Wprowadzona w 1997 roku ustawa o ochronie zwierząt była ogromnym sukcesem środowiska pro-animalistycznego w Polsce. Część wprowadzonych wtedy postulatów nawet dziś, ponad dwadzieścia lat później, może być uznanych za postępowe, np. możliwość odebrania zwierzęcia przez przedstawiciela organizacji pozarządowej czy zakaz przymusowego tuczu gęsi i kaczek, czyli produkcji tzw. foie gras.
Szczególnie ten ostatni temat zasługuje na uwagę: czytając artykuły prasowe o nim z tamtych czasów, uderzające jest podobieństwo do dzisiejszej debaty o hodowli zwierząt futerkowych. Dwie dekady po wprowadzeniu tego zakazu nikt już nie mówi poważnie, że przymusowy tucz gęsi i kaczek powinien być legalny, jednak wówczas tej hodowli broniło wielu znanych polityków.
W 1999 roku próbowano obalić zakaz poprzez kompromisowy projekt rozporządzenia ministerialnego i tak o sprawie mówił poseł Stanisław Kalemba z PSL:
Czy te setki rodzin bez tej pracy i dochodów nie będą cierpieć? One już cierpią. Ile ludzi popełniło samobójstwa na wsiach, dlatego że nie mieli z czego żyć. Nie będę tego tłumaczyć. Szkoda, że GUS nie wprowadził statystyki, ile osób z powodu braku pracy, dochodów, możliwości spłacenia kredytów popełniło samobójstwo. Może ten projekt nie jest doskonały, ale przede wszystkim na pierwszym miejscu trzeba postawić, żeby nie cierpiały rodziny wiejskie, rolnicze i ludzie. [1]
Dokładnie takie same argumenty wysuwają dziś przeciwnicy zakazu hodowli zwierząt na futro, kiedy projekt takiego zakazu pojawił się w Sejmie.
21 lat od uchwalenia ustawy o ochronie zwierząt czas już wykonać kolejny duży krok.
Od kilku lat w środowisku organizacji ochrony zwierząt w Polsce narastało poczucie, że już czas najwyższy na konkretne zmiany prawne, a nie tylko kosmetyczne regulacje. Krok po kroku odpowiednie postulaty przenikały do Sejmu, wśród większości partii pojawiały się różne pomysły i projekty zmian prawnych.
Ostatecznie liczne postulaty organizacji prozwierzęcych trafiły do projektu nowelizacji ustawy o ochronie zwierząt, który został przez posłów Prawa i Sprawiedliwości złożony do Sejmu w listopadzie 2017 roku. Posłowie Platformy Obywatelskiej przedstawili prawie identyczny projekt kilka dni później.
Mimo wielu przesłanek wskazujących na to, że rzeczywiście dojdzie do nowelizacji (wystąpienie Jarosława Kaczyńskie w spocie dla Fundacji Viva, wystawa “Make Fur History” w Europarlamencie), przez wiele miesięcy sprawa nie ruszyła.
Ostatecznie sejmowe plotki okazały się prawdą w sierpniu, kiedy stojący za projektem nowelizacji Krzysztof Czabański powoli wycofywał się z niektórych postulatów, a Minister Rolnictwa i Rozwoju Wsi ogłosił, że nie będzie ani zakazu hodowli zwierząt futerkowych ani zakazu uboju bez ogłuszenia.
Hodowcy norek ogłosili sukces, a obrońcy zwierząt przypomnieli politykom o ich obietnicach podczas demonstracji w Warszawie, na której zebrało się 5000 osób.
Dziś wszyscy, którzy pokładali nadzieję w tej nowelizacji, zadają sobie pytanie “co dalej?”.
Zacznijmy od najważniejszego: na dzień dzisiejszy formalnie nie zmieniło się nic w kwestii projektów złożonych do Sejmu w listopadzie. Z tego powodu część opinii publicznej wciąż liczy, że może dojść do nowelizacji. Niestety trudno przypuszczać, że procedowany będzie projekt Platformy Obywatelskiej, jeśli Prawo i Sprawiedliwość blokuje własny, prawie identyczny, projekt.
Trudno również liczyć, że nastąpi nieoczekiwany przełom, kiedy świat polityki żyje wyborami samorządowymi i europejskimi. Z drugiej strony patrząc, nie jest to całkiem niemożliwe – jeśli posłowie dojdą do wniosku, że projekt ma duże wsparcie społeczne, mogą uznać nowelizacji za dobre posunięcie przedwyborcze.
