Proponowany przez rząd projekt zmian, o ile zostanie wprowadzony, będzie sukcesem z punktu widzenia rozwoju Polski. Pamiętajmy, że dobrobyt bierze się z pracy. W sytuacji gdy liczebność populacji w młodszych grupach wiekowych spada, a z drugiej strony poprawia się długowieczność społeczeństwa, to odpowiedzią na to pierwsze, przy założeniu tego drugiego, wniosek jest prosty, trzeba pracować więcej, czyli też dłużej. I nie chodzi tu o unikanie katastrofy demograficznej, ani o łatanie dziury budżetowej, ale właśnie o dobrobyt. Szczególnie w przypadku takiego kraju jak Polska, który nie tylko chce utrzymać to, czego dorobiły się poprzednie pokolenia, ale też bogactwo to powiększyć i zbliżyć się do poziomu życia bogatych krajów Europy. Czyli nie pozostanie nam nic innego niż pracować więcej, a na pewno nie mniej niż inni. To jest generalna zasada: praca tworzy dobrobyt, a jeżeli chcemy żeby ten dobrobyt wzrastał musimy pracować. Szczęśliwie pracować dłużej możemy. Podniesienie ustawowego minimalnego wieku emerytalnego nie jest automatycznie gwarancją podniesienia faktycznego wieku emerytalnego. Stanowi jednak czytelny sygnał dla pracujących. Ten sygnał jest bardzo potrzebny. Dodatkowo motywuje do podjęcia innych działań, które ułatwią nam w przyszłości dłuższą pracę. Chodzi tu przede wszystkim o prewencję zawodową i zdrowotną.
Warto tu przypomnieć, że wiek 65 lat, który jest dzisiaj punktem odniesienia to jest wiek, który ustalono ponad 100 lat temu. W pierwszym systemie powszechnym emerytur, który wprowadzono w Niemczech pod koniec XIX wieku był on nawet na poziomie 70 lat, a w tedy ludzie średnio nie dożywali 50. To daje nam wyobrażenie o co w tym wszystkim chodziło, czyli o finansowanie ludzi w okresie niedołężnej starości – tych, którzy bez pomocy reszty społeczeństwa nie dadzą sobie sami rady. Z kolejnymi dziesięcioleciami ten system się zdegenerował i zamiast finansowania starości zaczęto finansować późniejszą młodość, bo ludzie, którzy przechodzą na emeryturę w wieku 60 lat, to nie są niedołężni starcy. Dłuższa praca jest potrzebna i możliwa. Podniesienie wieku emerytalnego jest do tego warunkiem koniecznym, choć oczywiście niewystarczającym. Jest rodzajem pierwszego kroku, bez którego nie da się odpowiednio szybko zwiększać dobrobytu.
Kolejną niewątpliwą zaletą projektu jest zrównanie wieku przejścia na emeryturę bez względu na płeć. Polska jest teraz dziwolągiem w Europie mając różny poziom wieku dla mężczyzn i kobiet. Zróżnicowanie wieku ze względu na płeć jest całkowicie bezzasadne. Jeżeli ktoś powołuje się na gorszą sytuację kobiet wynikającą ze względów biologicznych i „kulturowo-domowych”, to musi pamiętać, że system emerytalny nie jest po to, żeby kompensować skutki takiej sytuacji. Należy działać by stworzyć warunki sprzyjające równemu statusowi kobiet i mężczyzn na rynku pracy oraz pomagać im w łączeniu aktywności zawodowej i funkcji rodzicielskiej, ale to nie jest zadanie dla systemu emerytalnego. Jeżeli obarcza się ten system dodatkowymi, zadaniami tego typu, to ogranicza się efektywność realizacji jego celu społecznego oraz otwiera się go na różnego rodzaju manipulacje polityków.
Powinno się dążyć do wyrównywania tego wieku dla wszystkich grup i zawodów, zwłaszcza, że pojęcie zawodu w kontekście systemu emerytalnego coraz bardziej traci sens: ludzie już zmieniają zawody w trakcie okresu swej aktywności, a w przyszłości będą je zmieniać jeszcze częściej. Powszechny wiek emerytalny, na jednolitym poziomie dla wszystkich jest bardzo ważnym elementem systemu, a proponowane zmiany to krok w dobrym kierunku.
Propozycja rządu posiada też pewne mankamenty. Najpoważniejszym jest niewłaściwe zastosowanie narzędzia emerytur cząstkowych. Starzenie się jest procesem, natomiast dezaktywizacja na rynku pracy przebiega skokowo – do piątku pracuję, a od poniedziałku już nie. Emerytura częściowa pozwala człowiekowi od pewnego momentu pracować mniej, a emerytura częściowa zastępuje utracone dochody. Powiedzmy ma lat 67 i chce jeszcze pracować, ale trochę mniej. Korzysta więc z takiego świadczenia i to nie jest przejście na wcześniejszą emeryturę, tylko powolne wycofywanie się z aktywności zawodowej. Rozwiązanie to powinno służyć nie wcześniejszemu wyjściu z rynku pracy, ale przedłużaniu aktywności zawodowej.
Drugi mankament to nierówny wiek, od którego można rozpocząć pobieranie emerytur cząstkowych dla kobiet i mężczyzn. Znacznie lepiej byłoby, gdyby dla obu płci granicą było 65 lat. Byłby taki wiek, od którego można zacząć zmniejszać swoją aktywność na rynku pracy pobierając część oszczędności ze swoich kont emerytalnych.
