Polski rząd parę miesięcy temu ogłosił „Plan stabilności i rozwoju”, który opiewał na 90 mld zł. Większość z tych pieniędzy miało pójść na gwarancję bankowe, cześć tylko na dokapitalizowanie BGK i pożyczki dla biznesu – co naturalnie skrytykowała opozycja, która domaga się zwiększenia deficytu i większej aktywności rządu w walce z kryzysem. W porównaniu do innych państw, Polska niewiele przeznacza pieniędzy na walkę ze światową recesją. Wystarczy porównać nasze 20 mld euro z Wielką Brytanią, która wyda prawie 592 mld euro, aby zobaczyć jaka jest skala pomocy finansowej na zachodzie. Ponadto Francja wyda 366,5 mld euro a Niemcy 550 mld euro. Jest to przejaw odmiennej polityki antykryzysowej, ale również diametralnie różnej sytuacji makroekonomicznej. Polska ma nadal wzrost gospodarczy, co jest prawdziwą rzadkością na skalę europejską.
Jednak jak na razie większość projektów jest tylko na papierze. Pytanie dlaczego rząd tak wolno wdraża plan antykryzysowy pozostawiam otwartym, gdyż nie znam na nie właściwej odpowiedzi. Póki co możemy jednak prześledzić co się dzieje z poszczególnymi ustawami.
Ustawa o dokapitalizowanie Banku Gospodarstwa Krajowego będąca projektem Ministerstwa Finansów, po trzecim głosowaniu w sejmie trafiła do senatu. Obecnie debatuje nad nim senacka komisja, która pracuje nad stanowiskiem całej izby. Jeśli projekt pomyślnie przejdzie przez parlament, BGK będzie mógł udzielać gwarancji i poręczeń w ramach rządowych programów społeczno – gospodarczych.
Z inicjatywy Ministerstwa Sprawiedliwości powstał – Rządowy projekt ustawy o dochodzeniu roszczeń w postępowaniu grupowym. Aktualnie znajduje się w kompletnych powijakach, gdyż nie został nawet skierowany do pierwszego czytania w Sejmie – obraduje nad nim Komitet Stały Rady Ministrów. Jest to ważna ustaw gdyż ma ona wprowadzić do polskiego systemu prawnego, tzw. pozwy grupowe [zbiorowe].
Miejmy nadzieje, że – obradująca w tym samym czasie – Komisja Kodyfikacyjna pracująca nad zmianami w KC, które mają przyśpieszać postępowanie, nie przygotuje przepisów, które by w jakiś sposób dublowały lub były sprzeczne z procedurą pozwów zbiorowych. Byłaby to niemała wpadka rządu, tak więc na tym polu można zrozumieć, że ekipa Tuska nie śpieszy się tą ustawą. Nawiasem mówiąc projekt jest raczej negatywnie oceniany przez organizację zrzeszające przedsiębiorców – takie jak np. KPP [Konfederacja Pracodawców Polskich]- które niechętnie odnoszą się to samej instytucji pozwu zbiorowego.
Na tym samym etapie co regulacje dotyczące BGK, jest projekt ustawy o poręczeniach i gwarancjach udzielanych przez Skarb Państwa, który trafił do senackiej komisji. Jest to najbardziej konkretna propozycja całego planu „Stabilność i Rozwój” – zakłada, że małe i średnie firmy, dostaną 20 mld zł na poręczenia ich kredytów ze strony państwa. Projekt Ministerstwa Finansów jest bardzo oczekiwany przez przedsiębiorców i nie wzbudza większych kontrowersji.
Z inicjatywy Ministerstwa Finansów, do pierwszego czytania w Sejmie trafił projekt ustawy o rekapitalizacji zagrożonych instytucji finansowych. To ta sama ustawa o której pisałem w tekście „Machiaweliczny plan Waldemara Pawlaka” – minister w sprawie opcji walutowych, jednoznacznie opowiada się po stronie przedsiębiorców, co może przysporzyć dalszych problemów sektorowi bankowemu i w rezultacie spowodować konieczność ingerencji państwa. Ustawa umożliwia nacjonalizację instytucji finansowych, przez objęcie ich akcji, obligacji i papierów wartościowych, w przypadku gdyby dany bank miał problemy z płynnością finansową.
