, a także do utrzymania cennych ekosystemów użytków zielonych i krajobrazów kulturowych na obszarach wiejskich. (…) Wsparcie dla tych producentów jest jedynym sposobem utrzymania ich działalności, a tym samym zatrudnienia oraz funkcji, jaką oni pełnią w roli dostawców mleka i przetworów mlecznych dla konsumentów na terenie Unii Europejskiej. Pomoc ta jest zgodna z rynkiem wewnętrznym zgodnie z art. 107 ust. 3 lit. b) Traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej.”

Po pierwsze, zdrowie

W dyskusji na temat produkcji żywności, musimy zadać sobie pytanie, dlaczego wciąż, w Unii Europejskiej, liderce światowej polityki zrównoważonego rozwoju, nie odchodzimy od promocji diety, zawierającej produkty mleczne, które szkodzą naszemu zdrowiu i dla których jest lepsza alternatywa?

Jak pisze, Katarzyna Plucińska, lekarka i weganka, zaangażowana w kwestie zdrowia publicznego w kontekście transformacji systemu żywności:

“Nabiał zwierzęcy, oczywiście, choć jest ważnym elementem gospodarki, jest grupą żywności, która także powinna odpowiadać na wyzwania XXI wieku. W związku z tym, że dzisiaj żyjemy w dobie katastrofy klimatycznej, musimy brać coraz większą, systemową odpowiedzialność za zarządzanie środowiskiem. Chcąc poprawić jakość życia w Europie i na świecie, przeciwdziałać zmianom klimatycznym, musimy przechodzić na alternatywne źródła białka i wapnia, musimy odchodzić od produkcji zwierzęcej, czyli przemysłowej hodowli krów, kóz i owiec i pozyskiwania od nich mleka. Obecne działania, takie jak pomoc finansowa dla przemysłu mleczarskiego w Hiszpanii nie są do tego ani dobrą drogą, ani nie są zgodne z założeniami klimatycznymi Unii Europejskiej.”

Dr n. med. Tomasz Jeżewski, lekarz kardiolog, popularyzator diety roślinnej, edukator na temat zdrowia publicznego i wpływu żywności na ludzkie funkcjonowanie w Klub zdrowia, podkreśla: “Obecnie mleko i produkty nabiałowe są głównym źródłem niekorzystnych z punktu widzenia zdrowotnego tłuszczów nasyconych w naszej diecie. Spożywanie produktów nabiałowych przyczynia się do większej zapadalności na choroby serca, na cukrzycę typu 2 oraz na chorobę Alzheimera. Mamy bardzo dużo danych badawczych dokumentujących zwiększone ryzyko wystąpienia złośliwych nowotworów. Związek ze spożywaniem produktów nabiałowych jest szczególnie wyraźny dla nowotworów hormonozależnych takich jak rak piersi, jajnika oraz rak prostaty. Produkty nabiałowe są najbardziej rozpowszechnionymi alergenami pokarmowymi na świecie. Rozpoczynając od bardzo rozpowszechnionej nietolerancji laktozy, poprzez skazy białkowe i dane dokumentujące zwiększone ryzyko występowania u nas schorzeń o podłożu autoimmunologicznym takie jak na przykład jak cukrzyca typu 1. W przypadku spożywania produktów nabiałowych w pierwszych miesiącach życia człowieka notujemy 400% większe ryzyko wystąpienia tego typu cukrzycy w kolejnych latach (wg analizy Villagran-Garcia, Edna F, et al.).

Szkodliwym mitem jest również rozpowszechniona opinia, że duża zawartość wapnia w produktach nabiałowych zapobiega osteoporozie i złamaniom kości u osób w wieku podeszłym. Według metaanalizy opublikowanej w British Medical Journal większość dotychczas opublikowanych badań nie wykazuje żadnego związku pomiędzy spożyciem produktów nabiałowych a złamaniami kości.

Wymieniłem jedynie hasłowo niektóre z głównych problemów zdrowotnych związanych z promowaniem pokarmów nabiałowych w naszej diecie. Nie adresuję praktycznie w ogóle aspektów ekologicznych związanych z masową hodowlą bydła mlecznego – a tych niestety też jest wiele.

