W orędziu z okazji dwudziestolecia dołączenia Polski do Unii Europejskiej Prezydent Andrzej Duda zwrócił uwagę na dyskusje, jakie toczą się wokół dzisiejszego kształtu Unii. Zaznaczał, że pojawiają się niepokojące tendencje do federalizacji, mówi się o zmianie traktatów, które ograniczają suwerenność państw członkowskich. Nasza obecność w Unii Europejskiej to polska racja stanu, ale opowiadamy się za Europą wolnych narodów! Europą Ojczyzn!”[1] Żarliwe debaty, dotyczące zarówno obecnego, jak i przyszłego charakteru Unii, chociażby wspomnianej zmiany traktatów, sprawiają wrażenie, jakby temat integracji europejskiej stanowił novum, z którym politycy muszą mierzyć się po raz pierwszy. Tak jakby utopijne koncepcje europejskiej federalizacji dopiero co się pojawiły (jak ujął to sam Prezydent) i były wynikiem procesu integracji ledwo rozpoczętego i zwieńczonego powstaniem Unii Europejskiej. O ile sama Unia to faktycznie współczesne dokonanie niepoprzedzone nigdy i nigdzie indziej na świecie, o tyle te rzekomo nowatorskie idee zjednoczenia Europy i wspólne europejskie wartości towarzyszą jej mieszkańcom od zawsze. Tylko że dzisiaj nie odgrywają one pierwszoplanowej roli.
Dziś na Europę patrzy się przez pryzmat jej zbiurokratyzowanych procedur i niejasnych struktur. To, co europejskie, stało się jednoznaczne z tym, co unijne, a więc silnie upolitycznione, osadzone we współczesnych realiach przepychanek i konfliktów na szczycie. A Europa istniała przecież długo przed Unią. I to nie tyle jako kontynent, ale, co ważniejsze, także jako wspólnota idei. To, że biurokratyczna Unia przyćmiła dziś ideową Europę, działa wyraźnie na niekorzyść tej pierwszej. Bo to z Europy, a nie Unii wywodzi się europejska tożsamość, która oparta o różne wartości jednoczyła mieszkańców kontynentu przez wieki.
Wciąż obecnym źródłem tych wartości w świadomości Europejczyków pozostaje niewątpliwie antyczne dziedzictwo grecko-rzymskie. Jego rola w tworzeniu narracji o wspólnym pochodzeniu społeczeństwa opartego na antycznych ideałach jest fundamentalna. Zresztą trudno jest się z taką narracją nie zgodzić. Wysławiana i chwalona, ale także i kontestowana demokracja to jedna z najważniejszych wartości, zarówno europejskich, jak i unijnych [2] i mimo że zapomniano o niej na kilka przesiąkniętych monarchią wieków, to trudno jest dziś mówić o Europie innej niż właśnie demokratycznej.
Najsilniej w europejskiej historii odznaczyło się jednak zjednoczenie pod nową (z perspektywy antyku) ideą. Przez stulecia czynnikiem, który nie tylko łączył jej mieszkańców, ale też (co równie istotne) odróżniał ich od reszty świata, było chrześcijaństwo. Uniwersalistyczne dążenia Kościoła Katolickiego sprawiły, że tożsamość europejska nie istniała bez elementu wiary, a pozycja państwa średniowiecznego zależała od przyjęcia chrztu, traktowanego jako symbol dołączenia do europejskiej rodziny. Jakiejkolwiek innej wartości nie sposób jest porównać do siły ówczesnej europejskiej solidarności opartej na wspólnej wierze i jednoczesnym strachu przed odmiennym, obcym islamem. W końcu przekonanie o europejskiej jedności powstało właśnie za czasów Karola Wielkiego, około VIII wieku, w momencie, kiedy chrześcijaństwo musiało zmierzyć się z rosnącą popularnością religii muzułmańskiej. Z tego samego powodu panujący siedem wieków później król Czech, Jerzy z Podiebradów postulował utworzenie europejskiej konfederacji chrześcijańskiej, mającej zwalczać muzułmańskich Turków. Nie był on zresztą prekursorem. Już wcześniej plan ustanowienia na terenach Niemiec, Francji, Włoch, Polski i Węgier uniwersalistycznego Świętego Cesarstwa Rzymskiego wysunął niemiecki cesarz Otton III.
Podobne plany powstawały także w kolejnych epokach. W XVII wieku francuski książę de Bethune opisał w ramach swojego Grand Design koncepcję Stanów Zjednoczonych Europy, czyli „utopijnej europejskiej republiki, postrzeganej przez niektórych jako zapowiedź Unii Europejskiej” [3]. Republika ta miała składać się z rady piętnastu państw europejskich. I tak jak wcześniej, miały być to państwa chrześcijańskie. Co prawda, plan ten powstał już w czasach, kiedy religia, najsilniejsze europejskie spoiwo, zaczęła opuszczać lata swojej największej świetności. Od XV stulecia nowa tożsamość europejska opierała się przede wszystkim na pochwale antycznego dziedzictwa jako genezy wielkiej cywilizacji zachodniej, a także na idei humanizmu i wywyższania pozycji człowieka w świecie (człowieka białego i europejskiego). Był to przecież czas odkryć geograficznych i kolonizacji, najbardziej dosadnego wyrazu przekonania Europejczyków o zajmowaniu przez nich centralnego miejsca w świecie oraz ich potrzebie niesienia pomocy mieszkańcom peryferii, jeszcze niezbawionych przez cywilizację Zachodu.
