Zmitologizowana przez lewicę „niewidzialna ręka rynku” częściej pojawia się w wydanej przez Krytykę Polityczną książce Kryzys niż w całym – liczącym prawie 1000 stron i milion słów – Bogactwie Narodów, gdzie termin ten występuję zaledwie trzy razy. Używanie Smitha, jako bata na XXI-wieczny neoliberalizm jest bardzo popularne i jednocześnie niezwykle nietrafne biorąc pod uwagę okres, w którym żył i tworzył. W tamtym czasie nikt nie znał nowoczesnej ekonomii, nie było rzetelnych danych statystycznych a kapitalizm nie istniał nawet, jako pojęcie. Co za tym idzie nikt nie słyszał również o derywatach, agencjach ratingowych, funduszach hedginowych i bankach inwestycyjnych. Adam Smith był wielkim propagatorem wolnego rynku i nieskrępowanej przedsiębiorczości, ale był jednocześnie krytycznym obserwatorem otaczającej go rzeczywistości.
Zapomniany świat
W celu pełnego zrozumienia poglądów Adama Smitha należy najpierw zrozumieć kontekst historyczny, w jakim żył i tworzył ten wielki myśliciel i prekursor ekonomii politycznej. Smith urodził się w 1723 roku w szkockim mieście Kircaldy, w którym nota bene swoje dzieciństwo spędził także były laburzystowski premier Wielkiej Brytanii Gordon Brown, który – co znamienne w kontekście zarzutów o neoliberalizm kierowanych pod adresem Smitha – uznawał go za patrona swojej wersji giddensowskiej „trzeciej drogi”.
Smith żył w okresie początku rewolucji przemysłowej. W 1712 roku Thomas Newcomen wynalazł silnik parowy, który w 1763 roku został zmodernizowany przez James Watt’a, z którym zresztą Smith się przyjaźnił. Opus magnum Adama Smitha – Badania nad naturą i przyczynami bogactwa narodów – pierwszy raz zostało opublikowane w 1776 roku, czyli w roku podpisania Deklaracji Niepodległości i powstania Stanów Zjednoczonych Ameryki.
James Buchan w swojej książce Adam Smith. Życie i idee pisze, że świat, w którym żył i tworzył Smith to było miejsce gdzie cały roczny import zboża mógłby być dzisiaj zapewniony przez 1000 akrowe gospodarstwo. Był to świat, w którym brytyjski dochód narodowy – tak jak szacował go Smith – stanowiłby dzisiaj kwotę mniejszą niż przychody wielkiego domu handlowego w Londynie. Dług krajowy w tamtych czasach zawstydziłby dzisiejszą gminę a prawa wyborcze w Szkocji miało zaledwie trzy tysiące ludzi. Na stronach Bogactwa Narodów – jak pisze Buchan – kręcą się koła całkowicie zapomnianego świata.
Obrońca słusznych spraw
Adam Smith był przez 13 lata wykładowcą akademickim na Uniwersytecie w Glasgow, gdzie wykładał logikę i filozofię moralną (Teoria uczuć moralnych była jego pierwszym z dwóch wielkich dzieł, które przyniosło mu poważanie w Wielkiej Brytanii i nie tylko). Smith stwierdził kiedyś, że nie zna bardziej świętego zajęcia niż służba młodym ludziom wysyłanym na studia. Starał się jak mógł pomagać młodym i biednym studentom. Działał również charytatywnie. Jak pisze P.J. O’Rourke – autor książki Adam Smith. Bogactwo Narodów. Biografia – Smith większość ze swoich zarobków i majątku po prostu rozdawał. Rezygnując z pracy na uniwersytecie, na rzecz pracy w charakterze prywatnego opiekuna, w pożegnalnym wykładzie Smith stwierdził, że zwróci studentom czesne za wszystkie zajęcia, których z nim nie odbędą. Pomimo protestów, Smith miał złapać pierwszego studenta z brzegu i wcisnąć mu siłą pieniądze.
Z całą pewnością był postacią ekscentryczną. Podobno lubił mówić do siebie, był roztargniony i bardzo cenił swoją prywatność. Nigdy się nie ożenił i przez długi okres życia mieszkał ze swoją matką. Do legendy przeszła również jego hipochondria, na którą być może miało wpływ wydarzenie z jego dzieciństwa, kiedy to został porwany przez „Cyganów lutujących garnki”. W 1773 roku, w czasie jednego ze swoich licznych ataków hipochondrii, napisał do Davida Hume’a, aby ten spalił wszystkie jego notatki. Jak się później okazało, Smith przeżył swojego przyjaciela aż o 14 lat.
Adam Smith był obrońcom wielu słusznych spraw. Sprzeciwiał się przepisom ograniczającym dostęp ludzi do poszczególnych zawodów i stanowczo krytykował organizacje cechowe (groteskowe sytuacje, w których rzemieślnik „może robić karetę, ale nie ma prawa robić kół”). W Bogactwie Narodów wiele gorzkich słów Smith poświęcił również monopolom – „Monopol jest nadto wielkim wrogiem dobrej gospodarki” – oraz potężnym kampaniom handlowym, które uzyskiwały od państwa wyłączność na handel z koloniami. Był ponadto abolicjonistą, a przeciw niewolnictwu wysnuwał jak zwykle argumenty natury ekonomicznej – „Człowiek, który nie może niczego nabyć na własność, nie może być zainteresowany niczym innym, jak tylko tym, aby możliwie najwięcej zjeść i możliwie najmniej pracować”. Smith był również wielkim przeciwnikiem kolonializmu i wyzyskiwania kolonii amerykańskich przez Brytyjczyków – „Szaleństwo zachłanność i niesprawiedliwość były, jak się zdaje, tymi zasadami, na których opierali się i którymi kierowali się ci, którzy pierwsi nosili się z zamiarem założenia tych kolonii”. Mieszkańcy Stanów Zjednoczonych wiele lat po jego śmierci – zresztą niejako odpłacając mu się za poparcie – mieli w praktyce udowadniać słuszność jego tez dotyczących dobrodziejstw wolnego handlu.
