Modnym, obecnie stało się stwierdzenie, że giełdy to kasyna, a grający na niej to hazardziści, ryzykujący nasze, powierzane im pieniądze, w funduszach inwestycyjnych, OFE itd. Czy wahania giełdowe, przypominają toczącą się kuleczkę na bębnie ruletki, a wynik tychże fluktuacji, jest tak samo przypadkowy, jak wynik obstawienia czerwonej lub czarnej? I tak i nie. Nie, ponieważ to ludzkie odruchy i zachowania, kreują ruch w dół, lub w górę słupków cenowych. Tak, ponieważ, w dużej mierze, zachowania te nie są przewidywalne. Dorzucając, do tego, różnego rodzaju sztuczki market makerów i komputery HFT (High Frequency Trading), chaos jest ciężki do ogarnięcia, ale czy możliwy? Tak, ale tylko dla najbystrzejszych analityków. Ten, kto traci, zawsze obwinia cały świat, tylko nie siebie. Niestety oprócz analitycznego umysłu, potrzebne jest również szczęście.
Dlaczego zatem, stawiam na początku artykułu, a właściwie, w jego tytule tezę o „dobrym hazardzie” i czy istnieje zatem zły hazard? Popularne twierdzenie brzmi: „Tylko oszczędnością i pracą i ludzie się bogacą”. Jest to prawda, dotycząca, większości. Ciężką i niejednokrotnie mozolną pracą, muszą latami się dorabiać, co jest oczywiście i słuszne i chwalebne, ponieważ sprawia, że wytwarzana wartość i kapitał, są oparte na silnych fundamentach i stanowią bogactwo przyszłych pokoleń. Myśl tą poparłby, zarówno Adam Smith, jak i Milton Friedman, a i pewnie Keynes by się z nią zgodził. Inne znane myślenie o bogactwie, wiąże je z przedsiębiorczością i umiejętnością tworzenia innowacyjnych rozwiązań, które ulepszają świat dookoła oraz pozwalają twórcy stać się bogatszym.
Giełda, to porównaniu z przedstawionymi wyżej koncepcjami, gra. Rzut monetą, lub obstawienie koloru na ruletce, albo zyskuję albo tracę postawioną przez siebie wartość (tak w gruncie rzeczy laik, może widzieć, inwestowanie, czy mówiąc kolokwialnie – granie na giełdzie). Jeżeli mierzyć ludzką przedsiębiorczość i zdolność do pomnażania kapitału, umiejętnością podejmowania ryzyka, w momencie, najbardziej rozsądnym, to właśnie giełda, wymusza najbardziej racjonalne z postaw, związanych z ryzykiem, tutaj chwila nieuwagi lub nieprzemyślenie sytuacji, może kosztować utratę większości ze zgromadzonych środków, co w przypadku wejścia w nieodpowiedni interes lub pójścia do nieodpowiedniej pracy, trwa znacznie dłużej i rozkłada się na lata, a więc, śmiało możemy giełdę, nazwać matką kapitalizmu i szkołą postaw związanych z działaniem w obecnie panującym nam systemie gospodarczym.
Być może niekoniecznie samego mechanizmu gry na giełdzie, ale podejmowania ryzyka, zarządzania kapitałem oraz rachunku prawdopodobieństwa powinno się nauczać w szkole, ponieważ koncepcje te przydatne są również w życiu codziennym. Zawierając związek małżeński, podejmujemy ryzyko, bo nie wiemy czy nasz wybranek/wybranka nas nie zrani i nie porzuci, wybierając wyższą uczelnie, dokonujemy ryzyka, zysku albo straty, w tym wypadku naszego czasu i pieniędzy, a niekoniecznie uzyskamy później dojście do wymarzonej kariery, w której szkoła miała nam dopomóc. Dlatego właśnie, nauczanie młodzieży podejmowania ryzyka, czyli tzw. „dobrego hazardu”, znacznie ulepszałoby społeczeństwo, które w naszym przypadku, wciąż jest w dużej mierze nastawione roszczeniowo, czy wręcz chciałoby powrotu państwa opiekuńczego.
Czym jest zły hazard? Jest to każde ryzyko, podejmowane w sposób nieprzemyślany, przypadkowy, a więc różnica między złym, a dobrym hazardem, oparta jest na ilości użytego wysiłku intelektualnego. Sam w sobie hazard nie jest zły, tak samo jak dynamit, czy energia atomowa, natomiast w rękach ludzi nieodpowiedzialnych, może stać się niszczycielski, tak samo jak ta ostatnia w rękach mudżahedinów, pałających nienawiścią, do świata cywilizowanego.
Giełda, jest nielubiana i „niebezpieczna”, ponieważ wymusza podejmowanie decyzji. To inwestor decyduje, kiedy kupić/sprzedać i jak długo trzymać dany instrument, zyskując lub tracąc. Wszystko to, plus szum informacyjny, oraz skoki i drgania cen instrumentów budzą lęk i niepokój wśród ludzi, którzy oczekują prostych odpowiedzi oraz przerzucenia odpowiedzialności za własne życie, na kogoś innego – charyzmatycznego lidera lub istotę metafizyczną.
Problem mają również ci, którzy nie potrafią pohamować, swej nadmiernej chciwości. W ich przypadku niepohamowanie doprowadza najczęściej do wyłączenia racjonalnego myślenia, co skutkuje znacznymi stratami finansowymi. Oczywiście obwiniają oni wszystkich innych, nigdy siebie. Chciwość bardzo często chodzi w parze z egoizmem, również nadmiernym. Inwestorzy zarabiający (najczęściej niemało) są najczęściej skromnymi ludźmi, nie chwalącymi się nadmiernie swymi wynikami. Niewątpliwie, oprócz bystrego umysłu, mają również szczęście, które według niektórych stanowi 80 procent składowych dobrej decyzji inwestycyjnej.
Podsumowując, giełda to jeden z bastionów wolności i ograniczanie do niej dostępu jest ograniczaniem wolności, nie tylko gospodarczej.