W USA zgodnie z odpowiednimi orzeczeniami Sądu Najwyższego produkty mleczne nie mogą już być promowane jako żywność prozdrowotna. Czas, abyśmy kierując się interesem zdrowotnym obywateli EU, również zmienili nasze w tym temacie myślenie.”

Po drugie, etyka

Dlaczego nie chcemy odpowiadać na potrzebę coraz większej części społeczeństwa dotyczącą zwiększenia dobrostanu i respektowania praw zwierząt? Ludzie, a szczególnie młode pokolenie, uznają obszar dbania o jakość życia, w tym jakość życia zwierząt pozaludzkich, za coraz większą wartość.

Jak wskazuje Anna Spurek, COO Green REV Institute, pierwszego w Polsce wegańskiego think-tanku, który pracuje nad transformacją systemu żywnościowego na bardziej etyczny, przyjazny środowisku i zdrowiu ludzi: “Zwierzęta pozaludzkie to nie maszyny. Krowa nie „daje mleka”. Krowa tzw. mleczna żyje ok 5-6 lat, przyjmując hormony – dopalacze płodności, żyjąc jako tania fabryka mleka. Czy Komisarz nie zna Raportu Gus – Spis rolny 2020? Mniej krów, a więcej mleka. Czas na spojrzenie na system żywności przez pryzmat tego, że krzywdząc i wykorzystując inne zwierzęta nie tworzymy niczego dobrego. Miliardy zwierząt cierpią i giną w imię szklanki mleka.”

Po trzecie, środowisko

W świetle odpowiedzi Komisarza Janusza Wojciechowskiego na komentarz Green REV Institute do programu wsparcia sektora mleczarskiego, tym bardziej musimy znaleźć źródło bierności polityczek i decydentów Unii Europejskiej, skutkujące ignorowaniem argumentów związanych z utratą bioróżnorodności, katastrofą klimatyczną i globalnym ociepleniem w dużej mierze spowodowanym przez przemysł zwierzęcy?

Redaktorka Naczelna “Ekowyborca” Alicja Barcikowska, trafnie podsumowuje wypowiedź Komisarza i wskazuje na statystki, które przeczą rzeczonym przez Komisarza argumentom:

„Hodowcy krów w UE chcą publicznego wsparcia, bo wzrosły im koszty produkcji. Tylko dlaczego mamy dopłacać do przemysłu, który jest szkodliwy?

Hodowla zwierząt odpowiada za ok. 18% antropogenicznych emisji gazów cieplarnianych, przy czym to nie tylko emisje metanu, ale też te spowodowane przez wylesianie i zamienianie np. Puszczy Amazońskiej w plantacje soi na paszę oraz pastwiska. Aby zahamować globalne ocieplenie, po prostu nie możemy dłużej ignorować tego problemu.

Jest jednak alternatywa. Najnowsze badania pokazują, że produkcja zamienników mięsa i nabiału jest jednym z najlepszych narzędzi do walki z kryzysem klimatycznym – tak wynika z raportu Boston Consulting Group, jednej z największych firm konsultingowych na świecie. Wykazał on, że każdy dolar zainwestowany w ulepszanie i zwiększenie produkcji roślinnych zamienników daje 3 razy większą redukcję emisji gazów cieplarnianych niż inwestycje w „zielony” cement, 7 razy większą niż „zielone” budynki, 11 razy większą niż samochody bezemisyjne, 15 razy większą niż energetyka i aż 44 razy większą niż ciężki transport drogowy.

Niektóre rządy już zaczęły wspieranie branży alternatyw dla mięsa i nabiału i deklarują, że chcą być w tym liderami – jak Holandia. Apelujemy, by Unia Europejska też mocno postawiła na taką systemową zmianę, nie tylko ze względu na ograniczenie emisji CO2 i przeciwdziałanie niszczeniu środowiska, etykę, ale też ze względu na dbałość o zdrowie obywateli, przeciwdziałanie problemowi otyłości, a także zwiększenie naszej suwerenności żywnościowej i rozwój innowacyjnej gałęzi gospodarki.”

