Jakże się cieszymy i całujemy rączki! Nowy byt, jakże uroczy, na naszej scenie politycznej. Wreszcie jakaś odmiana, jakiś powiew w tym zaduchu. Pan Jarek kopnął panią Joasię w udko, więc pani Joasia się wnerwiła, otworzyła okno i na oczach gawiedzi kopnęła pana Jarka, tam gdzie uczą kopać na kursach samoobrony dla pań chodzących nocą. Wszyscy wiedzą, jak to boli i aż się dławią z uciechy. Taką mamy radochę, żeśmy gotowi zapomnieć, jak to pani Joasia i jej młodzi zalotnicy jeszcze przed chwilą daliby się pokroić za pana Jarka, istnego geniusza północnych Karpat, narodu zbawcę i odnowiciela, który jeśli nie do końca nadaje się na prezydenta, to dlatego jedynie, iż przerasta swym etycznym formatem ów ziemski w końcu urząd. Wszak brzydko się pani Joasia bawiła jeszcze latem i omalże ze swymi boysami nie ściągnęła na nas katastrofy! Kilkaset tysięcy głosów więcej, wyłudzonych przez komediantów, grających dla szerszej i niewymagającej publiczności zapomnianą jednoaktówkę pt. „Pan Jarek się zmienił”, a mielibyśmy się z pyszna. Żeby więc może przeprosić, pokajać się, nie mówiąc już o małej pokucie i zaszyciu się w ciemnym kąciku, aby sromotę odcierpieć i wybaczenia doczekać? Nic z tych rzeczy! Pani Joanna piękna i zadowolona, jakby co dobrego zrobiła! A jeśli już wstydu nie ma, bo może za Gomułki nie przydzielali przy urodzeniu, to może jaki honor, którym można by się tak jakoś unieść, ot, z miłości własnej? Skoro mnie szef wyrzucił i okazał się nielojalny, to ja mu taką samą nielojalnością wredną nie odpłacę, bo nie jestem taka? Nic z tych rzeczy! Nie tylko odpłacę, ale jeszcze ośmieszę i okpię: „Głupi Jarek! Głupi Jarek! Polska jest najważniejsza! Mam twoje hasełko! I co mi zrobisz? Goń mnie, goń – i tak mnie nie złapiesz! Głupi Jarek!”. A nam radość. Bo my wszyscy tacy, gomułkowscy jacyś.
No ale stało się. Uciekła pisareczka i zabrała parę gąsek. Będzie teraz siedzieć w pierwszym rzędzie w sejmie, noga na nogę, a perwersyjna kamera będzie to na nią, to na pana Jarka, od nóżki do kaczuszki i z powrotem. Lecz czy poza TV-Freude coś z tego jeszcze wyniknie? Chyba trochę tak. PiS, jak widać, schodzi do podziemia. Będzie tam sobie układał swoje spiski i o spiskach roił. Jarosław Kaczyński będzie nadal oddawał się rozkoszom autodestrukcji i nikt mu w tym nie przeszkodzi. Dworacy, którzy mogą się jeszcze załapać na swoje posadki przy wyniku 15-20% w wyborach 2011, zostaną, bo co im tam. Ach – marzą – może przyjdzie taki dzień, że młody samiec skoczy na grzbiet starego lwa, a ten nie znajdzie już dość sił, żeby go przegnać ze stada? Polityka stoi wszak na marzeniach – w coś w końcu trzeba wierzyć. Będą jednakże i tacy, którym już pan Jarek nie da, a pan Zbyszek to tym bardziej. Ci mają kilka tygodni, żeby jeszcze przeskoczyć do klubu wielbicieli pani Joasi. Paru się pewnie odważy. Tylko co tam się będzie wyprawiać? Robić wielkiej partii, wyborców PiSowi odbierać na dużą skalę się nie da, bo lud na baby nie głosuje. Więc może wykiwać Joasię i wystawić normalnego faceta? Niewiele się na tym ugra – dla wyborców PiSu wyrzutek i zdrajca to wyrzutek i zdrajca. Więc może rwać wyborców z PO? Ha, tu się by uzbierało więcej, nawet z babą, ale warto to z tym liskiem Tuskiem i rekinkiem Schetyną zadzierać? A jak nic z tego nie wyjdzie, to mamy zostać na lodzie z kredytem? Nie, z PO trzeba żyć w zgodzie, to nas może za rok przygarną, do jakiego „postpopisu”, „lajtpopisu” albo coś? Tylko co ludzie powiedzą? Miała być opozycja, a wyszła przystawka do platformy? Ale i na to jest sposób. Będzie się teraz do kamery walić w Tuska, czasem zagłosuje się na nie, poprawkę jaką zgłosi i takie tam, a oni nam będą dawać znaki, jak daleko wolno się nam posunąć, żeby się na poważnie nie wkurzyli. Jak przez rok będziemy grzeczni, to nas sam premier po plecach wyklepie na wybory i jakoś to będzie. Pięć procent to w końcu nie jest aż tak dużo, prawda? Zwłaszcza jak się ma własny klub. W takim układzie zawsze jakiś frajer się znajdzie, co kasę na ten interes wywali.
No i widzisz, Polaku? A narzekałeś, że nie ma kogo głosować, bo wszyscy ci już obmierźli, bo miała być zgoda, a tak się nienawidzą? No to teraz możesz dać prztyczka w nos Kaczyńskiemu i Tuskowi, głosując na Kluzik-Rostkowską albo jej boysów. Mały to prztyczek, symboliczny, ale zawsze jakaś przyjemność z tego będzie. Nie skusisz się?