Strategia Lizbońska została przyjęta przez Radę Europejską w 2000 roku w Lizbonie. Celem programu było zdynamizowanie gospodarki Unii Europejskiej, co de facto oznaczało, że Bruksela stawiała sobie za cel prześcignięcie Stanów Zjednoczonych. Kryzys finansowy odwrócił do góry nogami idealistyczne postrzeganie gospodarki USA, która jak się okazało, nie była tak dynamiczna i nie rozwijała się tak szybko jak wmawiała to społeczeństwu ekipa Busha. Gospodarka Waszyngtonu oparta była na glinianych nogach baniek spekulacyjnych (internetowa, giełdowa, nieruchomości), kredytów hipotecznych i konsumpcji. Pomimo tego, że American Dream, do którego dążyła Europa, nie okazał się tak doskonały, UE musi nadal wdrażać i rozliczać Strategię Lizbońską, gdyż do wielu standardów nakreślonych przez USA jeszcze nam daleko.
W 2007 roku Rada Europejska (RE) dała państwom członkowskim rok, na wprowadzenie ułatwień w zakładaniu firmy – proces ten miał umożliwiać założenie firmy w jednym miejscu. W 2008 roku tylko 9 państw nie wdrożyło tego zalecenia – wśród nich Polska, która jednak na skutek nowelizacji w 2009 roku ustawy o swobodzie działalności gospodarczej (jedno okienko), również spełnia to kryterium. Ponadto RE chciała, aby proces zakładania własnego biznesu trwał tylko tydzień – obecnie ten warunek jest spełniany tylko w 6 państwach UE – Belgia, Dania, Estonia, Francja, Portugalia oraz Węgry.
Postępy są widoczne. W 2008 roku aż w 19 krajach UE (bez Rumunii i Bułgarii) zmniejszył się koszty zakładania działalności gospodarczej. Największego rozwój dokonała Grecja, która jednak nadal (obok Polski i Hiszpanii) jest na ostatnich miejscach w klasyfikacji swobody zakładania działalności gospodarczej. Widoczny postęp odnotowano również w Słowenii, gdzie czas rejestracji skrócił się z 60 do 19 dni. Z raportu Banku Światowego – Doing Buisness 2008 – wynika, że w Polsce nie odnotowano niemal żadnych postępów. W 2007 roku na założenie firmy czekało się tyle samo co w 2008, to jest 31 dni. Przypomnijmy, że średnia unijna obecnie wynosi 17 dni a w USA trwa to zaledwie 6 dni.
UE wypada lepiej jeśli porównamy dostępność do kredytów. W Europie od 2007 roku jest łatwiejszy dostęp do kredytów niż zza oceanem. Biorąc poprawkę na to, że amerykańska gospodarka „sztucznie” rozwijała się dzięki kredytom hipotecznym (na skutek bańki na rynku nieruchomości), kraje UE miałyby dużą szansę jeszcze szybciej zakopać różnice do Waszyngtonu. Niestety, w wyniku kryzysu finansowego powstałego na skutek załamanie się gospodarki USA, dostępność do kapitału zmniejszyła się na całym świecie.
Mizernie wygląda kwestia rejestracji własności nieruchomości w UE. W Polsce potrzeba na to aż 197 dni i ustępujemy w tej klasyfikacji tylko Słowenii gdzie czeka się na to 395 dni. Za to koszty rejestracji aktu własności są u nas najniższe w UE i wynoszą 0,5% wartości nieruchomości. Niestety Europa wypada wyjątkowo blado w porównaniu do Stanów Zjednoczonych, gdyż w UE średnio trwa to 61 dni (wobec 66 w 2007 roku) a w USA tylko 12 dni.
Rozwój USA w dużej mierze był oparty na systemie podatkowym. Pomimo tego, że jak niektórzy twierdzą dla gospodarki jest to krótkotrwały bodziec (ulgi są zazwyczaj szybko konsumowane), wielu ekonomistów uważa, że ma on swój wpływ na całą gospodarkę, aktywność oraz przedsiębiorczość społeczeństwa. Osobiście podzielam ten drugi pogląd. Tłumaczy to tzw. model Edwarda Prescotta – laureata nagrody Nobla z dziedziny ekonomii w 2004 roku. Wg niego wzrost gospodarczy jest połączeniem kapitału, wydajności i pracy. Ten ostatni czynnik jest kształtowany przez system podatkowy, który w USA zabiera o wiele mniej dochodów niż np. we Francji, przez co Amerykanie pracują znacznie dłużej niż Francuzi (gdzie do niedawna obowiązywał 35-godzinny tydzień pracy).
W USA podatki pochłaniają trochę ponad 40% dochodów – podobnie jak w Polsce, chociaż w porównaniu do 2007 roku ten stan się pogorszył. Średnia Unijna – 46% – pokazuje, że wspólnota goni USA w tej statystyce. Jednak nadal w niektórych krajach podatki zżerają 65-75% dochodu obywateli. Na załatwienie formalności podatkowych w UE trzeba poświecić 253 godziny, w USA 187. Rekordzistą w UE jest Luksemburg, gdzie trwa to tylko 59 godzin. Trendem ogólnoświatowym jest obniżanie podatku dla przedsiębiorstw (CIT). W UE w latach 1999-2008 podatek ten spadł z 34,8% do 23,2%.
W dyskusji nad Strategią Lizbońską często podkreśla się słabość sądownictwa gospodarczego w UE. Jest to duże uproszczenie, bo kraje członkowskie różnią się niezmiernie w tej dziedzinie. Na Litwie trwa to średnio 210 dni a w Słowenii 1350 dni. W Polsce trwa to 830 dni. Średnia unijna to 540 a w USA 300 dni.
Podtytuł artykułu jest niemal w całości wzięty z książki Jeremiego Rifkina – „Europejskie marzenie. Jak europejska wizja przyszłości zaćmiewa American Dream”. Autor wydanej w 2005 roku książki już wtedy wieszczył, że najbliższe dekady będą czasem „Europejskiego Marzenia”, które uosabia UE. Ten pogląd, wtedy dość oryginalny, dzisiaj staje się coraz powszechniejszy. Jednak nie zmienia to faktu, że postęp we wdrażaniu strategii rozwoju na lata 2000-2010 jest zbyt wolny. Jeśli Europa i UE chcą rzeczywiście prześcignąć Stany Zjednoczone w rozwoju gospodarczym (liczonym wg PKB, gdyż wg innych wskaźników od dawna deklasują rywala) to niezbędna jest również intensyfikacja projektów w rodzaju EIT (we Wrocławiu EIT+) i dofinansowanie europejskich placówek akademickich.
Wnioski płynące z raportów Banku Światowego pokazują, że poszczególne kraje UE, już od lat osiągnęły poziom łatwości w prowadzeniu działalności gospodarczej, który panuje w USA a niektóre nawet go prześcignęły. Niestety na skutek dużej przewagi gospodarczej Waszyngtonu po II Wojnie Światowej (ciągle procentującej) i wielkiego zróżnicowania UE – Polska ma trzykrotnie mniejsze PKB per capita od niektórych krajów Unii – cała wspólnota nadal wygląda blado w porównaniu ze Stanami Zjednoczonymi. Wydaje się, że intensyfikacja procesu wdrażania Strategii Lizbońskiej, może być najlepszą receptą na walkę z kryzysem gospodarczym.
źródła: Paying Taxes 2009 – The Global Picture, Doing Business 2008, PISM – Raport z Wykonania Strategii Lizbońskiej 2008.