Po czwarte, gospodarka

W ramach argumentacji za unijnym wsparciem dla produkcji zwierzęcej w każdej dyskusji padają wypowiedzi o wspieraniu gospodarki. To prawda – przemysł zwierzęcy jest złożoną i ważną gałęzią obecnej gospodarki Unii Europejskiej. I w tym właśnie tkwi sedno problemu. Dlaczego wciąż ta kluczowa część gospodarki musi być oparta na produkcji odzwierzęcej?

Mecenaska w Kancelarii Lexia, Joanna Januszewska-Noga zadaje podobne pytania, trafnie argumentując konieczność transformacji systemu żywnościowego na bardziej sprawiedliwy, ekologiczny, etyczny i zrównoważony, czyli taki, który oparty jest na produkcji roślinnej:

“Chciałabym, przede wszystkim, zapytać, dlaczego – w opinii Pana Komisarza – produkcja mleka właśnie ma się przyczyniać do „utrzymania cennych ekosystemów użytków zielonych i krajobrazów kulturowych na obszarach wiejskich.” Znaczną część przyznanych przez KE pieniędzy otrzyma przedsiębiorstwo Valle de Odietta, którego działalność raczej trudno utożsamiać z rolnictwem albo kojarzyć z sielskim obrazem wsi. Niewątpliwy i potwierdzony licznymi opiniami ekspertów negatywny wpływ takich fabryk mleka na stan środowiska naturalnego zdaje się przeczyć Pańskim słowom o „utrzymaniu cennych użytków zielonych”. Być może się mylę, ale mam wrażenie, że nie widzi Pan różnicy między zwykłym gospodarstwem rolnym utrzymującym 10-15 krów, które pasą się na łące, jedzą trawę i średnia długość ich życia to około 20 lat, a zabudowaną betonowymi oborami makrofermą, w której zamknięto kilka lub kilkanaście tysięcy krów, które nigdy nie widziały słońca, nigdy nie jadły trawy, a średnia długość ich życia to 6 lat. Czy właśnie tak wg Pana wygląda „krajobraz kulturowy na obszarach wiejskich”?

Chciałabym także zadać Panu Komisarzowi pytanie, dlaczego akurat produkcja mleka ma być aż tak istotna? Rolnictwo to nie tylko produkcja mleka, ale również i innych produktów żywnościowych, w tym produktów roślinnych i pochodzenia roślinnego. Hiszpania jest największym producentem oliwek w Europie, a więc zasadnym jest pytanie, jakie wsparcie otrzymali producenci oliwek albo oliwy czy awokado, mandarynek itd. 

Szczególnie, że mleko nie jest i nie powinno być podstawą naszego żywienia. Podstawą powinny być produkty pełnoziarniste, warzywa i owoce. Tym bardziej zasadnym jest pytanie, co KE zrobiła w celu udzielenia pomocy rolnikom wytwarzającym te produkty, bez których ludzkość raczej nie może się obyć ani zastąpić ich żadnymi zamiennikami.”

Dotacje dla obecnego, opartego na produkcji zwierzęcej systemu żywnościowego to finansowanie bankruta.

Dzięki obecnej polityce Unii Europejskiej, niezgodnej z głoszonymi zielonymi postulatami, produkty pochodzenia zwierzęcego są po raz kolejny wspierane w swojej uprzywilejowanej, chronionej przez władzę, dzięki dotacjom pozycji. W żadnym stopniu nie odzwierciedla to negatywnych aspektów związanych z produkcją i konsumpcją produktów zwierzęcych w odniesieniu do kosztów środowiskowych, zdrowotnych, społecznych i etycznych, czyniąc głoszone przez UE postulaty pustymi słowami bez pokrycia w działaniu.

Czy Unia Europejska chce być postrzegana jako wspólnota państw, która wspiera gałąź gospodarki, która jest o krok od bankructwa czy może powinna zmienić strategię na taką, która nie byłaby sprzeczna z progresywnym Zielonym Ładem?

