Odpoczynkiem mając obrzękłe prawice
zakwiczał głosem chór wujów baranim:
– Tośta panicze przekroczyli granice.
Nie będzie Gates Polski nam amerykanił!
Niechaj kwarantanny „zjednaczają” Stany,
i w kontaktach z Chinami obostrzają nacisk,
ale my som Polakami i mamy już powyżej bani
tych godzin dla rodzin – idziemy do pracy!
Męczyć się, pocić, ze snem mieć kłopoty,
świtem zrywać zwłoki aż do powrotu po zmroku
zajeżdżać kręgosłup, wybuchać jak trotyl
drąc koty z całą tą bandą idiotów:
szef – dajcie spokój – kawał hu.. na i chama,
koledzy – durnie, tępaki, troglodyci,
księgowa – sucha suka – nie da się dogadać, dramat,
bossem jest stróż i już – każdemu daje wycisk.
Niech no dodam: umowa – śmieciowa –
nielimitowa – ny czas pracy,
tyra załoga ile tylko sił w nogach,
przełożona ma władzę jak kacyk.
I tak trzysta dni w roku w pieprzonym amoku
– od środy do wtorku, od soboty do piątku –
by odczuwać niepokój dwa tygodnie w miesiącu
w środku – czy starczy do życia środków?
A propos…
Gdy nadchodzi starość i pożyć by się chciało
za latami odbieraną daninę od dochodu
wygląda to tak słabo, że aż ogarnia żałość –
widmo głodu za dekady pracy dla narodu…
Choćby z tego powodu nie rozumiem dlaczego
daliśmy się wprzęgnąć w ten diabelski kierat?
Kiedy to ponad ego wyrosło nam płacebo?
Za mierną kasę żeby aż chcieć umierać?!
Kto owczęta tak opętał i zełgał,
że niemal całym stadem dały wiarę,
iż żeby przetrwać muszą dbać o gospodarkę
że jest ona dla nich jakimś wielkim darem (Złotym Graalem)???
Pozwólcie, że zdradzę, odkłamię tą blagę –
prawdziwą zarazę, która staje się bogiem –
i powiem: chrzanić kasę, banki, korporacje:
życie to jedzenie, picie i ogień. I koniec!
Straciłeś posadę? To czasu masz dostaTek,
by znaleźć lepszą pracę za zapłatę wyższą.
Najwyraźniej marne miałeś warunki w tamtej –
praktyki oszukańcze nie zasługują na litość.
Niech runie w nicość dotychczasowa zmowa,
nowomowa biznesowa, ryczący (jak krowa) kapitalizm!
Abyśmy pracowa-li, żeby żyć, nie żyli, by pracować
i od nowa się radości życia oddawali.
Niech sami tyrają do siedemdziesiątki –
sejmowe gnoje – w znoju – jak im ciągle mało,
zamiast na ubogich zbijać swe majątki –
zdrowo się korpo-głowom po..rąbało.
Praca niech odtąd wzbogaca sprawiedliwie!
Zamiast uszlachetniać jedynie… pracodawcę.
A my wiedźmy życie spokojne, szczęśliwe,
i pracujmy tylko tyle, żeby jechać na wakacje.
NIE MA W OGÓLE ŻADNEGO KRYZYSU
NIECH NIKT U LICHA SIĘ TYM NIE ZAMARTWIA
NIE NASZE MAŁPY SKACZĄ W TYM CYRKU
DEFICYT WIĘC … NIECH ODRABIA PARTIA!
Jeśli zatem powie Wam jakiś obwieś:
– Do pracy rodacy! Czas nadrabiać straty!
Miejcie świadomość, że ściemnia jegomość
– trzeba baczyć, żeby dobrze zapłacił!
A jeśli jeszcze kiedyś w domu
zatrzyma Cię znowu nadmiar kłopotów,
wiedz, że nie ma wielu innych sposobów
na tych parę miesięcy należnego (!) urlopu.
Mateusz Koprowski