Szanowni Państwo,
Tekstami Adama Bodnara, Marcina Górskiego, Tomasza Krzyżanowskiego i Grzegorza Wiaderka rozpoczynamy nowy cykl w Liberte!: temat miesiąca. Zaczynamy dyskusją o reformie wymiaru sprawiedliwości.
Zapraszam do lektury.
Błażej Lenkowski
Narzekanie na system sprawiedliwości w Polsce jest powszechne w zasadzie od zawsze. Nie inaczej jest w III RP. Powolne procedury, niekończące się procesy, wątpliwe rozwiązania w kodeksie karnym od lat są plagą obywateli. Hasła radykalnego zaostrzenia prawa karnego głosił PiS, jednakże działania tej partii nosiły więcej znamion populizmu niż realnych środków zaradczych, a w końcu umarły śmiercią naturalną razem z rządem Jarosława Kaczyńskiego. I chyba dobrze, bo gdy coś źle funkcjonuje najłatwiej jest zacząć „majstrować” przy ustawach. „Ciemny lud to kupi”, zaostrzymy kilka kar, zrobimy przy tym dużo szumu i będzie dobrze przez jakiś czas. Moim zdaniem nie tędy droga, a przynajmniej nie tylko.
Obecnie zwracają uwagę sprawy takie jak Amber Gold i Kory Jackowskiej. Można się zastanawiać, czy nie okażą się katalizatorami zmian w całym polskim systemie sprawiedliwości? Na portalach społecznościach jak grzyby po deszczu wyrastają łańcuszki, w których użytkownicy kwestionują proporcjonalność kar w polskim systemie prawnym podając przykładowo, że do 3 lat pozbawienia wolności grozi za posiadanie 2,5 gramamarihuany, a jednocześnie niewiele więcej bo do 8 lat pozbawiania wolności przewiduje się za masowe oszustwo finansowe i zrujnowanie oszczędności tysięcy Polaków. Ludzie pytają, czy ten system prawny jest sprawiedliwy? System, w którym skuteczniej karana jest babcia sprzedająca bez pozwolenia pietruszkę na ulicy niż demolujący miasto kibol. Czy sprawiedliwe jest karanie rowerzysty kierującego rowerem w stanie nietrzeźwości po wiejskiej drodze gruntowej albo w parku, za co grozi kara do 1 roku pozbawienia wolności, niemal na równi z pijanym kierowcą samochodu? Znamienne, że w wielu krajach Zachodniej Europy nie jest to w ogóle karalne, o czym można przeczytać na portalu TOK.fm.
Dla zwykłego obywatela sygnał płynący z mediów jest czytelny. System skutecznie ściga zwykłych ludzi, którym zdarzyło się wsiąść na rower po 2 piwach albo zapalić marihuanę. Nie ma przebacz! Z drugiej strony ten sam system de facto umożliwia bezkarność tym, którzy fizycznie atakują, biją innych, gdy nie zachodzi „znaczący uszczerbek na zdrowiu ofiary” jak w przypadku masowych rozruchów organizowanych przez tzw. kiboli czy też sprawców gigantycznych przestępstw finansowych typu Amber Gold. Trzeba było lat żeby odkryć przestępstwo i to pomimo alarmujących sygnałów z Komisji Nadzoru Finansowego kierowanych do prokuratury. Zwykły obywatel czuje się oszukany, widzi bowiem że są równi i równiejsi.
Jako prawnik doskonale zdaję sobie sprawę, że bardzo często utyskiwania obywateli na złe prawo są przesadzone. Nie da się jednak ukryć, że problem istnieje. Pytanie jednak brzmi, czy tylko system jest chory, czy również ludzie którzy go stosują robią to w sposób nieprzemyślany?
Prawdą jest, że przepisy prawa często są kontrowersyjne i zbyt represyjne. W mojej ocenie modelowym przykładem jest kwestia karalności za posiadanie marihuany. Radio TOK FM przytacza wywiad z osobą, która paliła u siebie w domu. Policja szukała włamywacza do mieszkania wyżej, pytali sąsiadów czy czegoś nie widzieli i przy okazji złapali chłopaka, który miał jednego „jointa” i palił sobie u siebie w domu. Skończyło się aresztowaniem, zabieraniem paska i sznurówek oraz noclegiem na komisariacie i wyrokiem karnym. Tak jest, ten chłopak – Bartek – jest już karany, co przykładowo zamyka mu drogę do wykonywania zawodów gdzie wymaga się zaświadczenia o niekaralności. Brak natomiast informacji o tym czy znaleziono też sprawcę włamania. Podobnie ręce opadają po wyroku w sprawie strony Antykomor.pl. Rok i trzy miesiące prac społecznie użytecznych za obrazę prezydenta. Wyrok zupełnie niepotrzebny, ostro skrytykowany przez OBWE. Wydaje się zatem oczywiste, że należałoby prawo zmienić, przykładowo znieść paragraf uznający za przestępstwo obrazę Prezydenta RP (co zdaje się popierać sam Prezydent Komorowski) czy karalność posiadania marihuany na własny użytek.