Mamy 2022 rok, naznaczony pandemią, wojną w Ukrainie i kryzysem gospodarczym. Czy naprawdę te miliony euro, przeznaczone na hiszpański przemysł mleczarski, stanowią najlepszą odpowiedź na wymienione wyzwania?

To już ostatni dzwonek na bardziej etyczną, ekologiczną i zrównoważoną zmianę systemową. Pij mleko roślinne. Bez szkody dla innych – zwierząt, planety, ludzi.

 

Autor zdjęcia: Anita Jankovic

Fundacja Liberte! zaprasza na Igrzyska Wolności w Łodzi, 14–16.10.2022. Partnerem strategicznym wydarzenia jest Miasto Łódź oraz Łódzkie Centrum Wydarzeń. Więcej informacji na: www.igrzyskawolnosci.pl

 

Pij mleko będziesz wielki. A nawet jeśli nie będziesz to i tak dopłacasz do produkcji zwierzęcej czy tego chcesz czy nie. :)

Jesteśmy uczeni, że nasz talerz to nasza prywatna sprawa. Sami decydujemy jak się odżywiamy, jak komponujemy posiłki, co kupujemy w sklepie. Czy na pewno? Tajemnicą poliszynela jest, że Unia Europejska oraz państwa członkowskie finansują nasze wybory żywnościowe. Od edukacji zaczynając. Program „Mleko w Szkole”, finansowany w ramach Wspólnej Polityki Rolnej to prawie 90 milionów euro rocznie.

Polska wydaje 10 milionów euro rocznie na zakup małych kartoników mleka i edukowanie o benefitach jego picia i jedzenia nabiału. Program ma mieć charakter społeczny, edukować, wskazywać dobre nawyki, a w praktyce finansuje działanie ferm przemysłowych. Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa wyraźnie nie stosuje się do kryteriów dotyczących dobrostanu zwierząt tzw. hodowlanych, wymagań dotyczących lokalności, certyfikatów rolnictwa ekologicznego w ramach zakupu mleka oraz przetworów mlecznych dla szkół. Tym samym w małych kartonikach finansujemy katastrofę klimatyczną (sektor hodowlany to cichy zabójca środowiska naturalnego oraz bioróżnorodności), zdrowotną ( nasilanie się alergie i chorób cywilizacyjnych) oraz etyczną (wykorzystywanie zwierząt w przemyśle mleczarskim, który jest wyjątkowo okrutny w tym zakresie).

Komisja Europejska nie chce włączyć do finansowania zamienników nabiału, ponieważ – jak sama twierdzi – od ponad 30 lat wspiera tradycje mleczarskie. Co o tradycjach mleczarskich mogliby powiedzieć mieszkańcy i mieszkanki Sadkowa? Zapewne wiele, bo od miesięcy walczą prawo do życia bez smrodu, w czystym środowisku, bez zanieczyszczeń i stresu czyli nowej inwestycji Hedro Farms – fermy przemysłowej produkującej mleko. Program „Mleko w Szkole” wspiera z naszych podatków dramat milionów osób w całej UE, które stają naprzeciwko inwestorów i walczą o swoje otoczenie. Komisja Europejska uparcie jednak nie łączy kropek w szklance mleka: ferm przemysłowych, cierpienia zwierząt, praw człowieka, zdrowia i kata strofy klimatycznej. Obecnie prowadzi konsultacje publiczne w zakresie zapisów Programu, jednak czy nasz głos będzie wystarczający, żeby przekonać władze UE do zielonej transformacji?

Sprzeciw przeciwko finansowaniu promocji mięsa i nabiału w ramach Wspólnej Polityki Rolnej nie przekonał Komisji Europejskiej do porzucenia finansowania kampanii sektora zwierzęcego. W czerwcu 2021 w mobilizacji społeczeństwa obywatelskiego brały udział NGO z całej Europy, w tym Green REV Institute. Jednak Komisja nadal jest skoncentrowana na wzmacnianiu eksportu żywności z UE a nie na zmianie systemu produkcji dla dobra planety. Czy kampania #StopEUMeatAds przyniesie efekt dla zwierząt, ludzi i planety? Obawiam się, że KE wstawi zapis “zrównoważony” i w ten greenwashingujący sposób zamknie sprawę.