Instrument ten jest powszechnie używany na zachodzie – podobna regulacja [ustawa o przejęciu ratunkowym] niedawno została przyjęta przez niemiecki Bundestag a wszystko z powodu problemów finansowych banku Hypo Real Estate. Wydaję się, że i Polska potrzebuje takich regulacji, które pozwolą państwu na przejmowanie majątku prywatnych instytucji, których bankructwo „zagraża interesowi publicznemu”. Na szczęście póki co, wolne tępo prac legislacyjnych nie zemściło się na rządzących, bo nasze banki są w dobrej kondycji finansowej.
Jeśli mowa o ministrze gospodarki, to nie sposób nie wspomnieć o opcjach walutowych. W związku z niewdrożeniem dyrektywy MIFiD – dotyczącej skomplikowanych finansowych instrumentów pochodnych – Rząd przygotowuje przepisy regulujące tą kwestię. Cała ustawa jest dopiero w fazie projektowania, co oznacza tyle, że nawet nie trafiła do konsultacji społecznych. W jej projekcie czytamy, że ma objąć: „asymetryczne, złożone instrumenty pochodne składające się jednocześnie z opcji sprzedaży (put) i kupna (call) (…) przy zawieraniu których naruszone zostały przez firmę inwestycyjną obowiązki informacyjne, określone w dyrektywie PE i Rady…”. Ustawa skutkować ma tym, że z dniem jej wejścia w życie, wykonanie zobowiązania z umowy opcji zostaje wstrzymane. Rozpoczyna się 3-miesięczny okres negocjacji ugodowych, po którym przedsiębiorca będzie miał prawo odstąpić od transakcji.
W fazie projektowania jest również poselski projekt PSL-u, który dotyczy opcji walutowych. Ustawa o ochronie przed nieuczciwymi praktykami w obrocie niektórymi złożonymi instrumentami finansowymi, która ma szczegółowo regulować czym jest nieuczciwa praktyka związana z opcjami. Określa 4-miesięczny termin negocjacji, po którym strony mogą odstąpić od asymetrycznej umowy. Spory powstałe na tym tle, będzie rozstrzygał sąd powszechny.
Trudno ocenić skutki ustawy w tym kształcie, tym bardziej, że wydaje mi się logiczne, że każdy przedsiębiorca będzie „na siłę” przedłużał takie negocjację, aby po upływie terminu odstąpić od umowy. Trudno też oszacować skalę problemu, w którym występuje łącznie „asymetria” świadczeń i brak informacji o dyrektywie. Niemniej jednak sama ustawa Rady Ministrów zawiera jeszcze inne warianty. Drugi Wariant pozwala na odstąpienie od umowy bez negocjacji a wariant trzeci pozwala na unieważnienie umowy z mocy ustawy.
Reasumując, ustawa o skutkach instrumentów pochodnych sama w sobie jest bardzo kontrowersyjna a kolejne warianty nad którymi pracuje rząd, mają coraz większą dawkę populizmu. Może się ona również stać zarzewiem konfliktu w koalicji rządzącej, gdyż PSL opowiada się za większą ingerencją ustawodawcy w stosunek prawny pomiędzy bankiem i przedsiębiorcą, na co nie chce się zgodzić Platforma Obywatelska.
Nie można zapomnieć również o głośnym projekcie ustawy o objęciu poręczeniami Skarbu Państwa spłaty niektórych kredytów mieszkaniowych. Znajduje się ona obecnie na etapie pierwszego czytania w Sejmie i dotyczyć ma osób, które straciły pracy i nie mogą spłacać kredytu hipotecznego. Na rok ten obowiązek ma przejąć za nich państwo. Pomysł jest bardzo szlachetny. Pytanie czy ustawodawcy uda się uniemożliwić nieuczciwe praktyki wyłudzania takich świadczeń? Możliwe są też niekorzystne skutki społeczne. W pesymistycznym scenariuszu mogę sobie wyobrazić, że niektórzy będą rzucać pracę – na pół roku, aby iść na zasiłek – tylko po to, aby przez rok nie mieć problemu z kredytem.
Jak na razie Rada Ministrów bardzo wolno wdraża plan antykryzysowy, co może dziwić i powinno niepokoić. Na swoje usprawiedliwienie mają oczywiście fakt, że niektóre kwestie są bardzo „delikatne” i skomplikowane i wymagają rozważnej regulacji. Jednak mamy już marzec 2009 roku a to oznacza, że od pół roku Polska walczy z kryzysem finansowym na świecie. Wydaję się, że jest to wystarczający okres czasu, aby ustanowić powyższe regulację, pośród których niektóre są naszej gospodarce naprawdę potrzebne.