Podniesienie minimalnego wieku emerytalnego jest ważne. Ważne jest jednak także uzupełnienie istniejącej struktury instytucjonalnej systemu emerytalnego o trzy elementy postulowane już w bazowym projekcie z 1997 r. Konieczna jest koordynacja systemu rentowego i emerytalnego. Tu przypomnienie: od 1999 r. nie ma już systemu emerytalno-rentowego. Systemy te funkcjonują niezależnie od siebie, ale konieczna jest ich koordynacja. W 2008 r. zawetowany został projekt, który między innymi taką koordynację wprowadzał. Kolejną istotną kwestią jest powołanie urzędu aktuariusza krajowego Byłby on odpowiedzialny za badanie długookresowych skutków decyzji podejmowanych przez polityków. Przy czym nie chodzi o badania wyłącznie poznawcze, ale o instytucję, która byłaby włączona w system stanowienia prawa, tak, by stanowiący je musieli co najmniej zapoznać się z tego typu wyliczeniami, co włączałoby długookresowe skutki do debaty publicznej. Chodzi o to, żeby nie było w niej tylko tu i teraz, ale też jutro i pojutrze, co dla polityków ma relatywnie mniejsze znaczenie – dla ludzi ma jednak znaczenie ogromne.
Trzecim problemem jest kwestia wypłat z systemu. Wielka szkoda, że ustawa która by tę kwestię regulowała została, zawetowana w 2008 roku. Ekonomicznie obie części powszechnego systemu, czyli ta niewykorzystująca rynków finansowych (zarządzana przez ZUS) i ta wykorzystująca je (zarządzana przez PTE) długookresowo działają tak samo. Wymagają one jednak innego bieżącego zarządzania. Procedury wypłaty z niefinansowej części systemu są dosyć proste i od dawna gotowe do użycia, podczas gdy te związane z wykorzystaniem rynków finansowych nie. Problem jest palący, bo za chwilę trzeba będzie ludziom wypłacać emerytury. Wiadomo co ma im być wypłacone, natomiast problemem pozostaje to, kto i na jakich zasadach ma się zajmować wypłatami pochodzącymi z finansowej części systemu.
To kwestie związane z uzupełnieniem legislacji związanej z wprowadzoną w 1999 r. reformą systemu emerytalnego. Warto jednak spojrzeć na kwestie systemu emerytalnego w kontekście wyzwań wychodzących ponad te zagadnienia. Potrzebna jest głęboka przebudowa instytucji obsługującej system emerytalny jaką jest ZUS. Podkreślam, że nie chodzi o system, którym ta instytucja zarządza, lecz o samą instytucję. Jest ona wielka, trudno sterowna i kosztowna. Możemy narzekać na prowizje towarzystw emerytalnych, ale prowizja ZUS jest również zbyt wysoka (nie widzimy jej, ponieważ płacimy ją w podatkach). Jej ukryty charakter utrudnia działania zmierzające do jej obniżenia. Przedstawiłem kiedyś pomysł takiej restrukturyzacji ZUS, żeby na miejsce jednego kolosa powołać pięć wyspecjalizowanych instytucji, które zajmowałyby się kolejno zbieraniem składek, zarządzaniem kontami emerytalnymi niefinansowej części systemu, wypłacaniem emerytur oraz poza emerytalnymi zobowiązaniami ZUS. Piąta instytucja miała by charakter przejściowy i dotyczyłaby osób ubezpieczonych w starym systemie, czyli urodzonych przez 1 stycznia 1949 r. Tu konieczne jest przypomnienie, że dla osób urodzonych później stary system został zlikwidowany, a ZUS, mimo że jest wciąż tą instytucją, która obsługiwała tamten zlikwidowany system, obsługuje już system nowy.
Kolejnym wyzwaniem związanym z systemem emerytalnym jest zmiana sposobu księgowania przepływów finansowych wynikających z działania tego systemu. Obecny sposób księgowania jest nielogiczny i powoduje wiele niepotrzebnych problemów. W skrócie, przepływy powodujące ten sam długookresowy skutek (obciążenie kolejnego pokolenia pracującego) księgowane są różnie w zależności od tego, czy „po drodze” przechodzą przez rynki finansowe czy nie. Obecny system nie odpowiada temu, co dzieje się w realnym świecie, a jeśli niewłaściwie księgujemy, to nie mamy właściwych informacji i nie możemy podejmować racjonalnych decyzji. Jednakże zmiana sposobów księgowania wykracza poza nasze krajowe możliwości. To wyzwanie dla całej Unii Europejskiej i trzeba sobie z nim poradzić na ponadnarodowym poziomie. Nie możemy księgować inaczej niż inni.
Podniesienie wieku emerytalnego – a to jest teraz głównym tematem debaty publicznej, będzie wielkim sukcesem, nawet jeśli dodane do tego częściowe emerytury są mocno niedoskonałe. Należy jednak pamiętać, że krok ten musi pociągnąć za sobą szereg dalszych działań dotyczących przede wszystkim rynku pracy, które sprzyjać będą możliwości pozostawania na rynku pracy jak najdłużej. Równie ważny jest dalszy rozwój infrastruktury legislacyjnej, która warunkuje właściwe funkcjonowanie systemu emerytalnego.
Notował Przemysław Pazik