Jednak miliony wsparcia na program „Mleko w Szkole”, politykę promocji nabiału i mięsa to tylko maleńki kawałek tortu unijnego, na który składają się także: wsparcie na badania i rozwój, wsparcie dla przedsiębiorstw (np. zakup taboru do przewozu paszy dla zwierząt), szkolenia pracowników, inwestycje w przemyśle zwierzęcym i rzecz jasna wsparcia w ramach Wspólnej Polityki Rolnej. Strategia, która miała ograniczać dofinansowywanie sektora hodowlanego – „Od pola do stołu” (EUFarm2Fork), została zrewidowana po agresji Rosji na Ukrainę. Widmo zaagrożenia bezpieczeństwa żywnościowego nie wzbudziło refleksji u osób decydenckich, ale doprowadziło do zwiększenia pomocy dla sektora hodowlanego i kampania #FoodNotFeed organizacji pozarządowych, watchdogów klimatycznych nie odniosła skutku. Wsparcie finansowe i legislacyjne nadal zarezerwowane jest dla sektora hodowlanego.

W Polsce nadal toczy się debata o tradycjach kulinarnych. Mimo, że Ministerstwo Zdrowia zleca analizy dotyczące zdrowia osób mieszkających w pobliżu ferm przemysłowych, to Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi nie ukrywa dumy z faktu, że Polska jest liderem eksportu drobiu. To, że produkcja zwierzęca, w tym fermy kurczaków, mają katastrofalny wpływ na klimat, środowisko, jakość wody oraz powietrza, a tym samym przyczyniają się do niewyobrażalnych strat dla zdrowia oraz życia ludzi i zwierząt, jest zatajane.

Czas na podliczenie wsparcia i konkretną odpowiedź – ile środków przeznaczamy pośrednio i bezpośrednio na utrzymanie status quo, które napędza kryzys klimatyczny, zdrowotny oraz społeczny? Ile jeszcze czasu musi minąć zanim przestaniemy wspierać produkcję zwierzęcą? I czy komisarz ds. Rolnictwa Janusz Wojciechowski odpowie w końcu na pytanie: „Ile pieniędzy z naszych kieszeni jest wykorzystywanych na utrzymywanie sektora, który odpowiada za kryzys klimatyczny, etyczny i zdrowotny?

Autor zdjęcia: The Humble Co.

Fundacja Liberte! zaprasza na Igrzyska Wolności w Łodzi, 14–16.10.2022. Partnerem strategicznym wydarzenia jest Miasto Łódź oraz Łódzkie Centrum Wydarzeń. Więcej informacji już wkrótce na: www.igrzyskawolnosci.pl

„Mój talerz, moja sprawa” – Polska hamulcowym Zielonego Ładu :)

10 maja w Senacie odbyła się debata “Z fermy czy z pastwiska?” organizowana w ramach wydania Atlasu Mięsa 2022 przez Fundację im. Heinricha Bölla oraz Instytut na rzecz Ekorozwoju i Partię Zieloni. Niestety na sali poza przedstawicielami i przedstawicielkami Partii Zielonych oraz Dorotą Niedzielą z Platformy Obywatelskiej brakowało decydentów i polityczek.

Nazwa debaty dokładnie określa obecny system żywności, który oparty jest na produkcji zwierzęcej. Produkcji zwierzęcej w większości uprzemysłowionej, industrialnej, niszczącej ekosystemy, ludzi, zwierzęta, bioróżnordoność.

W dyskusji udział wzięli przedstawicielki i przedstawiciele środowiska naukowego, rolniczego, organizacje pozarządowe, aktywiści i osoby decyzyjne.