Krytyczny obserwator
Zmitologizowana przez lewicę „niewidzialna ręka rynku” częściej pojawia się w wydanej przez Krytykę Polityczną książce Kryzys niż w całym – liczącym prawie 1000 stron i milion słów – Bogactwie Narodów, gdzie termin ten występuje zaledwie trzy razy. Używanie Smitha, jako bata na XXI- wieczny neoliberalizm jest bardzo popularne i jednocześnie niezwykle nietrafne biorąc pod uwagę okres, w którym żył i tworzył. W tamtym czasie nikt nie znał nowoczesnej ekonomii, nie było rzetelnych danych statystycznych a kapitalizm nie istniał nawet, jako pojęcie. Co za tym idzie nikt nie słyszał również o derywatach, agencjach ratingowych, funduszach hedginowych i bankach inwestycyjnych.
Smith ani razu w swojej twórczości nie odwołuje się ideologii laisser faire i nic nie wskazuje na to, aby ją popierał. Smith doceniał wolny handel, uczciwą przedsiębiorczość, korzyści płynące z podziału pracy w społeczeństwie. Miał świadomość jednak, że świat, w którym żył nie był idealny. Nie był na pewno rewolucjonistą. Uważał, że wolny handel przynosi korzyści społeczeństwu, ale zdawał sobie sprawę ze społecznych skutków gwałtownych zmian – „już samo poczucie ludzkości może wymagać, by wolność handlu przywracać powoli i stopniowo, ze znaczną dozą powściągliwości i ostrożności”. Był jednocześnie świadomy, że pełna wolność handlu jest niemożliwa do osiągnięcia – „Nadzieja, że wolność handlu w Wielkiej Brytanii będzie kiedyś całkowicie przywrócona, byłaby równie absurdalna jak oczekiwanie, iż w Wielkiej Brytanii powstanie kiedyś wyimaginowana kraina Oceanii i Utopii”.
Niektórzy wyznawcy Smitha zdumieliby się, gdyby go przeczytali – twierdzi P.J. O’Rourke. Szczególnie, jeśli chodzi o jego podejrzliwy stosunek do kupców i fabrykantów. Dla Adama Smitha jasne było, że największym wrogiem konkurencji są sami przedsiębiorcy, którzy robią wszystko, aby przekonać władców do wprowadzania ograniczeń, monopoli i restrykcji – „Propozycja jakiegoś nowego prawa (.), która pochodzi od tej klasy, powinna spotkać się zawsze z największą ostrożnością (.) Pochodzi ona bowiem od klasy, której interes nigdy nie jest dokładnie taki sam, jak interes publiczny, a która jest zainteresowana tym, by oszukiwać, a nawet ciemiężyć społeczeństwo”. Smith był propagatorem wolnego rynku i uczciwej konkurencji, która miała przede wszystkim służyć zwykłym ludziom – „W każdym kraju interes wielkiej masy ludzi polega i musi polegać na tym, aby kupować rzeczy od tego, który je sprzedaje taniej (.) pod tym względem interes kupców i fabrykantów przeciwstawia się bezpośrednio interesom wielkich mas ludności”.
Wiele z postulatów, o których Adam Smith pisał w Bogactwie Narodów dzisiaj jest w kanonie lewicowych haseł. Opowiadał się po pierwsze za proporcjonalnym do majątku opodatkowaniem społeczeństwa – „Poddani każdego państwa powinni przyczyniać się do utrzymywania rządu, w jaki najściślejszym stosunku do ich możliwości, czyli proporcjonalnie do dochodu, jaki każdy z nich pod opieką państwa uzyskuje”. Dostrzegał również różnicę interesów pracowników i pracodawców – „Robotnicy pragną otrzymać możliwie najwięcej, pracodawcy zaś chcą dać możliwie najmniej. Pierwsi skłonni są zrzeszać się, by podnieść płace robocze, drudzy zaś, by je obniżyć”. Zdawał sobie także sprawę z silniejszej pozycji tych drugich. Zdaniem Smitha „zwykła humanitarność” każe płacić ludziom za ich pracę tyle, aby byli się wstanie za nią utrzymać. Uważał również, że pracodawcom opłacać się będzie podnoszenie płac pracownikom – „Hojne wynagrodzenie pracy (.) wzmaga pracowitość prostego ludu. Płace robocze są zachętą do pilności, która, podobnie jak inne przymioty ludzkie, wzrasta w miarę zachęty, jaką otrzymują”.
Czytajcie Smitha!
Nie można Smitha winić za wady kapitalizmu, gdyż on nawet o takim systemie nie słyszał. Żył w całkowicie innym świecie, który dopiero wchodził w Rewolucję Przemysłową i który jeszcze nie znał Rewolucji Francuskiej. Adam Smith był zwolennikiem wolnego rynku i uczciwej konkurencji. Sprzeciwiał się przywilejom społecznym i był krytykiem tego, co dzisiaj nazwalibyśmy międzynarodowymi korporacjami i wielkim biznesem. Nawet pobieżne przeczytanie Bogactwa Narodów przekonałoby czytelnika, że oskarżenia o neoliberalizm kierowane pod adresem Smitha to stek bzdur. Problem polega jednak na tym, że dzisiaj Smitha nikt nie czyta i nawet nie czuje takiej potrzeby, bo wszyscy uważają, że jego poglądy można streścić do mitycznej „niewidzialnej ręki rynku”.
?