Tym co wydaje się być rzeczywistym problemem są nieuzasadnione zwolnienia od opodatkowania w przypadku korzystania z poszczególnych nieruchomości. Pod tym względem należy zrównać kościoły i związki wyznaniowe z innymi podmiotami prawnymi.
W ostatnich dniach na portalu społecznościowym Facebook rosnącej popularności nabiera grupa nawołująca do „opodatkowania Polskiego Kościoła”. Abstrahując od nieprecyzyjności tego określenia (w Polsce działa kilka Kościołów chrześcijańskich, z których wiele ma czysto „polską” strukturę). Do głównych postulatów tej grupy należy „zapoczątkowanie ruchu na rzecz laicyzacji państwa”. „Koniec ze świętymi krowami” – tak brzmi jej hasło. Chodzi oczywiście o sposób opodatkowania Kościoła katolickiego (zarówno tego głównego, jak i mniejszych wspólnot grecko- i ormiańsko-katolickich, bowiem wszystkie Kościoły katolickie są w istocie częścią jednej całości). Czy jednak w istocie Kościół katolicki jest w kwestii opodatkowania uprzywilejowany tak mocno, jak sugerują autorzy internetowej kampanii?
Przede wszystkim należy rozwiać jeden z mitów, jaki może uznać za prawdę osoba słabiej zorientowana w sytuacji. Mianowicie, zarówno księża, jak i kościoły (z tym największym włącznie) płacą podatki. Kolejnym mitem, który zdaje się być żywy wśród uczestników ruchu (wnioskując po wpisach na stronie), jest podstawa opodatkowania kościołów. Wiele osób sprawia wrażenie jakby sądzili, że przepisy w tym zakresie odnośnie Kościoła katolickiego znajdują się w konkordacie, dokumencie, który niezwykle trudno renegocjować. Jest to oczywista nieprawda, a szerzenie takiego stereotypu wynika albo z niewiedzy, albo ze złej woli. W samym konkordacie ani razu nie pada słowo „podatek” ani „opodatkowanie”. Jedynym w istocie kontrowersyjnym zapisem odnoszącym się do finansów jest nakaz finansowania uczelni katolickich z budżetu państwa. Podstawą opodatkowania wszystkich kościołów jest ustawa z 15 listopada 1992 roku. Pod tym względem wszystkie podmioty prawne, w tym Kościół katolicki, podlegają identycznym zasadom. W ustawie znajdują się zapisy dotyczące zwolnień od podatków. Kościoły są zwolnione z niegospodarczej działalności statutowej. Oznacza to, że proboszcz parafii nie musi się rozliczać z datków rzucanych „na tacę”. Nie jest to jednak żaden szczególny przywilej – stowarzyszenia są zwolnione z opodatkowania dobrowolnych składek członkowskich. Z prawnego punktu widzenia, pieniądze dane na tacę, włożone do tzedaki podczas szabatu czy w jakikolwiek inny sposób przekazane jakiejkolwiek wspólnocie religijnej to nic innego jak dobrowolne składki. Postulat ich opodatkowania nie jest żadnym „zrównywaniem” kościołów i związków wyznaniowych, a wprost przeciwnie – prowadzi do ich gorszego położenia względem innych osób prawnych. Kłóci się to w oczywisty sposób z zasadą państwa neutralnego światopoglądowo. Tak samo interwencją w neutralność światopoglądową byłoby nałożenie podatku za konserwację zabytkowych klasztorów i kościołów (ale także cerkwi, zborów, synagog, meczetów itp.) – w tym aspekcie konserwacja podlega takiego samemu zwolnieniu od podatku jak odrestaurowanie, przykładowo, starego pałacu. Kwestią dyskusyjną pozostaje zwolnienie od podatku działalności stricte religijnej, a więc: wynajmowania obiektów pod sprawowanie kultu religijnego, działalność oświatowo-wychowawcza i naukowa, i tym podobne aspekty działalności wspólnot. Nie udało mi się dotrzeć do informacji o zwalnianiu innych podmiotów z tego rodzaju działalności. Jeżeli nawet tego typu działalność jest opodatkowana, liberałowie powinni się zastanowić, czy jest to w porządku, i raczej zwolnić od podatku wszystkich, zamiast dokładać pod skrzydło fiskusa kolejną grupę.