Produkcja i konsumpcja mięsa i nabiału na świecie wzrastają. W Polsce rocznie na osobę spożywamy średnio 79 kilogramów mięsa, liczba ferm przemysłowych przekroczyła już 2 tysiące. Giganci mięsa ogłaszają nowe inwestycje, a w Hiszpanii powstaje pierwsza ferma przemysłowa ośmiornic. Polska jest liderką produkcji mięsa z kurczaków w UE i odpowiada za 20% produkcji ogólnej. Ponad 1,3 miliarda zwierząt lądowych rocznie jest zabijanych w Polsce dla eksportu, talerzy, wskaźników gospodarczych. Niewątpliwie nadal lubimy rozmawiać o pastwiskach, wspominając z nostalgią kurki u babci, mięso od rolnika, mleko z obory. Jednak musimy przestać wspominać “dobre czasy” i „lepsze zabijanie” zwierząt a naprawić nieefektywny system żywności.

Podczas debaty nie padło wiele odważnych stwierdzeń. Dyskusja nt. różnicy pomiędzy ubojem a zabijaniem zwierząt nie jest ani właściwa, ani nie sprawi, że system produkcji żywności będzie zrównoważony i etyczny czy zdrowy. Argumentacja “mój talerz, moja sprawa” jest stałym elementem dyskusji tam, gdzie pada słowo weganizm albo prawa zwierząt. I tak było podczas debaty w Senacie.

W debacie reprezentowałam głos Green REV Institute oraz koalicji Future Food 4 Climate. Poruszyłam takie kwestie jak bierność polityczną w debacie klimatycznej w Polsce, która zostanie jeszcze bardziej uwidoczniona przy zbliżających się wyborach w 2023 i 2024 roku. Obecne na sali osoby decyzyjne nie kryły swojego niezadowolenia moimi słowami. Jednak na sali nie było prezentacji konkretnych rozwiązań politycznych, planów w zakresie zmiany legislacji, wprowadzenia debaty o zrównoważonym systemie żywnościowym na posiedzenia największych klubów parlamentarnych.

Niezadowolenie z moich słów dało się odczuć po wskazaniu, że w Polsce nie ma żadnej partii politycznej, która działa w sposób holistyczny na rzecz prawdziwej, sprawiedliwej transformacji systemu żywności. Kiedy Komisja Europejska ogłasza konsultacje publiczne o zrównoważonym unijnym systemie żywnościowym, my nadal mówimy o odpowiedzialności konsumenckiej, prawie do zakupu i marnowania żywności, prawach przemysłu, a nie odpowiedzialności decydentów i decydentek za kształtowanie zrównoważonego systemu żywności. Aby osiągnąć potrzebną zmianę potrzebna jest nam edukacja klimatyczna, której częścią jest system żywności i rolnictwo; promowanie strategii „Od pola do stołów” w domach, stołówkach, bufetach finansowanych ze środków publicznych; kształtowanie programów operacyjnych 2021-2027 z uwzględnieniem wpływu rolnictwa zwierzęcego i produkcji zwierzęcej na klimat, zdrowie ludzi, jakość życia, prawa zwierząt; legislację w zakresie ograniczania i wygaszania ferm przemysłowych; legislację i wsparcie dla produkcji roślinnej; odpowiednie etykietowanie żywności ze wskazaniem na koszt klimatyczny; przekierowanie środków finansowych z sektora produkcji zwierzęcej do sektora produkcji roślinnej…

Gdybym patrzyła na sukcesy partii politycznych przez pryzmat zorganizowanych przez nich debat, pikników, nieśmiałych i cichych zapowiedzi działań, które kończą się na słowach, to z pewnością moja wypowiedź miałaby inny wydźwięk. Ale fakty są takie, że Polska i większość polskich polityków i decydentek stoją w pierwszej linii oporu w kwestii transformacji rolnictwa na scenie europejskiej. Te słowa wielokrotnie padały z ust władz Komisji Europejskiej, od Wiceprzewodniczącego Komisji Europejskiej Fransa Timmermansa, który wprost mówi o hamulcowych zielonej transformacji. Czy to jest czas na obrażanie się z tego powodu, że ktoś wskazał trudne fakty? Czy czas na współpracę, tworzenie sojuszy, siły i poparcia dla transformacji systemu żywności?