Należy wskazać, że w sprawach typu Amber Gold to nie przepisy zawiodły tylko ludzie. Kolejne pytanie brzmi zatem, czy zawsze koniecznie trzeba nowelizować kodeksy, czy równorzędnym lekarstwem nie może być praktyka? Czy zawsze należy zwalać wszystko na system i „głupie prawo”? Istnieją przecież przepisy pozwalające np. znacznie złagodzić karę albo wręcz umorzyć postępowanie w niektórych rodzajach spraw.
Przykładowo, kara za obrazę prezydenta może być pożyteczna. Chroni głowę państwa, jej majestat. Jednakże to konkretny człowiek, sędzia, decyduje czy ją wymierzyć. W przypadku sprawy bezdomnego Huberta H., który po pijanemu wyzywał prezydenta Kaczyńskiego sąd stwierdził rzecz oczywistą: Hubert H. nie miał w tym stanie zdolności honorowej, a więc nie mógł prezydenta obrazić. Mnie osobiście zastanawia, dlaczego podobny wyrok nie zapadł w sprawie autora strony antykomor.pl. Podobnie należy traktować sprawę Bartka, który zapalił w domu marihuanę. Przecież ustawa o przeciwdziałaniu narkomanii mówi wyraźnie: „Art. 62a. Jeżeli przedmiotem czynu, o którym mowa w art. 62 ust. 1 lub 3 [posiadanie środków odurzających] są środki odurzające lub substancje psychotropowe w ilości nieznacznej, przeznaczone na własny użytek sprawcy, postępowanie można umorzyć również przed wydaniem postanowienia o wszczęciu śledztwa lub dochodzenia, jeżeli orzeczenie wobec sprawcy kary byłoby niecelowe ze względu na okoliczności popełnienia czynu, a także stopień jego społecznej szkodliwości”. Czy sędzia orzekający znał ten przepis? Jestem pewien, że tak. Czemu go zatem nie zastosował!? Czy okoliczności mogą być bardziej sprzyjające?
Nie mnie oceniać okoliczności przywołanych spraw, znam tylko te informacje, które podały media, ale na zdrowy rozum sprawy przeciwko Korze i Barkowi nie powinny się skończyć wyrokami. W sprawie Amber Gold wręcz przeciwnie. Pytanie brzmi, więc czemu wymiar sprawiedliwości reagował tak opieszale i nie stosował obowiązującego prawa?
Dlatego już czas na poważną debatę nad stanem wymiaru sprawiedliwości w Polsce. I to nie ograniczoną jedynie do klasycznego stwierdzenia: „co nowelizujemy i jak radykalnie”? Zmiany legislacyjne są potrzebne, ale nie załatwią wszystkiego. Debata powinna objąć nie tylko proponowane zmiany ustawowe, ale również praktykę, stosowanie prawa. Wadliwa praktyka może świadczyć o wadliwym systemie szkolenia prawników, policjantów i innych funkcjonariuszy. Uzyskują oni wykształcenie, ale niestety często nie wiedzą jak zdobytej wiedzy użyć by nie kłóciło się to ze zdrowym rozsądkiem. Przekłada się to na nielogiczne wyroki nie tylko w prawie karnym, ale we wszystkich dziedzinach regulowanych przepisami. Trudno przypuszczać, że każdy zły wyrok oznacza, iż wydał go idiota. Podobnie nie zawsze świadczy to o wadliwym przepisie. Problem leży gdzie indziej, choćby w umiejętności podejmowania niezawisłych decyzji. Taką debatę należy podjąć jak najszybciej i na spokojnie, należy uprzedzić polityków, którzy w imię populistycznych haseł gotowi wylać dziecko z kąpielą. Czas na poważną refleksję odpowiedzialnych, również liberalnych środowisk nad stanem systemu sprawiedliwości w Polsce.