Takie same zasady jak wszystkie inne podmioty obowiązują Kościół w przypadku podatku od towarów i usług, jak również w przypadku podatku akcyzowego.
Tym co wydaje się być rzeczywistym problemem są nieuzasadnione zwolnienia od opodatkowania w przypadku korzystania z poszczególnych nieruchomości. Pod tym względem należy zrównać kościoły i związki wyznaniowe z innymi podmiotami prawnymi.
Kolejną sprawą dyskusyjną są zwolnienia z cła w przypadku towarów przeznaczonych na działalność statutową kościołów i związków wyznaniowych. Najbardziej „luksusowymi” towarami jakie można przesyłać ze zwolnieniem od cła są „maszyny, urządzenia i materiały poligraficzne oraz papier”. Można dyskutować, czy jest to usprawiedliwione, jednak jako że sama zasada cła jest przejawem państwowego interwencjonizmu, korzystną w istocie wyłącznie dla rządowego budżetu, uważam tutaj – ponownie – za sprawę bardziej priorytetową likwidację kolejnych ceł aniżeli nakładanie nowych. Tym bardziej że towary najbardziej luksusowe, w tym samochody, cały czas pod cło podlegają (jest to istotne o tyle że teza o „darmowych maybachach” stanowi świetną inspirację dla kolejnych mitów).
Kolejna sprawa to opodatkowanie duchownych. Tutaj ciekawostka: mogą oni wybrać sposób swojego opodatkowania. Ogólnie rzecz biorąc, płacą podatek zryczałtowany, mogą jednak wybrać również opodatkowanie na ogólnych zasadach. Niesprawiedliwe? Niekoniecznie. Jeżeli osoba duchowna uzyskuje dochód ze stosunku pracy, wówczas nie ma wyboru – musi zapłacić „normalny” podatek dochodowy.
Ryczałt obliczany jest – w przypadku zwykłych duchownych – na podstawie wpłat od wiernych, takich jak datki na mszę i opłaty za odprawianie nabożeństw. Jak się więc okazuje, dochody te są opodatkowane w całkiem uczciwy sposób. Można dyskutować o nałożeniu na tego typu pracę „normalnego” podatku. Z punktu widzenia prawnego, udzielenie chrztu nie jest niczym innym jak działalność na podstawie umowy-zlecenie (chociaż taka umowa nie jest zawierana). Być może wprowadzenie tego typu umów jest dobrym pomysłem – tę kwestię, moim zdaniem, należy poddać pod debatę.
Podsumowując, sytuacja z opodatkowaniem Kościoła katolickiego i innych związków wyznaniowych nie wygląda tak źle, jak sugerują autorzy internetowej akcji. Jest parę zasad, odnośnie których można mieć wątpliwości, nie jest to jednak problem bardziej palący niż finansowe uprzywilejowanie grup takich, jak rolnicy, pracownicy służb mundurowych czy górnicy. Wbrew temu co sugerują niektórzy uczestnicy akcji, całość zasad odnośnie opodatkowania kościołów i związków wyznaniowych zawarta jest w ustawodawstwie cywilnym, podlegającym dużo łatwiejszym zmianom niż silnie zmitologizowany konkordat. Niektóre kwestie – jak opodatkowanie zryczałtowane, udogodnienia w korzystaniu z budynków czy dofinansowanie ze strony państwa – należy rozważyć, jednak bez zbędnych emocji. Racji nie mają zarówno zawzięci antyklerykałowie, dążący w istocie do nadania Kościołowi (temu jednemu najsilniejszemu, ale też wszystkim pozostałym) gorszego statusu prawnego poprzez opodatkowanie składek na tacę, z drugiej zaś strony, nie można się zgodzić ze stwierdzeniem, że wszystkie aspekty obecnego opodatkowania instytucji religijnych są w pełni uczciwe.
Dyskutujmy zatem. Ale przed dyskusją zapoznajmy się z faktami – choćby po to, aby uniknąć niepotrzebnej demagogii, którą już dzisiaj można dojrzeć na stronie o nazwie Opodatkować Polski Kościół.
Dane dotyczące obecnego stanu prawnego zaczerpnąłem ze strony Isidorus.net – autorowi analizy serdecznie dziękuję za zaprezentowanie faktów, coraz rzadsze zjawisko w dzisiejszej debacie publicznej.