Na szczęście wygrana w debacie nie polega na liczebności, ale na skuteczności argumentów i poszerzaniu debaty. Argumentów, które podają fakty. Debata w Senacie pokazała, że zwierzęta wciąż nie są upodmiotowione, nadal są elementami naszych talerzy, ubrań, rozrywki a zabijanie (w imię nieefektywnego systemu, antybiotykooporności, spadku bioróżnorodności) jest jakimś cudem wciąż humanitarne.

Atlas Mięsa to zbiór danych i konkretnych rekomendacji, które mogą zostać wykorzystane do transformacji systemu żywności w kraju. Pytanie tylko, kto z osób decyzyjnych ma tyle odwagi? Debata na temat praw zwierząt w Polsce jest wciąż tematem niszowym. Niby nic dziwnego. W końcu żyjemy w kraju, gdzie myślistwo i wędkarstwo są wciąż traktowane jako rodzinna forma rozrywki, a osoby znęcające się nad zwierzętami dostają śmiesznie niskie kary.

Dzisiaj rolnictwo to nie wieś, ale przemysł. To korporacje, które kierują się zyskiem i marżą, a nie bezpieczeństwem żywnościowym, czy ochroną klimatu. Polski rząd nie mówi o wpływie produkcji nabiału, mięsa, jaj na bioróżnorodność, jakość życia ludzi w okolicach ferm przemysłowych, zanieczyszczenia powietrza, gleby, wód oraz choroby i ogromne koszty opieki zdrowotnej. I bardzo dobrze korzystają z tego działacze przemysłu zwierzęcego.

Unia Europejska nadal broni Europejskiego Zielonego Ładu, który przy działaniach lobbystycznych przemysłu utracił swoją siłę i stał się narzędziem niekompletnym, okrajanym i atakowanym. Niekompletna jest także debata na temat produkcji i konsumpcji mięsa bez poruszenia kwestii nabiału i jajek. Nie można zajmować się tylko wycinkiem problemu, tak jak jest to robione w ramach Wspólnej Polityki Rolnej. WPR przeznacza miliony na wsparcie starej strategii rolnictwa. W ramach działań koalicji Future Food 4 Climate, której inicjatorem jest Green REV Institute, wystosowałyśmy list otwarty do Komisarza Janusza Wojciechowskiego w sprawie 169 milionów euro na wsparcie przemysłu mleczarskiego w Hiszpanii w postaci dotacji bezpośrednich. Wojna w Ukrainie traktowana jest instrumentalnie i staje się okazją do kolejnych milionów wsparcia na to co nie działa. Jest to kolejny imponujący sukces przemysłu oraz ich skuteczności, której możemy pozazdrościć.

Życzę sobie, aby kolejne wybory w 2023 i 2024 roku przyniosły konkretne rezultaty na rzecz rozpoczęcia i prowadzenia debaty, która na pierwszym miejscu postawi ochronę środowiska, bioróżnorodności, prawa ludzi i zwierząt. Nie potrzebujemy kolejnych osób decyzyjnych, które swoją biernością będą popierać bankruta jakim jest obecny system produkcji żywności.

 

Autor zdjęcia:Hermes Rivera

Fundacja Liberte! zaprasza na Igrzyska Wolności w Łodzi, 14 – 16.10.2022. Partnerem strategicznym wydarzenia jest Miasto Łódź oraz Łódzkie Centrum Wydarzeń. Więcej informacji już wkrótce na: www.igrzyskawolnosci.pl

 

Ważne: nasze strony wykorzystują pliki cookies. Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników. mogą też stosować je współpracujący z nami reklamodawcy, firmy badawcze oraz dostawcy aplikacji multimedialnych. W programie służącym do obsługi internetu można zmienić ustawienia dotyczące cookies. Korzystanie z naszych serwisów internetowych bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zapisane w pamięci urządzenia.

Akceptuję