Liberalna strategia wyjścia z kryzysu w Niemczech
Czy w przyszłości możemy w ogóle pozwolić sobie na liberalizm w kwestiach ekonomicznych oraz jakie są właściwie liberalne koncepcje na kryzys, jak i przede wszystkim na okres po nim? Artykuł ten podejmuje próbę odpowiedzi na te pytania z perspektywy przeszłości jak i z wizją przyszłości.
Zacząć należy od dnia 4 kwietnia 1989 roku. Tego dnia na renomowanej amerykańskiej uczelni w Berkeley wykład wygłosił pewien uznany reprezentant myśli liberalnej, a treści tego wykładu zadziwiały wszystkich słuchaczy. Na podeście mówcy stał wtedy były poseł FDP oraz komisarz europejski Ralf Dahrendorf: „W obliczu tych wielu tłustych lat ludzie oczywiście mogli zapomnieć, iż gospodarka funkcjonuje w cyklach, i że nie zawsze musi iść tylko na przód. Bogactwo i dobrobyt zyskuje się wraz z ogromnymi długami osób prywatnych, przedsiębiorców i w znacznej mierze państwa”. Dahrendorf mówił o imperiach finansowych, które straciły kontakt ze światem rzeczywistym. Nie. Nie jest to błąd w druku. Dahrendorf wygłosił taki właśnie wykład w roku 1989. A więc przed 20 laty.
I Dahrendorf nie był jedyny. Pojawia się coraz więcej wskazówek na to, że niektórzy, również renomowani eksperci, już w przeszłości ostrzegali przed skutkami bańki spekulacyjnej, nie tylko na amerykańskich rynkach nieruchomości. Niestety, reszta świata fachowców tych ostrzeżeń nie słuchała, tak samo jak wiele rządów, wraz z rządem niemieckim. Niczym niewierny Tomasz nie chcieli oni wierzyć w coś, czego nie mogli pojąć. Czyżby to cały świat nie był do końca w porządku? Czy zapoczątkowanie okresu tłustych lat Niemiec nie jest zasługą rządów koalicji Czerwono-Zielonej, jak i następnie rządów tzw. „wielkiej koalicji”?
To oni rozpoczęli. I właśnie to uśpiło i zaślepiło wiele rządów w Niemczech. Wynikiem tego był brak długookresowych planów rozwoju gospodarczego. Początkowo Czerwono-Zieloni wahali się obwieszczania zapoczątkowanego przez koniunkturę światową wzrostu gospodarczego jako swego sukcesu, gdyż przez wiele lat ich celem było osłabienie przemysłu niemieckiego, klasy średniej i wolnych zawodów – zatem dźwigni sukcesu tego kraju.
Następnie wielka koalicja postępowała tak, jakoby rosnące sukcesy na rynku pracy były jej zasługą, podczas gdy ona sama nic więcej nie robiła oprócz piastowania statusu mistrza eksportu oraz niwelowania znaczenia reform agendy 2010. A politycznie postępowała jeszcze gorzej. Całkowicie zapomniała w dobrym okresie tryskających środków podatkowych zrobić czegoś w końcu w kierunku spłat długu. Owo niedopatrzenie wiąże się teraz z wielkimi sumami, niewykorzystanymi możliwościami oraz ma po części wpływ na przyszłość nas wszystkich. Nikt wtedy nie interesował się w rządzie tematem rynków finansowych.
Niepowodzenia sektora bankowego
Następnie, mimo wcześniejszych ostrzeżeń, dla wielu oczywiście nagle i z zaskoczenia, pękła bańka spekulacyjna na rynku kredytów mieszkaniowych niższego rzędu w USA. A w trakcie tego również bańka na rynku nieruchomości. Przez cały rok realna gospodarka początkowo wydawała się nienaruszona przez kryzys ekonomiczny. Liczby, którymi żonglowano w prasie, były zbyt abstrakcyjne: 500 miliardów euro dla niemieckich banków, 200 miliardów dla koniunktury europejskiej. Zbyt surrealistyczne były również niebezpieczeństwa, które wyniknęły z niepowodzeń międzynarodowego sektora finansów.
Uspokajająco oddziaływało wyobrażenie nadciągnięcia oczyszczającej burzy w sektorze bankowym, która mogłaby okazać się niegroźna dla reszty gospodarki. Prywatna konsumpcja była na relatywnie wysokim poziomie, a stan zamówień w przemyśle pozostał stabilny. Społeczeństwo, choć tak długo broniło się przed kryzysowym nastrojem, zaczęło w międzyczasie postrzegać obecną sytuację jako bardzo poważną. Według najnowszych sondaży 56 proc. niemieckiej ludności obawia się, że kryzys ekonomiczny bardzo poważnie zaszkodzi gospodarce w Niemczech. Wśród nich 65-procentowy odsetek stanowią osoby w wieku od 30 do 44 lat. Sytuacja w innych krajach Unii Europejskiej przedstawia się w tej kwestii podobnie.