Jeśli nowelizacja nie zostanie uchwalona w tej kadencji, organizacje ochrony zwierząt będą kontynuować swoje działania, aż temat wróci do sejmowej agendy. Mimo zapowiedzi Ministra Rolnictwa, nie można powiedzieć, że ostatnie lata są stracone.
Dzięki pracy nad nowelizacją światło dzienne ujrzały liczne materiały filmowe i fotograficzne z ferm futrzarskich, opublikowane zostały raporty ekonomiczne związane z tą tematyką, wielu naukowców musiało podjąć temat.
Mimo zastopowania nowelizacji, mamy dziś o wiele więcej solidnych argumentów za nią niż choćby 1-2 lata temu. Dysponujemy również większą ilością twardych danych, które potwierdzają potrzebę nowelizacji. Te wszystkie narzędzia będą niezbędne w dalszej pracy politycznej na rzecz lepszej ochrony zwierząt.
Jeśli posłowie nie będą działać wystarczająco mocno na rzecz zwierząt, odpowiednia inicjatywa obywatelska mogłaby zmusić Sejm do podjęcia tematu. Niestety jeśli posłowie nie będą przekonani, inicjatywa może łatwo zostać wyrzucona do kosza – tak stało się z projektem Koalicji Dla Zwierząt z 2011 roku, pod którym zebrano 220 tysięcy podpisów.
Trudno również liczyć na istotne zmiany w związku z wyborami parlamentarnymi. W każdej partii w Sejmie są posłowie wspierający zmiany na rzecz lepszej ochrony zwierząt, ale tak samo w każdej partii są osoby wspierające przemysł futrzarski czy też ubój bez ogłuszenia. Wydaje się, że nie ma innej drogi niż po prostu przekonać ponadpartyjną większość parlamentarną, że po pierwsze, jest już czas na te zmiany, a po drugie, że po prostu to się politycznie opłaca.
Lobby hodowlane zastopowało nowelizację, ponieważ udało im się przekonać posłów, że jest ona skierowana przeciwko polskiej wsi i rolnikom. Posłowie uwierzyli w to, ponieważ w wąskiej grupie bogatych właścicieli ferm zobaczyli reprezentantów terenów wiejskich.
Ruch ochrony zwierząt w Polsce, aby wygrać nowelizację ustawy, musi przebić się przez to kłamstwo i pokazać parlamentarzystom, że są to zmiany oczekiwane również na wsi.
Szczególnie tam, gdzie wsie zmagają się z zagrożeniami wynikającymi z funkcjonowania w cieniu wielkich ferm przemysłowych. To właśnie rolnicy często protestują przeciwko wielkim fermom norek w swojej okolicy i oni również byliby beneficjentami nowelizacji.
Nowelizacja ustawy o ochronie zwierząt, która spełni główne postulaty złożonych w listopadzie projektów, z pewnością wydarzy się w Polsce, pytanie brzmi jedynie ile będziemy musieli na to czekać. Na to będą miały wpływ determinacja aktywistów połączona z cierpliwością, bieżąca sytuacja polityczna i sytuacja ekonomiczna branż, którym nowelizacja może zaszkodzić [2].
Organizacje ochrony zwierząt muszę uparcie domagać się konkretnych zmian legislacyjnych, dostarczać kolejnych argumentów i danych oraz poszerzać grono swoich odbiorców i sojuszników.
Bez względu na to czy za nowelizacją będzie stało PiS, PO lub inna partia, czy też obywatelska inicjatywa ustawodawcza, obrońcy zwierząt muszą wykonywać dokładnie taką samą pracę.
Ta praca przyniesie efekty, kiedy otworzą się odpowiednie możliwości polityczne dla nowelizacji ustawy o ochronie zwierząt.
[1] http://orka.sejm.gov.pl/Biuletyn.nsf/0/1DE34D93B5B38EDBC1256B73003673B9?OpenDocument
[2] Chodzi tu przede wszystkim o przemysł futrzarski. W 2013 roku ceny skór norek były najwyższe w historii branży, ale od tego czasu systematycznie spadają. Z pewnością odbije się to również na kondycji polskich hodowców.
Źródło zdjęcia: Wikipedia, fot. Oikeutta eläimille (CC BY 2.0)