Problem jednak tkwi w tym, że ta fraternizacja z młodymi jest chwilowa. Najczęściej jest jedynie maską, którą po wyborach się wyrzuca i dla młodych nic się nie zmienia. Jesteśmy pokoleniem, które współdzieli z seniorami konsekwencje niesprawnego samorządu. Niestety we wszystkich jego obszarach.
Nadchodzi czas wyborów samorządowych, a jak zawsze w kampaniach politycy starają się pokazać, jak bardzo są „młodzieżowi”. Jeden zakłada bluzę Championa, inny jeździ na rowerze, a jeszcze inny udaje, że czyta aktualnie modną książkę. Problem jednak tkwi w tym, że ta fraternizacja z młodymi jest chwilowa. Najczęściej jest jedynie maską, którą po wyborach się wyrzuca i dla młodych nic się nie zmienia. Jesteśmy pokoleniem, które współdzieli z seniorami konsekwencje niesprawnego samorządu. Niestety we wszystkich jego obszarach.
Zacznijmy od kwestii mieszkalnictwa. Jesteśmy pierwszym pokoleniem powojennym w Polsce, które od razu zderza się z wysokimi kosztami wynajmu i zakupu mieszkania. Wielu z nas nie stać na wydawanie kilku tysięcy złotych miesięcznie na wynajem w miastach, podczas gdy jednocześnie próbujemy studiować lub rozwijać swoje pasje. W rezultacie większość musi podejmować pierwsze kroki dorosłego życia albo w pokoju z dzieciństwa, albo w ciasnej klitce u pazernego wynajmującego, gdzie jemy, śpimy, uczymy się i myjemy w jednym pomieszczeniu. Tego rodzaju egzystencja to nie życie, lecz ledwo skompletowane przeżycie.
Rozwiązań dla tego problemu jest wiele – od kredytów oprocentowanych na poziomie 0%, poprzez szeroko zakrojone programy budowy mieszkań przez państwo, aż po inicjatywy z zakresu samorządowego budownictwa. Ostatnia z wymienionych opcji istnieje już od ponad pół wieku. Jednakże gdy dziś podnosi się tę kwestię, często słychać argumenty lokalnych polityków, że to niemożliwe, że są ważniejsze potrzeby. Radni i włodarze miast nie czują tego problemu, przecież oni mają gdzie mieszkać – ten problem ich nie dotyczy.
Podobnie sprawa wygląda z transportem publicznym, zwłaszcza tym regionalnym. Podzielę się tu własnym doświadczeniem, które zapewne jest znane każdemu młodemu mieszkańcowi Małopolski, czyli dojazdem do mniejszych miejscowości bez własnego samochodu. W mojej klasie maturalnej była dziewczyna z Andrychowa. W ciągu tygodnia nie mieliśmy problemów związanych z tym, żeby spędzać czas razem – chodziliśmy razem do szkoły, ona mieszkała w internacie, a ja w swoim domu rodzinnym. Problem pojawiłby się jednak, gdybyśmy chcieli odwiedzić się nawzajem w weekend. Do jej miejscowości nie było połączenia kolejowego z Krakowem, a nawet nie istniały linie autobusowe. Byliśmy więc skazani na przekonywanie rodziców do długiej podróży samochodem albo na podróż tzw. „busikiem”, czyli starym, zdezelowanym Mercedesem należącym do jednego lokalnego „przedsiębiorcy”, który miał monopol na tę trasę. Najczęściej wybieraliśmy drugą opcję, co wiązało się z niepewnością, czy busik przyjedzie czy nie, a jeśli już przyjechał, to czy nie podniesie ceny. Nawet gdy udało się nam wsiąść, nadal istniał strach, czy kierowca zawiezie nas tam, gdzie chcemy, czy też będziemy musieli wysiąść dwie miejscowości wcześniej i resztę drogi pokonać pieszo. Takie problemy i obawy oczywiście nie dotyczą ani radnych, ani członków zarządu sejmiku, którzy przecież posiadają własne samochody.
Wykluczenie komunikacyjne to nie tylko problem utrzymywania relacji towarzyskich, ale także przeszkoda w rozwoju, często już na etapie edukacji szkolnej. Teoretycznie wszyscy powinniśmy mieć równy dostęp do nauki i możliwości rozwoju, zgodnie z tym, co mówi konstytucja. Niestety tak nie jest. Brak dostępnego transportu publicznego w naszych miejscowościach nie jest tu jednak jedyną przyczyną.
Gdy już poruszamy temat edukacji, szczególnie tej w Małopolsce, nie możemy zapominać o tym, co działo się przez ostatnie 8 lat. Kurator Barbara Nowak regularnie promowała w naszych szkołach kulturę ciemności – od gloryfikacji morderców, takich jak Józef Ogień-Kuraś do szykanowania nauczycieli, porównując ich do faszystów. Młodzież nie miała łatwo w takiej szkole. Część z nas, w tym ja, musiała niemal co miesiąc słuchać od kuratora oświaty, którego rola to obrona nas, że jesteśmy dewiantami lub sodomitami. Niektórzy się poddawali, inni stawiali czoła. To ta sama kurator, która wiązała samobójstwa młodych osób LGBT z „walką ideologiczną” lub „seksualizacją dzieci”, a nie z kampaniami nienawiści, w których brała udział. Kampaniami, które sprawiły, że dzieciom trudniej było sobie radzić z brakiem wsparcia psychologicznego w szkołach, bo zawsze były ważniejsze wydatki według obecnych samorządowców. Niektóre z tych złamanych głów już nigdy się nie podniosą. Część z nas jednak wyprostowała karki i powiedziała „dość”, angażując się w politykę. Dla mnie te wybory dlatego też są jak bumerang tej myśli. Startuję, ponieważ Barbara Nowak też startuje. Jako osoba pamiętająca jej szkołę i niekończące się ataki nienawiści nie mogłem postąpić inaczej, niż zrobić wszystko co w mojej mocy, aby moja ukochana Małopolska nie śniła dalej nienawistnego, patokonserwatywnego koszmaru.
Wiele osób mogłoby zauważyć, że już na samym początku my, młodzi, wybieramy „politykę przeciwną”. Robimy to, bo nie podoba nam się obraz naszej małej ojczyzny. Nie dlatego, że często nie możemy jej zobaczyć z powodu smogu lub braku dostępu do pięknych miejsc, ale dlatego, że obecnie nie czujemy się jej częścią. To jednak możemy zmienić, startując w wyborach samorządowych. Wybory te są wyzwaniem, ale także szansą – finansową i polityczną, ponieważ musimy rywalizować o miejsce na listach z partią establishmentu lub własną rodziną. To ostatnie może być dla nas najtrudniejsze, ponieważ musimy powiedzieć naszym bliskim, że chcemy kandydować, i nie bać się stygmatyzacji czy ośmieszenia, ale mieć powód, dla którego chcemy się zaangażować.
Najprostszym z tych powodów jest to, że nauczyliśmy się przez ostatnie lata, że jeśli sami się sobą nie zajmiemy i nie będziemy głosem samych siebie, nikt nie będzie walczyć o nasze interesy. Jeśli więc Ty, drogi Czytelniku, chciałbyś silnego samorządu, który myśli o przyszłości, ponieważ nie podoba mu się ani przeszłość ani teraźniejszość, to proszę, niezależnie od poglądów politycznych, postaw na młodych. I daj nam szansę wybudzić nasze małe ojczyzny z pełnego koszmarów zimowego snu i wzrastać i działać wraz z nastaniem wiosny.