W obecnych dniach powoli ale coraz silniej w opinii publicznej staje się odczuwalne zagrożenie popadnięcia w głęboką recesję, która wystąpiła już po pierwszym niszczycielskim kryzysie ekonomicznym w roku 1929. Szybka reakcja ze strony polityki europejskiej była dlatego bardzo dobrym posunięciem. W odniesieniu do uregulowania rynków finansowych zareagowano nawet nie tylko szybko lecz również bardzo zdecydowanie. Koncepcja polityki opowiadającej się za większą przejrzystością, jawnymi stosunkami własnościowymi oraz jasnymi regułami bez szarych stref na rynkach finansowych zgodna jest z przekonaniami liberałów.
Zamiast „W jakim stopniu państwo powinno dopuszczać do rynku?” stawia się teraz w końcu pytanie „W jakim stopniu rynek potrzebuje państwa?”. Odpowiedź liberałowie w całej Europie podawali już od dawna: Państwo powinno regulować gospodarkę w takim stopniu, w jakim potrzebują tego rynki, by mogły one poprawnie funkcjonować. Unia Europejska jest na to świetnym przykładem na skalę świata. Propozycje uregulowań przedłożone przez Komisję Europejską w sprawie private equity i funduszy hedgingowych, agencjach ratingowych oraz minimalnych wymagań kapitałowych dla banków nie są przesadzonymi reakcjami wywołanymi paniką, lecz wyważonymi propozycjami, których po części oczekiwano już od dawna.
Podczas gdy reakcję na kryzys rynku finansowego można określić jako całkiem zadowalającą i zgodną z centralnymi żądaniami liberałów, to kwestia rozwoju w rzeczywistości realnego kryzysu gospodarczego prezentuje się niestety już zupełnie inaczej. Współczynniki ekonomiczne wcale nie powróciły do swych uprzednich poziomów, a długo unikane słowo „recesja” zadomowiło się w prasie codziennej. Kilka tygodni później w Niemczech ustanowiono drugi pakiet dla koniunktury, który pozwala urzeczywistniać najgorsze polityczne koszmary. Kwoty ściągane z podatków od ciężko pracującej ludności roztrwaniane są po całych Niemczech. Tak więc pieniężny deszcz przemija nim dosięgnie ziemi. Ustanowione sumy pieniężne na tak szczytne cele jak przede wszystkim szkolnictwo oraz infrastruktura transportu i energii, na premię za złomowanie, jak i na dodatki rodzinne, zostały znacznie przekroczone.
W celu wykreowania zapotrzebowania rynku pracy w przyszłości, ratowania klimatu oraz wspierania działań badawczych i innowacyjnych, musimy pożegnać się z powszechnym wyobrażeniem, że dzięki jednemu obszernemu programowi poprzez wybór inteligentnych inwestycji uratujemy się jednocześnie przed recesją. Mogłoby to doprowadzić w końcu do tego, że nie będziemy potrafili zrealizować żadnego z tych szczytnych celów, ponieważ mimo programu dla koniunktury utkwimy zbyt głęboko w recesji. To, czego w obecnej sytuacji potrzebujemy w owe miejsce, to szybkie i przede wszystkim zdecydowane działanie, ponieważ właściwy punkt krytyczny kryzysu z najcięższymi załamaniami koniunktury przewidywano na rok 2009. Programy koniunktury uwzględniające sukces w roku 2010 nadejdą zatem za późno, by skutecznie zwalczyć kryzys.
Komisja wezwała kraje członkowskie w europejskim programie dla koniunktury do odciążania obywateli i gospodarki poprzez obniżenie podatku VAT. Takie działanie należy jednak ograniczyć czasowo. Musi ono też stanowić odczuwalne odciążenie dla wszystkich, by nie wywołać działania antycyklicznego. W celu odgraniczenia kryzysu ekonomicznego od zwykłych spadków koniunktury, należy wykazać się odpowiednim wyczuciem. Nie ma czasu na szukanie wymówek, nie ma żadnych powodów do zwłoki – w końcu nie mamy ani chwili do stracenia.
Brak pola działania poprzez zaniedbanie
Liberałowie wypracowali już na to słuszne argumenty od lat. Należy obniżyć podatki, by odciążyć wszystkie warstwy społeczne, napędzić popyt na pracę, podwyższyć zdolność konkurencyjną Niemiec oraz przedstawić proste środki strukturalne, które w dodatku będą neutralne dla wszystkich sektorów. Oprócz podatku VAT, w Niemczech można by również obniżyć i uprościć podatek dochodowy. Bez wątpienia łączy się to jednak z poniesieniem w pierwszej kolejności kosztów. Ale gdyby duże partie rządzące w Niemczech w ostatnich latach nie zaniedbały tego, by w fazach wzrostu ustabilizować w końcu nasz budżet i spłacić zadłużenia, nikt by teraz nie cierpiał. Zapewnienia Wielkiej Koalicji, iż jest to do nadrobienia przy następnym ożywieniu gospodarczym, stanowią tak czy owak zaledwie makulaturę polityczną, a tak zwana Wielka Koalicja pozostaje tym samym historią. Przed liberałami stanie teraz zadanie, by skierować Niemcy, ale również Europę, na słuszne tory rozwoju gospodarczego.
Tłumaczeni: Ewa Pęcherska
Grafika: Quality Pixels