Nawet dostrzegając jego niechlubne następstwa, trudno byłoby jednak zaprzeczyć, że renesans stanowił dla europejskiej kultury punkt zwrotny. Z rodzinnej Florencji objął cały kontynent i otworzył w kulturze, stanowiącej podstawę europejskich więzi, rozdział określany jako nowożytny. W podobny do renesansu sposób również późniejsze nurty kulturowe zapoczątkowywane w jednym z krajów kontynentu rozpowszechniały się na całej jego szerokości, spajały go estetyką i ideami. Włoski barok (powstały zresztą jako reakcja na niemiecką reformację), francuski klasycyzm i realizm czy niemiecki (choć według niektórych źródeł angielski) romantyzm rozlewały się po całym kontynencie i porzucały swoją narodową tożsamość na rzecz tej ogólnoeuropejskiej. Udowadniały tym samym istnienie jednolitej (choć dopasowanej do narodowych realiów), wspólnej europejskiej kultury.
Współcześnie o taką kulturową jedność jest jednak dużo trudniej. Już pod koniec ubiegłego wieku utratę kultury jako powszechnej europejskiej wartości zauważył czeski i francuski pisarz, Milan Kundera. Przekonywał on, że wspólna przestrzeń kulturalna, skupiająca wysokie wartości oraz uosabiających je „duchowych przedstawicieli” przestaje w Europie istnieć. Faktycznie, w ostatnim czasie na znaczeniu zdecydowanie zyskało kultywowanie tradycji narodowych. Nawet rzekomy przykład współczesnej europejskiej kultury, coroczna Eurowizja, której uczestnicy reprezentują swój (niekoniecznie zresztą europejski) kraj, ukazuje taką tendencję.
Prawdopodobnie długo nie pojawi się więc żaden włoski-europejski barok, czy niemiecki-europejski romantyzm. Europejczycy rzadko bowiem utożsamiają się z tym, co dzieje się w Rzymie czy Berlinie, zwłaszcza na płaszczyźnie kulturowej. Ale nie tylko. Deficyt europejskiej tożsamości, szczególnie wśród młodzieży podkreślał w jednym ze swoich przemówień Jacques Delors, pytając: „Jak możemy kiedykolwiek zbudować Europę, jeśli młodzi ludzie nie postrzegają jej jako zbiorowego projektu i wizji ich własnej przyszłości?”[4]
Rzeczywiście, dla znacznej części współczesnych młodych jednocząca, europejska wartość nie jest wcale czymś oczywistym. Młode pokolenie docenia co prawda Erasmusa, ale dla większości poczucie jedności z Europą na nim się kończy. A może właśnie zaczyna? Może siłą jednoczącą najmłodsze pokolenia Europejczyków stają się ich spotkania gdzieś w Europie, w którą uciekają ze swoich narodowych podwórek, często niezadowoleni ze sposobu prowadzenia krajowych polityk? Spędzając semestr za granicami swojego kraju, ale w granicach swojej Europy, korzystają ze wszystkich banalnie brzmiących zalet podróżowania. Poznają ludzi i kulturę, opanowują język obcy i nabierają nowej perspektywy, ale może oprócz tego odkrywają też, że faktycznie są Europejczykami. Nie jest to co prawda idea jednocząca w sposób porównywalny do średniowiecznego chrześcijaństwa, ale od czasów średniowiecza, wbrew niektórym przesłankom, dużo się jednak zmieniło. Nie wydaje się więc, żebyśmy znów potrzebowali tak silnego ujednolicenia, a raczej otwartości i wolności. Spełnienie tych dumnie brzmiących potrzeb jest nam z kolei gwarantowane przez, dużo mniej wzniosłą, unijną swobodę przepływu osób i sławiony zniesławiony Erasmus.
[1] Orędzie Prezydenta RP z okazji 20.rocznicy wejścia Polski do Unii Europejskiej, https://www.prezydent.pl/aktualnosci/wypowiedzi-prezydenta-rp/wystapienia/oredzie-prezydenta-rp-z-okazji-20-lecia-polski-w-unii-europejskiej,85013.
[2] Aims and values | European Union, https://european-union.europa.eu/principles-countries-history/principles-and-values/aims-and-values_en.
[3] Where Is Europe? – The New York Times, https://archive.nytimes.com/opinionator.blogs.nytimes.com/2012/01/09/where-is-europe/#ftn10.
[4] Speech by EVP Šefčovič at Sciences Po Paris, https://ec.europa.eu/commission/presscorner/detail/fr/speech_24_2292.
Tekst powstał we współpracy z kwartalnikiem „Młodzi o polityce”, https://mlodziopolityce.pl/.